Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kto ma chęć rozważenia alternatyw?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34217
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:29, 30 Sty 2025    Temat postu: Kto ma chęć rozważenia alternatyw?

Całkiem niedawno odkryłem, że coś dla mnie tak oczywistego, jak rozważanie alternatyw dla wcześniej sformułowanych koncepcji, rozwiązań dla wielu ludzi wydaje się być zbędne, a może nawet w jakiś sposób niepoprawne. W jednej z rozmów z pewną osobą z rodziny, gdy poruszono kwestię poszukiwania rozwiązań dla problemu, gdy pojawiło się pierwsze rozwiązanie, ja chciałem je skonfrontować z potencjalnymi alternatywami, jednak owa osoba stwierdziła kategorycznie, że nie należy już nic rozważać. Problem nie był jakiś szczególnie istotny, ale postawa owej osoby była dla niej typowa, znamienna. Ta osoba z zasady zawsze skupia się na pierwszej opcji, której potem "broni na zabój".
Zastanawiam się, dlaczego ja w tym aspekcie mam inaczej... :think:
Mam hipotezę, że nawyk niepoprzestawania na pierwszym pomyśle mam z gry w szachy. Kiedyś sporo w szachy grywałem, a gra ta nauczyła mnie, że pierwsze pomysły na ruch często okazują się być słabe. Jeśli się nie rozważa alternatyw dla tego, co pierwsze do głowy wpadnie, to zwykle się szybko przegrywa partię. I być może z tej gry pozostał mi ogólny nawyk - rozważania alternatyw. Być może dla wielu osób ta postawa jest nieoczywista, może nawet jest jakoś dziwna... :think:

Ja tak mam, że nawet gdy wpadam na pomysł rozwiązania bieżącego problemu, to staram się znaleźć jeszcze jakiś inny pomysł, aby porównać je ze sobą. Jeśli ktoś z boku mi podsuwa swój pomysł, to też go próbuję uwzględnić przy bilansowaniu pomysłów na rozwiązanie. I być może właśnie ta moja cecha sprawia, że jestem dość otwarty na dodatkowe rozwiązania.
Stawiam jednak jeden warunek rozwiązaniom sugerowanym mi przez innych ludzi - MUSZĄ BYĆ JAKOŚ (sensownie) UMOTYWOWANE, muszę poznać ROZUMOWANIE, które ktoś traktuje jako uzasadnienie tego, że ów pomysł jest wartościowy. Porównując owo rozumowanie z moimi własnymi rozumowaniami alternatywnymi wobec tego zewnętrznego, ostatecznie kalkuluję swoją decyzję, co wybieram.

Dodam tu jeszcze jedno à propos opisanej tu strategii rozwiązywania po mojemu problemów. Uznaję jako uzasadnienie ROZUMOWANIA, ale nie uznaję w tej roli NACISKÓW PERSONALNYCH I SZANTAŻY EMOCJONALNYCH. Jeśli zatem ktoś próbuje mi "sprzedać" swoje rozwiązanie jako dobrą alternatywę moich opcji, a "uzasadnia" tę swoją opcję, pokrzykując na mnie, sugerując coś w stylu "jeśli jesteś z naszych, to masz to rozwiązanie przyjąć", albo złoszcząc się w przypadku dopytywania o bardziej rozumową postać uzasadnienia, to potraktuję taką postawę jako manipulację, co raczej mnie zniechęci wykorzystania tego rozwiązania, za którym ktoś w taki sposób optuje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34217
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:29, 31 Sty 2025    Temat postu: Re: Kto ma chęć rozważenia alternatyw?

Dziś postrzegam ludzkie osobowości w rozbiciu na dwie frakcje, o znacząco odmiennej konstrukcji mentalnej w obszarze epistemicznym. Podział ten jest związane jest z dychotomią aspektu OBSERWACJA a SPRAWCZOŚĆ.

Mentalne skupianie się na obserwacji jest, przynajmniej na tym pierwszym, bezpośrednim etapie, w pewien sposób przeciwne postawie sprawczości.
Skuteczna obserwacja jest związana z przejściowym zredukowaniem sprawczości. I odwrotnie - sprawczość, oznaczająca skupienie się wprowadzaniu zmian w otoczeniu będzie degradowała zdolność do rejestrowania wszystkich dostępnych do obserwacji szczegółów.
Skupiając się na obserwacji świata, nie będziemy jednocześnie zmieniać tego świata, bo byśmy się pogubili w realizacji celu, ustalać jak się sprawy (niezależnie od naszych poczynań) mają. Obserwator to ktoś, kto z zasady jest raczej bierny, tylko rejestrujący, co się dzieje.
Z kolei akt sprawczości, działanie w stronę jakichś zmian, będzie z zasady burzył klarowność aspektu obserwacyjnego - jak coś robimy, to nasze zmiany powodują, że nie wiemy, jak by wyglądał dany fragment rzeczywistości "sam w sobie".
Ten aspekt epistemiczny można nawet odnieść do kwantowej zasady nieoznaczoności Heisenberga, która często jest tak tłumaczona, że każdy pomiar, z racji na to, że polega na wymianie jakichś porcji energii, jednocześnie zaburza to, co jest mierzone. To by sugerowało, że tylko do poziomu kwantowego jest sens mówienia o tym, rzeczy "są same w sobie", czyli "dadzą się obserwować jako niezależne jednostki". Gdy wchodzi do gry kwantowość rzeczywistość staje się ARENĄ INTERAKCJI, w ramach której zanikają różnice pomiędzy działaniem a obserwacją, a dodatkowo granice, które rozdzielają obiekty jako osobne byty stają się nieokreślone.

