Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34090
Przeczytał: 75 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:24, 15 Wrz 2022 Temat postu: Gdy instynktowne, bezwiedne reakcje głównie nam szkodzą |
|
|
Człowiek rodzi się z gotowymi schematami postrzegania i działania. On je po swoich przodkach po prostu ma, dziedziczy jest w puli genów. To, co jest dane z automatu, co zawsze z nami jest niknie ze spostrzeżeń, podobnie jak nie postrzega się na co dzień tego, że oddychamy, nasłuchujemy, węszymy. To jest automat, nad tym się nie myśli, bo to dla naszej świadomości "po prostu jest".
Problem jest w tym, że to co jest automatyczne i nieświadome, jednocześnie jest POZA KONTROLĄ TEJ ŚWIADOMOŚCI. Wszystkie reakcje bezwiedne, są jednocześnie reakcjami, którymi jesteśmy ZNIEWOLENI.
To, że coś robimy jako niewolnicy naszych instynktów, czyli co nie daje nam wyboru, oznacza automatycznie, że nawet jeśli istnieje alternatywa dla naszych działań, a często bywa to wręcz LEPSZA ALTERNATYWA względem tego co bezwiedne, powoduje iż przynajmniej w pewnej klasie sytuacji działamy mniej skutecznie, gorzej osiągamy nasze cele, niż gdybyśmy mieli wybór. Bo oczywiście może też być tak, że bezwiedna reakcja akurat jest tą lepszą, niż ta przez nas świadomie wykombinowana. Do tego, aby nasze wybory dawały efekt lepszy niż bezwiedne reagowanie i działanie, niezbędne są pewne umiejętności, wiedza, wyczucie. Mądry zatem, mając wybór, skorzysta na tym, że ów wybór miał, bo wybierze raczej korzystną dla siebie opcję; głupi - już niekoniecznie.
Ale w tym wszystkim jest pewna klasa sytuacji, w których trzeba być bardzo głupim, aby wybrać gorzej, niż działając bezwiednie. Przeciętny człowiek wychowany w cywilizacji, ukształtowany jakimś tam wpływem wiedzy zdobywanej przez tysiące pokoleń przodków, zwykle mamy jednak tę minimalną dawkę mądrości, która powoduje, że przeciwstawiając wybory oparte o wiedzę, reakcjom bezwiednym, będziemy działać korzystniej dla siebie, popełnimy mniej błędów, niż funkcjonując jak małpolud, który wprost z buszu trafił do życia w społeczeństwie ludzkim.
Dlatego człowiek ostatecznie zyskuje na tym, gdy POTRAFI BUDOWAĆ KONTEKSTY, co składa się na jakąś formę ROZUMIENIA SYTUACJI, w jakiej się znaleźliśmy. Te konteksty, do których odnosimy sytuację, w której się znaleźliśmy umożliwiają nam podjęcie decyzji, która UWZGLĘDNI JAKIEŚ NASZE OSOBISTE CELE, a nie tylko znowu wpisze się w ten samograj reakcji właściwych naszym przodkom.
Inaczej mówiąc, działając bezwiednie, realizujemy cel zbiorczy, cel ewolucji, nie cel nasz - prywatny. Ewolucja - tutaj posłużę się obrazem personifikującym, choć oczywiście jest to przenośnia - "działa mniej w interesie jednostek, a bardziej w interesie doskonalenia gatunku". Ewolucja poświęca jednostki po to, aby gatunek przetrwał, bo się lepiej dostosował do zmieniających się warunków. Czy jednak dla nas ważniejsze jest nasze jednostkowe życie, czy interes jakiegoś tam "gatunku"?
Ale nawet jeśli ktoś chciałby się poświęcić "dla dobra gatunku" i zrezygnował z osobistych celów, starając się jak najbardziej bezwiednie - instynktownie funkcjonować, godząc się z tym, że jako "mięso armatnie doborów naturalnych" będzie ewentualnie przez ewolucję "odstrzelony", jako że trafiło mu się dostać mniej dostosowaną do warunków kombinację zmutowanych genów, to wcale nie jest pewne, czy w jego przypadku ewolucja w ogóle miała rację!
Ewolucja często nie ma racji. Nie ma jej w tym sensie, że większą część populacji wyposaży w takie cechy genetyczne, które okazują się być ostatecznie nieprzydatne do warunków jakie powstaną. O tych błędach ewolucji świadczy sam fakt istnienia jakże bogatej listy gatunków wymarłych - od dinozaurów, mamutów, tygrysów szablozębych, poprzez całe masy innych stworzeń dzisiaj już nie żyjących, choć których szkielety są wykopywane.
Oczywiście każdy decyzję za siebie podejmuje sam. Ja jednak jestem w tym zakresie o tyle "egoistą", że jednak własne, osobiste cele stawiam ponad celami ewolucji, która chce moją osobę wykorzystać jako swoje mięso armatnie. Uważam, że ewolucja jest "głupsza ode mnie" przynajmniej biorąc za cel moją osobistą satysfakcję, szczęście, dobrostan. I zamierzam SKONTROLOWAĆ TO, CO MI MOJE BIOLOGICZNE DZIEDZICTWO WCISKA POD KĄTEM ZGODNOŚCI Z MOIMI ŻYCIOWYMI CELAMI.
Bez trudu bowiem mogę podać przykłady sytuacji, w których działanie biologiczne, ewolucyjne będzie dla mnie niekorzystne - oto wiem na przykład, że naturalnie będzie mnie ciągnąć do jedzenia w nadmiarze i niezdrowych rzeczy. Bo nasi przodkowie miewali zwykle problem ze zdobyciem pożywienia, więc ukształtowali się tak, że gdy jedzenie jest, to warto się go najeść na zapas. W warunkach życia w buszu to miało swój sens, bo po okresie prosperity przychodził zwykle okres głodu, a wtedy ten, kto miał zapas tłuszczyku, mógł przetrwać w odróżnieniu od chudzielca, który nie przetrzymał zimy. Ale ja już wiem, że ten program ewolucji się zdezaktualizował, bo mam nie tylko współczesne środki ochrony przed chłodem i brakiem pożywienia, lecz także tego pożywienia stały nadmiar (jeśli tylko kupowałbym owo jedzenie, opierając się na impulsach, które generuję moje instynkty). I znam już ten scenariusz, że objadanie się ostatecznie spowoduje o u mnie otyłość, choroby, przedwczesną śmierć, cierpienia. Nie chcę tego i dlatego właśnie zamierzam odstąpić od tego, co bezwiednie, z automatu podsyłają mi w tym zakresie moje instynkty.
|
|