Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kochać bliźniego jak siebie samego
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 18:09, 06 Lip 2015    Temat postu:

Bóg chrześcijański jest albo wymysłem ludzkim; i podobnie, jak większość takich wymysłów, jest zdrowo pojebany i niekonsekwentny, niejednoznaczny. Albo też jest rodzajem kosmity; w takim razie, to żaden bóg- co najwyżej wysoko rozwinięty byt.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
balans




Dołączył: 20 Cze 2015
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 6:42, 07 Lip 2015    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Nie do końca się z Tobą zgodzę. A właściwie, to w pewnym sensie zupełnie się nie zgodzę, bo postulat "poruszania się tylko (!) w obszarze Biblii" uważam za niespełnialny. Problemem oczywiście jest aspekt ROZUMIENIA. Człowiek, który nie uzupełni słów Biblii o ODNIESIENIE owych słów do własnego życia, doświadczeń, przemyśleń, po prostu NICZEGO NIE ZROZUMIE. On może powtarzać te słowa, ale to będą tylko dźwięki, bądź znaczki pisane, a nie będzie w nich TREŚCI. Treścią jest to, co wypełnia umysł człowieka, a co bierze się z jego uczuć, doświadczeń, wiedzy, ale też i przypuszczeń, hipotez życiowych. Nie da się przeforsować zrozumienia samym tylko chceniem, czy nawet najbardziej nabożnym oddawaniem się. Jeśli słowa dla kogoś nie odnoszą się do jakichś doświadczeń, przemyśleń, to będą one puste.
W przypowieści o talentach Jezus porusza aspekt ODWAGI względem tego co dostał od Boga. Tak, myślenie jest związane z ryzykiem. Można się pomylić. Ale trzeba pomnażać talenty (umysłu), bo inaczej, czyli poprzestając wyłącznie na tym co dostane w zewnątrz, zakopuje się owe talenty i traci swoje życie. Dlatego warto szukać dalej i szerzej, niż tylko w Biblii. Potem z tymi doświadczeniami warto wracać do Biblii. Ale potem znowu szukać dalej. Bo kto szukania się (zbyt) przestraszy, będzie jak uczeni w piśmie, którzy powtarzali wielkie słowa i wersety, powtarzali, powtarzali... A serca ich były zmartwiałe, więc nie potrafili dostrzec Zbawienia, które stanęło przed samym ich nosem.
Jezus ginie na krzyżu skazany przez tych (właśnie przez tych!!!), którzy właśnie chcieli jak najbardziej doskonale zachować pisma. Chcieli mieć pisma, dla pism, a nie dla spostrzeżeń, myśli, uczuć. Myśleli, że same teksty, litery, frazy stanowią sedno drogi do Boga. A potem ich oczy nie widziały, a uszy nie słyszały. Bo tak się skupili na owych frazach, tak je uwielbili dla nich samych, że zagubili sens i powód, dla których zostały one stworzone - jako łączniki od umysłu do ŻYCIA. Warto się uczyć na ich błędach, bo w przeciwnym wypadku sami powielimy to, co stało się udziałem tych, którzy zagubili ROZPOZNANIE żyjącego Boga i elementarną sprawiedliwość.


Nie wiem czy znasz jak Jezus skwitował uczonych i faryzeuszy w tym poniższym fragmencie ?
„  Jan był pochodnią, która płonęła i dawała światło, ale wy tylko przez krótki czas radowaliście się światłem tej pochodni.  Lecz Ja mam świadectwo większe od Janowego. Są nim dzieła, które Ojciec dał Mi do spełnienia. To, co czynię, świadczy o Mnie i oznacza, że Ojciec Mnie posłał.  To właśnie Ojciec, który Mnie posłał, wydał świadectwo o Mnie. Wy nigdy nie słyszeliście Jego głosu ani nie widzieliście Jego oblicza.  Nie macie też słowa Jego, które trwałoby w was, bo nie uwierzyliście w Tego, którego On posłał.  Badacie Pisma, mając nadzieję, że w nich znajdziecie życie wieczne. Otóż Pismo właśnie o Mnie wydaje świadectwo.
[ J 5;35-39 BWP].
Dlatego też uważam że warto uczyć się na tym dialogu. Jakiekolwiek zapisy biblijne nie można czytać prywatnie, bazując na swoim wnętrzu, uczuciach i wyobrażeniach. Bo Jezus wyjaśnia co znajduje się w ludzkim sercu w innej rozmowie z uczonymi.
„  Czy nie rozumiecie, że wszystko, co wchodzi do ust, idzie do żołądka i na zewnątrz się wydala?  Ale co z ust wychodzi, pochodzi z serca, i to kala człowieka.  Z serca bowiem pochodzą złe myśli, zabójstwa, cudzołóstwa, rozpusta, kradzieże, fałszywe świadectwa, bluźnierstwa.  To właśnie kala człowieka; ale jedzenie nie umytymi rękoma nie kala człowieka. „
[Mt 15;17-19 BW].
Dlatego ten aspekt porozumienia możliwy jest jedynie przy pomocy Autora Biblii, czyli DUCHA ŚWIĘTEGO.
Przywołujesz przypowieść o talentach, ale nie zauważasz że akcent jest położony na talent a nie na umysł. Właśnie ten który pokierował się swoją logiką i zakopał ów talent, skończył tragicznie.