Ten aspekt obserwacyjności ma właśnie swój wymiar w podziale na typy postaw psycnicznych, w których z jednej strony ujawnia się
Aspekt otwartości skupia się na tym, aby osiągać pełnię doznań pochodzących z obserwacji. Tutaj jednak sprawczość, a także różne formy OKREŚLENIA SIĘ/DECYZJI są w znacznym stopniu blokowane.
Aspekt sprawczości/decyzyjności skupia się na wywieraniu wpływu na zewnętrzny świat, co jednak nieuchronnie sprowadzi się do utraty klarowności informacji o tym, jaki ten świat sam w sobie jest. Każda sprawczość jest formą interakcji, która zaburza sytuację, automatycznie uniemożliwiając ustalenie tego, jakby owa procesy zachodziły bez tej interakcji.

W skrócie więc będzie zawsze coś za coś: sprawczość degraduje obserwację, a w drugą stronę patrząc, maksymalizowanie zdolności obserwacji musi upośledzać sprawczość.

Jak sobie z tym poradzić?
- Odpowiedź chyba jest dość oczywista - radą tutaj jest ROZDZIELENIE, ODSEPAROWANIE ETAPÓW, co oznacza, że
- gdy skupiamy się na obserwacji, umniejszamy swoja sprawczość.
- gdy działamy sprawczo, godzimy się z tym, że nasze obserwowanie rzeczywistości jest pobieżne, niepełne, niekompletne, mało wartościowe w sensie zdolności wyciągania z niego zasadnych wniosków.

Co w tym układzie jest BŁĘDEM?...
- Błędem jest uznanie, iż nasze obserwacje dokonywane w trybie sprawczości są poprawne, że płynące z nich wnioski są wartościowe. Jeśli chcemy mieć obserwacje, oceny, wnioski z tego, co chcemy ustalić na możliwie wysokim poziomie, to musimy te wnioski pozyskiwać z obserwacji, które możliwie w najmniejszym stopniu ingerowały w rzeczywistość.
Co jest charakterystycznym typowym BŁĘDEM, z tym związanym?
- Tym błędem jest ŻYCZENIOWE traktowanie informacji, które to podejście jest właśnie najbardziej toksyczną formą pomieszania aspektu sprawczości i obserwacyjności.

Na jakiej zasadzie życzeniowość jest właśnie pomieszaniem sprawczości z obserwacyjnością?
- Można to prześledzić, gdy spojrzymy na typową ocenę kogoś życzeniowo podchodzącego do zagadnienia - taki ktoś ma do rostrzygnięcia problem: czego właściwie chcę?
1. Czy chcę USTALIĆ jakie coś jest "samo w sobie", czyli niezależnie od tego kim jestem ja, czy jakie ja mam przekonania?
2. Czy chcę, aby STWIERDZONO COŚ ODGÓRNIE?
Jedno z drugiem razem się nie pogodzi. Ustalanie czegoś, obserwacja polega na bazowaniu na tym, co niesie świat ZEWNĘTRZNY, zaś stwierdzanie czegoś polega na wyprowdzaniu sugestii na zewnątrz Z WNĘTRZA.
Więc trzeba tu się OPOWIEDZIEĆ, odejść od siadania okrakiem na barykadzie - określić (samemu sobie), czy chcę mieć tezę pochodzącą od tego, co jest zewnętrzne, czy chcę tezę wyprowadzić ze swoich przekonań?
Osobno oczywiście to się daje robić, a wtedy nie jest błędem. Jeśli ktoś JAWNIE mówie: takie jest moje przekonanie ... i potem podaje tezę, to jest to jak najbardziej ok. Jest tak jednak tylko do czasu, gdy nie zacznie on twierdzić, iż owa teza, którą wyprowadził ze swoich przekonań jest tak naprawdę (też...) wnioskiem z obserwacji świata, iż to my ją z zewnątrz pozyskaliśmy. Ta ostatnia postawa będzie już błędem, bo mamy albo - albo.
Albo coś twierdzimy MY, albo coś ZASUGEROWAŁ ŚWIAT. Myślenie życzeniowe miesza ze sobą te postawy, powodując, że tak naprawdę nie mamy ani jednego (nie uzyskujemy rzetelnej informacji o świecie zewnętrznym), ani drugiego (nie przedstawiamy poprawnie naszego stanowiska, bo robimy z tego naszego stanowiska dziwny twór udający sugestię z zewnątrz pochodzącą).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 11:47, 31 Sty 2025, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin