|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33550
Przeczytał: 78 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:34, 10 Cze 2024 Temat postu: Kto chce dać innym odczuć dotkliwość? |
|
|
Są ludzie, którzy wyraźnie lubią krzywdzić innych. Starają się, aby tę krzywdę zrobić, pracę w to wkładają. Dlaczego?
- Moją odpowiedzią jest tutaj: bo sami czują się nieważni!
Dopiero gdy zyskają świadomość, iż skutkiem ich działań jest czyjeś cierpienie, rozterka, coś, czego się starają unikać, a pomimo to zostało im zgotowane, to tacy nienasyceni w poczuciu swojej ważności, przez moment mają wrażenie ukojenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33550
Przeczytał: 78 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 13:53, 10 Cze 2024 Temat postu: Re: Kto chce dać innym odczuć dotkliwość? |
|
|
Nieraz się zastanawiam, czy czasem nie jest tak, że osoby krzywdzone w istocie składają jakąś daninę cierpienia tym, którzy nie są w stanie poskładać samych siebie emocjonalnie do kupy. Krzywdziciel bez możliwości krzywdzenia mentalnie się rozsypie.
Krzywdziciele są słabeuszami, mentalnymi pasożytami, osobowościami z wadą, która - gdyby ich zostawić samych sobie - spowoduje ostatecznie kolaps ich osobowości.
Tylko czy jeśli jego trwanie jest tak bardzo kosztem krzywdzonych, to czy to jest akceptowalny układ?...
Ile krzywd ma znosić ten, kto z miłości je znosi, aby w końcu krzywdziciel się ogarnął, stanął mentalnie na własnych nogach?...
Dopóki mamy układ rodzic - dziecko, sprawa jest dość prosta. Tu rodzic znosi różne kaprysy, intencjonalnie niegrzeczne zachowania, mające zwrócić uwagę, dowartościować dziecko tym zainteresowaniem, tym kłopotem. Rodzice ofiarowują swoim dzieciom tę daninę cierpliwości, przebaczają im w imię tego, że liczą, iż ich dziecko w końcu uzna swoją wartość, poczuje, iż jest akceptowane i ważne w oczach rodzica. Wtedy też przestanie być wyzywające i przykre, a może samo zacznie się zastanawiać, jak być pomocnym, użytecznym, dobrym. Na to się liczy.
Jednak niektórzy jakby nie dorastali, wciąż są mentalnie dziećmi, które muszą sobie udowadniać swoją ważność za pomocą sprawiania innym kłopotów, przykrości, bólu. Mają lat 20, 40, nawet 70, a wciąż tylko mentalnie żerują na tym sprawianiu krzywd, wciąż muszą więcej brać, niż dawać od siebie, wciąż są słabi, jak bezradne dzieci (choć najczęściej bardzo dbają o pozory siły, którą wiążą właśnie z możliwością krzywdzenia innych).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
towarzyski.pelikan
Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Ze wsi Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Wto 14:05, 18 Cze 2024 Temat postu: Re: Kto chce dać innym odczuć dotkliwość? |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Nieraz się zastanawiam, czy czasem nie jest tak, że osoby krzywdzone w istocie składają jakąś daninę cierpienia tym, którzy nie są w stanie poskładać samych siebie emocjonalnie do kupy. Krzywdziciel bez możliwości krzywdzenia mentalnie się rozsypie.
Krzywdziciele są słabeuszami, mentalnymi pasożytami, osobowościami z wadą, która - gdyby ich zostawić samych sobie - spowoduje ostatecznie kolaps ich osobowości.
Tylko czy jeśli jego trwanie jest tak bardzo kosztem krzywdzonych, to czy to jest akceptowalny układ?...
Ile krzywd ma znosić ten, kto z miłości je znosi, aby w końcu krzywdziciel się ogarnął, stanął mentalnie na własnych nogach?...
|
Sęk w tym, że to znoszenie krzywd nie tylko nigdy nie doprowadzi do tego, że krzwydziciel stanie na nogi, tylko wręcz przeciwnie podtrzyma go w tej pozycji mentalnego pasożyta. Żeby pasożyt przestał nim być musi własnie stracić nosiciela. A więc te wszystkie osobu które dają się krzywdzić w imię poświęcenia/miłości nie tylko sobie szkodzą, ale też swoim krzywdzicielom, bo biorąc ich problemy mentalne na własne barki, nie pozwalają im dojrzeć, zmierzyć się ze swoimi problemami i je przepracować.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MaluśnaOwieczka
Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 3 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:42, 18 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
Biedny Lepus... Tyle na swe barki musiał wziąć...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
MaluśnaOwieczka
Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 3 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 19:54, 18 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
Michałku
ja Ci powiem, że bardzo chcę dać pewnym innym odczuć dotkliwość.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33550
Przeczytał: 78 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 22:33, 18 Cze 2024 Temat postu: |
|
|
MaluśnaOwieczka napisał: | Michałku
ja Ci powiem, że bardzo chcę dać pewnym innym odczuć dotkliwość. |
Tak to chyba z grubsza jest, że są osoby, które funkcjonują jak topiący się, który instynktownie obłapia ratownika. Jeśli ratownik da się obłapić, to obaj pójdą na dno, obaj utoną. Mądry ratownik zatem bardzo uważa, aby przy ratowaniu nie dać się zdominować tonącemu, bo to zupełnie niczemu sensownemu nie posłuży. Najlepiej by było, aby tonący opanował się na tyle, że nie krępując ratownika, dałby się podtrzymywać na wodzie, aby potem razem z ratownikiem jakoś dopłynąć do brzegu.
W życiu tak często bywa, że osoby pragnące się ratować psychicznie przed poczuciem swojej niskiej wartości, albo z innymi problemami, udowadniają sobie jakąś formę swojej sprawczości poprzez coraz to nowe akty przykrości, nadmiernego krytykanctwa, wymagań, żądań itp. "ratują się" przed zgnębieniem. Ale to i tak działa na krótko. Potem to ratowanie trzeba wciąż ponawiać i ponawiać, nieraz z coraz większą częstotliwością, zaś osoba obarczona tymi dotkliwościami, stająca się ofiarą owego układu, w końcu też nie daje rady. I jeśli nic dodatkowego się nie stanie, to obie osoby idą na dno.
Nie dziwię się, że ktoś, kto nie daje rady, nie jest w stanie znosić tego pragnienia dotykania go, niszczenia, krzywdzenia ucieka na drugi koniec świata od swojego napastnika. Bo już widzi, że oboje zmierzają niczym Titanic na górę lodową. Więc instynkt samozachowawczy mówi takiej osobie "ratuj przynajmniej siebie".
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|