Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego zło jest nieperspektywiczne
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 15:01, 02 Cze 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Jest pytanie, czy "dostrzeganie aluzji" z kolei nie jest Twoją nadinterpretacją i paranoją. Jak się człowiek odpowiednio mocno nastawi, to wszędzie będzie dostrzegał aluzje do niego. Tymczasem...
to nie wokół naszych pępków ten świat się kręci.

Mało kto pisze o "złych pasożytujących na tym, co dobre, którzy wtedy rozkwitają, zaś po separacji od tego dobra cierpią, bo nie są w stanie wyrzucać z siebie zła na zewnątrz".
I całkiem przypadkowo napisała to akurat wiadoma osoba, która mnie oskarżała onegdaj o wykorzystywanie jej wielkiej dobroci, którą mnie obdarzyła...
Co innego mieć paranoję, a co innego być ślepym na wyraźne sugestie.

Michał Dyszyński napisał:
Ty nawet jej odpowiedzi do mnie, odpowiedzi nie zawierajacych żadnej sugestii, że o Wasze zaszłości mogłoby chodzić, interpretujesz, jakby ona o Tobie myślała.

Bo wie, że ja to przeczytam i specjalnie tak pisze, żeby mi wbić szpilę, jednocześnie sprawiajac przed osobami postronnymi wrażenie, że w ogóle nie o mnie chodziło...
Sama napisała do kogoś, że jestem łatwym przeciwnikiem, bo sam się wystawiam. A więc jej zadaniem jest mnie sprowokować, żebym się wystawił - to wtedy ona będzie miała łatwość mnie dobić.

Michał Dyszyński napisał:
Jeśłi nie wiem na pewno, co ktoś miał na myśli, to nie wiem. Kropka.

Ale ja znam tego osobnika trochę lepiej od Ciebie. Przecinek.

wodnick napisał:
Piszesz o sobie jako o niewinnej osobie?

Ty jeszcze mniej wiesz niż Dyszyński, skoro pomyślałeś, że to o mnie...

Michał Dyszyński napisał:
Szczególnie jestem sceptycznie nastawiony wobec przepraszania pod presją, czyli gdy tak naprawdę chodzi o to, aby przyznać rację.

Ona nie powinna przepraszać pod presją, tylko sama z siebie powinna czuć, że należy to zrobić.

Michał Dyszyński napisał:
sąd też nieraz wydaje wyrok o obowiązku przeproszenia poszkodowanego - np. przeproszenia publicznie w mediach

Przecież w tym nie chodzi o skruchę przepraszającego, tylko o wizerunek poszkodowanego w oczach opinii publicznej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 15:55, 02 Cze 2024    Temat postu:

Można podsumować to tak. Być może nie zmieniła zdania. Nie musiała i nie musi.
Usunięcie tej poezji w zupełności wystarczy.
😊
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 16:27, 02 Cze 2024    Temat postu:

...

Ostatnio zmieniony przez MaluśnaOwieczka dnia Nie 18:09, 02 Cze 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:30, 02 Cze 2024    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Że co?
To w końcu jest, czy nie jest?
Nic z tego nie zrozumiałem.


Przejściowo i tymczasowo każde zło będące efektem nieuniknionych skutków niedojrzałości stworzeń jest dopuszczalne, ale w ostatecznym rozrachunku coś takiego nie będzie trwało wiecznie.

Postawiłeś pytanie, jakie zło jest dopuszczalne, ja zaryzykuję stwierdzając, że każde. Wierzę, że Bóg nawet z najgorszego zła jakie tylko jest wstanie uczynić człowiek, wyprowadzi jakieś dobro. Żadne zło nie przerasta Boga.

-----


Michał Dyszyński napisał:
Czyli jednak człowiek nie ma wyjścia i MUSI ROZPOZNAWAĆ NA WŁASNĄ RĘKĘ.
Chyba więc nie chodzi o to, aby człowieka zniechęcać do tego osobistego rozpoznawania, co raczej do rozpoznawania powierzchownego,
(...) Twierdzę, że człowiek jak najbardziej powinien rozpoznawać dobro i zło na własną rękę,


Teraz człowiek nie ma wyjścia i musi rozpoznawać ma własną rękę, ale czy musiało do tego dojść - nie wiem. Może nie musiało. W Księdze Rodzaju autor natchniony napisał, że Bóg zakazał "poznania dobra i zła".

W każdy razie ja pisałem o konsekwencjach, czyli bez względu na to czy tak musiało być czy nie, to "ocenianie na własną rękę", a więc bez udziału pomocy ze strony Boga wiąże się z pojawieniem się zła, bo człowiek omylną istotą jest.

----

towarzyski.pelikan napisał:
Właściwie masz rację, że już nie robi zła, tylko mierzy się z własnym złem.


Nie dokonuje już zła, bo dusza potępieńca już WIE, już się DOWIEDZIAŁA, że to wszystko czego się dopuściła było złe, niszczące, krzywdzące itd. Wierzę, że taki jest efekt sądu pośmiertnego, że jest to stanięcie duszy w prawdzie o sobie i swoim życiu. Tym samym nie uważam, że prawdą jest, że zło zakłada wiedzę - z sytuacji duszy potępionej po śmierci tego wywnioskować się nie da, co jak rozumiem próbowałaś zrobić w swoim pierwszym wpisie w tym temacie.

I byłbym bardzo ostrożny przed tak jednoznacznym stwierdzeniem, że to zło z jakim się dusza mierzy, jest jej własnym złem. Nie wiadomo z czym tak dokońca potępiona dusza się mierzy. Poruszamy się w sferze domysłów.

Cytat:
Sąd Boży to separacja dobrych od złych, wskutek której zła osoba nie jest w stanie już czynić zła. Zło ze swojej natury pasożytuje na tym co dobre, wtedy może "rozkwitać", natomiast po separacji cierpi, bo już nie jest w stanie wyrzucić tego zła na zewnątrz.


W tym miejscu rozjeżdżamy się całkowicie. Ja nie wierzę, że Bóg separuje ludzi, czyli dzieli na tych dobrych i tych złych, i dobrych bierze do siebie (do nieba), a złych zostawia samych sobie na wieczność z ich całym cierpieniem i dramatem ich nieuporządkowanej natury. Miłość w ten sposób nie postępuje.

No i różnimy się w kwestii tego dlaczego dusza potępieńca cierpi. Nie mam tego jeszcze tak na 100% poukładane, ale zdecydowanie przychylam się do interpretacji, że Sąd Boży to przeniknięcie całej głębi ludzkiego jestestwa. Wtedy "otwierają nam się oczy", bo Bóg odsłania całą prawdę o nas samych. Staniemy przed Bogiem z całymi dziejami swojego życia. Każdy pojmie jaki jest. Dostrzeżemy w mgnieniu oka wszystkie jasne i ciemne strony swego życia. Do istoty sądu należy wgląd w prawdę o własnym życiu.

I teraz załóżmy, że na sąd trafia człowiek, który popełnił za życia doczesnego wiele krzywd, niesprawiedliwości, jego osobowość jest przesiąknięta nienawiścią, zemstą, zdolnością do okrucieństwa, poniżania słabszych, pychą, a także dopuścił się wielu kłamstw, arogancji i niegodziwości w swoim postępowaniu, a dodatkowo nigdy nie żałował za swoje złe czyny.

Jakim trzeba być "tam w środku w sobie", by być zdolnym do takich rzeczy? Wydaje mi się, że trzeba być potężnie nieuporządkowanym ze swoimi emocjami, mieć nieuporządkowane potrzeby, pożądania, nad którymi nie umie się zapanować, ktoś taki to, ktoś, kto jest zarządzany swoją biologią i genami. Nie wiem, co jeszcze.

Ktoś taki stając w prawdzie być może nie będzie wstanie znieść samego siebie, albo (w co bardziej wierzę) doświadczy jakiegoś poczucia własnej wadliwości, ułomności, jakiegoś totalnego chaosu własnej natury, jakiegoś głębokiego zgrzytu w sobie samym. :(
Piekło to jakaś sytuacja duchowa w człowieku, ale trudno określić, co to konkretnie miałoby być. :think:
Ja to sobie metaforycznie wyobrażam (inspirując się nauczaniem ks. Hryniewicza) tak, że człowieka można przyrównać do gąsienicy i poczwarki, która ma się przeobrazić w barwnego motyla. Na początku jesteśmy kimś przyziemnym, niezdolnym do wzlotu, ale ostatecznie mamy przybrać całkiem nową i lekką postać, wyzwoloną z ograniczeń stworzenia pełzającego po ziemi. Tak więc ważna jest jakaś głęboką wewnętrzna transformacja. Tylko co jeśli, ktoś przejdzie na drugą stronę życia w postaci tej przyziemnej gąsienicy? :think:

Nie wiem nawet jak to nazwać, ale jeśli w człowieku jakieś "zgubne siły" zakorzenią się zbyt głęboko i człowiek tym przesiąknie w swoich emocjach, umyśle, myśleniu to ktoś taki będzie niezdolny do przeżywania szczęścia, radości, miłości. Ktoś taki w swej naturze okaże się wadliwy, chory, potężnie czymś zanieczyszczony to musi to rodzić cierpienie.

Sąd Boży to ujawni, tak jak np. badania lekarskie ujawniają czy człowiek jest zdrowy czy chory. Ale wierzę, że to stanięcie w prawdzie jest koniecznym etapem danym od Boga nie po to, aby człowieka dobić, ukarać, odpłacić mu sprawiedliwością, lecz cały ten "sąd" ukierunkowany jest na zbawienie człowieka.

Cytat:
Właśnie sam sobie zaprzeczyłeś. Skoro Bóg człowieka ostrzegł, to w tej samej chwili człowiek został poinformowany, a więc posiada wiedzę wystarczającą do tego, by odróżniać dobro od zła.


Bóg ostrzegł człowieka, że ten nie jest wstanie w oparciu o własne moce umysłowe dokonywać obiektywnie prawidłowych ocen, decyzji. Tylko ufając Bogu omylny człowiek jest wstanie osiągnąć prawdziwe szczęście. To jednak nie oznacza, że w tej samej chwili człowiek posiadł wiedzę wystarczającą do tego, by odróżniać dobro od zła. Najlepszym tego dowodem jest.. nasz świat :rotfl: i miliony ludzkich istnień pogubionych w swoich wartościach, relacjach międzyludzkich, byciu szczęśliwym..

Czas zacytować ks. Hryniewicza, który ujmie sprawę idealnie.
ks. prof. Wacław Hryniewicz napisał:
Przyjrzyjmy się ludzkiemu życiu. Istniejemy na ziemi wśród ludzi i z ludźmi naszego czasu. Nasze postępowanie także ich dotyka i wpływa na ich życie. Stają się oni ofiarami naszych zachowań, naszej obojętności, naszych złych uczuć i czynów. Zadajemy innym ból, ranimy ich, niszczymy wzajemne relacje. Ileż tragedii rodzinnych dokonuje się z tego powodu! Ile łez zostało wylanych! Ile cierpień zostało zadanych. Z egoizmu lub nienawiści człowiek człowiekowi potrafi życie zamienić w istne piekło. Po śmierci dane nam będzie uświadomić sobie wyraźnie własne winy w stosunku do innych. Będziemy cierpieć z tego powodu, tym bardziej, że tego wszystkiego już nie sposób będzie naprawić. Zrozumiemy może dopiero wtedy wagę przykazania: „Będziesz miłować bliźniego swego jak siebie samego”. Ta świadomość to rzeczywiście gorzkie brzemię do uniesienia. Spóźniony żal będzie tym, co jeszcze pozostanie w naszej mocy.
Żal z powodu popełnionych win potrafi palić wnętrze jak ogień. Jest to już jednak ogień skruchy i obudzonej miłości, której nam w życiu zabrakło. Cierpienie czyśćca wynika z naszej jeszcze nie oczyszczonej, nie przeobrażonej uczuciowości oraz nieprzeźroczystej miłości. Miłość Boga musi dopiero wypalić w nas to wszystko, co nie jest jej godne i co nie sprzyja pojednaniu z innymi ludźmi naszego życia. W spotkaniu z Bogiem pozbędziemy się fałszywych wyobrażeń o Jego świecie i o naszych bliźnich, zwłaszcza tych, którzy żyli blisko nas i naszej życiowej drogi. Nasz świat wewnętrzny wypięknieje w swej przeźroczystości. A to wielka przemiana, która musi się w nas dokonać. Przyniesie ona radość, jakiej jeszcze nie znaliśmy.


Pogrubienie w cytacie jest moje. Chcę podkreślić, że nie zgadzam się z tobą, że człowiek "posiada wiedzę wystarczającą do tego, by odróżniać dobro od zła". No właśnie NIE MAMY TEJ WIEDZY i stąd cały ten nasz problem ze złem w tym świecie. Gdy zdobywamy wiedzę opartą na dojrzałości duchowej to stajemy się bardziej wolnymi istotami i mniej skłonnymi do zła.

Cytat:
Zastanów się poza tym, jak wygląda taka destrukcja człowieka, który brnie w grzech. Na początku sumienie działa poprawnie, człowiek czuje, że zrobił coś złego i zamiast wtedy się nawrócić, to po raz kolejny i kolejny przekracza granicę, ponieważ nie odczuwa żadnych negatywnych skutków. Po pewnym czasie zaczyna już odczuwać skutki swoich grzechów. Ale i na tym etapie się nie nawraca, tym razem już tłumacząc się swoimi słabościami "Nie mam nad sobą kontroli", "nie mogłem się powstrzymać", "to silniejsze ode mnie". W kolejnym etapie kiedy skutki grzechu są już bardzo dotkliwe, grzesznik próbuje odkręcić kota ogonem i swoją słabość przekuć w siłę, zaczyna czuć, że to on jest tym dobrym, który sprzeciwia się temu złemu - cierpienie zostaje wyparte. Zostawia zgliszcza wokół siebie, ale i to go to nie rusza, bo sam ze sobą się czuje dobrze, to on jest "bogiem", który dyktuje warunki. A stąd to już tylko mały włos go dzieli od potępienia.

Zwróć uwagę, ile SYGNAŁÓW ignoruje grzesznik zanim zostanie potępiony. ILE RAZY wiedza o tym co dobre i złe przypomina mu się, a on za każdym razem ją odrzuca. Tutaj nie może być mowy o niewiedzy, nieświadomości. Czynnikiem skłaniającym do brnięcia w to bagno grzechu jest ZŁA WOLA.


To jest bardzo ciekawy temat - proces destrukcji człowieka, który brnie w grzech. Tu przydałby się Wujzboj. Michał na swoim blogu też kiedyś analizował sytuację człowieka, który zabił swoją rodzinę i był uwikłany w hazard. Michał szczegółowo analizował po swojemu jak do tego nieszczęścia doszło. Ja osobiście nie potrafię takich rozważań czynić. Jestem na to umysłowo za słaby. Poczekam jak Wuj wróci na forum. Może to przyznanie się do porażki, ale szczere przyznanie. :)

Do kilku rzeczy jednak spróbuję się odnieść, bo coś mi tu nie gra.

Po pierwsze od tak zakładasz sobie, że sumienie działa poprawnie. A co jeśli, ktoś startuje od warunków kulturowych i/lub rodzinnych, które kształtują w człowieku niepoprawnie działające sumienie? A nawet jeśli na starcie sumienie działa poprawnie i człowiek odczuwa, że coś jest nie tak, to przecież działa na niego jeszcze mnóstwo innych sił, które mogą go jakoś zniewolić, zniekształcić prawidłowe widzenie sprawy. Oprócz sumienia może zadziałać coś silniejszego niż bariery sumienia..

Po drugie, tymi siłami, o których wyżej wspomniałem, mogą być:
- niewłaściwie od samego dzieciństwa ukształtowane więzi emocjonalne z najbliższymi
- brak poczucia własnej wartości
- słabo wykształcone ośrodki w mózgu np. odpowiedzialne za empatię
- brak ukształtowanej uczuciowości
- podatność na stresujące sytuacje
itd. itd.

Dla mnie człowiek to taka drobinka działająca w układzie tyłu niezbadanych, trudno uchwytnych sił, że ja nie potrafię tak pewnie siebie ocenić jak wygląda cały ten proces dezintegracji osobowości. Poprawne działające na starcie sumienie (zakładając, że taka sytuacja zawsze na starcie jest możliwa) nie jest tym czymś jedynym, co działa na człowieka, a ty w swojej analizie w zasadzie nic więcej nie uwzględniłaś. Dlatego nie ufam takim analizom.


Ostatnio zmieniony przez Katolikus dnia Nie 19:38, 02 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Andy72




Dołączył: 30 Sie 2010
Posty: 6618
Przeczytał: 2 tematy


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:37, 02 Cze 2024    Temat postu:

Problemem jest pycha. Jeśli szatan uważa się za większego od Boga, a potem okaże się że nie może się równać ze zwykłą babinką chodzącą do kościoła ani nawet pijaczkiem spod sklepu, to taki upadek z baaardzo wysokiego konia jest bardzo bolesny i niemożliwe jest take uniżenie dla kogoś pełnego pychy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 19:46, 02 Cze 2024    Temat postu:

Andy72 napisał:
Problemem jest pycha. Jeśli szatan uważa się za większego od Boga, a potem okaże się że nie może się równać ze zwykłą babinką chodzącą do kościoła ani nawet pijaczkiem spod sklepu, to taki upadek z baaardzo wysokiego konia jest bardzo bolesny i niemożliwe jest take uniżenie dla kogoś pełnego pychy.


A kto stworzył pychę? Dlaczego ktoś na to dziadostwo w ogóle może zachorować? Zastanawiałeś się nad tym?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 20:38, 02 Cze 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Postawiłeś pytanie, jakie zło jest dopuszczalne, ja zaryzykuję stwierdzając, że każde. Wierzę, że Bóg nawet z najgorszego zła jakie tylko jest wstanie uczynić człowiek, wyprowadzi jakieś dobro. Żadne zło nie przerasta Boga.

Każde zło przerasta brak zła.

Katolikus napisał:
A kto stworzył pychę?

Kto?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 9:18, 05 Cze 2024    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
Katolikus napisał:
Postawiłeś pytanie, jakie zło jest dopuszczalne, ja zaryzykuję stwierdzając, że każde. Wierzę, że Bóg nawet z najgorszego zła jakie tylko jest wstanie uczynić człowiek, wyprowadzi jakieś dobro. Żadne zło nie przerasta Boga.

Każde zło przerasta brak zła.

Katolikus napisał:
A kto stworzył pychę?

Kto?


Każde najmniejsze dobro przerasta brak dobra.

Pycha sama się stworzyła.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:16, 05 Cze 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Każde najmniejsze dobro przerasta brak dobra.

Jeśli idzie w parze z nawet najmniejszym złem, to nie przerasta.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:49, 05 Cze 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Czas zacytować ks. Hryniewicza, który ujmie sprawę idealnie.
ks. prof. Wacław Hryniewicz napisał:
Przyjrzyjmy się ludzkiemu życiu. Istniejemy na ziemi wśród ludzi i z ludźmi naszego czasu. Nasze postępowanie także ich dotyka i wpływa na ich życie. Stają się oni ofiarami naszych zachowań, naszej obojętności, naszych złych uczuć i czynów. Zadajemy innym ból, ranimy ich, niszczymy wzajemne relacje. Ileż tragedii rodzinnych dokonuje się z tego powodu! Ile łez zostało wylanych! Ile cierpień zostało zadanych. Z egoizmu lub nienawiści człowiek człowiekowi potrafi życie zamienić w istne piekło. Po śmierci dane nam będzie uświadomić sobie wyraźnie własne winy w stosunku do innych. Będziemy cierpieć z tego powodu, tym bardziej, że tego wszystkiego już nie sposób będzie naprawić. Zrozumiemy może dopiero wtedy wagę przykazania: „Będziesz miłować bliźniego swego jak siebie samego”. Ta świadomość to rzeczywiście gorzkie brzemię do uniesienia. Spóźniony żal będzie tym, co jeszcze pozostanie w naszej mocy.
Żal z powodu popełnionych win potrafi palić wnętrze jak ogień. Jest to już jednak ogień skruchy i obudzonej miłości, której nam w życiu zabrakło. Cierpienie czyśćca wynika z naszej jeszcze nie oczyszczonej, nie przeobrażonej uczuciowości oraz nieprzeźroczystej miłości. Miłość Boga musi dopiero wypalić w nas to wszystko, co nie jest jej godne i co nie sprzyja pojednaniu z innymi ludźmi naszego życia. W spotkaniu z Bogiem pozbędziemy się fałszywych wyobrażeń o Jego świecie i o naszych bliźnich, zwłaszcza tych, którzy żyli blisko nas i naszej życiowej drogi. Nasz świat wewnętrzny wypięknieje w swej przeźroczystości. A to wielka przemiana, która musi się w nas dokonać. Przyniesie ona radość, jakiej jeszcze nie znaliśmy.


Pogrubienie w cytacie jest moje. Chcę podkreślić, że nie zgadzam się z tobą, że człowiek "posiada wiedzę wystarczającą do tego, by odróżniać dobro od zła". No właśnie NIE MAMY TEJ WIEDZY i stąd cały ten nasz problem ze złem w tym świecie. Gdy zdobywamy wiedzę opartą na dojrzałości duchowej to stajemy się bardziej wolnymi istotami i mniej skłonnymi do zła.

Masz rację, ks. Hryniewicz ujął rzecz idealnie - nic dodać, nic ująć (przynajmniej jako główną myśl). I zgadzam się też z Tobą, że nie mamy wiedzy, pozwalającej nam odróżniać dobro od zła. Co ciekawe, uważam, iż pewnym sensie brak owej wiedzy...
jest dla nas dobry!
To się wydaje paradoksalne, ale wcale takie nie jest. Bo to, jacy jesteśmy, bierze się z czegoś więcej niż "wiedza". Bo "wiedza" (przynajmniej standardowo rozumiana) to coś intelektualnego, to modelowanie tylko umysłem. Czym innym jest wiedza o wielu rzeczach, a czym innym GŁĘBOKA OSOBISTA ŚWIADOMOŚĆ tego, czym dana rzecz jest. To ostatnie powstaje dopiero na bazie OSOBISTEGO PRZEŻYCIA, starcia się z problemem nie tylko na poziomie intelektu, lecz także uczuć, woli, intuicji. Dopiero wszystko razem (intelekt oczywiście też, wcale go z układu nie wyrzucam, ale dorzucam mu "kompanów") powoduje, iż człowiek, który z głębi serca, umysłu, woli, nawet podświadomości zaczyna rzeczy rozumieć (rozumieć w szerszym sensie, niż modelować niczym naukowiec teorią) będzie uznawał to rozumienie za CZĄSTKĘ SIEBIE, za COŚ ZGODNEGO Z JA.
Wiedza sama w sobie jest właściwie dość zewnętrzna, ona jest obiektywna, czyli nieindywidualna, ona abstrahuje, czyli pozbawia relację czynnika osobistego. A tu chodzi o to, aby ten czynnik osobisty właśnie przywrócić, albo wręcz uczynić kluczowym.
To też trochę wyjaśnia, dlaczego żyjemy, dlaczego powinniśmy nie tyle od razu "wiedzieć", co musieć wydrzeć, wydrapać, w pocie czoła duchowym kilofem wyfedrować ową wiedzę w bólach i trudach doświadczeniami swojego życia. Tylko tak pozyskana "wiedza" (już w szerszym sensie) stanie się jednocześnie dla nas wartością, darem, a jednocześnie cząstką ja, budulcem duchowości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 0:05, 06 Cze 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Katolikus napisał:
Czas zacytować ks. Hryniewicza, który ujmie sprawę idealnie.
ks. prof. Wacław Hryniewicz napisał:
Przyjrzyjmy się ludzkiemu życiu. Istniejemy na ziemi wśród ludzi i z ludźmi naszego czasu. Nasze postępowanie także ich dotyka i wpływa na ich życie. Stają się oni ofiarami naszych zachowań, naszej obojętności, naszych złych uczuć i czynów. Zadajemy innym ból, ranimy ich, niszczymy wzajemne relacje. Ileż tragedii rodzinnych dokonuje się z tego powodu! Ile łez zostało wylanych! Ile cierpień zostało zadanych. Z egoizmu lub nienawiści człowiek człowiekowi potrafi życie zamienić w istne piekło. Po śmierci dane nam będzie uświadomić sobie wyraźnie własne winy w stosunku do innych. Będziemy cierpieć z tego powodu, tym bardziej, że tego wszystkiego już nie sposób będzie naprawić. Zrozumiemy może dopiero wtedy wagę przykazania: „Będziesz miłować bliźniego swego jak siebie samego”. Ta świadomość to rzeczywiście gorzkie brzemię do uniesienia. Spóźniony żal będzie tym, co jeszcze pozostanie w naszej mocy.
Żal z powodu popełnionych win potrafi palić wnętrze jak ogień. Jest to już jednak ogień skruchy i obudzonej miłości, której nam w życiu zabrakło. Cierpienie czyśćca wynika z naszej jeszcze nie oczyszczonej, nie przeobrażonej uczuciowości oraz nieprzeźroczystej miłości. Miłość Boga musi dopiero wypalić w nas to wszystko, co nie jest jej godne i co nie sprzyja pojednaniu z innymi ludźmi naszego życia. W spotkaniu z Bogiem pozbędziemy się fałszywych wyobrażeń o Jego świecie i o naszych bliźnich, zwłaszcza tych, którzy żyli blisko nas i naszej życiowej drogi. Nasz świat wewnętrzny wypięknieje w swej przeźroczystości. A to wielka przemiana, która musi się w nas dokonać. Przyniesie ona radość, jakiej jeszcze nie znaliśmy.


Pogrubienie w cytacie jest moje. Chcę podkreślić, że nie zgadzam się z tobą, że człowiek "posiada wiedzę wystarczającą do tego, by odróżniać dobro od zła". No właśnie NIE MAMY TEJ WIEDZY i stąd cały ten nasz problem ze złem w tym świecie. Gdy zdobywamy wiedzę opartą na dojrzałości duchowej to stajemy się bardziej wolnymi istotami i mniej skłonnymi do zła.

Masz rację, ks. Hryniewicz ujął rzecz idealnie - nic dodać, nic ująć (przynajmniej jako główną myśl). I zgadzam się też z Tobą, że nie mamy wiedzy, pozwalającej nam odróżniać dobro od zła. Co ciekawe, uważam, iż pewnym sensie brak owej wiedzy...
jest dla nas dobry!
To się wydaje paradoksalne, ale wcale takie nie jest. Bo to, jacy jesteśmy, bierze się z czegoś więcej niż "wiedza". Bo "wiedza" (przynajmniej standardowo rozumiana) to coś intelektualnego, to modelowanie tylko umysłem. Czym innym jest wiedza o wielu rzeczach, a czym innym GŁĘBOKA OSOBISTA ŚWIADOMOŚĆ tego, czym dana rzecz jest. To ostatnie powstaje dopiero na bazie OSOBISTEGO PRZEŻYCIA, starcia się z problemem nie tylko na poziomie intelektu, lecz także uczuć, woli, intuicji. Dopiero wszystko razem (intelekt oczywiście też, wcale go z układu nie wyrzucam, ale dorzucam mu "kompanów") powoduje, iż człowiek, który z głębi serca, umysłu, woli, nawet podświadomości zaczyna rzeczy rozumieć (rozumieć w szerszym sensie, niż modelować niczym naukowiec teorią) będzie uznawał to rozumienie za CZĄSTKĘ SIEBIE, za COŚ ZGODNEGO Z JA.
Wiedza sama w sobie jest właściwie dość zewnętrzna, ona jest obiektywna, czyli nieindywidualna, ona abstrahuje, czyli pozbawia relację czynnika osobistego. A tu chodzi o to, aby ten czynnik osobisty właśnie przywrócić, albo wręcz uczynić kluczowym.
To też trochę wyjaśnia, dlaczego żyjemy, dlaczego powinniśmy nie tyle od razu "wiedzieć", co musieć wydrzeć, wydrapać, w pocie czoła duchowym kilofem wyfedrować ową wiedzę w bólach i trudach doświadczeniami swojego życia. Tylko tak pozyskana "wiedza" (już w szerszym sensie) stanie się jednocześnie dla nas wartością, darem, a jednocześnie cząstką ja, budulcem duchowości.


