Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Indywidualizm i kolektywizm - geneza i moje za vs przeciw

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33807
Przeczytał: 58 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:23, 15 Gru 2022    Temat postu: Indywidualizm i kolektywizm - geneza i moje za vs przeciw

Indywidualizm jest trudną do oceny postawą. Wiele osób instynktownie boi się tendencji indywidualistycznych wśród otaczających ich ludzi. Z kolei z drugiej strony są osoby, które indywidualizm traktują jako to, co najcenniejsze u człowieka... :think:

Antyindywidualistami są najczęściej kolektywiści. W skrajnej postaci kolektywizm zdaje się naturalnie ewoluować do narzucania członkom społeczności jakiegoś rodzaju niewoli i stłamszenia. Tutaj wszyscy musieliby stosować się do jakichś ustalonych reguł, musieliby okazywać przy tym swoje przywiązanie do danej społeczności, potwierdzać, jak to się oni nie wychylają, tylko są tacy jak "reszta naszych". W kolektywizmie jedna osoba wyróżniona - wódz. W odróżnieniu od reszty plemienia-społeczności wódz nie tylko ma prawo do indywidualnych ocen, decyzji, działań, ale wręcz narzuca je pozostałym członkom społeczności, dla których stają się one prawem.
W mojej ocenie historia świata na bardzo wiele sposobów wykazała, że większość wodzów rekrutuje się z grona osób o bardzo silnym pragnieniu dominacji, kontroli, władzy nad innymi. To jest naturalne pokłosie naszej zwierzęcej natury, w ramach której dominujący samiec, czy dominująca samica stają się przewodnikami stada. I pragnienie tej dominacji, pragnienie bycia wodzem kontrolującym innych członków społeczności jest zapisane w naszych genach.
Niektórzy zdają się mieć ten gen władzy jakoś zduplikowany, a może jeszcze wzmocniony innymi elementami. Ci dla zdobycia władzy zrobią praktycznie wszystko, podepczą wszystkie inne wartości. I ci to bywają najbardziej skuteczni w owej władzy sobie uzurpowaniu, a potem zdobywaniu. Dlatego mamy świat, jaki mamy - świat, w którym tyrani u władzy pojawiają się jak przysłowiowe grzyby po deszczu.

Zaskakujące dla mnie jest, że aspekt indywidualizm vs kolektywizm ludzie mają tak bardzo słabo przemyślany, często uwikłany w jawne sprzeczności, a mimo to wyznawany, utrzymywany w świadomości. Bo weźmy choćby środowiska libertarian - przykład piękny w swojej modelowości, jak bardzo można usprzeczniać swoje światopoglądowe przekonania. Libertarianin zwykle jest za indywidualizmem. Jest za, a nawet przeciw...
Tzn, libertarianie, wolnorynkowcy będą bardzo usilnie walczyć z tym typem "niewoli" jaki niesie ze sobą władza państwowa, a za chwilę już zupełnie nie będzie im przeszkadzała znacznie bardziej tłamszące ludzi niewolenie z tytułu władzy w firmie, z tytułu własności jakiegoś przedsiębiorstwa. Ten rodzaj władzy nad członkami społeczności, wynikły (przynajmniej w krajach demokratycznych) z uzyskania mandatu społecznego z racji wygrania wyborów, jest postrzegany negatywnie, a za to władza jednostek mających pieniądze i tytuły własności do firm, czyli często władza pozyskana w dużym stopniu przypadkowo (dziedziczenie majątku po rodzicach) jest już "dobra", wg libertarian warta jej ochrony i wręcz wynoszenia ponad tę władzę z nadania społecznego w wyborach. Dlaczego tak to libertarianie oceniają?...
- Przyznam, że nie widzę w tym sensowności, nie widzę "logiki" (nie licząc oderwanych od szerszych powiązań pretekstów i arbitralnych przekonań typu: prawo dziedziczenie jest ważniejsze niż "jakieś tam" demokratyczne procedury, własność prywatna jest święta), ale pokornie przyjmuję, że tak ludziska mają...

Problem indywidualizm vs kolektywizm jest też silnie związany z religią. Patrząc już na samo powstanie chrześcijaństwa, można dopatrzyć się w nim swoistego przełomu od podejścia kolektywistycznego do indywidualnego. Oto Jezus - w końcu jednostka, jeden człowiek, a do tego człowiek namaszczony (jest tu aspekt wybrania, czyli indywidualny) - swoim wyborem ofiary zbawczej na krzyżu dokonuje fundamentalnej zmiany w traktowaniu praw nadanych wcześniej całej społeczności; odmienia sens prawa mojżeszowego. Dalej też Jezus naucza o konieczności rozwinięcia w sobie tendencji wysoce indywidualistycznych - osobistej wiary, wręcz powtórnego narodzenia się (narodzenia z ducha), oddawania Bogu czci "w duchu i prawdzie", a nie na tej czy innej górze, czyli w miejscu i na sposób wskazany przez społeczność.
Za chwilę jednak droga, którą wytacza Jezus swoim życiem i ofiarą, dokonują wahnięcia się w przeciwną stronę - w stronę kolektywizmu, gdy już uczniowie Jezusa idą nawracać, głosić Ewangelię ludom. Wtedy powstają struktury społeczne, w ramach których apostołowie sprawują nad ludźmi rodzaj władzy. A jeszcze dalej idąc w historię, władza religijna się tylko raczej umacnia, a nie zmniejsza.

Warto zauważyć, że sama definicja władzy, gdybym jakoś ją ogólnie sformułować, zawiera w sobie oba aspekty - indywidualistyczny i kolektywistyczny. Wszak:
istotą władzy jest silna asymetria w zakresie prawa do przejawiania indywidualności człowieka - ośrodek władzy, wódz zyskuje możliwość przejawiania owej indywidualności w sposób nieskrępowany, narzucający swoją wolę innym ludziom, zaś zdecydowana większość społeczności musi swoją indywidualność tłumić w imię posłuszeństwa wodzowi.
Kolektywiści, czyli osoby próbujące ten dychotomiczny układ "indywidualizm - kolektywizm" ustawić w dominacji tego drugiego składnika, nie pozbędą się zatem indywidualizmu. Oni mogą ten indywidualizm stłamsić w masie społecznej, ale automatycznie wypłynie on z drugiej strony - jako skrajna jego forma u wodza, czy czasem (w przypadku systemów władzy oligarchicznych) grupy ludzi tę władzę sprawujących.

Patrząc na zagadnienie od strony indywidualizmu też mamy problem z dychotomią. Próba wprowadzenia w sposób konsekwentny indywidualizmu, zbliżająca się do skrajnych tego indywidualizmu postaci, natrafi na naturalną barierę, związaną z tym, że jednostka "zbyt indywidualna" zaczyna się czuć nieszczęśliwa, zaczyna gubić sens swojego życia. Bo wolność do wszystkiego ewoluuje nieuchronnie do wolności do niczego. Drugim problemem jest to, że i tak nasza indywidualność jest ograniczona wolnością osób, z którymi się stykamy. Od pewnego poziomu przejawiania własnej, indywidualnej woli, inne osoby będą zmuszone zrezygnować z własnej woli, usunąć się, bo oto nasz indywidualista ustawił nam życie wedle jego pragnień, a nie wedle pragnień, które my mamy. Indywidualizm skrajny jest podobnie wewnętrznie skonfliktowany jak skrajny kolektywizm.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin