Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34090
Przeczytał: 75 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 21:13, 15 Paź 2022 Temat postu: Doskonalenie duchowości - co warto w sobie rozliczyć? |
|
|
Taki mój program sobie spisuję. Co by należało rozliczyć uporządkować, aby jakoś wzrastać w duchowości i mocy.
Sprawczość - aby nie była impulsywna, nie była nieprzemyślana, czyli aby sobie nie przeczyć w działaniu i nie działać na własną szkodę z tego powodu, że się najpierw robi, a potem myśli...
Kompulsywne pragnienie akceptacji bezwarunkowej - ta jest żałosna, dziecinna. Niby trochę oczekuję, że zostanę zaakceptowany bez warunków wstępnych, jednak z drugiej strony chyba jeszcze bardziej pragnę, aby akceptacja mnie wynikała z tego, kim jestem, co robię, jak się prezentuję. Bo tylko w tym drugim przypadku akceptacja świadczy o tym, że jakąś indywidualną wartość sobą reprezentują. a nie tylko bazuję na samym byciu człowiekiem, czyli na dostaniu tej akceptacji "jak wszyscy". Nie - chcę być akceptowany z powodu tego, jakim się stałem, ZA COŚ, czyli jako ja, jako ten Michał, a nie z urawniłowki typu "dobra, jesteś człowiekiem, więc trzeba cię akceptować z powodów ogólnomoralnych".
Wywyższanie się i dominowanie - jest według dla tych, co nie przemyśleli jeszcze czym się różnią od zwierząt, u których dominacja jest paradygmatem podstawowym. W szczególności walka o uznanie za pomocą manipulacji i przymusu jest żałosna, bo jeśli ktoś miałby tego uznania nam udzielić po zmanipulowaniu go, to przecież nie wiadomo byłoby, czy uznałby nas w prawdzie. Zmanipulowane uznanie dotyczy innego człowieka, niż jestem ja, dotyczy jakiejś wykreowanej iluzji, czyli - patrząc od strony tej prawdy o mnie - jest bezwartościowe, nie świadczące ani o mnie, ani o prawdziwym stosunku zmanipulowanego do mnie.
Kapryśne przyznawanie atrybutów - według chciejstw, a nie obiektywnie (przez co te atrybuty będą fałszywe, co czynie je bezużytecznymi w dalszym stosowaniu). To co jest obiektywnie ustalone, czyli co wynika z zewnętrznych okoliczności, a nie tego co chciałbym aby było, jest użyteczne jako wiedza, można się na tym oprzeć w dalszych decyzjach. Nadpisywanie rozpoznań świata chciejstwami świadczy według mnie tylko o słabości emocjonalnej, występując u osób, które są zbyt zagubione wewnętrznie, aby przyjąć szczerą prawdę na swój temat. Gardzę więc każdą taką moją reakcją, która polega na zakłamywaniu odczytów rzeczywistości w imię polepszenia sobie samopoczucia za pomocą sztucznie wykreowanego korzystnego wizerunku. To jest żałosne.
Bezrefleksyjne uleganie ludziom, obyczajom, instynktom - to nie zawsze da się sprawnie wykonać, bo wszystkie rozpoznania są uwikłane w niewiedzę. Nie wiem zatem kiedy komuś powinienem ulegać, a kiedy nie. Ale jeśli już się ulega, to przynajmniej warto mieć ku temu jakiś dodatkowy powód, niż sama osobista uległość, przynajmniej mogę się zdobyć na refleksję z tego tytułu, dać sobie szansę na jakąś minimalną weryfikację czyichś roszczeń, czy własnym popędom. Potem można ulec, ale można też wyrazić odmienne zdanie, zadziałać po swojemu. To jest bardzo trudny punkt do wewnętrznych rozliczeń...
|
|