|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33386
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:51, 11 Sie 2024 Temat postu: Konwertowanie problemów do sporów personalnych |
|
|
Zastanawia mnie siła tego odruchu u niektórych ludzi - odruchu konwertowania rozumowania w ustaleniach kwestii różnego rodzaju do sporu z osobami. Niektórzy zdają się mieć to takie silne, że wątpię, czy byliby w stanie w ogóle rozważać zagadnienia, o których zupełnie nie wiadomo, kto je wspiera.
Czy problem typu "ile wynosi iloczyn 46 raz 3264" zależy od tego, kto go postawił, albo wspiera taki, czy inny wynik?...
- Każdy (prawie) chyba powie, że nie, że to zupełnie nie ma związku z byciem po tej, czy tamtej stronie jakichś podziałów ideologicznych w społeczności.
Albo drugie pytanie: czy wynik powyższego mnożenia zależy od tego, jak bardzo personalnie pognębiamy kogoś, kto obstawiał jedną jego wartość, a nie inną?...
- Też pewnie każdy (prawie... jako tako rozsądny) oceniający powie, że ten wynik nie ma związku z tym, czy zwolennicy różnych odpowiedzi na pytanie, zostali personalnie potraktowani lepiej, czy gorzej, a nawet czy któryś z nich nie został personalnie zupełnie pognębiony.
To dlaczego tak jest, że wystarczy tylko zmienić nieco temat dyskusji, czyli już zamiast dyskutowania o tym, co jest jawnie matematycznie określalne, weźmiemy pod uwagę oceny etyczno - moralne, czy filozoficzno - światopoglądowe, nagle pojawiają się dyskutanci, którzy z miejsca konwertują dyskusje na te tematy do personalnych sporów?...
Jedną różnicę można wskazać: w przypadku rozważań filozoficznych, nie ma tej domyślnej reguły dla rozważań, nie daje się wskazać to wspólne dla dyskutujących coś, co by wyraźnie było niezależne od dodatkowych założeń (bo w ogóle od założeń zależy ocena każdego stwierdzenia), które czynią stronicy takiego, a nie innego rozstrzygnięcia. Jeśli mamy np. stronników tezy, że ontologicznie natura rzeczywistości jest osobowa, a z drugiej, że jest bezosobowa, to rzeczywiście nie ma rozstrzygającej domyślnej procedury, która jednoznacznie by rozstrzygnęła ten spór. Ale to przecież dalej nie zmienia innej okoliczności w sprawie - że pognębienie personalne stronników jednego traktowania nie zmienia nic w układzie argumentów za, jak i przeciw tej sprawie. To, czy zwolennikami teizmu (albo i ateizmu) w danej dyskusji będą ludzie zasmuceni, zdenerwowani, sfrustrowani, z tytułu tego, że druga strona w sposób bardzo przykry je nazwała, nie zmienia przecież w żaden sposób układu zaprezentowanych przez nich argumentów.
Skąd zatem u części dyskutantów przekonanie, iż pognębianie personalne oponentów jest głosem w sprawie, którą się dyskutuje?...
- To jest chyba już wyłącznie atawizm...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33386
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 13:24, 11 Sie 2024 Temat postu: Re: Konwertowanie problemów do sporów personalnych |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | To, czy zwolennikami teizmu (albo i ateizmu) w danej dyskusji będą ludzie zasmuceni, zdenerwowani, sfrustrowani, z tytułu tego, że druga strona w sposób bardzo przykry je nazwała, nie zmienia przecież w żaden sposób układu zaprezentowanych przez nich argumentów.
Skąd zatem u części dyskutantów przekonanie, iż pognębianie personalne oponentów jest głosem w sprawie, którą się dyskutuje?...
- To jest chyba już wyłącznie atawizm... |
Chcę się jednak trochę bliżej przyjrzeć źródłom tego atawizmu. Atawizm (każdy właściwie) nie jest bezpowodowy, ale zwykle coś za jego powstaniem i utrzymywaniem się stoi. Cóż to takiego jest?
- Pierwszy wątek związany jest z tym, że żyjąc w stadzie, dość naturalnie pragniemy angażować innych do problemów, jakie niesie nam życie. Wsparcie stada jest w większości przypadków jeśli nie konieczne absolutnie, to przynajmniej pomocne. A, że stado może być podzielone, czy wspierać tę, czy inną stronę (bo problem jest typu spór), to naturalnie pragnienie wsparcia będzie ewoluowało do zdobywania stronników dla siebie, a odbierania ich przeciwnikom. I to w znacznym stopniu będzie się kształtowało podświadomie w ludzkich emocjach i odczuwaniu, to będzie reakcja typu instynktownego. Oznacza to, że ludzie ogólnie bardziej instynktownie reagujący na wyzwania życia, bezwiednie będą próbowali te wyzwania wiązać z jakąś walką o stronników, pozycję w grupie, personalną dominację.
- Drugi wątek jest powiązany z tym pierwszym. ZDOLNOŚĆ ROZDZIELANIA INTENCJI, MODELOWANIA LOGICZNEGO czyli abstrahowania od kontekstów, jakie niesie życie, w celu wyłonienia samej istoty problemu, niezależnej od np. pozycji społecznej, jest dość zaawansowaną umiejętnością mentalną. Niektórzy jej po prostu nie wykształcili, albo wykształcili w słabym stopniu, co powoduje, że u nich wciąż rozważania o problemach logicznych "doznają interferencji" z pragnieniami typu społecznego, stadnego. I nie są w stanie tego od siebie odseparować.
- Trzeci wątek jest związany z dwoma poprzednimi, a jego kanwą jest spostrzeżenie, iż związek z grupą, społecznością jest silną, instynktowną potrzebą, nad którą niektórzy w ogóle nie będą umieli zapanować. Tacy ludzie, obojętnie za jaki problem by się nie wzięli, będą doznawali namolnie narzucanych przez instynktowną warstwę osobowości emocji w stronę ustalenia jak dana rzecz jest usytuowana w kontekście socjalnym, w sporach w grupie. Nawet jeśli się nie toczy sporu, to i tak pojawi się potrzeba skonfrontowania stanowiska, które ktoś w sobie wypracował, z opiniami innych osób. To zaś wyłoni problem "KTÓRYCH osób?", a dalej często może indukować spór o to, kto na zaufanie zasługuje, kto jest autorytetem, kto jest "nasz"?...
Ogólnie ciekawym zagadnieniem filozoficznym jest kształtowanie się umiejętności rozumowania czysto logicznego. To nie jest bowiem nic automatycznego, to się dzieje jako proces, który podlega wpływom, doskonaleniu, jest w znacznym stopniu indywidualny u każdego człowieka.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33386
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 23:22, 11 Sie 2024 Temat postu: Re: Konwertowanie problemów do sporów personalnych |
|
|
Ludzie do sporów personalnych konwertują problemy natury logicznej, bo ogólnie personalizują nadmiarowo oceny rzeczywistości. Personalizacja jest fajnym zabiegiem w sztuce, literaturze. Rozumiemy ją, bo każdy w sobie nosi - w mniejszym bądź większym stopniu - właśnie potrzebę postrzegania rzeczywistości na podobieństwo psychiki. Pojęcie przyczyny jest u nas dość bliskie pojęciu intencji. To z resztą powoduje, że typowo rozumiana przez większość ludzi przyczynowość jest bardzo niejasnym, często sprzecznym pojęciem. Szukamy JEDNEJ przyczyny dla zjawisk, podobnie jak zwykle mamy jedną - przynajmniej tą główną - intencję.
Postrzeganie świata w oderwaniu od mechanizmów personalizacji myślenia jest wynalazkiem w historii ludzkości nowym. Dopiero filozofia i matematyka (dzięki modelowaniu abstrakcyjnemu), a dalej fizyka i inne nauki matematyczno - przyrodnicze dały umysłowi narzędzie odrywające myślenie od schematów społecznych i osobowych.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|