Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34090
Przeczytał: 75 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:26, 28 Gru 2023 Temat postu: Dyskusja jako model życia, a nawet zbawienia i potępienia |
|
|
Dyskusja od pewnego czasu jawi mi się jako niezwykle interesujące wymodelowanie życia jako takiego, a nawet wymodelowanie podstawowych zagadnień religii - zbawienia, potępienia.
W dyskusji, jak w życiu, spotykamy dyskutantów uczciwych i niezbyt uczciwych, czasem bardzo mało uczciwych. Dyskusja, podobnie jak nasze życie ukazuje aspekt błędu, komunikacji z ludźmi, pomyłki, porażki. W dyskusji, podobnie jak w życiu skutki błędnych decyzji nie ujawniają się od razu, bywają nieraz odwleczone w czasie. I w ogóle sam aspekt błędu (podobnie jak grzechu w życiu) można bardzo skutecznie zakłamywać. W dyskusji występuje aspekt skruchy (przyznanie się błędów zajęcia nieprawidłowego stanowiska w jakichś sprawach), uznania win, nawet jest pewna szczególna postać potępienia (nie jakiegoś ostatecznego, ale przynajmniej częściowego).
Najważniejszą nauką życiową płynącą z refleksji nad postawami w dyskusji wydaje mi się na tym etapie to, że tak jak ludzie winy, grzechy, zakłamanie wypierają praktycznie w nieskończoność, tak i wielu dyskutantów wypiera fałszywe postawienie różnych zagadnień w dyskusji, a potem upiera się przy tym głównie z powodów ambicjonalnych. Ale też ciekawe jest, iż są to nie tylko ambicjonalne powody, niektóre z nich są tak ważne, jak kluczowe decyzje życiowe.
Dyskusja wręcz idealnie obrazuje najbardziej podstawowy powód grzechu: pychę powiązaną z ZATWARDZIAŁOŚCIĄ serc i umysłów.
Czym jest owa zatwardziałość serca i umysłu?
Zatwardziałość - jako słowo - zawiera w sobie źródłosłów "twardość", "twardy". Coś jest "twarde" gdy nie ulega naciskom. Jak to niemal ze wszystkimi ideami jest, także idea twardości nie jest jednoznaczną w ocenie - zawiera aspekt pozytywny, który ujawnia się, gdy np. ktoś jest "twardy" wobec nacisków próbujących go przeciągnąć na złą stronę, ale też i aspekt negatywny. Tym negatywnym jest zatwardziałość serc i umysłów, rozumiana jako nieprzyjmowanie sugestii ZMIAN, KTÓRE POPRAWIAJĄ, DOSKONALĄ.
Religia chrześcijańska głosi postulat "nawróćcie się", co w źródłosłowie greckim wyraża bezpośrednio "zmieńcie myślenie", "poprawcie swoje nastawienie życiowe". Ludzie zatwardziali nie chcą się zmienić, nie chcą niczego w sobie naprawić.
I widać to w dyskusjach - mamy dyskutantów, którzy są niczym beton, nic do nich nie dociera.
Ale...
przecież mamy, jak wyżej pisałem ten "dobry" aspekt twardości. W dobrym TRZEBA być twardym! W dobrym trzeba wytrwać!
Zarzucanie komuś tak w ogóle, aby się zmienił, bo ktoś inny tego żąda, jest formą wrogiego nacisku, jest próbą ubezwłasnowalniania, dominowania, narzucania. A przecież nie wiemy z góry, kto komu powinien ulec - czy rację ma ten, kto mocno napiera, czy może ten, kto nacisków nie stosuje, a łagodnie przedstawia swoje racje...
Dyskusje pięknie modelują właśnie ten aspekt grzechu i nawrócenia, że tak naprawdę to życie nas stawia w sytuacji o tyle trudnej, że nie wiemy z góry, w czym powinniśmy się zmienić!
Z dwóch dyskutantów, z których każdy chciałby, aby to jego oponent się dostosował do niego, nie wiadomo z góry, kto ma więcej racji. Tak samo jest w życiu, które stawia sytuacje trudne, pojawia się tu gra pozorów, manipulacja, zła wola, kłamstwa, albo błędne rozpoznania, powiązane z pragnieniem naginania innych do swojej woli za wszelką cenę. Gdy ktoś nam mówi, abyśmy się zmienili w życiu, to podobnie jak przy podobnej sugestii w dyskusji, nie wiemy, czy to my powinniśmy się zmienić, czy może odwrotnie - powinniśmy wytrwać w swoim przeciw wrogiemu naporowi i sugestiom.
Ten właśnie aspekt sprawy jest najpiękniej modelowany dyskusją - właśnie to, że nie są z góry znane racje, a decydować trzeba...
Niektórzy są tak zatwardziali, że nawet przez moment nie postawią sobie tego pytania: a może to jednak ja powinienem się zmienić?
Inni czasem opcji zmiany, naprawiania siebie dają jakieś "okienko szans", gotowi są przyznać się do błędów, a przede wszystkim czasem POSZUKUJĄ W SOBIE TAKŻE BŁĘDNYCH ASPEKTÓW MYŚLENIA I POSTAW OGÓLNYCH.
Jeśli ktoś zadaje sobie SZCZERZE (czyli z wolą uczciwego docierania do odpowiedzi) pytania w stylu: "czy czasem ja sam nie popełniam błędu?", to chyba już nie jest zatwardziały. Od tego się zaczyna, że w ogóle dopuszcza możliwość skontrolowania siebie pod kątem błędu, a potem uznania potrzeby zmiany swoich postaw życiowych.
Tak samo to jest w dyskusji, że jedni widząc tylko jakikolwiek krytyczny wobec ich stanowiska głos, od razu potraktują go negatywnie, odrzucą wszelką sugestię, podczas gdy inni dadzą sobie szansę, zastanowią się nad tym, czy "czegoś" czasem w tej krytyce sensownego nie ma.
|
|