Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kiedy zyskuję prawo coś zadeklarować jako moje? (np. wiarę)

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34217
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:23, 30 Sty 2025    Temat postu: Kiedy zyskuję prawo coś zadeklarować jako moje? (np. wiarę)

Jestem chyba dość wstrzemięźliwy w deklaracjach, przyznawaniu się do czegokolwiek właściwie. Obserwuję, że inni ludzie mają to inaczej, bo deklarują coś jako swoje już po pierwszym odczutych symptomach, nie zastanawiając się nad tym, czy mają do czynienia z czymś trwałym, czy może przelotną fanaberią.
Weźmy taką deklarację miłości. Niektórzy wyznają swoją miłość na pierwszej randce. Potem zaś (np. na trzeciej randce) odkochują się i deklarują "już cię nie kocham". W moim przypadku na deklarację miłości dziewczyna będzie czekała latami, w czasie których ja się będę zastanawiał, testował swoje odczucia pod kątem, czy na pewno to czuję, jest poważne, trwałe, czy nie rzucam słów na wiatr.
Z zadeklarowaniem wiedzy mam też dość podobnie - praktycznie nie używam słowa "wiem" przy opisie stanów mojej świadomości, które nie są stwierdzeniem bezpośrednio odczutego doznania. Mogę zatem powiedzieć "wiem, że teraz czuję się zmęczony" - tutaj bowiem jest to stan, który stwierdzam bezpośrednio, tutaj interpretacja, związana z czynieniem założeń jest praktycznie nieobecna. Ale raczej nie należy oczekiwać, iż użyję konstrukcji słownej "wiem, że matematyka jest królową nauk", albo "wiem, że cierpienie niewinnych osób jest złem". Te ostatnie stwierdzenia bazują bowiem na światopoglądach, założeniach, zatem podlegają interpretowaniu, a nie "wiedzy" o nich.
Często bywa tak, że gdy ktoś mnie pyta o to, "czy wiesz, że ...", to ja będę miał skłonność do prostowania sposobu stawiania danej kwestii, formułując moją odpowiedź jako "faktycznie doniesiono mi, że ..." - co będzie z mojej strony częściowo wykręceniem się od uznania tego za "wiedzę" - wszak jak TYLKO PRZEKAZUJĘ coś, co ktoś inny głosił.
Z deklarowaniem swojej wiary mam jeszcze więcej komplikacji. Deklaruję coś jako moją "wiarę" najczęściej właśnie w pewnej opozycji do uznania tego za wiedzę - czyli tam, gdzie ktoś spyta: czy wiesz, że w środku naszej galaktyki jest czarna dziura?, ja odpowiem prędzej "wierzę, że naukowcy, którzy stwierdzają istnienie czarnej dziury w środku Galaktyki Drogi Mlecznej, mieli ku temu stwierdzeniu silne podstawy".
W kwestii wiar religijnych - np. deklaracji wiary w dogmaty też jestem wstrzemięźliwy. Dla mnie deklaracja wiary OBOWIĄZKOWO musi być poprzedzona przeprowadzeniem PROCEDURY DIAGNOSTYCZNEJ, CZY MAM PRAWO DO WIARY SIĘ PRZYZNAĆ.
To oznacza, że mogę zadeklarować swoją wiarę w doktrynę X, dopiero jeśli zostaną spełnione WSZYSTKIE następujące warunki:
1. ustalę z możliwie wysokim przekonaniem o poprawności, że wiem, czego doktryna X dotyczy
2. ustalę z możliwie wysokim przekonaniem o poprawności PROCEDURĘ, JAK ROZPOZNAWAĆ U SIEBIE STAN WIARY w tę doktrynę.
3. Przeprowadzę ową procedurę fizycznie na swoich odczuciach, przetestuję się pod kątem, czy różne spontaniczne moje (odruchowe) odczucia sprzyjają uznaniu, iż "tam w środku", w mojej umysłowości rzeczywiście bytuje jakiś stan świadomości, powiązany z intuicjami, który odróżnia wiarę od obojętności.
4. Sprawdzę kilkakrotnie, czy procedura z punktu 3 daje powtarzalne wyniki.
Wtedy dopiero będę gotów zadeklarować w kwestii doktryny X swoja "wiarę", być może zastrzegając przy okazji, że nie mogę tej mojej wiary deklarować w sposób absolutny.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 18:50, 30 Sty 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34217
Przeczytał: 78 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:55, 30 Sty 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
W kwestii wiar religijnych - np. deklaracji wiary w dogmaty też jestem wstrzemięźliwy. Dla mnie deklaracja wiary OBOWIĄZKOWO musi być poprzedzona przeprowadzeniem PROCEDURY DIAGNOSTYCZNEJ, CZY MAM PRAWO DO WIARY SIĘ PRZYZNAĆ.
To oznacza, że mogę zadeklarować swoją wiarę w doktrynę X, dopiero jeśli zostaną spełnione WSZYSTKIE następujące warunki:
1. ustalę z możliwie wysokim przekonaniem o poprawności, że wiem, czego doktryna X dotyczy
2. ustalę z możliwie wysokim przekonaniem o poprawności PROCEDURĘ, JAK ROZPOZNAWAĆ U SIEBIE STAN WIARY w tę doktrynę.
3. Przeprowadzę ową procedurę fizycznie na swoich odczuciach, przetestuję się pod kątem, czy różne spontaniczne moje (odruchowe) odczucia sprzyjają uznaniu, iż "tam w środku", w mojej umysłowości rzeczywiście bytuje jakiś stan świadomości, powiązany z intuicjami, który odróżnia wiarę od obojętności.
4. Sprawdzę kilkakrotnie, czy procedura z punktu 3 daje powtarzalne wyniki.
Wtedy dopiero będę gotów zadeklarować w kwestii doktryny X swoja "wiarę", być może zastrzegając przy okazji, że nie mogę tej mojej wiary deklarować w sposób absolutny.

Czasem mam wrażenie, że niektórzy wyznawcy religijni bardzo usilnie swoją wiarę deklarujący, traktują owe deklaracje jako formę okazania swojej łaskawości Panu Bogu. Jakby to było coś na zasadzie: ciesz się, Boże, że ja tę wiarę tak często deklaruję, że masz to moje wsparcie...
Ja wychodzę z właściwie przeciwnego założenia - nieraz zadaję sobie pytanie: czy czasem nieopacznym przyznaniem się do wiary w Boga nie czynię Bogu despektu. Bo może:
1. Po pierwsze wcale w Boga nie uwierzyłem w sercu, tylko powtarzam jak papuga te deklaracje wiary za innymi.
2. Taka niedoskonała, grzeszna osoba, jaką jestem ja, gdy przyznaje się do wiary w Boga, przynosi Bogu więcej szkody niż pożytku. Więc może lepiej by było w kwestii deklarowania swojej przynależności do religii, abym siedział po prostu cicho. :think:
Bo może robię niedźwiedzią przysługę Bogu i braciom w wierze, swoim przyznawaniem się do wiary i religii. Przyznawałabym się bez większych oporów, gdyby np. sam Bóg jakoś dał mi znać, że taki, jaki jestem, ze wszystkimi tymi moimi wadami, nie czynię złej roboty przyznając się do Niego.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 18:36, 30 Sty 2025, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin