Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 17:00, 11 Lis 2023 Temat postu: Grzech blokowania uświadomienia sobie swoich błędów |
|
|
Zło ma dwa swoje oblicza
- proste oblicze zła związane jest ze słabością bezpośrednich rozpoznań człowieka, także z przypadkowymi mylącymi okolicznościami, które powodują, że wybieramy nie to co dobre.
- długofalowo oddziałujące na osobowość zło jest związane z zakłamywaniem prawdy o tym, jacy jesteśmy my, jaki jest świat, jakie błędy popełniliśmy.
Dla wielu perspektywa odpowiedzialności za swoje czyny jest niewygodna na tyle, że pojawia się pokusa zhakowania jej za pomocą unikania rozpoznań tego, co jest niewygodne. W końcu katechizmowa definicja grzechu mówi o działaniu ŚWIADOMYM i dobrowolnym. Więc co niektórzy hakują ów grzech metodą na zaprogramowaną sobie nieświadomość.
Oto nie przyjmując do wiadomości tego, co by sugerowało, że uczyniliśmy, bądź mamy uczynić zło, nie czynimy przecież tego zła świadomie. A więc... hulaj dusza, piekła nie ma, jeśłi tylko sobie poblokujemy odczyty rzeczywistości tak, aby dobrze udawać przed sobą głupiego...
Ten świat zdaje się być mocno wypełniony różnymi cwaniakami w zakresie odpowiedzialności (w tym także całkiem często ortodoksami religijnymi), którzy są "bezgrzeszni" metodą na nieuświadamianie sobie tego, co by groziło jakimś oskarżeniem o grzeszność. Służy temu też zdanie się na autorytety - tam gdzie autorytety decydują, przecież sam sprawca nie zadecydował, czyli (rzekomo) nie ma grzechu... Służy im do tego tworzenie sztucznych "wielkich wartości", które traktowane są bardzo życzeniowo - np. oto ktoś "absolutnie musi" sprać na kwaśne jabłko swoją żonę i dzieci, bo przecież w ten sposób wyrabia w nich "cnotę posłuszeństwa" - a nie, że po prostu próbuje się na kimś wyładować, czując przy okazji przyjemność z (także seksualnie odczuwanej) dominacji. Ale on przecież "nie ma świadomości", że jest wstrętnym zbokiem i sadystą, bo on tak sobie przeorganizował postrzeganie, tak pozamieniał znaczenia i rozpoznania, że wychodzi na to, iż on "wychowuje nieposłusznych". Zdecydowana większość czynionego zła ma swoje "zasłony dymne", czyli powoływanie się na rzekome wyższe wartości, które są tym "słusznym" motywem (w istocie zastępczym motywem) ich działań.
Dalej tylko wystarczy ową zaprogramowaną nieświadomość czynionego zła utwierdzać, rozwijając szeroko iluzję owych zastępczych motywów, a już się "ma się pełną wolność" czynienia co się chce, bez ryzyka, że może zostanie to uznane za grzech. Trzeba tylko tak sprytnie operować owym brakiem świadomości konsekwencji czynów, nierozpoznawaniem szczerym spraw, ukrywaniem przed sobą jakoś tych rozpoznań, które są niewygodne, aby zawsze "wychodziło na to", iż nie wiedzieliśmy, że coś złego czynimy.
A to właśnie jest ten grzech nieodpuszczalny, ten grzech przeciw Duchowi Świętemu - Duchowi prawdy. Właśnie m.in. dlatego jest on nieodpuszczalny, aby czegoś takiego nie kombinować (choćby kombinując nie do końca świadomie). Właśnie o to chodzi, aby jednak szczerości rozpoznań nie blokować, bo rozpoczęcie gry z jej blokowaniem (zwykle pod pretekstem "wyższych" wartości i konieczności), bardzo szybko spowoduje uwikłanie się w grę z szatanem, grę, w której się z reguły przegrywa.
Hakowanie odpowiedzialności programową nieświadomością odbywa się gdzieś na granicy rozumienia - tak balansując pomiędzy intuicjami, emocjami i rozumem. Tutaj taki "haker odpowiedzialności" nie może się wysypać (przed sobą samym), że ma intencję silnie życzeniowego potraktowania spraw. Więc to hakowanie będzie związane ze stawianiem spraw w niedomówieniach, w pobocznych sugestiach, malutkich przeinaczaniach, nagłym odskakiwaniu w emocje, w sytuacjach, gdy już zaczyna grozić zdemaskowanie całej tej sprytnej gry. Haker odpowiedzialności jednego bardzo nie lubi - szczerego, otwartego stawiania spraw.
|
|