Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34090
Przeczytał: 75 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 18:04, 21 Mar 2022 Temat postu: Etyczne działanie w obliczu uwarunkowań |
|
|
Osobiście uważam się za osobę raczej dobrej woli. Chciałbym czynić dobro, a nie zło. To, czy rozumiem to dobro poprawnie, jest oczywiście otwartą kwestią, ale przyjmując na start hipotezę, iż jakiś tam rodzaj poprawności rozpoznań posiadam (przyjęcie opcji przeciwnej w ogóle wywala rozważania, czyniąc je niedyskutowalnymi), życie i tak komplikuje sytuację, bo często zewnętrzne, narzucone zwyczajami, prawem, hierarchią władzy, ludzką głupotą (czy czym tam jeszcze...) uniemożliwiają czynienie dobra wprost.
Przykład?...
Oto pracujemy w firmie, której produktem jest coś, co nam od strony etycznej "średnio" pasuje. Np. pracujemy w banku, który wciska naiwniakom ryzykowne produkty finansowe, ewentualnie w fabryce, która z premedytacją produkuje buble, ale dobrze na nich zarabia. Możemy być wreszcie urzędnikiem w jakimś biurze zmuszonym do tworzenia zupełnie bezużytecznych dokumentów, skłonionym do działań, które zamiast komukolwiek pomagać, w istocie są rzucaniem mu kłód pod nogi. Ktoś zarabia wciskaniem ludziom niepotrzebnych im, a drogich kredytów, ktoś inny zmuszony jest kłamać w imię interesu firmy.
Co robić w takiej sytuacji?...
Zwolnić się z pracy?...
Ale jeśli żadnej innej pracy nie ma w zasięgu?...
Życie nas jakoś trochę korumpuje. Nawet te najuczciwsze osoby. W każdej niemal pracy, prędzej czy później, człowiek natknie się na sytuacje, które wymuszą na nim konieczność jakiegoś kompromisu z własnym sumieniem.
Pół biedy jeśli w pracy nie robimy nic tak wyraźnie złego, nieetycznego, ale robimy tylko czynności zbędne. Wtedy przynajmniej nie ściągamy na siebie wyraźnej winy za skrzywdzenie kogoś. Widziałem gdzieś w necie wywiad z prostytutką, która z powodów etyczno - moralnych rzuciła pracę na infolinii na której wciskała ludziom kit, została właśnie prostytutką, po czym oświadczyła, że ta praca nie sprawia jej nawet cząstki takich dylematów moralnych, jak tamto oszukiwanie ludzi. Bo jako prostytutka oferuje przynajmniej to, za co jej płacą, jest uczciwa. A że praca nie jest z tych szanowanych, to już mniejszy problem...
Ja uważam, że jeśli ktoś pracuje jawnie krzywdząc ludzi, to jednak powinien rzucić tę pracę. Nie ma właściwie wytłumaczenia dla trwania w zawodzie złodzieja, bandyty, oszusta, naciągacza. Tam gdzie tej jawnej krzywdy nie ma, a nie widać innej pracy, to pewnie dałoby się jakoś sumienie zadowolić, robiąc coś dobrego dodatkowo poza pracą - komuś pomóc bezinteresownie, coś ofiarować ludziom.
Ja uważam, ze najgorsze jest po prostu pogodzić się z tym, że się jest nieużytecznym. Gdzieś, jakoś coś dobrego w życiu trzeba robić. Choćby dla samego siebie. A kto wierzy w Boga, ten powinien czynić jakieś dobro Jego imię.
|
|