Michał Dyszyński napisał:
Dzięki za ten cytat. Nie trafiłem na niego, a jest bardzo cenny.
Ale też nie jestem pewien, czy jest w nim całość znaczenia. Bo w przypowieści o królu, który wydaje ucztę, jest mowa o zaproszeniu na nią i dobrych, i złych. Ale potem nie ma ścisłego jakiegoś przypisania złych do owej niewłaściwej szaty. Przypuszczam, że sprawa jest jakoś bardziej złożona. Tym bardziej, że to NIE UCZYNKI ostatecznie są przyczyną zbawienia, lecz WIARA (pytanie jeszcze wiara W CO?). Myślę, że sam odnajdziesz ów tekst, gdzie jest napisane, że zbawieni jesteśmy NIE MOCĄ NASZYCH UCZYNKÓW.


Myślę że tu nie chodzi o posiadanie szaty w ogóle, lecz o jej brak. Przeciwstawieniem jest nagość, a nie jakaś inna szata. Można sobie wyobrazić golasa na weselu ?

Oczywiście każdy człowiek ma swoją szatę, lecz ona musi być wyprana we KRWI BARANKA. W przeciwnym wypadku w Bożych oczach jest spostrzegany jako nagi.
„ Chlubisz się tym, że jesteś bogaty, że nadal się wzbogacasz, że nie brak ci niczego, a nigdy nie pomyślaleś o tym, że w rzeczywistości jesteś nieszczęśliwy, godny politowania, biedny, ślepy i nagi.  Radziłbym ci kupić sobie u Mnie złota oczyszczonego w ogniu, byś mógł stać się naprawdę bogatym; radzę ci nabyć sobie białe szaty, byś mógł okryć nimi hańbę swojej nagości; kup sobie również balsamu do namaszczenia twoich oczu, abyś mógł widzieć. „
[Ap 3;17-18 BWP].
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:47, 07 Lip 2015    Temat postu:

balans napisał:
...Jakiekolwiek zapisy biblijne nie można czytać prywatnie, bazując na swoim wnętrzu, uczuciach i wyobrażeniach. ...aspekt porozumienia możliwy jest jedynie przy pomocy Autora Biblii, czyli DUCHA ŚWIĘTEGO.

Odbieranie CZEGOKOLWIEK co ma jakąś treść wykraczającą poza ścisły protokół, ZAWSZE ma jakiś (większy, albo mniejszy) aspekt prywatny. Jeśli ktoś uważa, że odczytuje Biblię w jeden jedyny słuszny sposób, to wg mnie po prostu się łudzi.
W oparciu o tekst tej samej w sumie Biblii (oczywiście tłumaczenia nieco się różnią, ale nie są to jakieś fundamentalne różnice) powstały interpretacje mocno się odmienne - mamy katolików rzymskich, protestantów, prawosławie, baptystów, świadków jehowy i różne pomniejsze wyznania i sekty, dokładające jakieś swoje koncepcje, podkreślające ważność jednych sformułowań nad innymi. To wszystko świadczy, że tekst Biblii nie jest jednoznaczny w interpretacji i uważanie, że to właśnie my (w jakiejś konkretnej grupie interpretatorów) zjedliśmy wszystkie rozumy w tej materii, jest wg mnie po prostu oznaką pychy. Wszędzie będzie coś rozsądnego, będą też błędy. W każdym razie o tekście Biblii na pewno warto dyskutować.
Wracając zaś do interpretacji CZEGOKOLWIEK (czyli już nie tylko Biblii). Zawsze interpretujemy, jeśli tylko myślimy. Każdy umysł człowieka jest jakoś indywidualny, każdy dopasowuje treść, którą spotyka w życiu do swoich doświadczeń i wiedzy. I to jest poprawne i słuszne, bo nie ma jednego wzorca, który byłby w stanie przykryć inne. W przypadku Biblii - faktycznie - jest jeszcze Osoba Ducha Świętego, który pomaga ludziom w rozumieniu owych tekstów. Ale znowu - wg mnie pomaga nie w ten sposób, że nagina wszystkich do jednej interpretacji, a właśnie odwrotnie - pomaga odnajdując SWOJĄ WARTOŚĆ I SENS - właściwą dla KONKRETNEJ OSOBY.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
balans




Dołączył: 20 Cze 2015
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:38, 07 Lip 2015    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Odbieranie CZEGOKOLWIEK co ma jakąś treść wykraczającą poza ścisły protokół, ZAWSZE ma jakiś (większy, albo mniejszy) aspekt prywatny. Jeśli ktoś uważa, że odczytuje Biblię w jeden jedyny słuszny sposób, to wg mnie po prostu się łudzi.
W oparciu o tekst tej samej w sumie Biblii (oczywiście tłumaczenia nieco się różnią, ale nie są to jakieś fundamentalne różnice) powstały interpretacje mocno się odmienne - mamy katolików rzymskich, protestantów, prawosławie, baptystów, świadków jehowy i różne pomniejsze wyznania i sekty, dokładające jakieś swoje koncepcje, podkreślające ważność jednych sformułowań nad innymi. To wszystko świadczy, że tekst Biblii nie jest jednoznaczny w interpretacji i uważanie, że to właśnie my (w jakiejś konkretnej grupie interpretatorów) zjedliśmy wszystkie rozumy w tej materii, jest wg mnie po prostu oznaką pychy. Wszędzie będzie coś rozsądnego, będą też błędy. W każdym razie o tekście Biblii na pewno warto dyskutować.
Wracając zaś do interpretacji CZEGOKOLWIEK (czyli już nie tylko Biblii). Zawsze interpretujemy, jeśli tylko myślimy. Każdy umysł człowieka jest jakoś indywidualny, każdy dopasowuje treść, którą spotyka w życiu do swoich doświadczeń i wiedzy. I to jest poprawne i słuszne, bo nie ma jednego wzorca, który byłby w stanie przykryć inne. W przypadku Biblii - faktycznie - jest jeszcze Osoba Ducha Świętego, który pomaga ludziom w rozumieniu owych tekstów. Ale znowu - wg mnie pomaga nie w ten sposób, że nagina wszystkich do jednej interpretacji, a właśnie odwrotnie - pomaga odnajdując SWOJĄ WARTOŚĆ I SENS - właściwą dla KONKRETNEJ OSOBY.


Czy więc istnieje kiedykolwiek sytuacja że człowiek jest pewny na 100% że dany przekaz Słowa Bożego jest właściwy ?

Akurat z tej wyliczanki to ŚJ należy wyłączyć, ponieważ ich przekład jest tak bardzo przeinaczony że nie jest zgodny z żadnym dostępnym w internecie.
Problem polega nie na interpretacji lecz na wybiórczym podejściu. Czyli nie uwzględnianiu wszystkich zapisów odnośnie jakiejś sprawy.
Co dla Ciebie oznacza określenie „protestant” ? Gdyż Baptystów wymieniasz jako coś innego ?

Piszesz o kluczowej rzeczy gdy chodzi i rozumienie Biblii. Słusznie. Pomoc Ducha Świętego polega na tym że WSZYSKIE fragmenty mówiące o jakimś zagadnieniu muszą być spójne. Ta wartość według mnie znajduje się tylko w postawie jaką mieli apostołowie Pana Jezusa Chrystusa.

Czy twierdzenie że zbawionym można być tylko w kościele Rzymskokatolickim ( mogę zacytować Katechizm) nie jest pychą ? A twierdzenie że zbawienia dostąpi każdy człowiek, o ile Panem jego życia będzie Jezus Chrystus. Niezależnie w jakiej jest religii, czy też jest bez denominacyjny. Już jest tą pychą ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:41, 07 Lip 2015    Temat postu:

balans napisał:
Czy więc istnieje kiedykolwiek sytuacja że człowiek jest pewny na 100% że dany przekaz Słowa Bożego jest właściwy ?

"Właściwy"... :think: ???
Od dawna uważam, że źródło jakiejkolwiek wiedzy (dotyczy to i Biblii, i innych źródeł) to tylko część "sukcesu" w procesie posiadania owej wiedzy. Najmądrzejsza księga będzie tylko zbiorem znaczków, jeśli nie znajdzie się człowiek, który będzie znał język, w jakim ją napisano. Ale nawet znając język (w przypadku Biblii problem jest tu zwielokrotniony, bo dochodzi jeszcze kwestia mentalności ludzi, którzy ów tekst pisali, a także byli potencjalnymi odbiorcami) wcale nie wiemy, czy dobrze go interpretujemy swoim umysłem. Właściwie określenia "dobrze interpretować" i "źle interpretować" też nie są do końca skuteczne w przekazaniu istoty sprawy. Każdy (skończony w rozumieniu) umysł interpretuje WSZYSTKO co do niego dociera trochę dobrze i trochę źle. Oczywiście, w zależności do włożonej pracy w poznawanie danego źródła, wiedzy pochodzącej od innych ludzi, inteligencji, otwartości na Ducha Świętego będą jakieś przesunięcia w stronę dobrej, czy złej interpretacji. Ale znowu - interpretacja jest w jakimś KONTEKŚCIE. W przypadku Biblii wiele tekstów jest mocno wieloznacznych - w jednym kontekście będą wskazywać jakiś aspekt sprawy, w innym kontekście, inny aspekt. Przykładowo, jeśli analizujemy przypowieść o synu marnotrawnym to będzie tam wielkie bogactwo odniesień - analogia do upadku pojedynczego człowieka (grzech), ale też i całej ludzkości, problem zazdrości, problem przebaczenia, problem nawrócenia (i wiele innych, choć powiązanych). W jakimś aspekcie dany umysł może tę przypowieść przyswoić głębiej, z większą korzyścią dla siebie, w innym może płyciej. Wiąże się to z jego doświadczeniami życiowymi - np. człowiek, który osobiście przeżył odejście i powrót do wiary zapewne nieporównywalnie pełniej zrozumie przekaz owej przypowieści, niż ktoś, kto ów problem zna wyłącznie z opowiadań o innych ludziach.
Nie uważam się za uprawnionego do decydowania o "właściwym charakterze" czyjegoś rozumienia Biblii. Spory w tej materii pewnie nie są takie złe, być może nawet twórcze.


balans napisał:
Akurat z tej wyliczanki to ŚJ należy wyłączyć, ponieważ ich przekład jest tak bardzo przeinaczony że nie jest zgodny z żadnym dostępnym w internecie.
Problem polega nie na interpretacji lecz na wybiórczym podejściu. Czyli nie uwzględnianiu wszystkich zapisów odnośnie jakiejś sprawy.

Faktycznie to też uważam interpretacje biblijne ŚJ za skrajnie udziwnione. Ale jedna postać przekładu - pochodząca właśnie od ŚJ! - znacząco mnie w zrozumieniu pewnego biblijnego tekstu oświeciła. Chodzi o owe słynne błogosławieństa. Jedno z nich ma typową postać: "błogosławieni ubodzy duchem ..." (nie wiem jak jest w innych językach, ale w polskim tak jest, a dla mnie jest to niezrozumiałe). Od ŚJ dotarł do mnie przekład tego tekstu "Błogosławieni żebrzący o Ducha...". I to jest to! Teraz wszystko staje się jasne. Ale to pojedynczy przykład, wiec oczywiście nie agituję za tą sektą z Brooklynu, bo sporą część ich interpretacji mogę rozumieć raczej jako karykaturę rozumienia przekazu biblijnego, a nie poważny wkład w tę dziedzinę. Ale ja sam mam zasadę - nie odrzucaj do końca niczego, zawsze bądź czujny, bo w każdej chwili, nawet największy prostaczek, głupiec, czy kłamca, mogą stać się dla ciebie źródłem wielkiego życiowego odkrycia.


balans napisał:
Czy twierdzenie że zbawionym można być tylko w kościele Rzymskokatolickim ( mogę zacytować Katechizm) nie jest pychą ? A twierdzenie że zbawienia dostąpi każdy człowiek, o ile Panem jego życia będzie Jezus Chrystus. Niezależnie w jakiej jest religii, czy też jest bez denominacyjny. Już jest tą pychą ?

Chyba już teraz KRK nie utrzymuje tak radykalnej postaci twierdzenie o zbawieniu, zamieniając je na, stwierdzenie, że Kościół ten ma "najlepszą" ofertę do zbawienia ze wszystkich religii. Ale do bezpośrednich źródeł (aktualnych!) dość trudno jest dotrzeć, więc nie chcę się tu upierać.
W zasadzie to faktycznie uważam, że każdy kto szczerze i naprawdę (!) swoje życie powierzył Jezusowi, a przy tym UWIERZYŁ W JEGO ZBAWCZĄ MOC, będzie zbawiony. A kwestia przynależności do tej, czy innej grupy wyznaniowej, ma drugorzędne znaczenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
balans




Dołączył: 20 Cze 2015
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 6:31, 08 Lip 2015    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

"Właściwy"... :think: ???
Od dawna uważam, że źródło jakiejkolwiek wiedzy (dotyczy to i Biblii, i innych źródeł) to tylko część "sukcesu" w procesie posiadania owej wiedzy. Najmądrzejsza księga będzie tylko zbiorem znaczków, jeśli nie znajdzie się człowiek, który będzie znał język, w jakim ją napisano. Ale nawet znając język (w przypadku Biblii problem jest tu zwielokrotniony, bo dochodzi jeszcze kwestia mentalności ludzi, którzy ów tekst pisali, a także byli potencjalnymi odbiorcami) wcale nie wiemy, czy dobrze go interpretujemy swoim umysłem. Właściwie określenia "dobrze interpretować" i "źle interpretować" też nie są do końca skuteczne w przekazaniu istoty sprawy. Każdy (skończony w rozumieniu) umysł interpretuje WSZYSTKO co do niego dociera trochę dobrze i trochę źle. Oczywiście, w zależności do włożonej pracy w poznawanie danego źródła, wiedzy pochodzącej od innych ludzi, inteligencji, otwartości na Ducha Świętego będą jakieś przesunięcia w stronę dobrej, czy złej interpretacji. Ale znowu - interpretacja jest w jakimś KONTEKŚCIE. W przypadku Biblii wiele tekstów jest mocno wieloznacznych - w jednym kontekście będą wskazywać jakiś aspekt sprawy, w innym kontekście, inny aspekt. Przykładowo, jeśli analizujemy przypowieść o synu marnotrawnym to będzie tam wielkie bogactwo odniesień - analogia do upadku pojedynczego człowieka (grzech), ale też i całej ludzkości, problem zazdrości, problem przebaczenia, problem nawrócenia (i wiele innych, choć powiązanych). W jakimś aspekcie dany umysł może tę przypowieść przyswoić głębiej, z większą korzyścią dla siebie, w innym może płyciej. Wiąże się to z jego doświadczeniami życiowymi - np. człowiek, który osobiście przeżył odejście i powrót do wiary zapewne nieporównywalnie pełniej zrozumie przekaz owej przypowieści, niż ktoś, kto ów problem zna wyłącznie z opowiadań o innych ludziach.
Nie uważam się za uprawnionego do decydowania o "właściwym charakterze" czyjegoś rozumienia Biblii. Spory w tej materii pewnie nie są takie złe, być może nawet twórcze.


Jeśli wyjść z założenia że wszystko jest względne i że nie ma żadnego aksjomatu, jakiegoś wzorca. To faktycznie mówienie o tym że coś jest właściwe, a coś niewłaściwe, jest nieuzasadnione. Jednak życie podpowiada, że są sfery gdzie nieuniknione są wzorce.
Przykładów jest bez liku.
Zasady ruchu, prawo karne i poczucie sprawiedliwości. Normy spożywcze i zdrowotne. Mechanika, wzorce miary.
Wierz mi przymiar (metr) przymiarowi nie jest równy. Gdyby nie było wzorca w tym zakresie, to trudno jest sobie wyobrazić funkcjonowanie motoryzacji, budownictwa itp.
Nie sprawia chyba trudności określenie czy np. część skrzynki biegów jest, WŁAŚCIWIE wykonana, lub NIEWŁAŚCIWIE ?
Analogicznie jest w kwestii funkcjonowania duszy ludzkiej. Projektant zawarł te wzorce w Biblii.

Skoro poruszyłeś przypowieść o synu marnotrawnym, to zważyć trzeba na to co jest napisane wcześniej. Przypowieść tę poprzedza przypowieść o zagubionej owcy i pieniądzu.Tak więc odniesienie jest JEDNO. Jest nim jednostka, człowiek.

Michał Dyszyński napisał:
Od ŚJ dotarł do mnie przekład tego tekstu "Błogosławieni żebrzący o Ducha...". I to jest to! Teraz wszystko staje się jasne.


Absolutnie nie zamierzam rozmawiać o przekładzie Nowy Świat. Lecz mam pytanie. Gdzie jest zamieszczony ten fragment ?

Michał Dyszyński napisał:
W zasadzie to faktycznie uważam, że każdy kto szczerze i naprawdę (!) swoje życie powierzył Jezusowi, a przy tym UWIERZYŁ W JEGO ZBAWCZĄ MOC, będzie zbawiony. A kwestia przynależności do tej, czy innej grupy wyznaniowej, ma drugorzędne znaczenie.


Kolejna Twoja wypowiedź która nie pasuje do typowego Rzymskokatolika. Chwała Bogu !
:)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 8:43, 08 Lip 2015    Temat postu:

balans napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Od ŚJ dotarł do mnie przekład tego tekstu "Błogosławieni żebrzący o Ducha...". I to jest to! Teraz wszystko staje się jasne.


Absolutnie nie zamierzam rozmawiać o przekładzie Nowy Świat. Lecz mam pytanie. Gdzie jest zamieszczony ten fragment ?

Nie znam przekładu ŚJ, a tekst ww. przekładu dostałem bezpośrednio od jednego z wyznawców tej religii. Wiem tyle, że chodzi o znany tekst błogosławieństw.
balans napisał:
Kolejna Twoja wypowiedź która nie pasuje do typowego Rzymskokatolika. Chwała Bogu !
:)


Wbrew pozorom i mniemaniom nielicznych, rzymski katolicyzm nie jest taki "zamordystyczny" w kwestiach doktrynalnych, jak to się w większości myśli. A właściwie gdy wchodzimy w obszar filozofii, to bardzo mylne może być przywoływanie koncepcji "typowego" katolika. Wolność myśli jaka panuje w wielu zakonach nieraz mnie zadziwiła. Zadawałem sobie pytanie: i władze Kościół tolerują takich wolnomyślicieli?... Toż to prawie herezja!
Weź np. księdza Hryniewicza - głosi apokatastazę. I choć to nie w smak głównemu nurtowi Kościoła Rzymsko Katolickiego, to jednak ksiądz dalej jest księdzem i włos mu z głowy nie spadł. Z resztą poglądy różnych ośrodków myśli kościelnej są często naprawdę z dala od owego nurtu...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
balans




Dołączył: 20 Cze 2015
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:32, 08 Lip 2015    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Nie znam przekładu ŚJ, a tekst ww. przekładu dostałem bezpośrednio od jednego z wyznawców tej religii. Wiem tyle, że chodzi o znany tekst błogosławieństw.


Czegoś takiego tam NIE MA !!! Oni słowo Duch Święty piszą zawsze małą literą, gdyż dla Nich to tylko moc Boża, a nie Osoba.

Michał Dyszyński napisał:
Wbrew pozorom i mniemaniom nielicznych, rzymski katolicyzm nie jest taki "zamordystyczny" w kwestiach doktrynalnych, jak to się w większości myśli


Z pewnością są różne spojrzenia. Jednak ja mam doświadczenia tego typu że, jestem nazywany bratem odłączonym i wprost na forach sugeruje mi się powrót na łono tego jedynozbawczego kościoła. Odnośnie Matki Jezusa, są bardzo uczuleni.
Ciekawe jakie Ty masz podejście do Rodzicielki Jezusa ? Czy Ona jest faktycznie wszechmogąca i wszechobecna, tak iż jest pośredniczką do swego Syna dla wszystkich ludzi ?

P.S.
Czy ten post z pytaniem (poniżej) Wysłany: Pon 9:07, 06 Lip 2015. Umknął Ci czy po prostu nie chcesz odpowiedzieć ?
Nie nalegam !

Cytat:
Czy postawę jaką prezentujesz, masz naturalnie od dzieciństwa, dzięki dobremu wychowaniu. Czy może od czasu jakiegoś traumatycznego wydarzenia ? 
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:04, 08 Lip 2015    Temat postu: Re: Kochać bliźniego jak siebie samego

Michał Dyszyński napisał:

.. zyskujemy jednocześnie coś dodatkowego MOC PRZEBACZENIA SOBIE. Jeśli potrafimy kochać człowieczeństwo ludzi, wszystkich - bo tak, bo uważamy to za wartość, bo tak jest słuszne. Zyskujemy prawo (wewnętrzne, osobiste) do pewnego zlekceważenia wszystkiego tego, czego sami w sobie nie potrafimy zaakceptować. Bo przecież, jest w nas coś ważniejszego, niż jakieś partykularne coś - jest człowieczeństwo, coś wielkiego, coś niepodważalnego.
Ta wzajemność zaszyta w przykazaniu miłości działa więc w obie strony. I dobrze, że tak właśnie działa!


Kochając innych tym samym sposobem, co samego siebie w istocie KOCHAMY CZŁOWIECZEŃSTWO, kochamy piękno osobowości ludzkiej we wszystkich przejawach, jakie się mogą zdarzyć. Jednocześnie kochamy empatycznie - tzn. kochamy kierując się wskazówkami z własnego życia, odczuwania, emocji. To kluczowe spostrzeżenie!

Humaniści nie mają chyba z tym problemu. Czy chrześcijanie są humanistami??
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:11, 08 Lip 2015    Temat postu:

balans napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Nie znam przekładu ŚJ, a tekst ww. przekładu dostałem bezpośrednio od jednego z wyznawców tej religii. Wiem tyle, że chodzi o znany tekst błogosławieństw.


Czegoś takiego tam NIE MA !!! Oni słowo Duch Święty piszą zawsze małą literą, gdyż dla Nich to tylko moc Boża, a nie Osoba.

Michał Dyszyński napisał:
Wbrew pozorom i mniemaniom nielicznych, rzymski katolicyzm nie jest taki "zamordystyczny" w kwestiach doktrynalnych, jak to się w większości myśli


Z pewnością są różne spojrzenia. Jednak ja mam doświadczenia tego typu że, jestem nazywany bratem odłączonym i wprost na forach sugeruje mi się powrót na łono tego jedynozbawczego kościoła. Odnośnie Matki Jezusa, są bardzo uczuleni.
Ciekawe jakie Ty masz podejście do Rodzicielki Jezusa ? Czy Ona jest faktycznie wszechmogąca i wszechobecna, tak iż jest pośredniczką do swego Syna dla wszystkich ludzi ?

P.S.
Czy ten post z pytaniem (poniżej) Wysłany: Pon 9:07, 06 Lip 2015. Umknął Ci czy po prostu nie chcesz odpowiedzieć ?
Nie nalegam !

Cytat:
Czy postawę jaką prezentujesz, masz naturalnie od dzieciństwa, dzięki dobremu wychowaniu. Czy może od czasu jakiegoś traumatycznego wydarzenia ? 


W każdej religii są bracia i siostry odłączone;-). Nawet gdy ktoś został ochrzczony w wieku 16 lat, a nie tak jak ja w wieku 8 miesięcy w ukryciu przed rodzicami ( nie wiem nawet w jakiej parafii mi to zrobiono :) ) to zawsze można zmienić swoje zapatrywania, światopogląd. Koniec świata w którym jesteśmy przypisani do jednej religii a nawet do jednej kultury.

Myślę, że poszukiwanie obcych we wszechświecie, może być odpowiedzią na tę unifikację, która niepostrzeżenie się szykuje. To co robią islamiści to ostatni dech!! Mocny! ale poronny!! :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 95 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 11:12, 08 Lip 2015    Temat postu:

Piotr Rokubungi napisał:
Bóg chrześcijański jest albo wymysłem ludzkim; i podobnie, jak większość takich wymysłów, jest zdrowo pojebany i niekonsekwentny, niejednoznaczny. Albo też jest rodzajem kosmity; w takim razie, to żaden bóg- co najwyżej wysoko rozwinięty byt.


Kurcze.. jaki byt jeśli jest tylko wymysłem?? :) :( :think: :*
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:43, 08 Lip 2015    Temat postu:

balans napisał:
Czegoś takiego tam NIE MA !!! Oni słowo Duch Święty piszą zawsze małą literą, gdyż dla Nich to tylko moc Boża, a nie Osoba.

Cytuję z pamięci, więc może mała - duża litera jest po prostu przeze mnie dodana, czyli może powinno być "żebrzący o ducha". Co nawet też ma sens, bo może nie chodzi o Osobę, a bardziej o duchowość w życiu.

balans napisał:
Ciekawe jakie Ty masz podejście do Rodzicielki Jezusa ? Czy Ona jest faktycznie wszechmogąca i wszechobecna, tak iż jest pośredniczką do swego Syna dla wszystkich ludzi ?

Kiedyś myślałem, że z tym znaczeniem Rodzicielki Jezusa, Kościoły katolickie (rzymski, prawosławie) przesadzają. Też skłaniałem się do poglądu, aby "nie mnożyć świętych bytów bez potrzeby". Do pewnej chwili. Zmieniłem zdanie od pewnego mojego przeżycia o charakterze...
... cóż, chyba jakby mistycznym. Polegało ono na nawiązaniu dość niezwykłego kontaktu myślowego z Osobą o wyjątkowym pięknie ducha, a przy tym ewidentnie płci żeńskiej (też się zastanawiam dlaczego miałem takie przekonanie, choć nie było to związane się to z obserwowanymi atrybutami ciała). Dziś nie mam wątpliwości, że Matka Jezusa zajmuje naprawdę szczególne, ważne, nie do pominięcia miejsce w wierze.
Znaczenie Matki Bożej nie jest może w Biblii często podkreślane, ale jednak jest wyraźne w kilku miejscach. To faktycznie "niewiasta obleczona w słońce", bez niej droga do Boga byłaby znacząco trudniejsza, bo jest ona faktycznie POŚREDNICZKĄ na tej drodze.
Przy okazji; ludowa maryjna obrzędowość nie za bardzo mi się podoba. Jest nie po mojemu - taka jakaś ckliwa i naiwna. Ale też nie zamierzam jakoś specjalnie jej krytykować, bo ludzie odczuwają świat, siebie i Boga w różny sposób, więc coś, co nie jest dla mnie, może być już dla kogoś innego.
Przyznam też, że nie trawię radia maryja i całej rydzykowszczyzny, ale też nie jestem jakimś ich wrogiem. Znowu - umysłowości ludzi są różne, więc być może dla niektórych osób jedynym sposobem na zaangażowanie się religijne jest jakieś takie powiązanie z ludowością, "swojskością", uproszczeniami widzenia świata. Mnie się jednak styl RM nie podoba, bo widzę w takim podejściu zbytnie szukanie źdźbeł w oczach przeciwników, zaś nie zważanie na belki we własnych narządach wzroku. Gdzieś tutaj wygląda mi po prostu pycha. :nie:


balans napisał:
P.S.
Czy ten post z pytaniem (poniżej) Wysłany: Pon 9:07, 06 Lip 2015. Umknął Ci czy po prostu nie chcesz odpowiedzieć ?
Nie nalegam !

Cytat:
Czy postawę jaką prezentujesz, masz naturalnie od dzieciństwa, dzięki dobremu wychowaniu. Czy może od czasu jakiegoś traumatycznego wydarzenia ?

Przeoczyłem.
Moja droga do wiary?
- Urodziłem się w rodzinie ateistów i byłem ateistą przez moje dzieciństwo. Pamiętam nawet jak staruszka sąsiadka, która się trochę mną zajmowała w dzieciństwie zaprowadziła mnie do kościoła. To było pierwsze moje świadome zetknięcie się z wiarą chrześcijańską (ochrzczony co prawda byłem, ale później nikt o religii w domu nie wspominał), zetknięcie dość traumatyczne, bo widząc rzeźbę Jezusa na krzyżu i opowieść sąsiadki, że jacyś ludzie tak zamęczyli człowieka, przeżyłem szok. Nie mogłem zrozumieć, jak ktoś mógłby coś takiego zrobić...
W każdym razie w wieku mniej więcej 9 lat uznałem, że chcę chodzić na religię, że jednak czuję, że ON JEST. I od tego czasu uważam się za chrześcijanina. Czy uważam rzymski katolicyzm za "jedynie słuszną" wiarę chrześcijańską?
- raczej NIE. Tzn. jestem przekonany, że różne drogi do Boga niekoniecznie trzeba widzieć w kategoriach dobre - złe. Po prostu są różne. W pewnych aspektach mam, z punktu widzenia KRK, poglądy dość "heretyckie" - np. zniósłbym przymus spowiedzi konfesjonalnej (zostawiając ją w postaci dobrowolnej, dla kogoś kto ma pytania w dziedzinie swojej grzeszności i Bożego przebaczenia, albo kto potrzebuje wsparcia duchowego od księdza).
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
balans




Dołączył: 20 Cze 2015
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:05, 08 Lip 2015    Temat postu:

Semele napisał:


W każdej religii są bracia i siostry odłączone;-). Nawet gdy ktoś został ochrzczony w wieku 16 lat, a nie tak jak ja w wieku 8 miesięcy w ukryciu przed rodzicami ( nie wiem nawet w jakiej parafii mi to zrobiono :) ) to zawsze można zmienić swoje zapatrywania, światopogląd. Koniec świata w którym jesteśmy przypisani do jednej religii a nawet do jednej kultury.

Myślę, że poszukiwanie obcych we wszechświecie, może być odpowiedzią na tę unifikację, która niepostrzeżenie się szykuje. To co robią islamiści to ostatni dech!! Mocny! ale poronny!! :think:


Nieprawda, bo odłączonym można być tylko z kościoła jedynozbawczego. W każdym innym przypadku to są wykluczenia. Jednak najistotniejszą sprawą jest, żeby nie być wykluczonym przez Boga. Czy wiesz że jest taka ewentualność ?

To co piszesz o poszukiwaniach obcych, jest diabelską robotą. On przygotowuje ludzi ( tak ogólnie) do reakcji na porwanie Kościoła. Podczas którego miliony ludzi zniknie z globu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
balans




Dołączył: 20 Cze 2015
Posty: 80
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: pomorskie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:12, 08 Lip 2015    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Kiedyś myślałem, że z tym znaczeniem Rodzicielki Jezusa, Kościoły katolickie (rzymski, prawosławie) przesadzają. {...] Dziś nie mam wątpliwości, że Matka Jezusa zajmuje naprawdę szczególne, ważne, nie do pominięcia miejsce w wierze.
Znaczenie Matki Bożej nie jest może w Biblii często podkreślane, ale jednak jest wyraźne w kilku miejscach. To faktycznie "niewiasta obleczona w słońce", bez niej droga do Boga byłaby znacząco trudniejsza, bo jest ona faktycznie POŚREDNICZKĄ na tej drodze.


Cóż masz wolną wolę i własny intelekt...

Maria pośredniczka która krzyczy (niewiasta z Apokalipsy) ?
Pośredniczką na drodze do Boga...gdzie takie coś jest zapisane ?

Powtórzę pytanie „ Czy Ona jest faktycznie wszechmogąca i wszechobecna, tak iż jest pośredniczką do swego Syna dla wszystkich ludzi ? „

Michał Dyszyński napisał:
Moja droga do wiary? 
[…] Czy uważam rzymski katolicyzm za "jedynie słuszną" wiarę chrześcijańską? 
- raczej NIE. […] W pewnych aspektach mam, z punktu widzenia KRK, poglądy dość "heretyckie" - np. zniósłbym przymus spowiedzi konfesjonalnej (zostawiając ją w postaci dobrowolnej,...


Moim zdaniem jesteś blisko, bardzo blisko...nowego narodzenia. Jesteś świadomy że bez tego nie ma szans na zbawienie ? Jednak ocenić precyzyjnie może tylko Bóg.

Pytanie uzupełniające (proszę nie czuj się jak na egzaminie)
Czy masz przekonanie że gdyby trzeba było dzisiaj w nocy opuścić świat widzialny. To będziesz zbawiony ?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:26, 08 Lip 2015    Temat postu:

Semele napisał:
Piotr Rokubungi napisał:
Bóg chrześcijański jest albo wymysłem ludzkim; i podobnie, jak większość takich wymysłów, jest zdrowo pojebany i niekonsekwentny, niejednoznaczny. Albo też jest rodzajem kosmity; w takim razie, to żaden bóg- co najwyżej wysoko rozwinięty byt.


Kurcze.. jaki byt jeśli jest tylko wymysłem?? :) :( :think: :*
Czytaj ze zrozumieniem, babo! ;-P Poza tym, wymyślony byt także jest bytem- innego rodzaju tylko.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:39, 11 Lip 2015    Temat postu:

balans napisał:
Maria pośredniczka która krzyczy (niewiasta z Apokalipsy) ?
Pośredniczką na drodze do Boga...gdzie takie coś jest zapisane ?

Powtórzę pytanie „ Czy Ona jest faktycznie wszechmogąca i wszechobecna, tak iż jest pośredniczką do swego Syna dla wszystkich ludzi ? „

Nie wiem. Dla mnie w ogóle terminy "wszechmogący", "wszechobecny", czy też "wszechwiedzący" to taka zabawa z pojęciami. Wiem tyle, że Matka Jezusa jest pomocna w pośredniczeniu do Swojego Syna. Nie jestem teologiem od jej pozostałych przymiotów i specjalnie się nie będę starał o bycie nim.


balans napisał:

Moim zdaniem jesteś blisko, bardzo blisko...nowego narodzenia. Jesteś świadomy że bez tego nie ma szans na zbawienie ?


U mnie wszystko jest nieco bardziej skomplikowane. Tzn. uważam, że w pewnym sensie nowe narodzenie jest każdego dnia. I nie bardzo wiem, jak można inaczej. U mnie w ogóle rzeczy nie są prosto czarno-białe, jasno spolaryzowane.

balans napisał:

Jednak ocenić precyzyjnie może tylko Bóg.

W zasadzie to TU SIĘ Z TOBĄ ZGADZAM. Nie ja kwalifikuję tę sprawę.


balans napisał:
Pytanie uzupełniające (proszę nie czuj się jak na egzaminie)
Czy masz przekonanie że gdyby trzeba było dzisiaj w nocy opuścić świat widzialny. To będziesz zbawiony ?


Moja odpowiedź na ostatnie pytanie: W zasadzie to tak. Ale to też... trochę inna historia.

Ale skoro jakoś tak wywołałeś temat "testu" na owo nowe narodzenie, to ja tu coś dorzucę. Pewnie faktycznie, pytanie o pewność zbawienia jest dość dobrym kandydatem na ów test. Ja piszę jednak o pewnym stałym rodzeniu się na nowo. Bo czyż nie jest też dobrym kandydatem na chwilę tego narodzenia, gdy człowiek uświadomi sobie:
- Że łatwiej Bóg przebaczy mu winy, słabości i zwykłą ludzką małość, niż on to przebaczy samemu sobie?
- Że cokolwiek byś człowieku nie dostał materialnego od ludzi, czy kapryśnego losu na tym świecie jest praktycznie niczym, wobec najmniejszego daru duchowego, jaki Ci się zdarzy otrzymać, czy samemu osiągnąć (będzie to jednak nie samemu, tylko we współpracy z Bogiem)?
- Chwila, w której człowiek uświadomi sobie, że to on mocą swojego nadania - decyzji z WIARY ma tę moc, aby siebie ustawić po stronie Miłości i Życia, zamiast porażki i śmierci?
- A może ta chwila, gdy wypełni Cię ta niezwykła muzyka duszy, wciskając się we wszystkie zakamarki jestestwa, nakaże śpiewać na część Miłości, Która jest Wieczna?
- A może ten moment, gdy dotrze do człowieka, że właściwie wszelkie zło i błąd, są w istocie tylko przelotnym ZŁUDZENIEM. Bo TO CO NAPRAWDĘ JEST MUSI ZWYCIĘŻYĆ, bo tylko to właśnie JEST. A to co z błędu i kłamstwa zrodzone - MUSI SIĘ ROZPŁYNĄĆ, zaniknąć, właśnie na tej zasadzie, że jest błędem i kłamstwem?
- A może tak chwila, gdy człowiek poczuje ŻE NAPRAWDĘ NIE CHCESZ (w środku siebie, w głębi jestestwa) już chcieć, widzieć tego, co z pozorów i małostkowatości ulepione, że gotów byłby bardzo wiele poświęcić tylko po to, aby być otoczonym PRZEZ TO CO WYŁĄCZNIE Z PRAWDY? Bo przecież tylko to ma sens.
- Ale może to jeszcze będzie ta chwila, gdy ktoś poczuje tę przedziwną więź z wszystkimi istotami, które umieją naprawdę kochać, które chcą ofiarowywać sobie dobro, radość, szczęście (a w szczególności z samym Bogiem)?
- A może to być jeszcze ta chwila, gdy człowiek tak naprawdę mocno poczuje, że jego nieufność Bogu tak ostatecznie i bezpowrotnie upadła?... Że on już od teraz musi ufać, no bo jak inaczej? Naprawdę jak inaczej?...
- A może jeszcze?...
Dałoby się tu jeszcze nie jedno napisać... Można. Ja sobie tak teoretyzuję. :gitara:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 18:41, 11 Lip 2015, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin