Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:07, 28 Paź 2023 Temat postu: Jak fizyczny przewlekły ból zmienia postrzeganie i psychikę |
|
|
Chciałem opisać coś, co wydaje mi się ciekawym moim osobistym doświadczeniem, a związane jest z przeżywaniem chronicznej postaci bólu. Akurat tak mi się złożyło, że taki ból jest ze mną już od kilkunastu, może nawet dwudziestu kilku lat. I ja sobie obserwuję, że zmienia on moje postrzeganie rzeczywistości, tworzy pewne mentalne odruchy, przekształca psychikę. Może kiedyś ten mój opis natchnie jakiegoś psychologa, czy psychiatrę do zrozumienia motywów i reakcji jego pacjentów, więc go chcę tutaj umieścić.
Jak działa długofalowo na psychikę przewlekły ból?
- Działa bardzo wszechstronnie.
Z jednej strony wymusza on pewną formę nieustannej mobilizacji wewnętrznej, skupienia się na tym, aby z kolejnymi impulsami bólowymi coś zrobić, jakoś je utylizować. Znoszenie bólu jest wyczerpujące, a znoszenie bólu stałego jest ciągłym drenowaniem energii psychicznej.
Kolejnym efektem życia z przewlekłym bólem jest swoiste odcięcie się od wielu bodźców zewnętrznych. Bodźce i wrażenia konkurują w pewien sposób ze sobą. Doświadczenia psychologów, behawiorystów na ludziach pokazują, że jeśli do jakiejś formy wrażeń dodamy inną dodatkową formę wrażeń, to te pierwsze będą osłabione, bo teraz umysł dzieli swoją energię percepcyjną na dwa źródła, czyli każde z nich będzie słabiej działało. I tak jest też ogóle z bólem, że zabiera on jakąś część zdolności do poświęcenia swojej uwagi życiu, ludziom, wrażeniom.
Przy dużym nasileniu się przewlekłego bólu zauważyłem pojawienie się bardzo ciekawego efektu zablokowania się zdolności rozpoznawania wrażeń. Gdy ból zawłaszczy psychikę w dużym stopniu, a szczególnie gdy przywali swoim ciężarem zdolność do odczuwania satysfakcji w ogóle, to umysłowi zaczyna brakować tej formy impulsu małej satysfakcji z tytułu "wiem, co teraz dostrzegłem". W moim przekonaniu ten impuls ma także podłoże chemiczne w mózgu. Jeśli chemia mózgu jest silnie zdegradowana wytwarzaniem substancji powiązanych z odczuwanym bólem, to nie dochodzi do aktywowania się tej małej satysfakcji związanej z rozpoznaniem nawet prostych obiektów czy okoliczności, a wtedy człowiek widzi, a nie dociera do niego, co właściwie zobaczył, zaczyna patrzeć bez zrozumienia, postrzega piksele, a nie obiekty. Dalej skutkuje to postawą, że człowiek nie wie, co powinien dalej zrobić, bo nie wie, co się wokół niego tak naprawdę dzieje - nie widzi jabłek, aby po nie sięgnąć, nie widzi nadjeżdżającego samochodu, bo postrzega jedynie piksele obrazu, nie składając ich w obiekty, a dalej nie uruchamiając tej funkcji przewidywania, co będzie, gdy np. obiekt się zbliży, albo oddali.
Wraz z postępującym czasem długotrwałego poddawania psychiki presji chronicznego bólu, pojawia się swego rodzaju syndrom odcięcia od świata. Psychika z konieczności skupiona na bólu, po jakimś czasie już mniej pamięta rzeczy ze świata, już jest głównie ten ból i tylko ten ból - to z nim się rano wstaje, z nim się żyje przez cały dzień, świat coraz bardziej się oddala, staje się coraz mniej ważnym tłem. Człowiek coraz bardziej się alienuje, nie dzieli z ludźmi z otoczenia ich emocji, myśli, bo "ma inne zajęcie", którym jest mentalna obsługa bólu. Takiemu człowiekowi też trudno jest podejmować nowe wyzwania, zwykle pogrążą się w swoich rutynach, bo w nich jest łatwiej, bo dla nich psychika potworzyła "skróty" odruchowe, co jest konieczne, aby móc swoją energię wykorzystywać na walkę z bólem.
Przewlekły ból skutecznie niszczy wszelką radość życia, każda niemal przyjemność staje się zatruta przykrością bólu. Po jakimś czasie człowiek zaczyna zapominać, jak to jest, gdy coś przyjemnego jeszcze się odczuwa. Świat i życie w całości niemal "stają się bólem" i są bólu ulepione w każdym swoim aspekcie. Jednocześnie człowiek próbuje się najczęściej z tego wyrwać, co powoduje, że funkcjonuje w swego rodzaju pulsacji pomiędzy odczuwaniem bólu i odczuwaniem świata - raz impulsem woli robi się coś zewnętrznego, a za chwilę ból ściąga uwagę do siebie.
Ból wymusza stosowanie, częściowo doskonalenie zdolności do kontroli. Bo sam ból trzeba kontrolować, więc się go kontroluje, a przy okazji próbuje kontrolować to, co go zwiększa, czyniąc zupełnie nieznośnym. W ten sposób kontrola staje się czymś niemal tak "chronicznym", jak sam ból.
Do bólu po jakimś czasie psychika się przyzwyczaja, jeśli ten ból znika, niekiedy wręcz pojawić się może uczucie dziwnej pustki. Czasem jest tak, ze gdy na parę godzin ból ustępuje, wrażenia świata napływają w zadziwiającej wyrazistości i sile. Są w tych krótkich chwilach odczuwane bardzo intensywnie. Ale może być właśnie też ta pustka, która ma w sobie jakiś aspekt smutku, czy wręcz niepokoju, z tytułu tego, że oto pojawia się stan nietypowy.
U mnie przewlekły ból chyba trochę też indukuje jakieś oderwanie się od ciała i życia, wypychając w przestrzeń idei, czystej myśli. Świat materialny, z powodu bólu stał się przykry, obcy, wrogi, ucieczką, w jakimś stopniu schronieniem staje się przestrzeń myśli.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 13:11, 28 Paź 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|