Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Krytycyzm, samokrytycyzm i wiedza o czym się mówi...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33814
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:55, 15 Sty 2024    Temat postu: Krytycyzm, samokrytycyzm i wiedza o czym się mówi...

Czy można nie wiedzieć, o czym się mówi?...
Niektórzy w sporach taki zarzut oponentowi wytoczą: ty nawet sam nie wiesz o czym mówisz!
Ja zaś ten zarzut Z ZASADY I ZAWSZE ODNOSZĘ DO SIEBIE. Wciąż, gdy nad czymś myślę, coś uznaję, może to opisuję, zastanawiam się: ale czy aby na pewno ja wiem, o czym mówię/myślę?

Od razu zastrzegam, że tu w dyskusjach na sfinii taka postawa pewnie będzie jawić się jako niezrozumiała, dziwna, nienaturalna. Mamy tu bowiem sporą część dyskutantów, którzy funkcjonują dyskusyjnie w trybie agitacji za swoim, czyli ich celem jest ZMIANA KLASYFIKACJI SPRAWY U ICH OPONENTÓW, a nieszczególnie się zastanawiają nad tym, czy ICH WŁASNE MYŚLENIE spełnia jakieś wymogi, czy jest poprawne, spójne, skuteczne. W ferworze walki o uznanie u ludzi, niknie gdzieś w zapomnieniu staranie o to, aby DLA SAMEGO SIEBIE mieć dobry "myślowy produkt", aby wiedzieć co i jak się dzieje w tym moim rozumieniu danej sprawy.
Tymczasem najwyraźniej ja jestem dziwakiem (z punktu widzenia agitacyjnego stylu dyskusji) bo relatywnie mało mnie obchodzi "co sobie pomyślą", czyli czy moi oponenci zostaną w taki, czy inny sposób w dyskusji potraktowani i uznani, a o wiele bardziej mnie interesuje "czy ja tu poprawnie, odpowiednio użytecznie, precyzyjnie, skutecznie widzę daną sprawę".
Aby się dowiedzieć (powtórzę: sam dla siebie o to dbam), czy poprawnie widzę sprawy, uruchamiam krytycyzm. Inaczej mówiąc, sam wybrzydzam na swoje myślenie - czy czasem nie może być lepsze, czy nie jest zbyt intuicyjne i emocjonalne, czy kontroluję jego życzeniowość. Jak sobie jakiś błąd w myśleniu znajduję, to szukam sposobu, jak się z nim uporać. Sam dla siebie to robię! Robię tak, bo chcę! Czy inni to wygrywają, przegrywają, czy mnie lubią, czy nie, cenią, czy mną gardzą.. - to już osobna sprawa jest, niezwiązana z tym, że sam dla siebie konstruuję sobie PRODUKT, którym MOJE ROZUMIENIE, POZWALAJĄCE MI KORZYSTAĆ W PRZYSZŁOŚCI Z POPRZEDNICH DOŚWIADCZEŃ.

Ja dla samego siebie zatem jest krytyczny i samokrytyczny. Sam sobie wynajduję zadania, do których w przyszłości miałbym użyć mojego opisu spraw, którego się dopracowałem. Tworze sobie różne symulacje, które stawiają moje rozumienie w wątpliwość, nawet pod pręgierzem, aby wykryć potencjalne błędy ujęcia. Jak błędy logiczne usunę, to staram się jeszcze moje rozumienia, moje opisy rzeczy "uskuteczniać", czyli tak je udoskonalać, aby w przyszłości się lepiej przydawały - np. pozwalały mi na zastosowanie w szerszej gamie problemów.
Wtedy, gdy już umiem ŁĄCZYĆ STARĄ WIEDZĘ Z POTENCJALNYMI NOWYMI PROBLEMAMI, czuję, że "wiem, o czym mówię", gdy o tym mówię. Samo powtarzanie za innym nazw czegoś, z intencją "to jest to, o czym myślę", w sytuacji gdy nie przetestowałem dobrze zdolności łączenia owego czegoś z nowymi sytuacjami, traktuję jako pustosłowie, czyli jako samo wygłaszanie nazw niemających odniesienia do SPÓJNYCH ZNACZEŃ.
Niektórym najwyraźniej nie przeszkadza to, że mówią tylko nazwę, ewentualnie łączą z tą nazwą, jedną, czy dwie mocno niekonkretne intuicje i już traktują, swoje podejście jako "wiem, o czym mówię". Moich standardów taka strategi poznawcza nie spełnia - takie coś dla mnie byłoby dopiero wstępem do dalszych działań, w których dopiero tworzyć muszę jakąś strukturę myślową, z w miarę jednoznacznymi definicjami, przetestowanymi połączeniami, z logicznym sprawdzeniem. Ale rozumiem, że każdy ma taką metodologię myślenia, jaką uważa za dla siebie wartościową. Ja mam tak, jak mam, inni wolą się skupiać na działaniach mających na celu zmiany stanu świadomości swoich oponentów przy unikaniu głębszych zastanowień nad tym, co i jak sami myśli.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33814
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:26, 15 Sty 2024    Temat postu: Re: Krytycyzm, samokrytycyzm i wiedza o czym się mówi...

Czasem się zastanawiam, czy w Biblii, gdy pojawia się sformułowanie o "zaparciu się samego siebie" nie chodzi czasem najbardziej właśnie o (samo)krytycyzm.
Samokrytycyzm jest bowiem właśnie takim szukaniem dziur w swoim myśleniu, podejściu do świata i siebie samego. W tym sensie "zapieranie się" oznacza, że nie przyjmujemy siebie "jak leci", ale poszukujemy dla owego przyjęcia dodatkowych podstaw - może zewnętrznych, może wewnętrznych...
Podobnie bym interpretował, przynajmniej w jakiejś części, alegorię wąskiej bramy, prze którą przechodzimy, a która jest tą wiodącą do zbawienia w odróżnieniu od bramy szerokiej, która jest co prawda wygodna, ale wiedzie na zatracenie. Otóż utożsamiając "zatracenie" po prostu z błędem myślenia, traktowania świata i siebie, nietrudno zauważyć, że postawy bezkrytyczne, oparte o pierwsze wrażenie są właśnie tymi wygodnymi, ale na dłuższą metę nieperspektywicznymi. Podejście samokrytyczne jest trudne, niewygodne emocjonalnie, ale jednocześnie dające o wiele większą szansę unikania błędów, bo krytycyzm to nic innego tylko właśnie śledzenie przestrzeni mentalnej z ciągłym zapytywaniem się wewnętrznym "czy tak wprost to przyjmując, nie popełniam jakiegoś błędu? Jaki to mógłby być błąd?"
Być może Jezusowi w tej alegorii wąskiej i szerokiej bramy, a także w zapieraniu się samego siebie chodziło o jeszcze dodatkowe aspekty, ale te związane z krytycyzmem uważam za bardzo dobrze pasujące ideowo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin