Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Idea małżeństwa, a filozofia

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33355
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 12:10, 19 Sty 2016    Temat postu: Idea małżeństwa, a filozofia

Dzisiejsze czasy nie sprzyjają idei NIEROZERWALNOŚCI małżeństwa. Ateizm się "rozpanoszył", z czym związane jest między innymi to, że bledną stare kulturowe więzy, wspierające postawy w stylu robić coś, bo trzeba, bo "się robi". Panuje prymat ideologii użycia świata, "realizacji siebie", chwytania z życia tego, co za chwilę nam umknie, bo życie jest jedno.
Niezależnie od tego jest jeszcze pewien filozoficzny cios w ideę nierozerwalności małżeństwa. Tym ciosem jest kwestia: jak ważna jest decyzja/słowo dane przez jednego człowieka drugiemu człowiekowi. W świecie upatrującym prawdziwość w tym co materialne, złamanie obietnicy jest właściwie niczym. W końcu obietnica nie jest z atomów, nie ma masy, ani innych obiektywizowalnych atrybutów; czyli jest właściwie... niczym. A jak coś jest niczym, to co za problem z tego zrezygnować, zmienić to w jego przeciwieństwo?...

Aby jakoś uznać ważność obietnicy złożonej przez jednego człowieka drugiemu człowiekowi, trzeba UWIERZYĆ w jakiś rodzaj trwałości owego aktu obiecywania, powołać (swoją decyzją, a potem upartością, determinacją utrzymywania jej przy życiu) do życia coś, co stało się w umyśle, a dalej jest w umyśle. W pewnym sensie obietnica (w tym małżeńska) jest takim boskim aktem, powołania czegoś aktem umysłu i tyle wartym, na ile ów umysł jest w stanie dany stan utrzymywać.

Ale chrześcijanie mają powód wierzyć, że "na początku było SŁOWO, a słowo było u Boga i Bogiem było SŁOWO". Takie Słowo, będące wyrażeniem pewnej świadomości, wiary, woli nosi w sobie znamię obietnicy znaczenia. Bo znaczenie słowo może mieć, albo go nie mieć. Słowa bez znaczenia znikają, słowa dla których znaczenia się ostały, trwają - także pomimo przeciwności, pomimo wszelkich impulsów, które mogłyby odebrać im sens. Jeśli umiemy utrzymać znaczenie naszych słów, to niejako utrwalamy naszą duchową tkankę istnienia, stajemy się naprawdę KIMŚ.

Nie chrześcijanie oczywiście też mogą uwierzyć, że ich słowa, ich obietnicy znaczą więcej, niż chwilowe "chciałem wtedy coś obiecać, ale dzisiaj już jest to nieaktualne, bo mi się odwidziało". W końcu nic nie stoi na przeszkodzie, aby zbudować jakąś formę duchowości ateistycznej - opartej na pewnej wierze, iż to co się mówi, obiecuje JEST TRWAŁE, JEST EMANACJĄ MOCY JA. Ale wejście przez ateistę w taką formę duchowości jest już jakimś minimalnym aktem ateistycznej apostazji...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin