Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33357
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 12:16, 10 Wrz 2024 Temat postu: Dwa znaczenia pojęcia wolności |
|
|
W innym wątku http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/spowiedz-i-sens-w-kontekscie-zbawienia,26347-25.html#813329 pojawił się (któryż to już raz...) temat wolności. Tam ów temat niezbyt ostatecznie pasuje, a z drugiej strony bardzo mi się spodobał pewien wniosek, jaki z owych dociekań tam powstał, więc tworzę ten wątek na blogu, aby sprawa dostała swój nowy bieg.
Zacznę cytatami (z drobnymi poprawkami redakcyjnymi) z tamtego wątku:
MD napisał: | Wolność wg mnie może zarówno do złego, jak i dobrego - z definicji.
Twoje podejście odbieram jako wolność, która obowiązkowo musi być do dobrego. Powiązałeś na sztywno ideę wolności z dobrem, czyli właściwie z oceną czynu. Dla mnie to jest pojęcie po prostu paradoksalne, sprzeczne wewnętrznie.
Wolność, aby była w ogóle możliwa musi mieć w sobie dostęp do idei wyboru, która to idea jest nieobciążona oceną, a już szczególnie tak labilną oceną, ocenianie szczęścia, miłości, dobra, moralności. Uważam, że jeśli "w arsenale logicznym" nie mamy tej broni, którą jest pojęcie wolności neutralne etycznie na start, to przegraliśmy "logiczną wojnę" o sens. Wtedy już właściwie nic nie możemy powiedzieć, bo wybór przestaje tu być wyborem, lecz staje się jakimś postfactum, dodanym do oceny (jest to "dobre", więc dorzucamy tu nadmiarowy atrybut "więc było to też wolne") dowiązaniem właściwie nie wiadomo do czego. Taki "wybór" nie jest wyborem, bo nie ma tu dwóch opcji, tylko de facto od razu robi się zjazd do tej "dobrej" (która z kolei też musi być zdefiniowana, a nie ma jak definiować dobra, czy miłości, czy zbawienia właśnie bez wyboru, który byłby na start pojęciem ROZRÓŻNIAJĄCYM stronę dobrą, a nie tylko jest pojęcie "jednostronnym", gdzie po drugiej stronie byłaby tylko nicość).
Według mnie tak nie wolno jest konstruować pojęć, bo one się robią dalej nie do użycia w logice. Trochę inaczej sprawę ujmując KAŻDE POJĘCIE MUSI MIEĆ ZARÓWNO DOBRĄ JAK I ZŁĄ SWOJA "STRONĘ", musi mieć zdolność do symetrycznego jego rozumienia, bo inaczej w ogóle pojęcie jest wadliwe.
Ewentualnie ten dylemat (językowy, logiczny) można by rozwiązać uznając niejako dwie idee wolności:
- wolność w znaczeniu podstawowym, która jest neutralna wobec idei dobra, czyli wybierać da się zarówno coś dobrego, jak i złego, jak i obojętnego, czy jeszcze inaczej ocenionego (kategorii jest właściwie dowolna ilość)
- wolność w rozumieniu wzrastania w stronę ukonstytuowania się ostatecznego idei osoby - ta by już wyróżniała dobro, jako coś obligatoryjnego w jej konstrukcji. |
i
Michał Dyszyński napisał: | Katolikus napisał: | Michał Dyszyński napisał: | Twoje podejście odbieram jako wolność, która obowiązkowo musi być do dobrego. Powiązałeś na sztywno ideę wolności z dobrem |
Czyli twoim zdaniem ktoś kto potrafi kochać, przebaczać, być wyrozumiałym, troskliwym jest wolny i ktoś kto tylko potrafi nienawidzić, gardzić, zadawać ból itd., to też jest wolny?
Czy wg ciebie, ktoś kto nie jest wolny od nienawiści jest wolnym człowiekiem? |
Wolność traktuję jako coś wzrastającego w człowieku i mającego więcej niż jeden wymiar. Ta elementarna, ale niezbywalna w rozumowaniach, wolność na start jest wolnością zarówno do wyboru dobrego jak i złego. Wręcz jest wolnością, która RÓWNOWAŻY zdolność do dobrego i złego, co by oznaczało, że dobra i zła jest tam mniej więcej po równo. Jest tam i możliwość nienawiści, i kłamstwa, i zbrodni.
Ale to nie jest ta wolność ostateczna, nie jest to wolność, którą teologia określa jako "wolność dzieci bożych". Są przynajmniej te dwie wolności, w jakimś stopniu różne, częściowo nawet przeciwstawne.
Wolność elementarna jest po prostu PRAWEM DO WYBORU, MOŻLIWOŚCIĄ WYBORU i ona jest tym większa, im wybór jest "rozleglejszy", im dotyczy on większej ilości opcji. Ta wolność abstrahuje od długofalowych skutków, od dobra i zła - ona służy temu, aby mieć jak najwięcej opcji wyboru, nie oceniając ich na start.
Wolność wyższa, wolność dzieci bożych jest wolnością ducha i świadomości. Ona powstaje przez to, iż ta pierwsza elementarna wolność została oceniona, zewaluowana, skonfrontowana z jakąś formą wiedzy i rozumienia, ze świadomością tego, co się może zdarzyć, aby te przebogate opcje z wolności elementarnej ograniczyć, do zbioru, który służy celowemu, mądremu działaniu.
Bez wolności elementarnej nie byłoby w ogóle tej wolności wyższej, bo nie ukształtowałaby się świadomość, niezbędna właśnie do samego zaistnienia wolności wyższej. |
Spróbuję na koniec tego wstępniaka zagadnienie trochę podsumować, uporządkować. Przede wszystkim kluczowa jest tu teza:
Wolność ma (przynajmniej) dwa nietrywialne znaczenia:
Wolność na poziomie elementarnym jest związana z możliwością wyboru spośród jakiejś liczby opcji i w tym znaczeniu po prostu im więcej tych opcji będzie, tym większa staje się wynikająca z nich wolność wyboru.
Wolność na poziomie wyższej świadomości jest już bardziej związana z ideą celu i sprawczości. Ten rodzaj wolności rysuje tendencję właściwie w przeciwnym kierunku, niż to jest w wolności elementarnej - tutaj chodzi o to, aby opcje właśnie ograniczyć, czyli ta wolność jest się "większa", gdy z puli wielu dostępnych opcji, świadomości uda się wyseparować takie opcje, które lepiej odpowiadają naturze i aspektowi celowości działania wybierającego.
Tu mamy pewien rodzaj jakby paradoksu, że z jednej strony wolność może być skierowana w stronę ograniczania, zaś z innej strony jest właśnie poszerzaniem liczby dostępnych opcji. Wolność ogólnie chyba jest nieco paradoksalnym pojęciem, ale przez tę paradoksalność, niejednoznaczność takim ciekawym, takim "mocnym" filozoficznie.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 12:57, 10 Wrz 2024, w całości zmieniany 3 razy
|
|