Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33748
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 23:36, 22 Lis 2024 Temat postu: Dyscyplina jako negacja indywidualności i spontaniczności |
|
|
Pojęcie dyscypliny ma chyba ogólnie pozytywną konotację. Wiadomo, że tam, gdzie dyscyplina jest całkowicie zaniedbana, szybko zaczyna się dziać źle, bo jednostki destrukcyjne, pozbawione naturalnych hamulców próbują zaspokajać swoje agresywne pragnienia emocjonalne kosztem spokojnych członków społeczności. Dyscyplina jest też wymagana w pracy, w której często bardzo wiele zależy od tego, czy wszystko "gra jak w zegarku", bo czasem nawet niewielkie uchybienia (np. w dziedzinie bezpieczeństwa) mogą mieć bardzo destrukcyjne skutki.
Z drugiej jednak strony obserwowana jest u części ludzi pewna szczególna postawa nadmiarowej dążności do dyscypliny. Niektórzy nadmiernie dyscyplinują osoby ze swojego otoczenia, inne przesadzają w tym względzie nawet wobec samych siebie. Te osoby są najczęściej przekonanie, że dyscyplina jest dobrem samym w sobie, że warto jest na nią stawiać w większości sytuacji życiowych. I chyba owe osoby nie dostrzegają negatywnych stron narzucania przesadnej dyscypliny. Dyscyplina przesadna prowadzi do zaniku spontaniczności, w tym także swobodnej spostrzegawczości, która jest niezbędna, aby dostrzegać mniej schematyczne odchylenia tego, co się dzieje, od tego, czego się spodziewamy. Silna dyscyplina też mocno stresuje, powodując nieraz wręcz depresję u części ludzi.
Ale w tym wątku chciałem napisać o bardzo szczególnej, głęboko sięgającej w emocje i kształtowanie się osobowości cesze ludzi przesadnie kierujących się ku dyscyplinie. Tą cechą jest ZANIK ZDOLNOŚCI AKCEPTACJI LUDZI TAKIMI, JACY SĄ.
Dyscyplinujące osobowości powoli, krok za krokiem, dzień za dniem zsuwają się w stronę osobowości robota, bezuczuciowego biurokraty o twardym sercu. W ten sposób kształtuje się postawa emocjonalna, która ma coraz mniejszą zdolność do pozytywnych uczuć wobec ludzi w ogóle. Coraz silniej w postawach emocjonalnych takich osób zaczyna się ujawniać pewien rodzaj niechęci do spontaniczności i indywidualności. Tacy ludzie często zaczynają w końcu negować niezależne myślenie, okazywanie pozytywnych emocji (np. radości), a zaczynają nadmiarowo cenić patologicznie rozumiany "porządek" i karność. To w takich ludziach dzieje się często niepostrzeżenie - dzień za dniem ich emocje staczają się w stronę złości z tytułu tego, że ktoś jest nawet radosny, szczęśliwy, ma marzenia i pragnienia, "zamiast skupić się na swoich obowiązkach".
Świadomość tego, że tak może się zacząć dziać w emocjach każdego człowieka, bywa o tyle ważna, że pomaga w porę zorientować się, iż coś podobnego z nami się zbyt często dzieje. Wtedy przychodzi czas, aby...
zdyscyplinować się pod tym kątem...
Ale myślę już o szerzej pojętej "dyscyplinie", czyli po prostu uważności na to, co być może kieruje nasz rozwój w złą stronę, a potem czuwanie trochę nad sobą, aby nie dać się wciągnąć w to mentalne "bagno", jakim jest osobowość biurokraty - tyrana, który już nie umie akceptować ludzi, lecz czyni życie (tak innym jak i swoje) przerażającym kieratem obowiązków i przymusu.
|
|