Tak sobie osobiście myślę, że ta "wiedza" (w tym szerszym sensie), którą każdy człowiek tu nazbiera za życia ziemskiego, ona posłuży do dalszego rozwoju w kolejnym życiu. Tu zbieramy różnego rodzaju doświadczenia, przeżycia, a w następnym świecie będziemy z tego doświadczenia czerpać, by stawać się tymi idealnymi istotami. Tak sobie to trochę wyobrażam. I to oczywiście tyczy się każdego człowieka, nawet takiego Putina albo jakiegoś jego "żołnierza". Tylko w ich przypadku sprawa będzie trochę bardziej skomplikowana..
:think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 1:13, 06 Cze 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Tak sobie osobiście myślę, że ta "wiedza" (w tym szerszym sensie), którą każdy człowiek tu nazbiera za życia ziemskiego, ona posłuży do dalszego rozwoju w kolejnym życiu.

Też tak wierzę. I w pewnym sensie jest owa wiedza wielkim darem dla osobowości, jest unikalna, bo tylko w takich trudnych warunkach, jakie stwarza życie aspekty jej poprawności, mogły być przetestowane odpowiednio głęboko. Nikt nie odpowie sobie zasadnie na pytanie "jakbym się zachował w warunkach presji zewnętrznej", jeśliby nigdy takiej presji nie zaznał. Nieokreślony byłby status naszej osobowości w kontekście odporności na jakiś typ pokusy, jeślibyśmy tylko teoretyzowali sobie o owej odporności w niebie, gdzie przecież prawda jest wprost dostępna, a szatan nie ma dostępu, więc nie może nam swoim kuszeniem skonstruować odpowiednio zaawansowanego wyzwania.
Dopiero w warunkach niepewności, niejasności, podsuwania nam błędnych sugestii można sprawdzić, czy rzeczywiście jednak wybierzemy to, co jest dobre, a nie to, co tylko ładnie z wierzchu się prezentuje.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 1:15, 06 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 17:40, 18 Cze 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:

towarzyski.pelikan napisał:
Właściwie masz rację, że już nie robi zła, tylko mierzy się z własnym złem.


Nie dokonuje już zła, bo dusza potępieńca już WIE, już się DOWIEDZIAŁA, że to wszystko czego się dopuściła było złe, niszczące, krzywdzące itd. .

Czyli po sądzie pośmiertnym dusza potępionego już nie chce czynić tego co złe?
Cytat:
Cytat:
Sąd Boży to separacja dobrych od złych, wskutek której zła osoba nie jest w stanie już czynić zła. Zło ze swojej natury pasożytuje na tym co dobre, wtedy może "rozkwitać", natomiast po separacji cierpi, bo już nie jest w stanie wyrzucić tego zła na zewnątrz.


W tym miejscu rozjeżdżamy się całkowicie. Ja nie wierzę, że Bóg separuje ludzi, czyli dzieli na tych dobrych i tych złych, i dobrych bierze do siebie (do nieba), a złych zostawia samych sobie na wieczność z ich całym cierpieniem i dramatem ich nieuporządkowanej natury. Miłość w ten sposób nie postępuje.

Jak więc interpretujesz ten fragment PŚ (MT 25)
31 Gdy Syn Człowieczy przyjdzie w swej chwale i wszyscy aniołowie z Nim, wtedy zasiądzie na swoim tronie pełnym chwały. 32 I zgromadzą się przed Nim wszystkie narody, a On oddzieli jednych [ludzi] od drugich, jak pasterz oddziela owce od kozłów. 33 Owce postawi po prawej, a kozły po swojej lewej stronie. 34 Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: "Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata!
(...)
45 Wtedy odpowie im: "Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, czego nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, tegoście i Mnie nie uczynili". 46 I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego»
.


Cytat:
No i różnimy się w kwestii tego dlaczego dusza potępieńca cierpi. Nie mam tego jeszcze tak na 100% poukładane, ale zdecydowanie przychylam się do interpretacji, że Sąd Boży to przeniknięcie całej głębi ludzkiego jestestwa. Wtedy "otwierają nam się oczy", bo Bóg odsłania całą prawdę o nas samych. Staniemy przed Bogiem z całymi dziejami swojego życia. Każdy pojmie jaki jest. Dostrzeżemy w mgnieniu oka wszystkie jasne i ciemne strony swego życia. Do istoty sądu należy wgląd w prawdę o własnym życiu.

To się dzieje już podczas sądu szczegółowego. Sąd ostateczny potęguje cierpienie potępionego, ponieważ dochodzi do wspomnianej w Ewangelii separacji.
Cytat:
Cytat:
Właśnie sam sobie zaprzeczyłeś. Skoro Bóg człowieka ostrzegł, to w tej samej chwili człowiek został poinformowany, a więc posiada wiedzę wystarczającą do tego, by odróżniać dobro od zła.


Bóg ostrzegł człowieka, że ten nie jest wstanie w oparciu o własne moce umysłowe dokonywać obiektywnie prawidłowych ocen, decyzji. Tylko ufając Bogu omylny człowiek jest wstanie osiągnąć prawdziwe szczęście. To jednak nie oznacza, że w tej samej chwili człowiek posiadł wiedzę wystarczającą do tego, by odróżniać dobro od zła. Najlepszym tego dowodem jest.. nasz świat :rotfl: i miliony ludzkich istnień pogubionych w swoich wartościach, relacjach międzyludzkich, byciu szczęśliwym..

Skoro mając tę samą wiedzę jeden człowiek ufa Bogu i wybiera dobro, a drugi nie ufa i wybiera zło, to siłą rzeczy to nie z braku wiedzy wynika wybór zła.

PS. pominęłam wątek omawiany w:
http://www.sfinia.fora.pl/katolicyzm,7/proces-dezintegracji-osobowosci-czlowieka,25851.html#802137
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Katolikus




Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2681
Przeczytał: 80 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 1:11, 19 Cze 2024    Temat postu:

Nie chcę mi się cytować, bo już jest późno. Mam nadzieję, że wybaczysz. :)

1. Moim zdaniem już nie chce. Dusza po sądzie (jeśli jej życie tu na ziemi było złe) doświadcza wadliwości własnej osoby, gdy już w prawdzie dowiedziała się kim się okazała i będąc tym kim jest nie jest wstanie np. kochać, być życzliwa, odczuwać szczęścia.. To będzie musiało rodzić jakieś cierpienie w takiej duszy.
:think:

2. Jezus odrzuca tu nie człowieka lecz jego wadliwą psychikę. Tę postać "ulepioną" z grzechów. Ktoś taki nie będzie wstanie zafunkcjonować w Królestwie Boga.

3. Nie rozumiem. A skąd to przekonanie: "mając tę samą wiedzę"? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:02, 19 Cze 2024    Temat postu:

Katolikus napisał:
Nie chcę mi się cytować, bo już jest późno. Mam nadzieję, że wybaczysz. :)

1. Moim zdaniem już nie chce. Dusza po sądzie (jeśli jej życie tu na ziemi było złe) doświadcza wadliwości własnej osoby, gdy już w prawdzie dowiedziała się kim się okazała i będąc tym kim jest nie jest wstanie np. kochać, być życzliwa, odczuwać szczęścia.. To będzie musiało rodzić jakieś cierpienie w takiej duszy.
:think:

Skoro potępiony po sądzie już nie chce czynić zła, to czym (jeśli w ogóle) się różni od zbawionego?
Cytat:
2. Jezus odrzuca tu nie człowieka lecz jego wadliwą psychikę. Tę postać "ulepioną" z grzechów. Ktoś taki nie będzie wstanie zafunkcjonować w Królestwie Boga.

I weźmie człowieka do Królestwa bez tej psychiki? To będzie ten sam człowiek?
Cytat:

3. Nie rozumiem. A skąd to przekonanie: "mając tę samą wiedzę"? :think:

Jeżeli - jak zdajesz się twierdzić - każda wiedza jest niewystarczająca, to siłą rzeczy wiedza w tym zakresie jest taka sama - jakakolwiek by nie była, jest niewystarczająca.

Dlaczego więc jeden człowiek mając niewystarczająca wiedzę wybiera dobro a drugi mając niewystarczającą wiedzę wybiera zło?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 7 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:09, 19 Cze 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Dlaczego więc jeden człowiek mając niewystarczająca wiedzę wybiera dobro a drugi mając niewystarczającą wiedzę wybiera zło?

Bo niczego nie wybiera.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Wto 14:49, 25 Cze 2024    Temat postu:

MaluśnaOwieczka napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Dlaczego więc jeden człowiek mając niewystarczająca wiedzę wybiera dobro a drugi mając niewystarczającą wiedzę wybiera zło?

Bo niczego nie wybiera.


Wybiera czy nie wybiera?

Dalsza część historii Kota

[link widoczny dla zalogowanych]
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:29, 25 Cze 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Wybiera czy nie wybiera?

Dalsza część historii Kota

[link widoczny dla zalogowanych]

Zajrzałem i jedno uważam za znamienne.
Autor artykulu [link widoczny dla zalogowanych] napisał:
Zwróciłem natomiast uwagę, jak na wizjach lokalnych uśmiechał się do kamery, przestawiał ją, sugerował, gdzie ona ma stać. Był charyzmatyczny, pewny siebie, bezczelny podczas tych wizji. Może właśnie to pozwoliło mu zbudować swój mit.


Zło, które było przecież powiązane z guzem mózgu - to był po prostu psychol. Ale...
był charyzmatyczny. :shock:
Zło w zaawansowanej postaci i natężeniu jest (dla wielu, kto wie, czy nie dla większości przynajmniej w jakimś stopniu) charyzmatyczne!

Czy ktoś się kiedyś nad tym zastanawiał?...
- Pewnie tak.
Ja mam swoją hipotezę, którą tu przedstawię. Dlaczego zło, szczególnie to okazywane z WIELKĄ PEWNOŚCIĄ SIEBIE jawi się wielu jako charyzma?...
- Odpowiadają za ten odbiór instynkty, szczególnie instynkt stadny, powiązany z postawą dominacji, co ma też związek z instynktem podążania za liderem.
W świecie instynktów i emocji nie ma prawie miejsca na weryfikacje, na rozumowanie, na rozważanie prawdy, argumentacji. Tu dominują szybkie osądy, brane z najbardziej wyrazistych emocji, Z SILNYCH EMOCJONALNIE PRZEKAZÓW. Szukając "swojego" lidera, emocje będą zwracały uwagę na te dominacyjne cechy - pewność siebie, władczość, także agresja. Dla emocji stadnych to jest dopiero lider (odbierany jako "mój" lider) - ten prezentujący niezachwianą wiarę w siebie, ten pewnie przemawiający, ten "wiedzący", a na pewno nie ten, kto ma jakiekolwiek wątpliwości...
Tymczasem myślenie, intelekt jest właśnie babraniem się w tych wątpliwościach, w tych rozważaniach. Intelektualnie poprawna wizja rzeczy bierze się uwzględnienia WSZYSTKICH POTENCJALNIE WAŻNYCH czynników, a nie tylko tego narzucającego się pierwszego. Intelektualista to ktoś, kto umie poskromić porywy swojego ego, kto umie zablokować pragnienie tylko błyszczenia w towarzystwie bez podstaw w przeprowadzonym rozumowaniu.
A charyzmatyczny lansujący się na wszechwiedzącego i niepokonanego socjopata jest brany za tego właściwego - właśnie przez to, że tylko się prezentuje, że kladzie maksymalny nacisk na to, aby odbiorców zmanipulować emocjami. Charyzmatyczny był Manson, charyzmatyczny był Hitler, charyzmatyczny (przynajmniej tak napisano w artykule) był seryjny morderca Kot. Byli to ludzie bez gruntownego wykształcenia, ale mający wyczucie co do gry emocji.

Ci, co chcą, aby się im emocje po prostu spełniały, aby nie musieć się kontrolować, będą łowieni przez charyzmatycznych drani. Potem ci dranie często zrujnują życia tych, których tak charyzmatycznie zmanipulowali (jak Hitler zniszczył życie milionom Niemców, którzy mu zaufali, czy jak "rodzina" Mansona, odsiadująca nieraz dożywotnie wyroki za zabójstwa). Czy ich żałować?...
- Trochę chyba żałuję tych ludzi, którzy pewnie - gdyby dostali się pod wpływ liderów jako tako uczciwych - nigdy nie czynili by tak strasznego zła, nie niszczyliby życia sobie i innym. Więc ich żałuję, choć...
... trochę też myślę, że trochę... jakby jednak... mają, czego chcieli.
Grzeszymy łatwowiernością, grzeszymy też posłuszeństwem NIEROZPOZNANYCH POPRAWNIE AUTORYTETÓW.
Jeśli ktoś w trybie emocjonalnym wybiera sobie życiowe autorytety - czyli wybiera je właśnie głównie po owej charyzmie, władzy, to samym tym brakiem rozsądku, kontroli "prosi się" o kłopoty.
Ale jednak nie oskarżę tu imiennie teraz nikogo. Sam wiem, że w różnych momentach życia ulegałem niewłaściwym osobom, w niewłaściwym czasie i miejscu. Mogę się modlić, aby się to nie powtórzyło, mogę analizować wszystkie te sztuczki, jakie są stosowane przez manipulujących nami ludźmi, starając się im przeciwdziałać. Ale wiem, że to jest tylko kwestia nagromadzenia niekorzystnych czynników, które mogą mnie zniewolić. Będę się starał nie dać naciągnąć cwaniakom i charyzmatycznym manipulantom, ale wiem, że czasem mi się uda zrealizować swój cel, a czasem okażę się za słaby....
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23104
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 3:34, 26 Cze 2024    Temat postu:

Jezus też był charyzmatyczny.
Instynkt stadny może grać jakąś rolę w powodzeniu tego typu jednostek- głoszących dobrą lub złą nowinę.
Może jednak to coś innego.

Na blogu GPS jakis gość napisał:

Charyzma jest naturalna, jest wynikiem ewolucji, jest naszą zwierzęcą cechą. Moim zdaniem kultura i cywilizacja są w opozycji do natury. Kultura jest sprzeczna z naturą, cywilizacja to proces wyzwalania człowieczeństwa z jego zwierzęcej natury. Dlatego charyzmę, jako część natury, odrzucam, sprzeciwiam się jej, pogardzam nią. Uważam, że cywilizacja odrzucając naturę wzbogaca człowieczeństwo. Uważam, że kultura powinna charyzmę zniszczyć, tak byśmy kierowali się w naszych przekazach rozumiem, a nie emocjami.

Nie odrzucam tym samym emocji - one są potrzebne i powinny mieć swoje miejsce. Tym miejscem jest sztuka, estetyka, działalność artystyczna. Charyzmatyczny pisarz, kompozytor, śpiewak, aktor, malarz etc... jest jak najbardziej pożądany, dobry, sensowny i potrzebny. Przekaz artystyczny może, i powinien być, charyzmatyczny, działający na emocje. Destrukcyjny jest tylko charyzmatyczny polityk, sprzedawca, nauczyciel, wychowawca, dziennikarz, prawodawca, sędzia, kaznodzieja etc... - bo w tych wszystkich dziedzinach nie powinno chodzić o przekazywanie emocji.koniec cytatu

Nie mam tak skrajnego zdania o charyzmie, ale zgadzam się że może być ona niebezpieczna.
Jesli ktoś ma tę zwierzecą cechę mocno wyrażoną może byc osoba niebezpieczną. Jest na to wiele przykładów, nie tylko Hitler.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 3:47, 26 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin