Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Do ...

 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:30, 29 Kwi 2022    Temat postu: Do ...

Do ...
Piszę do Ciebie z poczuciem osobistej bezradności, ze świadomością, że zapewne nic się nie da między nami uzgodnić. Próbowałem na tak niezliczoną liczbę sposobów, że muszę uznać się za pokonanego.
Wszelkie próby dotarcia z moim przekazem natrafiają na niezwykle szczelną barierę ABSOLUTNEGO BRAKU ZDOLNOŚCI DO DYSTANSU względem tego, co się mówi, myśli, dyskutuje. Przyjmujesz niemal wszystko z tak silnym, tak nieusuwalnym DOMNIEMANIEM WROGOŚCI I SPORU, powiązanym z natychmiastowym przyjmowaniem postawy walki, że nie da się Tobie przekazać neutralnej treści, nie da się postawić w ogóle pytania w wątpieniu, Z SZANSĄ NA ROZWAŻANIA. Nie pozwalasz nawet rozpocząć jakiejś ANALIZY PRZYCZYN danego stanu rzeczy, bo każda sugestia względem tego co mówisz jest błyskawicznie konwertowana na urazy, złość, pragnienie okazania swojej nieprzejednanej wojowniczej postawy.
Dla kogoś, kto nie umie rozmawiać o sprawach, jako o sprawach, kto niemal każdą dyskusję chce zamieniać w rywalizację, walkę, domniemanie kto kogo chce podstępnie zaatakować, skrytykować, zdezawuować, rzeczy same sobie jakby nie istniały. Istnieje tylko jedno pytanie: o co mam się teraz obrazić? A dalej: czym mam zaatakować w odwecie?...
Do kogoś, kto dystansu do siebie i tego, o czym jest mowa nie posiada, nie sposób jest dotrzeć po prostu z informacją. A już szczególnie nie sposób jest dotrzeć z jakąś osobistą - choćby podaną w trybie przypuszczenia, rzeczy do dyskusji - oceną. Nie sposób jest rozmawiać z kimś, kto na najmniejszy objaw odmienności stanowisk wyciąga pistolet, przeładowuje i wcelowuje w głowę drugiej strony.
Pogodziłem się z tym, że nie mogę z Tobą porozmawiać o rzeczach, jako o rzeczach, a nie jako o osobistym, nacechowanym sporem do tych rzeczy stosunku. Bo nie widzę możliwości nawet ustalenia z Tobą kwestii "jak jest?" w danej rzeczy, ponieważ bezpośrednio po zasygnalizowaniu o tej rzeczy jakiejś tam, nawet przypadkowo dobranej informacji od razu przechodzisz do forsowania swojej oceny o tym czymś. A owo forsowanie jest z reguły prowokacyjne, obliczone na wywołanie sporu.

Potrzeba inicjowania i toczenia sporów ze mną, z ludźmi, z całym światem tak bardzo zdominowała Twoja psychikę, że dostrzegasz owe spory w każdym, także w tym, co dla mnie jest wyraźnie neutralne, aspekcie życia. Oskarżasz świat i ludzi, że Cię "atakują", że "sprzeciwiają się Tobie", podczas gdy większość z nich nawet nie wie o Tobie, nie zna Twoich przekonań, nie ma zatem nawet pojęcia, przeciw czemu miałaby sprzeciw swój ogłaszać. A To w istocie Ty, swoim nastawieniem na postrzeganie rzeczy w konflikcie, tworzysz ową domniemaną "napaść na Ciebie" ze strony świata.

Być może ta potrzeba sporu wynika z innej potrzeby - znaczenia, bycia uznawanym, szanowanym, docenionym. Jednak nawet tej drugiej potrzebie nie dajesz szansy na realizację, bo wszelkie próby docenienia Cię i tak błyskawicznie obracasz w spór, przekręcasz je tak, aby wyszło, że ktoś ma coś wrogiego przeciw Tobie. Więc stawiasz sprawę na pozycji "bez możliwości pozytywnego rozwiązania".
Potrzeba walki i sporu wyewoluowała u Ciebie do zadziwiającej właściwości umysłu - uznania, graniczącego z fascynacją dla wszelkich tyranów tego świata, a lekceważeniu tego, co powstaje w drodze swobodnego osobistego rozważenia, wyboru pozbawionego przemocy. Zdajesz się kochać tę przemoc i walkę tak bardzo, że już wierzysz tylko w twardą siłę, tylko w moc tyrana.
Tak, rozumiem, nie radzisz sobie z własnymi emocjami... Wiele wskazuje na to, że masz wielkie pragnienie, aby ktoś/coś w tych emocjach pełnych złości i stresu zrobił jakiś porządek. Słabe bodźce nie potrafią się przebić przez zaporę emocjonalnego chaosu, więc wierzysz już tylko w to co przemożne, dominujące, a gardzisz wolną myślą i rozważaniem rzeczy w subtelnościach. To co cenisz, obowiązkowo musi być silne, nawet napastliwe. I to pomimo tego, że napaści na siebie tak bardzo się boisz.

Piszę myśląc głównie o Tobie, ale przekonałem się, że podobne do Ciebie myślących ludzi jest więcej. Kochają tyranów, pragną inicjować spory, mają swój sprzeciw wobec wszystkiego, ale najbardziej wobec tego, co po prostu pragnie pokoju i spokoju, widzi sens godzeniu się ludzi, przebaczaniu, miłości, unikaniu konfliktów. Tak Ty, jak i podobni Tobie wzgardzili uczuciami łagodnymi, opartymi o ugodowość, chęć wybaczania. Dlatego nie piszę tu wyłącznie do Ciebie, dlatego trochę jestem Ci wdzięczny za to, że pomagasz mi zrozumieć trudną naturę człowieczeństwa - także w tym zakresie wielkiego nieuporządkowania emocji, kierujących się w stronę kompulsywnego sprzeciwu, walki i sporu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:28, 06 Maj 2022    Temat postu: Re: Do ...

Dajesz mi swoją postawą powód do zajęcia się postawami ludzi trudnych mentalnie. Sam bym o tym raczej nie myślał, uznałbym, że skoro ja mam to jakoś poukładane, to sprawa jest nieistotna. Kontakt z tobą wymusił na mnie przeanalizowanie emocji i myślenia o bardzo wysokim stopniu zdezorganizowania, z czynnikiem jawnie destrukcyjnym. Przez to chyba wymuszasz na mnie jakąś formę rozwoju wewnętrznego, uświadamiasz mi, że nie każdemu da się pomóc, nawet mimo najlepszych chęci, bo pomoc druga strona musi umieć przyjąć.

