Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dualizm osądu i decyzji - rzecz fundamentalna

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:06, 15 Kwi 2023    Temat postu: Dualizm osądu i decyzji - rzecz fundamentalna

Kolejny raz mam zamiar napisać o czymś, co jest najważniejsze.
Ale też już parę razy anonsowałem tego rodzaju myśli, które opisuję, ale akurat ta myśl, chyba sporej części osób ma szansę ułożyć własne myślenie, rozumienie w sposób przełomowy.

Kluczowe jest pytanie: Z czego bierze się (jakakolwiek) zasadna decyzja?
- Oczywiście (przynajmniej powinna) z OSĄDU SPRAW. Jakąkolwiek decyzję byśmy nie mieli podjąć, to do niej będą potrzebne jakieś PRZESŁANKI. Przesłanki trzeba poznać. To wydaje się oczywiste. Tyle że ...
... za chwilę z tych licznych przesłanek, z wielu za i przeciw, umysł będzie musiał wybrać - czy w lewo, czy w prawo; albo czy na "tak", czy na "nie", itp....
Nasz umysł - mniej lub bardziej ŚWIADOMIE (bo często podświadomie) - o tym wie, że z wielości przesłanek przyjdzie mu się opowiedzieć po którejś ze stron. W związku z tym umysł osądza przesłanki w rozterce:
- z jednej strony dobrze byłoby przesłanki (wszystkie istotne!) poznać.
ale też
- z drugiej strony, aby mieć właściwą decyzję, trzeba przygotować sobie grunt pod decyzję.
I tu ukryta jest sprzeczność intencji.

Bo w zdecydowanej większości konkretnych sytuacji, jeśli ktoś zaczyna sobie kolekcjonować przesłanki do decyzji, to spostrzega, że im więcej przesłanek, tym trudniej tę decyzję podjąć.
Umysł to widzi i czuje (czasem dociera to tylko do niego w zakresie podświadomym). Umysł, dostrzegając coraz większy natłok przesłanek w ramach dowiadywania się o aspektach sytuacji, zaczyna się "denerwować" tym, że oto coraz większy problem mu się robi z wzajemnie sobie często przeczącymi informacjami, z przeciwstawnymi ujęciami. Umysł wie, że na koniec i tak musi podjąć decyzję, która przeważy w jedną ze stron, czyli taką, która niejako zlekceważy część przesłanek, a dowartościuje inną część - tę za podjętą decyzją.
Więc wydaje się umysłowi, że do tego aktu decyzji warto byłoby już zawczasu, już na etapie oglądu przesłanek się przygotować!
Jednak taka strategia jest błędna!


Błędem jest mieszanie ze sobą celów: kolekcjonowania i wstępnego osądu samych przesłanek do decyzji z celem wypracowywania już konkretnej decyzji.
Dlaczego to jest błąd?
Dlatego, że uwzględnienie przesłanek w decyzji ma szansę być poprawne tylko wtedy, gdy owe przesłanki są niezafałszowane.

Jakie wadliwości rozumowania powstają, gdy umysł zaczyna ze sobą mieszać dwa, wzajemnie sprzeczne cele - kolekcjonowania przesłanek i ostatecznego rozstrzygania sprawy?
- Główną wadliwością jest pojawienie się efektu SĄDZENIA PO POZORACH, PRZYPADKOWO.
Umysł, który jest poganiany do jak najszybszego opowiedzenia się po jakiejś stronie, czuje się zobowiązany mieć rozstrzygnięcie jeszcze na etapie, gdy nie wie, jakie ono właściwie ma być. A skoro nie wie, jakie ma być to rozstrzygnięcie (w rzetelny sposób ocenione, wypracowane), to łapie się za to, co aktualnie ma - jakiś pozór sprawy. Tego rzetelnego rozstrzygnięcia jeszcze nie ma, bo jeszcze nie zdążył się zapoznać z kompletem przesłanek. Może być tak, że ta kluczowa dla poprawności decyzji przesłanka jeszcze w ogóle do niego nie dotarła. Bo przesłanki "nie mają obowiązku" docierać do umysłu w kolejności od najważniejszej przez średnio ważne do najmniej ważnych. Więc umysł ma tylko te przesłanki, które akurat - często przypadkowo - skolejkowały mu się tak, jak je teraz postrzega. Być może na start umysł dostał w ogóle przesłankę mylną, wadliwą, albo mało istotną. Ale umysł niecierpliwy już z niej będzie chciał decydować.
Tymczasem niecierpliwość okazuje się tu być ogromnym błędem!

Jak podejmować właściwe decyzje?
- Przede wszystkim (o ile to możliwe) z KOMPLETU PRZESŁANEK!


Aby umysł sam siebie nie skołował przy wypracowywaniu decyzji, niezbędna jest strategia, która zapobiegnie podświadomej walce sprzecznych aspektów decydowania. Będzie to polegało na ROZDZIELENIU ETAPÓW:
- etap kolekcjonowania przesłanek domaga się zasady BEZSTRONNOŚCI
- etap wypracowywania decyzji z posiadanych przesłanek kieruje się zasadą odwrotną od dążenia do bezstronności, czyli zasadą WYŁANIANIA JEDNEGO Z WIELU, jakąś formą wypracowywania właśnie STRONNICZOŚCI.

To działa dobrze tylko wtedy, gdy każdy z tych dwóch etapów jest w obszarze intencji ODSEPAROWANY od drugiego etapu. Na etapie zbierania przesłanek wszelka stronniczość spowoduje, ze zbieramy wadliwe, bo zafałszowane naszą stronniczością przesłanki. Z drugiej strony etap wypracowywania decyzji z już skompletowanych przesłanek by się tylko blokował, gdybyśmy próbowali go pozbawić aspektu stronniczości. Tutaj właśnie stronniczość jest wypracowywana. Oczywiście najlepiej byłoby, aby była MĄDRZE, NIESPRZECZNIE wypracowywana.

Większość ludzi nie analizuje dokładniej tego, jak działa ich umysł, bierze życie "jak jest" i własne myślenie "jak jest". To objawia się tym, że wypracowywując decyzje ludzie mieszają owe etapy. Ponieważ etap zbierania przesłanek jest pierwszy, to na nim najczęściej skupia najwięcej błędów - pragnąc już sobie przygotować decyzję, ludzie oceniają przesłanki tendencyjnie - tzn. już mając jakiś swój typ na to, jaka będzie owa decyzja, przesłankom zaczynają przypisywać priorytety pod kątem tego, co ów typ sugeruje. Inaczej mówiąc, próbują sami sobie potwierdzić tę pierwszą, wypracowaną w oparciu o minimum przesłanek, w jakiejś części jeszcze nieświadomą, ale prawie już podjętą decyzję.
Efekt jest taki, że decyzja jest podjęta w oparciu nie o rzetelny osąd kompletu przesłanek, nie po rozważnym rozliczeniu ich znaczenia, lecz z tego, co się najpierw pojawiło na horyzoncie, ignorując często znacznie ważniejsze przesłanki, których "winą" było to, że dotarły do umysłu później. Wychodzi z tego decyzja błędna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 13:35, 15 Kwi 2023    Temat postu: Re: Dualizm osądu i decyzji - rzecz fundamentalna

Michał Dyszyński napisał:
Błędem jest mieszanie ze sobą celów: kolekcjonowania i wstępnego osądu samych przesłanek do decyzji z celem wypracowywania już konkretnej decyzji.

Problemem tutaj kluczowym jest NIEŚWIADOMOŚĆ, BEZWIEDNOŚĆ rozumowania.

Myślenie z zasady ma dwie komponenty
- uświadomioną, zbliżającą się do logiczności
- bezwiedną, intuicyjną, nieświadomą, rozmytą w znaczeniach
Ponieważ jednak ta intuicyjna jest niekonkretna, niejasna, bo - mimo że potrafi czasem być dominująca, a na pewno bardzo silna - to działa ona skrycie. Ta logiczna "jest na wierzchu", bo ją się FORMUŁUJE. To umysłowi tworzy złudzenie, że "jest logiczny", bo przecież myśli o tym, co (niestety, tylko z wierzchu) jest logiczne. Umysł nie umie się sam ze sobą rozliczyć, co z czego u niego powstaje.

Umysł także POSZUKUJE TEGO CO POZYTYWNE. Bo nadawanie atrybutu "dobry", także w znaczeniach "sensowny", "wartościowy", "adekwatny" itp. jest sposobem, w jaki działa jego mechanizm oceny. Ale na poziomie emocjonalno - intuicyjnym znowu się kategorie mieszają.
Gdyby umysł działał precyzyjnie, to aspekt pozytywny (uznania jakiegoś dobra), przypisałby dopiero na koniec, gdy rzeczy ocenił, zważył, ustalił. Ale tak czyni umysł dopiero od pewnego poziomu dojrzałości. Wcześniej, zanim dojrzałość zdobędzie, umysł będzie aspekt pozytywności rozdzielał intuicyjnie, czyli w sposób rozmyty, niejasny, często po pozorach. I "rozleje się" ta intencja poszukiwania - pozytywnego, bo adekwatnego i słusznego - poznania czegoś, na etap wcześniejszy, w którym zbiera się dopiero przesłanki do decyzji. Sytuację pogarsza NIECIERPLIWOŚĆ, czyli chęć, aby już mieć rozwiązanie, już - teraz, na tym pierwszym etapie.
Umysł chciałby mieć przesłankę ocenioną już na etapie, gdy ją tylko ogląda. A to jest błąd!
Przesłanka bowiem ma najczęściej wiele aspektów - w jednej sprawie ujawnia się bardziej jeden aspekt, a w innej sprawie inny aspekt. Jak ktoś zrobi urawniłowkę tego atrybutu "pozytywny" na przesłankę w ogóle, to za chwilę z dużym prawdopodobieństwem źle przypisze ją do problemu.
Posłużę się przykładem. Smak gorzki jest symbolem czegoś niesmacznego, jest ZŁYM smakiem. Jeśli ktoś jednak globalnie przypisze atrybut "to co gorzkie, musi być na pewno złe", to za złe uzna każdą gorzką potrawę - nawet lekarstwo. I odmawiając jego spożycia straci szansę na wspomożenie swojego organizmu w chorobie. Pół biedy, jeśli jakaś forma świadomości takiemu człowiekowi została, czyli jeśli jeszcze jakimś mechanizmem rozumowym jest w stanie przeciwstawić się bezwiednym werdyktom jego systemu rozpoznań świata. Wtedy - może po wpływem perswazji, autorytetu zewnętrznego - jest w stanie taki człowiek przeciwstawić bezwiednemu "gorzkie jest złe" przeciwtezę "ale jednak czasem gorzkie może być dobre". Wtedy jakoś da się doprowadzić umysł do słusznej decyzji zażycia lekarstwa, pomimo jego smaku. Jeśli jednak to co bezwiedne rządzi umysłem absolutnie, to nie ma szans na to, aby coś takiemu umysłowi wyperswadować. Ten umysł jest wtedy ZNIEWOLONY w całości tymi bezwiednie go determinującymi paradygmatami, instynktami.

Szansę na pokonanie tego co bezwiedne zyskujemy poprzez ROZWÓJ ŚWIADOMOŚCI, czyli poprzez stale rosnącą umiejętność NAZYWANIA rzeczy, tworzenia MODELI FUNKCJONALNYCH, wykraczania poza rozstrzygalność intuicyjną.

Problem ten w szczególnej postaci znają fizycy. W fizyce właściwie wszystkie znane bardziej fundamentalne prawa są nieintuicyjne. Ściślej, jakieś tam fragmentaryczne intuicje fizycy względem swoich podstawowych teorii mają, ale są to intuicje niekompletne, słabe, często mylne. Dopiero ścisła logika i matematyczne opracowanie zagadnień daje szansę na rozwiązania, które nie będą miały grubych błędów. Ale tu za chwilę wychodzi drugi problem - rozwiązania stricte matematyczne, nieintuicyjne w wysokim stopniu są często tak dla umysłu obce, że ten nie wie, co one znaczą. Umysł może zobaczyć jakiś zbiór liczb, nawet wykres z nich uczyniony, ale kompletnie nie wiem, jak sobie teraz wyobrazić co się właściwie w tej rzeczywistości stało.
Sporo tu potrafi zmienić TRENING UMYSŁU. Trenowany umysł jest w stanie się dostosować do zmiennych warunków poznawczych na tyle, że zaczyna budować zupełnie nowe struktury, które uzyskują także wymiar intuicyjny. Przykładowo bezpośrednio po zapoznaniu się z ideą liczby urojonej, a dalej liczb zespolonych tę liczbę urojoną zawierających, umysł czuje tylko rozterkę, frustrację, jest często przekonany, że świat go robi w balona, próbując forsować tak niezrozumiałą ideę. Ale wraz z tym, jak umysł zaczyna się oswajać z zasadami "działania" takich liczb, jak przekonuje się, że pewien rodzaj spójności (w nowym stylu) rozumowania z liczbami zespolonymi jednak posiadają, powoli do tych - wymuszonych rygorami formalnymi - działań dołącza się najpierw jedna nieśmiała intuicja, potem druga, trzecia...
Jest jeszcze wyższy poziom takiego treningu umysłu, który staje się udziałem osób związanych zawodowo, czy nawet tylko hobbystycznie z matematyką, fizyką, czy innymi naukami operującymi na zaawansowanych, nieintuicyjnych abstrakcjach - powoli umysł oswaja się z ideą, że OGARNIAMY INTUICJĄ JEDYNIE WYCINKI obrazu rzeczywistości. Powoli intuicja traci na autorytecie, bo taki fizyk czy matematyk już dziesiątki razy się przekonał, jak to zaprzeczenie jej daje sensowne rezultaty, a upieranie się przy niej ewidentnie prowadzi do błędu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin