|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:54, 09 Lis 2024 Temat postu: Fałsz komunikatu, a fałsz interpretacji odbiorcy |
|
|
Rozważmy następującą sytuację jak z filmy sensacyjnego - oto pewna rodzina zachorowała na śmiertelną chorobę po spożyciu zatrutego przez mordercę posiłku. Niewiele brakuje do ich śmierci, a my leżymy związani, więc choć wiemy, gdzie są fiolki zarówno z trucizną, jak i z antidotum, to nie możemy ich podać. Ale oto jest też obok pewien młody człowiek, którego oszukano, że jesteśmy wrogami jego i już niemal umierającej rodziny. Ten człowiek chciałby uratować otrutą rodzinę, jednak nie wie, które fiolki zawierają dodatkową dawkę trucizny, a które zawierają antidotum na nią. Teraz my, wiedząc, iż nasze wskazania, z której fiolki miałby on podać otrutym kilka kropki płynu, zostaną odebrane niezgodnie z naszą intencją mamy do wyboru:
- powiedzieć prawdę, gdzie według nas jest antidotum, a nie trucizna - zgodnie z tym, jak normalnie o tym informujemy, gdy chcemy przekazać stan faktyczny - ale wtedy nasza informacja zostanie zapewne fałszywie zinterpretowana i przyniesie to ostatecznie śmierć otrutej rodzinie.
- skłamać w taki sposób, aby wyszło na dobre. Czyli wiedząc, że ów okłamany względem naszych intencji młody człowiek zinterpretuje naszą informację dokładnie odwrotnie, od tego, co by ona standardowo miała znaczyć, spreparować ją na odwrotną, w każdym razie, aby zostało podane antidotum, a nie trucizna.
Wydaje mi się, że tak rozumiane "kłamstwo", które w efekcie niesie dobre skutki, zostałoby przez zdecydowaną większość osób zaakceptowane jako postępowanie nie tylko etyczne, ale zwyczajnie jedynie słuszne.
Czy to będzie kłamstwo? A może nazwa "kłamstwo" tu jest nieadekwatna?...
Ten spreparowany przykład został przeze mnie wymyślony po to, aby zilustrować problem z dwoma źródłami fałszu w odbiorze komunikatu o jakiejś tam, istotnej dla odbiorcy treści:
- jest fałsz (kłamstwo) samego komunikatu
- jest fałsz w interpretacji komunikatu, gdy ODBIORCA KOMUNIKATU PRZYJMUJE WADLIWE ZAŁOŻENIA, jak przekładać treść komunikatu na ostateczny sens, na to jaką użyteczną informację komunikat niesie.
Jako nauczyciel z zawodu (nauczyciel fizyki) nieraz spotykałem się z tym problemem w nieco innej wersji - choć np. znałem pełniejszą wersję praw opisujących jakieś zjawisko fizyczne, to gdy musiałem przekazywać ją osobom, które dopiero uczą się fizyki i ledwo zaczynają rozumieć najbardziej elementarne koncepcje, przekazywałem "jako obowiązujące" mocno uproszczone wersje praw fizyki. Bo wiedziałem, że nie mam najmniejszych szans dotrzeć z przekazem pełnym, nie mam szans przekazać swoim uczniom pełni tego, co myślę o danym zagadnieniu. Czy wtedy, gdy przekazywałem ową uproszczoną wersję rzeczy, to kłamię?...
Według mnie nawet podręczniki fizyki w wielu przypadkach... kłamią. Jest tak, gdy przekazują uproszczone wersje praw fizyki. Prosty przykład: w podręcznikach nieraz spotyka się proste stwierdzenie "wszystkie ciała spadają z tym samym przyspieszeniem" (przyspieszeniem ziemskim). Ściśle rzecz ujmując, jest to nieprawda, ponieważ:
- przyspieszenie grawitacyjne jest różne w różnych miejscach ziemi
- przyspieszenie grawitacyjne zmienia się z wysokością, więc ciało spadające z wysokoci 100 m ma inne przyspieszenie na górze, a inne na dole
- a w ogóle to najczęściej jeszcze tu działa opór powietrza, który czyni kwestię przyspieszenia spadku o wiele bardziej skomplikowaną.
Ale w podręcznikach taką uproszczoną wersję prawa swobodnego spadku często można wyczytać. I rozumiem oczywiście, że można bronić tego podejścia, że to przyspieszenie jest "stałe w przybliżeniu", albo "stałe przy małych prędkościach i niewielkiej zmianie wysokości" itp. Ale jeśli ktoś czyta tylko to główne sformułowanie, to nie wie o tym, że owa sprawa jest bardziej skomplikowana, a więc może wziąć za dobrą monetę bezpośredni sens sformułowania o prawie spadku swobodnego, traktując je jako obowiązujące z nieskończoną dokładnością, czyli uznając fałsz.
Temat jest rozwojowy...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2768
Przeczytał: 80 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:22, 10 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Jako nauczyciel z zawodu (nauczyciel fizyki) nieraz spotykałem się z tym problemem w nieco innej wersji - choć np. znałem pełniejszą wersję praw opisujących jakieś zjawisko fizyczne, to gdy musiałem przekazywać ją osobom, które dopiero uczą się fizyki i ledwo zaczynają rozumieć najbardziej elementarne koncepcje, przekazywałem "jako obowiązujące" mocno uproszczone wersje praw fizyki. Bo wiedziałem, że nie mam najmniejszych szans dotrzeć z przekazem pełnym, nie mam szans przekazać swoim uczniom pełni tego, co myślę o danym zagadnieniu. |
Twoje rozważania skojarzyły mi się z apologia ks. Banki. Wiemy, że w ST jest mnóstwo fragmentów, w których Bóg nawołuje do czynów, które dla nas dziś są okrutne i zwyczajnie złe. Jest dużo zakazów i nakazów odnośnie kary śmierci, niewolnictwa, ludobójstwa. Bóg pozwala wybijać inne narody i niewolić ludzi. Prawa od Boga wydają się być okrutne.
Jakie jest stanowisko ks. Bańki odnośnie takich fragmentów?
Bardzo podobne, co pewnych protestantów, których dyskusję ci zaprezentowałem na temat Boga w ST.
Otóż ks. Bańka podkreśla jak bardzo byli niecywilizowani i podli wcześni izraelici, a następnie argumentuje, że Bóg zniżył się do poziomu tamtych ludzi, by powoli wynosić ich na wyższe stopnie poziomu moralnego. Dlatego tyle tych okrutnych (z naszego dzisiejszego punktu widzenia) praw i nakazów ze strony Pana Boga, bo nie na tym polega praca wychowawcza Pana Boga, by zarzucać od razu jakimiś bardzo wysokimi standardami moralnymi, ale na tym, by stopniowo prowadzić do coraz wyższego stopnia moralnego. Bóg z początku daje Izraelitom zasady dostosowane do ich poziomu mentalnego. Starożytny lud Izraela był tak prosty, mało ucywilizowany, dlatego nie byliby gotowi na prawdę moralną. Bóg w ST zamiast powiedzieć, że kobieta i mężczyzna są sobię równi, kobieta ma takie samo prawo do decydowania jaka będzie jej praca, do dysponowania jakimś majątkiem i do decydowania za kogo wyjść za mąż to daje prawo, które jest poniżające dla kobiet albo pozwala na kupowanie dzieci z innych plemion jako niewolników, bo "musiał" zniżyć się do ich poziomu myślenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|