Uświadamiasz mi też i tę prawdę, że każdy dysponuje wielką autonomią w swojej wolności, że nawet najbardziej absurdalne przekonania da się wspierać, jeśli tylko się posiadło takie przekonanie. Jesteś dla mnie niezwykle wyrazistym przykładem braku racjonalności w myśleniu, a także ilustracją tego, z czego właściwie się bierze ów brak racjonalności. Dzięki tobie zrozumiałem, jak toksyczne dla rozumowania jest owo połączenie: pragnienia uznania dla siebie, niecierpliwości ocen, w ramach której ocena ma być dokonana natychmiast, a nie w wyniku głębszych rozważań, a wreszcie bezwarunkowej potrzeby narzucenia tego co właśnie w tej chwili zdobyło twoje uznanie. Ona torpeduje każdą próbę dotarcia do ciebie z niezależnym od twoich przekonań poglądem. Jest w tym zawarty chyba jakiś pierwotny instynkt wiązania ważności swojej osoby ze zwycięstwami w konfliktach osobowych. Nad tym instynktem nie potrafisz zapanować, nawet nie potrafisz go zdiagnozować jako coś, co w ogóle w twojej postawie występuje.

W jednym jesteśmy na pewno na przeciwnych biegunach - tam gdzie ja uważam za swój punkt honoru zachować dystans do spraw, ty czynisz wszystko, aby dystansu tego nie mieć. Osobistym czynisz prawie każde zagadnienie, z którym masz kontakt. Zauważyłem, że sporo ludzi też tak ma, choć najczęściej w mniejszym natężeniu niż u ciebie się to objawia. Postawa intelektualna, postawa w stylu "najpierw zbadajmy z czym w ogóle mamy do czynienia, zanim weźmiemy się za wygłaszanie ocen na ów temat" jest ci wyjątkowo daleka. Oceniasz - najczęściej z negatywnym wydźwiękiem - rzeczy, o których dopiero ci cokolwiek powiedziano, czasem po jawnie dość przypadkowo dobranym aspekcie, wyrabiasz sobie nieprzejednane zdanie o okolicznościach, o których ten, który przyniósł informację, nie ośmieliłby się jeszcze ocen ferować. Ty ocenisz to od razu - twardo i nieodwołalnie - już po podaniu pierwszych (nawet w opinii informującego niekompletnych) informacji związanych z tą sprawą. Najczęściej dalej też zablokujesz dostarczanie ci pełnej informacji, czyli działasz tak, jakby wnioskowanie z małej ilości danych miało dla ciebie wyższą wartość niż gdy ma się względnie szeroki ogląd rzeczy. Dla mnie taka postawa jest nie do przyjęcia, odwlekam swoje osądy, szczególnie osądy osób, nawet dużo bardziej niż to ludzie przeciętnie czynią.

Wygląda to trochę tak, jakby twoja epistemologia była odbiciem postawy tyrana, który wszystko ocenia z góry, twardo, nie dopuszczając do negocjacji, tylko w trybie narzucania swojej dominacji innym. Nie wierzysz w dogadywanie się ludzi, nie wierzysz w moc uzgodnień. Dla ciebie decyzja ma być podjęta autorytarnie, a po jej podjęciu już jedyne co pozostaje to bronić jej do upadłego, nawet ignorując oczywiste okoliczności, fakty, przyjmowane zasady. Bo na szczycie wartości jest dla ciebie ta emocjonalność i wyrazistość przekonań. Łudzisz się, że taka wyrazistość, potwierdzona arbitralnością autorytarną jakoś automatycznie zagwarantuje prawdziwość i słuszność. I nie chcesz spojrzeć nawet na tak liczne w świecie przykłady, iż jest dokładnie odwrotnie, czyli że im więcej autorytarności w uznawaniu spraw, tym częściej okazuje się, że okazujący ową autorytarność tyran ma słabe pojęcie o meritum sprawy, zabrnął we własne fantasmagorie, stracił kontakt z rzeczywistością. Ale ty w tyrana wierzysz. Bo bardzo właśnie w tyranów CHCESZ wierzyć. Bo tak...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 22:35, 15 Wrz 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:58, 06 Maj 2022    Temat postu: Re: Do ...

Nie da się z tobą normalnie porozmawiać, bo bardzo szybko przechodzisz do wygłaszania bardzo kontrowersyjnych, wręcz prowokacyjnych sformułowań. Jeśli ktoś wtedy próbuje jakoś zasugerować, że może nie do końca tak jest, jak to - nietypowo i w oparciu o niejasne przesłanki - głosisz, od razu odczytujesz to jak bezpardonowy atak personalny na ciebie i oczywiście przystępujesz do kontrataku jeszcze bardziej osobowego, a więc nie zajmujesz się już aspektami merytorycznymi.
Z kolei nawet jeśli ktoś z tymi poglądami próbowałby się zgadzać, to też nie przyjmiesz owego zgadzania się - odczytasz je w podejrzliwości, próby potwierdzających twoje tezy sformułowań skrytykujesz z powodu użycia "nie takiego" słowa, zaatakujesz tak zgadzającego się z tobą z racji na to, że cię nie rozumie. Bo coś inaczej powiedział. niż powinien...
Ktoś, kto nie chce konfliktu z tobą może co najwyżej milczeć. Wtedy jednak ten brak konfliktu też nie jest wcale pewny, bo za chwilę zaczniesz domagać się odpowiedzi na jakiejś twoje pytania. A odpowiedzi będą oczywiście ocenione jako niewłaściwe, źle sformułowane, może fałszywe i ze złą intencją (brak odpowiedzi zaś zostanie uznany za rodzaj "złośliwego" milczenia). Nawet gdyby ktoś - aby jakoś zabezpieczyć się przed zarzutem o to, że mówi coś innego niż ty - powtarzał to, co mówisz, to narazi się na atak: nie powtarzaj po mnie! Albo wtedy często okazuje się, że w tamtej sytuacji twoje słowa były zasadne i na miejscu, a teraz ja ktoś mówi, to mówi już źle, ze złą intencją i w ogóle to jest "nie tak".
Bardzo szczelnie blokujesz zatem wszelkie próby niekonfliktowego z tobą kontaktowania się.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 22:37, 15 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 22:15, 23 Lip 2022    Temat postu: Re: Do ...

Dla ciebie "prawdą" jest to, co maksymalnie przekorne i samowolne. "Prawda" musi być przeciw wszystkim i wszystkiemu, a szczególnie przeciw rozsądkowi względnie zdrowemu. Dla Ciebie prawdę się nie ustala w precyzyjnym oglądzie świata, lecz się ją "posiada" osobowo. A ten kto już "posiada" może już ogłosić co mu do głowy przyjdzie i to "będzie prawda".
Z mojej perspektywy patrząc, za prawdę przyjmujesz właściwie niemal dokładnie to, co ja uznałbym za prawdy przeciwieństwo, bo jest to uznanie czegoś jak najbardziej samowolne, kapryśne, życzeniowe, przy zlekceważeniu tego, co pochodzi od dokładnego, analitycznego oglądu rzeczywistości. Nawet fakty traktujesz tak, aby "faktem" było raczej coś dziwnego, zdarzającego się incydentalnie, zaś to co jest obserwowane często, powtarzalne potraktujesz z niedowierzaniem i w końcu odrzucisz. Bo owe fakty normalne są dla ciebie nie wystarczająco przekorne, nie wystarczająco występujące na przeciw wszystkim i wszystkiemu.
Nauczyłem się od ciebie tego, jak bardzo można błądzić w myśleniu i rozpoznawaniu rzeczy, gdy się za główny paradygmat poprawności przyjmie emocjonalną skrajność, przekorę, potrzebę sprzeciwiania się. Nauczyłem się więc, czego mam się wystrzegać, jak nie dać się paranoi.
Twój obraz świata jest tak skrajnie wydziwaczony w stronę przekory wobec wszystkiego, że gdybym cię nie znał, to nigdy bym nie uwierzył, że tak w ogóle ktoś może myśleć. Ale dziś wiem, że tak można myśleć, a nawet spostrzegam, że grupa ludzi tak paranoicznie traktujących rzeczywistość wcale nie jest jakaś bardzo mała.
Tym bardziej też doceniam dzisiaj tę moc mentalną spokoju, pokory, cierpliwości uznawania spraw nie dla ich emocjonalnej wyrazistości, ale dla tej CICHEJ PRAWDY. Tym bardziej widzę pewien rodzaj mentalnego heroizmu w uznawaniu świata, po prostu jakim jest, czyli w jakimś rygorystycznym oderwaniu od chciejstw, od życzenia aby być niezwykłym, wyjątkowym, wybranym i jedynym.
Ta zdolność do postrzegania świata właśnie w stłumieniu swojego ego, swoich życzeń i pragnień uznawania rzeczy pospolitych, zwykłych, okazuje się być czymś zadziwiająco elitarnym. Może właśnie rodzajem "wybrańca" jest ten, kto zablokował w sobie wszelkie potrzeby bycia wybrańcem?...
Może właśnie na takim paradoksie dopiero można oprzeć tę prawdę, która po prostu jest, czyli jawi się w stu procentach niezależnie od chciejstw postrzegającego?...
Ja w to wierzę - że prawdą jest najbardziej to, czego nikomu się nie pragnie narzucać, przeciw nikomu wystawiać jako oręż, lecz tym czymś co po prostu jest W CICHOŚCI I ŁAGODNOŚCI. Ale tego chyba nie pojmiesz nigdy. :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 10:00, 22 Sie 2022    Temat postu: Re: Do ...

Starałem się jakoś zrozumieć, wymodelować myślą i trochę emocjami twoją osobowość. Jeśli coś bym uznał za rdzeń owej osobowości, to chyba potrzeba bycia w sporze, posiadania pretensji i poczucia urażenia.
Mój obraz zrównoważonej psychiki uwzględnia aspekt sporu w kontaktach z ludźmi, ale go nie eskaluje, nie rozgrzebuje go, raczej próbuje wygasić, przejść do jakichś konstruktywnych działań. Z moich obserwacji wynika, że spory są w większości jałowe. A jeśli jakieś spory jałowymi nie są, to raczej dzięki temu, że strony w końcu porzuciły podejścia ambicjonalne, poszły po rozum do głowy i zaczęły szukać obszaru wspólnego.

Jest jeszcze druga opcja zakańczania sporów - ta, w której jedna ze stron zdominuje przestrzeń kontaktu, narzuci swoje reguły. I mam wrażenie, że to ta opcja jest dla ciebie tą główną, że wręcz chcesz, aby spory tak były rozstrzygnięte, że ten rodzaj dochodzenia do ustaleń jest w jakiś sposób najlepszy. Wierzysz (albo przynajmniej takie wrażenie sprawiasz), ze jedynie przemoc i dominacja może ten świat ułożyć, uporządkować.
Nie cenisz dyskusji rozumianej jako platforma do konsensusu, nie cenisz równowagi stron, sytuacji, gdy nikt nie przegrał zupełnie, jak też nikt nie jest dominatorem. Taka opcja jawi ci się raczej jako zgniły kompromis, jako godne pogardy niekonkretne nic. Dopiero jeśli objawi się twardy dominator, który innych weźmie za twarz, podepcze ich potrzeby, to dla ciebie "jest dobrze". I tak właśnie ma być...
To, że taki dominator najczęściej posłuży się przemocą, uczyni wiele krzywd, w skrajnych przypadkach zbrodni, będzie problemem mniejszego kalibru - ty znajdziesz na to radę w postaci pomniejszania tych zbrodni, usprawiedliwiania zła na setki często dziwnych, pokrętnych sposobów. Mentalnie chronisz zbrodniarzy, bo jakoś w twoim rozumieniu tylko twardość władzy, tylko przemocowy tryb jej sprawowania może zapewnić w tym świecie porządek. A ty tylko w taki rodzaj porządku wierzysz.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 22:39, 15 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 10:24, 23 Sie 2022    Temat postu: Re: Do ...

Nie jesteś osobą złą. Raczej należałoby to nazwać, iż jesteś osobą zniewoloną przez bezwiedność swoich reakcji emocjonalnych, przez automatyzm uruchamiania się trybu określanego przez behawiorystów jako "walcz bądź uciekaj". Aplikujesz ten tryb nawet na to, co inny człowiek uznałby za neutralne, albo nie warte rozpatrywania pod kątem istnienia w tym aspektu walki.
Walczysz i dopatrujesz się nieustannie obszaru następnego starcia. Żyjesz kampaniami przygotowywaniami do nich. Nieustannie w gotowości do boju, choć...
nawet ta gotowość jest pokręcona. Bo nie tyle przygotowujesz się praktycznie do życiowych potyczek - wszak nie gromadzisz środków do obrony - co je NADMIAROWO DOSTRZEGASZ w każdym aspekcie życia. Dostrzegasz i zaczynasz się ich obawiać, zaczynasz tworzyć te niezliczone scenariusze w których coś ktoś komuś, dlaczegoś i po coś, a w szczególności tobie. Ów wrogi ktoś zwykle zielonego pojęcia nie ma o tej przypisanej mu przez ciebie roli. Często wręcz jest tak, że tego ktosia nawet nie ma, że fizyczna persona odpowiedzialna za owe wojenne domniemania zwyczajnie nie istnieje. Ale ty już go masz w swoich rachubach, wyznaczasz mu role, które obowiązkowo będzie pełnił w scenariuszach wrogich knowań i działań.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:26, 15 Wrz 2022    Temat postu: Re: Do ...

Dla ciebie "prawda" to w istocie "zestaw chciejstw, które w sobie hołubię". Traktujesz rzeczywistość skrajnie życzeniowo. Jak coś ci się nie spodoba, to się obrażasz.

Obrażanie się na rzeczywistość, na świat, na ludzi jest twoją standardową, domyślną reakcją. A ponieważ obrażać się wypada jednak najbardziej na kogoś, to projektujesz to swoje problem na osoby, które są w pobliżu, a jednocześnie nie będą się zbyt mocno bronić. Wtedy oskarżasz. Właściwie oskarżasz nie ważne o co. Ważne jest to, że oskarżasz, a dalej oskarżony ma być tym winnym, ty zaś w ten sposób tworzysz sobie prawo, do uznawania, iż oto jest jakiś wróg, którego pokonanie rozwiąże twoje problemy.
Rozpoczynasz tym dość szczególną grę, nie tylko z ludźmi, ale - kto wie, czy nie przede wszystkim - z własną psychiką.
Na czym polega owa gra?
- Gra polega na tym, że konkurują w tobie dwie, w znacznym stopniu sprzeczne, tendencje:
Tendencja wykazywania sobie sprawczości, objawiająca się wymuszaniem, presją, czasem histerycznym atakowaniem osób.
Tendencja bezradności, takie jakby nieme wołanie: niechby coś.ktoś z tą moją rozemocjonowaną psychiką zrobiło porządek, choćby choć trochę ją ukoiło...

Samodzielnie sobie ze swoja psychiką nie jesteś w stanie poradzić, emocje są zbyt silne. One z jednej strony domagają się rozładowania, a z drugiej pragniesz ich wyciszenia, bo potrafią sprawiać naprawdę znaczący ból. Ale że ten ból jest też jakoś powiązany z odczuciem pewnej energii, z emocjonalnym pobudzeniem, które niesie pierwiastek euforyczny, to już nie wiesz, czy bardziej chcesz owych emocji rozładowania, czy wyciszenia. Nie do końca chcesz się pozbyć tego pobudzenia, bólu, poirytowania, złości, bo by ci to odebrało energię. Niestety, jednocześnie ów ból ci doskwiera. Więc miotasz się od pragnienia owych emocji stłumienia, do ich w sobie celebrowania.
Gdy szarpanina tych emocji w tobie zaczyna boleć za bardzo, szukasz sobie czegoś/kogoś, co cię zdominuje. Pragniesz, aby zewnętrzna siła spętała to niekontrolowane coś w tobie. Wtedy zaczynasz wychwalać dominatorów świata. Dominatorów, czyli tyranów, morderców, drani. Ale to co złe wtedy chcesz umniejszyć, zapomnieć - wszak masz potrzebę aby dominator był - im potężniejszy, tym lepszy, bo dający więcej nadziei na to, że będzie w stanie pokonać to szarpiące cię bólem coś w tobie. To, pokładanie nadziei w tym co najbardziej złe, okrutne, nieodpowiedzialne jest nie dającą szans strategią, nie przedrze się przez zasłonę twoich racjonalizacji. Bo przecież tak bardzo tego chcesz...
Bo to chcenie jest tak silne, że nic przeciw niemu... Bo to chcenie w tobie jest jednocześnie i przymusem, i żądaniem, i ostatecznym jedynym prawem, któremu poddaje się twoje odczuwanie.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 22:41, 15 Wrz 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 9:59, 19 Paź 2022    Temat postu: Re: Do ...

Żyjesz nieustannym domniemaniem różnych wrogich intencji na wiele sposobów. W Twoim obrazie świata jacyś oni ciągle knują tu i tam. Twoje rozumienie rzeczywistości nie opiera się o analizę praw, zależności obiektywnych, lecz jest bardzo silnie związane z woluntaryzmem bliżej nieokreślonych sił, które najczęściej są wrogie. Twój świat jest skrajnie czarno - biały, w nim ci, których uznajesz za swoich są uznawani za nieskazitelnych, choć niszczonych przez perfidne obce siły, zaś to, co nie jest swojskie, nasze jest z zasady nieprzyjazne.
Gdy rozważasz jakąś kwestię społeczną, nie stosujesz etapu jakiegoś bezstronnego oglądu sprawy, tylko od razu przechodzisz do oceny. Percepcja i ocena wartościująca jest u ciebie jednym i tym samym, czyli jeśli się pytasz "jakie coś miałoby być?", to najczęściej z góry już "znasz" na to odpowiedź. Ta odpowiedź jest już gotowa, jeśli tylko sprawa przypomina coś ci znanego, co wcześniej masz ocenione. Inaczej mówiąc, bycie uprzedzonym z góry jest w twoich oczach zaletą, a nie wadą podejścia do świata. Uważasz właściwie, że TRZEBA być uprzedzonym, trzeba z góry "mieć wiedzę", zamiast stawiać na początek sprawę na neutralnej płaszczyźnie. U ciebie "poznawanie" świata jest z automatu uzasadnianiem sobie własnych wcześniejszych przekonań.

Drażni cię więc to, że ja w rozmowach każdy problem najpierw stawiam jako neutralny, że staram się swoją percepcję ustawić jako "tabula rasa", jak ten, który nie ma założeń innych, niż te absolutnie konieczne. Denerwuje cię, gdy zaczynam mówić o dodatkowych opcjach rozumienia problemu, gdy zwracam uwagę na to, że dane pasują do więcej niż jednej interpretacji. Widzę że jako nienaturalne traktujesz moje uparte dążenie do obiektywizmu i wielostronności ujęć.
Przy czym wcale tak nie jest, że jesteś w stanie zaakceptować mój subiektywizm. Nie! Być subiektywnym dozwolone jest jedynie tobie. Jeśli zaś to ja się wyłaniam z subiektywną opinią, to z miejsca zaczniesz tę opinię zwalczać. Nawet nie wiedząc co właściwie mam do powiedzenia, nawet biorąc tylko pierwsze wrażenie, które powstaje, bo jeszcze nie zdążyłem wyjaśnić dalszych szczegółów, już "wiesz", że ten mój pogląd musi być błędny. Postępujesz tak, bo BEZWIEDNIE CHCESZ ATAKOWAĆ. Każde moje osobiste przekonanie z dużym prawdopodobieństwem zostanie przez ciebie zaatakowane - właśnie za to, że jest osobiste, za to, że wyraża moje przekonanie.
Od jakiegoś czasu więc unikam mówienia od siebie. W rozmowie z tobą relacjonuję co najwyżej to, co głosił ktoś inny, nie wyrażając do tego własnego stosunku, nie mając na ten temat osobistego zdania. To ci utrudnia atakowanie mnie. I chyba nie masz pomysłu na to, co z tym fantem zrobić... :think:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 13:39, 20 Paź 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:22, 19 Paź 2022    Temat postu: Re: Do ...

Drażni cię też moje unikanie konfliktu. Nie przyznasz się do tego bezpośrednio, ale wszędzie tam, gdzie ja się powstrzymuję od jednoznacznych ocen, od szybkiej krytyki, gdzie nie chcę nikomu stawiać zarzutów, ty od razu te zarzuty wyciągasz i wokół nich tworzysz narracje. W twoim świecie konflikt MA BYĆ!
W twoim świecie unikanie konfliktu jest wadą podejścia. Tu bowiem tobie właśnie chodzi o konfrontacyjne traktowanie świata i ludzi. To wokół konfliktów toczy się twoje rozumowanie i konfliktowością karmią się twoje emocje. Gdy się złościsz, czujesz przypływ energii i nie chcesz z tego rezygnować. I nawet jeśli w innej sferze emocji ta konfliktowość jednocześnie cię wyniszcza, nawet jeśli płacisz za nią różnymi postaciami frustracji, lęku, nawet depresji, to za żadne skarby nie ustąpisz z tej swojej programowej konfliktowości. Jesteś w niewoli mentalnej swojej orientacji na konfrontacyjny model relacji ze światem.

Mam wrażenie, że jednak cierpisz bardziej z powodu tej konfrontacyjności, niż ci ona coś pozytywnego daje. Ta energia płynąca ze złości jest bowiem relatywnie słabą korzyścią. Drugą korzyścią jest uproszczenie sobie obrazu świata - nie musisz w nim pracowicie dociekać prawdy, bo przyznajesz sobie to prawo aby dokonywać natychmiastowych osądów, aby od razu "wiedzieć" jak jest, co dodatkowo chyba ma przysparzać ci autorytetu (przynajmniej we własnych oczach). Nie wiem, czy masz jeszcze jakieś korzyści, te dwie potrafię wskazać. Na drugiej szalce wagi jest z kolei ten lęk, frustracja, brak akceptacji dla ludzi i siebie. Z tym chyba nie jest łatwo żyć. Przynajmniej ja bym tego nie potrafił. :think: Ale nie wiem, jak to u ciebie funkcjonuje, może jest w tobie coś, co ten bilans inaczej rozstrzyga. A może jednak mam tu rację, czyli ty też więcej na swoim podejściu ostatecznie tracisz, niż zyskujesz, więcej cierpisz, niż masz pozytywnych bodźców. Tylko może nie wiesz, jak się z tej programowej konfrontacyjności i agresji wyzwolić.
Jednak chyba nawet NIE CHCESZ SOBIE STAWIAĆ O TO PYTANIA!
Bo w ogóle nie lubisz przeglądać się w mentalnym lustrze, stawiać pytań o własne głębsze motywacje. Jeśli sytuacja, rozmowa, czy inne sugestie w tę stronę prowadzą, to odbierasz to jako osobiste zagrożenie i szybko ten kierunek rozwoju uwagi blokujesz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:18, 08 Lis 2022    Temat postu: Re: Do ...

Rozmowy z tobą polegają na tym, że agitujesz. No może nie wszystkie rozmowy, bo o prostych faktach z życia można porozmawiać z tobą w trybie informującym. Ale już jakiekolwiek kwestie polityczne, religijne, społeczne można omawiać z tobą tylko tak, że ty agitujesz do swojego stanowiska, które oczywiście jest niepodważalne i jedyne słuszne na świecie. A ten głupi świat jeszcze tego nie docenia...
Nie rozdzielasz faktów, samych zdarzeń, samego opisu od interpretacji związanej z oceną moralną. Niby o faktach dużo mówisz, niby tak je cenisz, ale w rzeczywistości "faktami" nazywasz preteksty do swoich ocen, które ferujesz arbitralnie.
A oceny, które prezentujesz są kontrowersyjne, przekorne, zawsze mające pokazywać twoją inność w stosunku do reszty świata. Nie jestem w stanie cię zmusić do trybu, w którym najpierw ustala się pewne okoliczności niezależne od ocen, w których najpierw po prostu dogadujemy się co było i jak było, a dopiero gdy wyjaśnimy sobie to, co jest obiektywne, zaczęlibyśmy to oceniać. U ciebie ocena jest albo od razu spleciona z opisem faktograficznym, albo...
czasem go wręcz wyprzedza, to znaczy, wnioskujesz o okolicznościach, które "musiały się zdarzyć" tylko z tego, że masz jakąś wizję oceny ludzi, spraw.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 22:44, 15 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 21:23, 15 Gru 2022    Temat postu: Re: Do ...

Czarno - białe postrzeganie rzeczywistości powoduje, że nie jesteś w stanie polegać na swoich ocenach. Bo w świecie, w którym wszystko jest wzajemnie powiązane, złożone, mające skutki krótkofalowe, średniofalowe, długofalowe, a często też i ostateczne, w którym sprawy mają wiele aspektów, sytuacje, w których coś jest idealnie dobre, albo idealnie złe, są praktycznie nie spotykane.
Ty jednak najwyraźniej chcesz, aby rzeczy były dobre i złe w całości i zawsze. Jeśli ktoś dostał pierwszą akceptację, to ma być dobry we wszystkim, a jeśli został odrzucony, to ma być wrogiem, wrednym, głupim (oooo... tutaj robisz często wyjątek, bo wróg nie głupi, lecz - odwrotnie - bardzo przebiegły i skryty w działaniach), który zawsze kłamie (a jeśliby nawet kiedyś nie skłamał, to chyba tylko po to, aby zmylić przeciwnika, tą swoją prawdziwością i skłamie na pewno już za następnym razem...). Jeśli zaś osoba, czy grupa ludzi dostanie od ciebie akceptację, to będziesz ich bronić nawet w obliczu ewidentnych dowodów nikczemnych zachowań. "Nasi" są dla ciebie zawsze wspaniali i skrzywdzenia, a wrogowie zawsze podli.
Każdy kto się z tobą nie zgadza dla ciebie musi czynić tak wyłącznie ze złej woli (czasem może jakiejś skrajnej głupoty). Nie dajesz nawet promila szans, że zarzut wobec ciebie może być słuszny, wszak "dowodem" na to, że ktoś ma złe intencje jest sam fakt, że się z tobą nie zgadza...

Czarno - białego obrazu świata nie da się utrzymać bez kłamstw, albo skrajnych postaci racjonalizowania, udawania przed sobą, że czarne jest białe, a białe jest czarne. Tego się nie da, bo w naszym świecie nic prawie nie jest idealne. Bo zarówno ci wspaniali nasi mają wady, bo my sami mamy wady, zaś wrogowie też są zwyczajnie ludźmi, czyli mają nie tylko wredne cechy, ale jakieś swoje powody do takich a nie innych działań, jakieś racjonalne motywy.
Czarno biały obraz świata, jeśli go narzuci się na oceny życiowe, a potem próbuje korzystać z tych ocen w planowaniu działań i nowych ocenach, wywala się bowiem co chwila.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 20:27, 16 Gru 2022    Temat postu: Re: Do ...

Przetwarzasz w kółko swoje domniemania godnościowe, oceny ludzi, ciągłe tych ludzi porównywanie z sobą, ciągle się denerwując swoimi odczuciami z tego tytułu. Zarzucasz ludziom to, co jest problemem stricte twojego stosunku do rzeczywistości - często oskarżasz ich o brak poszanowania dla "faktów", choć twoje przekonania o świecie w blisko 90% składają się z podejrzeń, których praktycznie jedynym uzasadnieniem są twoje domniemania.
Właściwie to chyba większość tego co sądzisz o świecie, jest twoją wybujałą fantazją, choć - paradoksalnie - najczęstszym zarzutem wobec innych ludzi jest właśnie to, że to oni nie są realistami, że to oni sobie wymyślają rzeczywistość. Czyli tak naprawdę jest dokładnie odwrotnie w stosunku do tego co twierdzisz, bo większość ludzi znacznie przytomniej stąpa po ziemi, niż ty.

Skąd ci się to bierze?...
- Mam hipotezę, że głównym powodem tego nieustannego fantazjowania jest wielki problem z ułożeniem sobie niezaspokojonych pragnień, ambicji, choć też i doznanych (niektóre były urojone, ale inne rzeczywiste) krzywd. Problemem jest zerojedynkowość, skrajność twoich ocen i myślenia. Nie potrafisz balansować ocen, wszystko u ciebie jest albo - albo i dlatego, jeśli coś dostanie raz twoją negatywną ocenę (bo zwykle rzeczy i ludzie dostają od ciebie oceny negatywne, a nie pozytywne), to będziesz z tego domniemywać mnóstwo dodatkowych cech negatywnych, które jakoś uzupełniają ci ów obraz złego człowieka, złej idei, czy złej rzeczy.
Nie umiesz rozdzielać w swoim myśleniu i ocenianiu tego, co stanowi twoje nastawienie, od tego co obiektywne i zewnętrzne. Dlatego wszystkie cechy, które nadajesz w oparciu o własne uprzedzenia, traktujesz jako obiektywnie stwierdzone. Dodając do tego bardzo daleko posuniętą niechęć do jakiejkolwiek formy samokrytycyzmu, czy wątpienia względem różnych własnych pomysłów i ocen świata, to masz właśnie to, co masz - rzeczywistość widzianą poprzez okulary swoich uprzedzeń, niechęci, dziwnych przekonań nie wiadomo skąd wziętych i powiązanych z nimi fantazji. A wszystkie one są dla ciebie "prawdą", której oczywiście nie wolno jest nikomu podważyć, i której ty nie musisz w żaden sposób weryfikować, czy bronić przed pytaniami, albo i zarzutami. Ta "prawda" po prostu "jest" - "ona jest" mocą twojego stwierdzenia, że tak jest, ewentualnie stwierdzenia popartego dowolnym pretekstem, w którym upatrujesz ostatecznej formy uzasadnienia.
W jakiś sposób twoja do absurdu posunięta arbitralność ocen ma się chyba przez taką właśnie postawę "potwierdzać" - oto stwierdzasz, co zechcesz, czasem wręcz rzeczy prowokacyjnie wydumane - żądając od świata, aby zaakceptował tę prowokacyjną ekstrawagancję, czym by ten świat mógł dowieść ci, że cię akceptuje, że uznaje cię bezwarunkowo.

Czasem myślę, że tak funkcjonujesz dlatego, że chcesz cały ten świat jakoś ukarać za to, że nie spełnił twoich oczekiwań. Więc ty temu światu ze złością ogłosisz: to ja cię teraz oceniam źle, to ty świecie i szerzej nieprzyjazna rzeczywistości jesteście u mnie wredne, więc bójcie się!!!
Jest w tym jakaś twoja bezsilność, jakaś desperacja. I jest też na pewno oznaka cierpienia, które doznajesz z tytułu braku możliwości zaakceptowania tej rzeczywistości, którą przyszło ci przeżywać. Problem w tym, że rzeczywistości nie obchodzi to, czy ją ocenimy tak czy inaczej. Rzeczywistość nie boi się emocjonalnych szantaży i prowokacji. Rzeczywistość nie "zawstydzi się" z tego powodu, że dostała od ciebie burę. I choć zapewne to czujesz, bo to nie brak inteligencji czyni ten zamęt w twoim myśleniu, tylko problem z akceptacją świata i siebie.
Ale nie da się ze światem jednocześnie byś w trybie akceptacyjnego pokoju i twardej wojny. Ty pragniesz silnie obu tych rzeczy na raz - chcesz wojować, wykazywać swoją sprawczość i posiadanie odrębnego zdania, a "potem się dziwisz" (niejako), że dostajesz w efekcie stan twojej wojny ze światem. Ale nie jesteś w stanie zrozumieć tego, że to swoim nastawieniem tę wojnę tworzysz.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 22:52, 15 Wrz 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:25, 20 Mar 2023    Temat postu: Re: Do ...

Wyszukujesz tematy i informacje, aby je potem zinterpretować w duchu "to jest zupełnie inaczej, niż wygląda". Wszystko ma swoje skryte złowrogie dno, inną stronę, którą tylko ty potrafisz rozszyfrować. Potem te swoje przekonania ogłaszasz w trybie absolutnej pewności, emocjonalnego nacisku, to "tak jest i to jest prawda".
Im mniej niezależnych od twoich mniemań przesłanek ma dane przekonanie, tym bardziej ma to je potwierdzać. Jakby prawda miała (wg ciebie) brać się przede wszystkim z mocy chciejstwa i uporu personalnego głoszenia jej przeciw wszystkiemu i wszystkim. Im bardziej owa "prawda" jest przeciw komuś lub czemuś, tym bardziej jest (rzekomo) wiarygodna.

Skąd się to bierze?...
Nieraz widzę w tym pierwiastek bardzo silnej potrzeby sprawczości, nakłonienia rzeczywistości do własnych przekonań. Ale ta potrzeba już dawno wymknęła się spod kontroli, spod umocowania w jakichś niezależnych odniesieniach. Już w całości podlega temu głównemu źródłu - chciejskiej potrzebie wykreowania swoich decyzji i przekonań na samą rzeczywistość.
Aby ci nikt nie mógł popsuć tej strategii wpierania owych chciejstw używasz chętnie złości i nie dopuszczania innych do głosu. Ma być tak, jak to głosisz. Tylko tak ma być! Bo jak nie to twoja złość, rzucane oskarżenia, czysto personalne napaści przywołać mają wątpiących "do porządku".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 18:21, 07 Kwi 2023    Temat postu: Re: Do ...

Wierzysz w potęgę chciejstwa i dominacji.
Wierzysz w nie zarówno na poziomie społecznym, jak i epistemicznym, wewnętrznym. Wielkich tyranów wybronisz przed krytyką na sto sposobów - w większości sposobów dziwacznych, absurdalnych.
Na poziomie epistemicznym wierzysz w chciejstwo w ten sposób, że "prawdą" dla ciebie staje się to, co ktoś z większa emfazą i mocą ogłosi. Własne deklaracje też w ten sposób traktujesz - jako słuszne dlatego, że ogłoszone w nie znoszącym sprzeciwu trybie. Zaś gdy ktoś wyciągnie jakieś argumenty merytoryczne przeciw temu, to cię to tylko zezłości - jak śmiał ktoś o czymś takim mówić, kiedy już wszystko zostało ustawione twoją deklaracją. Nie rozpatrzysz tego, ewentualnie "rozpatrzysz" pozornie, to znaczy bardzo szybko zastępując wszystko co ci się nie podoba jakąś wątpliwością, a wszystko co głosisz, znowu uznasz za absolutnie pewne. Dalej pod dowolnym, najczęściej kompletnie niemerytorycznym i chciejskim pretekstem nawet najlepiej uzasadnione argumenty odrzucisz.
O zasadach obiektywnych rozumowania w ogóle nie lubisz rozmawiać. O obiektywizmie i bezstronności, jeśli się wypowiesz, to jedynie w trybie, który te - uważane jednak za wartości cechy - podmieni na twój tryb "ustalania prawdy", czyli ustalanie jej w oparciu o dominację i chciejstwo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 16:41, 05 Sie 2023    Temat postu: Re: Do ...

Uważasz za swoją zaletę to, że wciąż ferujesz oskarżające opinie. Masz się za tą ostoję sprawiedliwości, bo przecież to ty widzisz te niezliczone błędy, których ludzie - w 100% z własnej winy - nie dostrzegają. Nie sposób jest namówić cię na dyskusję o głębszych przyczynach tego, co się źle dzieje. Zapewne dlatego tak jest, że to jakoś rozmywałoby tę intencję, w której jesteś osobą oskarżającą. Oskarżanie ma być! (wg ciebie). Oskarżać trzeba, bo na tym miałaby (rzekomo) polegać moralność.
W ogóle masz dużą niechęć do rozmów i głębszych przyczynach i mechanizmach. To cię interesuje, bo pochłaniają cię kwestie personalne, a w szczególności właśnie możliwość oskarżania, poniżania tych co się chce poniżyć, ewentualnie czasem wywyższania kogoś, kto zasłużył na tę twoją łaskę wywyższenia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 22:31, 15 Wrz 2024    Temat postu: Re: Do ...

Stawiasz sprawy w sprzeczności, a potem masz pretensję (nie wiadomo do końca do kogo), że owa sprzeczność się nie realizuje. Bo przecież emocje ci sugerują, że dobrze będzie, gdy owa sprzeczność będzie wprowadzona w życie. Tymczasem sprzeczność - jak to sprzeczność - zrealizować się nie da.
Zresztą adresaci twoich pretensji też są jacyś niekonkretni, nie wiadomo właściwie, kim oni są - jacyś "oni" najczęściej. A jeśli nawet jest to ktoś konkretny, to nie sposób jest z ciebie najczęściej wyciągnąć informacji, jak konkretnie wyobrażasz sobie realizację tej jedynie słusznej, sprawiedliwej rzeczy, która musiałaby się zdarzyć z ich inicjatywy.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 22:54, 15 Wrz 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 17:17, 19 Wrz 2024    Temat postu: Re: Do ...

Pretensji do rozmówcy, do świata używasz jako uniwersalnego usprawiedliwienia przed spojrzeniem na sprawy inaczej niż w trybie "to. co czuję teraz, jest jedyne słuszne, żądam bezwarunkowej akceptacji mojego stanowiska, bo jak nie, to znaczy, że się sprzeciwiasz, czyli jesteś moim wrogiem!".
Pretensja jest dla ciebie zagłuszeniem każdej wątpliwości, każdej sugestii istnienie alternatywy:
zły świat, źli ludzie...
wrogowie wokół się kłębią...
tyle złych intencji, tyle knowań...
to co dobre, jest nieustannie niszczone
podstępni i kłamliwi są ci, co się sprzeciwiają
są słuszne zasady, a oni świadomie je łamią - wredni, wrodzy, źli!
sprzeciwiają się temu, co słuszne, autorytetom, nawet Bogu!
buntują się! Wrodzy są!
...
itd. itp.

Jak tu zająć się refleksją, jak tu w ogóle dopuścić szansę na inne spojrzenia na sprawy, jeśli tyle wrogiego naporu zewsząd się objawia?... :shock: :fight: Toż to się nie da! Nie ma czasu na refleksje, gdy jest czas na walkę! (choć tak naprawdę to nawet nie na walkę, tylko na zrzędzenie i obwinianie)

:fight: :-> :mrgreen: :fight: :shock: :fight:


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 23:30, 13 Lis 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:15, 13 Lis 2024    Temat postu: Re: Do ...

Bardzo szczelnie blokujesz wszelkie próby konstruktywnego podejścia do spraw. Na moje wskazania, że coś dzieje wedle określonego mechanizmu, więc nie zmieni się samo, tylko z powodu narzekania i chciejstwa, od razu się otorbiasz właśnie w kokonie ulepionym z pretensji, złości, oskarżeń. Tu najwyraźniej wg ciebie nie ma się nic zmienić! To niekonstruktywne podejście wg ciebie ma zostać! Tu przecież chodzi o to, aby być w stanie nieustannej pretensji do świata i ludzi. To jest cel nadrzędny, a nie poszukiwanie wyjścia ze złych sytuacji... :cry:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:15, 17 Lis 2024    Temat postu: Re: Do ...

Twoją główną strategią życiową jest ZAKRZYCZĘ PRZECIWNIKÓW!
Złoszczenie się, protestowanie, negatywne traktowanie tych, co mają przeciwne zdania, albo nawet tylko potencjalnie (!) mogący mieć przeciwne przekonania traktujesz jako to, co "załatwia problem". Nieraz sobie myślałem: a może uleczyłoby cię postawienie w sytuacji, gdy nie będziesz mieć ANI JEDNEGO OPONENTA, czyli W SAMOTNOŚCI, ale...
... problemy pozostaną, trzeba je będzie rozwiązywać, czyli decydować, co robić w reakcji na zdarzenia A, B, C, D...
Tu na Ziemi jednak zawsze można sobie wyszukać kogoś, kto będzie robił za tego chłopca do bicia, czyli będzie tym wrogiem, personifikującym problematyczność spraw. To ci daje "alibi", aby nie rozwiązywać spraw, tylko piętnować wroga. I na tym polega twoja główna życiowa strategia - na przenoszaniu wszystich problemow na jakieś osoby, z którymi potem można toczyć bój, obwiniać je, złościć się na nie.
Nie dostrzegasz tego, że jest to strategia niekonstruktywna...
Dlaczego tego nie dostrzegasz?...
- Mam tu hipotezę. Ty tego podświadomie NIE CHCESZ DOSTRZEC, bo twoja psychiczna natura bezwiednie lgnie do aspektu personalnego. Czując ból własnych nieuporządkowanych emocji, chcesz je przerzucić na jakąś osobę, nie chcesz ich rozwiązać, tylko procedować to przerzucanie, potem walkę z kimś, a potem swoje powiązane z tą walką emocje. Nie chcesz problemów rozwiązywać, bo problem rozwiązany nie buduje pretekstów do wchodzenia w spory, walki, ogłaszanie swoich pretensji.
Dalej mamy też kolejne spostrzeżenie: bez tych pretensji, złości, gniewów, czujesz pustkę, której nie potrafisz znieść.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 2:41, 23 Lis 2024    Temat postu: Re: Do ...

Jesteś ciekawym przypadkiem osoby, która określa sobie tezy niemal bez stawiania sobie pytania "CZY to jest?", a natychmiast przechodzącej do pytania "DLACZEGO musi być tak, jak to mówię?". Przy czym nawet owo "dlaczego" nie odnosi się do jakichś obiektywizowalnych okoliczności, lecz do arbitralnego wyboru okoliczności, które uznajesz, połączonego z uruchomieniem nacisku na dyskutanta, stosowania presji emocjonalnej, aby "się nie sprzeciwiał".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33747
Przeczytał: 67 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 2:35, 30 Lis 2024    Temat postu: Re: Do ...

Mam wrażenie, że tym swoim brakiem akceptacji, którym "darzysz" świat, próbujesz sobie i innym udowadniać, że masz przewagę. Oto świat cię nie złamał, bo ty mu co chwila ogłaszasz "nie lubię cię!", "jesteś - wredny świecie, a w nim wy wredni, beznadziejni ludzie - odrzucony, czyli ja mam moc nad tobą, to ja tu zwyciężam!".

Chyba to też trochę tak jest, że całkowicie zarządza tobą pragnienie zwalczenia wszystkiego, co jest jakoś niezależne, indywidualne, osobiste, spontaniczne - więc rzucasz się na każdą taką ludzką forme indywidualności i przybijasz ją swoim odrzuceniem, krytyką za ów fakt, że nie jest całkowicie posłuszne, całkowicie podporządkowane jakiejś władzy czy rygorom. Rzucasz się na każdy objaw samodzielności i indywidualności, nawet właściwie nie wiedząc, czym on jest, albo wręcz...
... czy w ogóle jest. Po prostu w zarodku próbujesz zniszczyć każdą formę indywidualności. Ci ciekawe nie czynisz to nawet z jakiejś wielkiej żądzy dominacji nad tym czymś. Raczej motywem jest tu lęk, dziwne "poczucie porządku" i pragnienie, aby jakaś władza nad wszystkim była. I nawet to nie ty chcesz być tą władzą. Choć...
... nie będąc tą władzą, nie zaakceptujesz niczego od owej władzy, co ci właśnie ona przedstawi. Bo już przy pierwszym (nawet kapryśno - emocjonalnym, powierzchownym) osądzie zanegujesz to od władzy zostanie ci przedstawione. Niby to ktoś inny ma rządzić, ale obowiązkiem owej władzy będzie "znajomość prawdy" rozumianej tak, jak tobie się to jawi ci w danej chwili (to, że wkrótce sobie w tych osądach zaprzeczysz, też nie będzie dla ciebie powodem do zastanowienia się, czy czasem nie kaprysisz na maksa).


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 3:09, 30 Lis 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin