Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dlaczego tak trudno jest przekonać drugą osobę?

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 74 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 15:48, 30 Sie 2024    Temat postu: Dlaczego tak trudno jest przekonać drugą osobę?

Myślę, że jedną z najbardziej typowych reakcji mentalnych z tytułu kontaktu z innymi osobami jest jakiś rodzaj irytacji, może zdziwienia, związany z tym, że oto przedstawiamy tak bardzo przekonywające argumenty, tak bardzo "logiczne" sformułowania, a druga strona...
jakby głupia była. :shock: Nic do nie nie dociera, podczas gdy my tak "czarno na białym", tak w bardzo jasny sposób przedstawiamy sprawę, którą (w naszym mniemaniu) trudno jest widzieć inaczej, niż to my robimy.
Skąd się bierze taki efekt nieprzekonywalności w dyskusjach?...

Uważam, że warto jest chociaż raz przyjrzeć się powodom tej sytuacji. Takie choćby ich sobie wyliczenie, uporządkowanie, spowoduje, że może nieraz znajdziemy bardziej skuteczną drogę do czyjegoś umysłu, albo przynajmniej zrozumiemy powody różnicy stanowisk, może nawet sami się zastanowimy nad własnymi motywami w rozumowaniu, co dalej zaowocuje zmniejszeniem frustracji z tytułu poczucia bezradności i odczuwania jako denerwujące postaw oponentów.
Powody te to m.in.:
1. Fakt, że jeśli ktoś już jakiś pogląd ma, a jest to przekonanie w jakiejś istotnej życiowo (może światopoglądowej) sprawie, to MAMY DO CZYNIENIA Z CZYMŚ ROZWAŻANYM OD LAT, to owo coś powiązane z najczęściej więcej niż jednym założeniem myślowym, sposobem odczuwania, wspomnieniem. Dlatego raczej trudno jest oczekiwać, aby ktoś tak po jednej czy dwóch uwagach (nawet zasadnych i merytorycznych) nagle zmienił w sobie coś, co dojrzewało w nim latami.
2. Fakt, że jeśli coś komuś tłumaczymy, to przecież robimy to bazując na WŁASNYCH PARADYGMATACH MYŚLENIA I ODCZUWANIA. A ktoś inny będzie miał te paradygmaty często inne. Jeśli zatem do nas jakaś argumentacja przemawia, to do niego niekoniecznie, jako że np. nasze wartości nie są jego wartościami, wręcz mogą to być dla niego antywartości. Przykładowo jeśli osoba pragnąca spokoju i równowagi emocjonalnej argumentuje "dzięki temu osiągniesz spokój", zaś taki przekaz trafia do osoby nastawionej na intensywne przeżywanie, silne wrażenia, adrenalinę, to będzie on z gruntu zapewne odrzucony.
3. Bardzo silne identyfikowanie się z postawą rywalizacyjną, a więc uznawaniem, iż przyznanie się do błędnej pierwotnie postawy byłoby porażką. Dlatego takie osoby będą często do końca bronić swoich pierwotnych przekonań, nawet w obliczu jawnych dowodów, że się mylili. Ale względy ambicjonalne są wtedy ponad wszelką prawdę, ponad obiektywizm.
4. Silne identyfikowanie się z grupą, która też wyznaje podobny zestaw przekonań, powoduje, iż względy lojalnościowe będą blokowały obiektywny osąd.
5. W wielu przypadkach na poukładanie sobie w głowie słusznych argumentów potrzebujemy więcej czasu. Jeśli nawet od razu, bezpośrednio trudno jest nam się zgodzić z czyimiś uwagami, to niejednokrotnie po jakimś czasie, po przemyśleniu sprawy w spokoju, człowiek uświadamia sobie, ze gotów jest czyjąś argumentację uznać. Trudno jest jednak to przemyślenie wykonać pod presją, w krótkim czasie.
6. Do niektórych osób trafiają niemal wyłącznie uwagi emocjonalne, one reagują tylko na personalne, związane z uczuciami obrazy i sugestie, a nawet nie spróbują przyjrzeć się argumentacji rozumowej. Do takich najczęściej trudno jest trafić z logicznymi argumentami.
7. Część osób dyskutuje tylko po to, aby "sobie pogadać", a omawiane w dyskusji problemy nie specjalnie ich nie interesują. Tych nie da się przekonać, bo oni w ogóle w danej sprawie nie mieli poglądów ani na początku, ani nie będą ich mili po przedstawieniu im nowej argumentacji. Oni nie są zainteresowani dociekaniemi, lecz zwykle chcą czuć, że ktoś ich zauważa, że nie są sami.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 23:39, 30 Sie 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 74 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 20:54, 31 Sie 2024    Temat postu: Re: Dlaczego tak trudno jest przekonać drugą osobę?

Jednym z najczęstszych powodów, dla których osoba okazuje się praktycznie nieprzekonywalna, jest pewien profil świadomościowy, który można by określić mottem "ja zawsze wiem najlepiej, głosząc to, co myślę w tej chwili".
Ten profil charakteryzuje najczęściej osoby, które aspekt uznań spraw traktują ambicjonalnie. Im nie honor jest zmienić zdanie - dla nich ważniejsze jest, aby za wszelką cenę okazać swój upór względem innych ludzi, niż mieć przekonania uzasadnione obiektywnymi przesłankami. Jeśli ta ambicja jest na szczycie realnie odczuwanego przez daną osobę systemu wartości, to jest ona niezainteresowana zdobywaniem nowej wiedzy i mentalnych umiejętności. Z taką osobą bardzo trudno jest się dogadać, a wręcz część z nich nie tyle się przekonuje (w znaczeniu przedstawiania dobrego uzasadnienia rozumowego), co wymusza presją zmiany stanowisk.

U takiej osoby, która wyżej ceni ambicję "uparłem się przy swoich pierwotnych poglądach, broniąc je przed potencjalnie skutecznymi intelektualnie argumentami" niż ideał doskonalenia swoich przekonań, aby uczynić je bardziej adekwatnymi do dostępnych przesłanek, przekonania ostatecznie przyjmują formę nieadekwatną do owych przesłanek. Przekonania owej osoby będą ostatecznie zbiegały do niespójnej mieszaniny chaosu z tym, co realnie niesie rzeczywistość. Będzie to najczęściej niedająca się dopasowywać do kolejnych rozumowań mieszanina, co też dalej będzie oznaczało brak możliwości osiągania celów i wytyczania satysfakcjonujących daną osobę celów.
Widząc, że tak właśnie oparcie się o ambicję bycia tym, który "nie pęka" przed przesłankami działa, uznałem iż ja mam ze wszystkich mentalnych sił takiej postawy unikać. Oznacza to, że tropię w sobie ośli upór - traktując, szczególnie wszelkie ambicjonalne formy uporu, jako mojego osobistego mentalnego wroga.
Przed przesłankami zatem "pękam" - mam wrecz obowiazek wobec dobrze umotywowanych przesłanek, argumentów, wycofywać się z przekonań, które zostały nimi podważone. Jeśliby nawet ktos uznał, że przez to "przegrywam", to mam się wobec takiej diagnozy "zaśmiać w nos" i uznać w swoim umysle: ostatecznie przegrywa tak naprawdę tylko ten, kto ośli upór stawia wyżej niż doskonalenie przekonań przez czynienie ich bardziej adekwatnymi do dostępnych przesłanek.
Przegrana wobec prawdy, wobec adekwatności myśli do rzeczywistości jest o niebo ważniejsza niż wszelkie przegrane w ludzkich rywalizacjach czy względem innej formy społecznych uznań.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 21:37, 31 Sie 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 74 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:23, 03 Wrz 2024    Temat postu: Re: Dlaczego tak trudno jest przekonać drugą osobę?

Jedną z podstawowych różnic pod względem przekonywalności ludzi jest chyba to, czy ich mentalna struktura obsługuje w ogóle ideę HIPOTEZY.
Czym jest hipoteza?...
Autor hasla hipoteza w Wikipedii [link widoczny dla zalogowanych] napisał:
Hipoteza (gr. ὑπόθεσις hypóthesis – przypuszczenie) – zdanie, które podlega konfirmacji lub falsyfikacji. Stwierdza spodziewaną relację między jakimiś zjawiskami, stanowi propozycję twierdzenia naukowego, które zakłada możliwą lub oczekiwaną w danym kontekście sytuacyjnym naturę związku[1].


Hipoteza jest PRZYPUSZCZENIEM, czyli postawieniem sprawy - taką koncepcję uznaję ROBOCZO, ale nie jestem pewien, czy jest ona słuszna.
Są ludzie, którzy mimowolnie stronią od myślenia w trybie formułowania hipotez, próbując jak najszybciej rozważane kwestie zadecydować do postaci "na pewno tak", albo "na pewno nie". Potem, skoro już ktoś tak zadecydował, to będzie się trzymał swojego wyboru, nawet pomimo wyraźnych przesłanek, które inną osobę przekonałyby z racji na swoją racjonalność, czy inny rodzaj siły argumentacji.
U mnie praktycznie wszystko, co uznaję, będzie miało status hipotezy, a nie czegoś absolutnego, co należy tylko bronić przed zmianami. Ten status u mnie ściśle wiąże się z uznaniem idei POKORY INTELEKTUALNEJ, którą rozumiem właśnie tak, że na żadnym etapie mojego rozwoju intelektualnego nie jestem w "posiadaniu prawdy absolutnej". Zatem uznaję, iż zawsze powinienem być gotów do udoskonalenia swoich przekonań.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 74 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 19:29, 03 Wrz 2024    Temat postu: Re: Dlaczego tak trudno jest przekonać drugą osobę?

Michał Dyszyński napisał:
4. Silne identyfikowanie się z grupą, która też wyznaje podobny zestaw przekonań, powoduje, iż względy lojalnościowe będą blokowały obiektywny osąd.

Część ludzi silnie lojalnościowo traktujacych ideę prawdziwości jakby w ogóle nie interesowała się samymi przekonaniami w szczegółach, w powiązaniach. Tacy ludzie "mają przekonanie" w tym sensie, że GŁOSZĄ HASŁA, które zasłyszeli od swoich autorytetów. Dla nich "być przekonanym" = "głosić coś wobec innych ludzi". Jednocześnie spora część z nich uważa, że te przekonania posiada, nawet jeśli poza samym hasłem do głoszenia, czyli o idei, której hasło dotyczy, nie wiedzą prawie nic.
Są to często ludzie, którzy w ogóle z podejrzliwością traktują dociekania, (samo)krytycyzm, drążenie zagadnienia - oni mentalnie dobrze się czują, gdy po prostu panuje posłuszeństwo, czyli gdy większość powiela hasła, które wypowiadają autorytety, władze z ich grupy. I trzeba przyznać, że w da się dopatrzyć pewnej spójności w takim traktowaniu epistemicznym dyskusji, argumentacji.
Jeśli bowiem (założenie metodologiczne, epistemiczne) to osoba (autorytet, władza) ma decydować także o prawdzie, to chyba najbliżej realizacji takiej idei będzie właśnie taka sytuacja, gdy to władza ogłasza pewne hasła, a prosty lud je powtarza, bez pytań, bez zastanawiania się - tylko powtarza, ewentualnie czasem z dopuszczeniem nieskomplikowanych modyfikacji treści powtarzanej w stosunku do oryginału. Bo już jakieś głębsze rozkminy nad treścią autorytatywnie głoszoną mogą być poczytane jako rodzaj krnąbrności, "zbytniej samodzielności w myśleniu". Kreatywne, krytyczne myślenie jest wrogiem autorytaryzmu.
Takich ludzie o autorytarnej epistemologii przekonuje się "do idei" nie poprzez dyskusje nad ideą, ale poprzez objawienie się autorytetu silniejszego niż poprzedni. Idea od początku była pretekstem (choć czasem jest to pretekst bardzo mocno stawiany w relacjach z ludźmi), od początku słuszność ustalała tu zasada autorytetu, dlatego też i tylko tą drogą - wyparcia starego autorytetu przez nowszy, silniejszy - zapewne bardziej autorytarny i dominujący - dokonuje się podmiana hasła ideowego (czyli dla tych prostych ludzi hasło jest już "całą ideą", bo oni nigdy głębszych powiązań tej idei nie przeanalizowali, nie rozumieli, nie stosowali - tylko głosili to hasło). I po takiej podmianie znowu "wszystko gra", nawet jeśliby nowa wersja idei była dokładnie sprzeczna na poziomie znaczeń z tą poprzednią. Bo i tak decyduje tu osoba - autorytet (albo w wersji zbiorowej instytucja autorytarna).
Wniosek: Jeśli chciałbyś przekonać do jakiejś idei osobę o autorytarnym typie myślenia, to nic nie wskórasz przedstawianiem nawet najbardziej przekonujących rozumowo argumentów. Bo ten typ jest wrażliwy tylko na to, KTO głosi, zaś drugorzędne jest to, co jest głoszone. Jeśli chcesz przekonać taką osobę, musisz uderzać po linii autorytetu - np. wykreować własny autorytet silniejszy niż ten, który ustanawia przekonania osobnikowi autorytarnemu.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 22:09, 03 Wrz 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 74 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:27, 03 Wrz 2024    Temat postu: Re: Dlaczego tak trudno jest przekonać drugą osobę?

Michał Dyszyński napisał:
Wniosek: Jeśli chciałbyś przekonać do jakiejś idei osobę o autorytarnym typie myślenia, to nic nie wskórasz przedstawianiem nawet najbardziej przekonujących rozumowo argumentów. Bo ten typ jest wrażliwy tylko na to, KTO głosi, zaś drugorzędne jest to, co jest głoszone. Jeśli chcesz przekonać taką osobę, musisz uderzać po linii autorytetu - np. wykreować własny autorytet silniejszy niż ten, który ustanawia przekonania osobnikowi autorytarnemu.


Epistemicznie autorytarna osoba może w dyskusjach używać argumentów wyglądających na logiczne. Ale jak się tak dokładniej przyjrzymy sposobowi, w jaki owa logika funkcjonuje w argumentacji, to bez trudu da się zauważyć, że zasady intelektualnej poprawności są notorycznie naginane, że niespójność, nieuzasadnione "przeskoki" z rozumowaniem są na porządku dziennym, zaś to, co wygląda na logiczne, jest najczęściej tylko zewnętrznie, hasłowo z logiką związane. Na poziomie znaczeń cała ta logika się zwyczajnie rozłazi. Autorytarny za to, co chwila sztukuje brakujące elementy rozumowania arbitralnymi ogłoszeniami "co i jak musi być". Autorytarni nie utrzymują zatem CAŁOŚCI WIĘZÓW LOGICZNYCH ROZUMOWANIA, ich logiczność jest fragmentaryczna, hasłowa, propagandowa.

Autorytarnych, używających logiki wyrywkowo, okazywane przez osoby o intelektualnym typie osobistej epistemologii rozumowanie LOGICZNIE i ROZUMOWO KOMPLETNE irytuje, drażni. Dla autorytarnych logika działająca w kompletności będzie jawiła się jako podejrzana, często jako "okazywanie "nieposłuszeństwa". Autorytarny bowiem nigdy nie miał kompletności myślenia na celu, ponieważ jego celem coś zupełnie innego:
Osoba o autorytarnej osobowości nie docieka prawdy, lecz TOCZY WALKĘ PERSONALNĄ o to, aby jej autorytetom, władzy, którą ona wspiera okazano uległość.
Osobie autorytarnej nie żadne rozumienie, ustalenie okoliczności w najbardziej adekwatnym opisie chodzi, lecz o to, aby wszyscy posłusznie i lojalnie funkcjonowali w jej stadzie. Rozumienie, intelektualna forma ogarniania rzeczywistości, z racji na to, że jest niezależna i wolna od wszelkiej władzy, jawi się jako zagrożenie. Wszak rozumujący niezależnie, samodzielnie, kierujący się wartościami w wielu sytuacjach może okazać się nielojalny wobec władców. Bo to on zadecyduje i może akurat postawi wartości moralne, czy intelektualne ponad interes grupy, reprezentowany przez liderów tej grupy (na ile ten interes jest rzeczywiście wartościowy dla większości jednostek danej grupy, to osobna sprawa...).

Nie łudźmy się, że tym dwom panom - prawdzie obiektywnej, reprezentowanej przez niezależne idee i władzy w jakiejś tam grupie - można jednocześnie służyć. Nie! Tu trzeba wybrać - albo lojalność wobec swoich będzie priorytetotowa, albo prawda obiektywna. Pogodzić tych dwóch panów w większości sytuacji się nie udaje.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 0:43, 04 Wrz 2024, w całości zmieniany 4 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 74 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 11:30, 10 Wrz 2024    Temat postu: Re: Dlaczego tak trudno jest przekonać drugą osobę?

Jak w ogóle zdefiniować "przekonanie kogoś" opierając się o funkcjonalności umysłu?
Oto moja propozycja:
Przekonaniem kogoś w jakiejś sprawie nazywamy doprowadzenie naturalnych, spontanicznych ocen i odczytów rzeczywistości w jakiejś sprawie do takiego stanu, w którym przekonana osoba zacznie dostrzegać zgodność, kompatybilność przekazanego opisu sprawy do własnych paradygmatów, wartości, systemu osądu świata i siebie.

Przekonam kogoś zatem, jeśli WYBUDUJĘ MENTALNY POMOST pomiędzy tym, co dana osoba czuje i myśli naturalnie, a tym, co stanowi sprawę - przedmiot przekonywania. Gdy dana osoby dostrzeże (wcześniej może przeoczone, albo nieskonstruowane w umyśle) więzy pomiędzy tym, co jest jej osobiście bliskie, przez nią uznane, a tymi opisami, jakie przedstawia przekonujący, to owa "przekonana" osoba uzna, iż przedstawiany opis jest nie tylko czymś zewnętrznym, inwazyjnym, narzuconym, ale jest w jakimś stopniu opisem jej własnym - takim, jaki naturalnie chciałaby mieć i użytkować swoim umysłem.

Ciekawe jest, że osobom o wyraźnie rywalizacyjnym, agresywnym typie interakcji z ludźmi, taki dostosowawczy rodzaj przekonywalności może nie wydawać się atrakcyjny. Oni dążą do właściwie innego stanu przekonywalności danej osoby. Osoby o władczym, narzucającym, kapryśnym typie przekonywalności bardziej niż przejmować się naturą myślenia odbiorcy będą chcieli NARZUCAĆ temu odbiorcy jakieś swoje wizje sprawy, sformułowania, zachowania. To narzucanie jest z zasady inwazyjne. I takie (w odczuciu tych osób) ma być!
Przekonywanie inwazyjne polega na tym, że oczekuje się od odbiorcy, iż nie będzie on w ogóle pytał, na ile to, co mu się przedstawia, jest zgodne z jego wartościami, poczuciem sensu i prawdy. Ten odbiorca (w wizji narzucającego) ma po prostu natychmiast i bez gadania się dostosować, niejako wchłonąć przedstawiana mu wizję "jaka jest" i zaakceptować ją od razu w całości. Takie jest oczekiwanie, które dodatkowo często jest powiązane z oczekiwaniem ULEGŁOŚCI, POSŁUSZEŃSTWA, OGÓLNEGO PODPORZĄDKOWANIA.
Inwazyjne przekonywanie jest realnie powiązane z takim postawieniem zagadnienia, w którym odbiorca jakimś sposobem natychmiast przetnie wszystkie te więzy rozumowania, które mu wcześniej wyznaczały obraz danej sprawy i błyskawicznie zastąpi te więzy nowymi więzami - już z tym, co przedstawia przekonujący. Ma to zadziałać właściwie niczym podmiana treści artykułu na stronie internetowej - stary artykuł jest wykasowywany, a nowy pojawia się w jego miejsce.
Inwazyjne przekonywania ma rację bytu właściwie jedynie wobec osób, które NIE ŁĄCZĄ faktów, okoliczności, definicji, które operują nie na całościowych koncepcjach, a jedynie na sformułowaniach o bardzo słabym powiązaniu z resztą rozumienia. Jak się rzeczy głównie nazywa, nie patrząc jak one "działają", jakie mają funkcje i powiązania z resztą wiedzy i koncepcji, to rzeczywiście daje się u takich osób łatwo podmieniać stare nazwy na nowe nazwy. I tak jak stare nazwy niczemu dodatkowo nie służyły, niż tylko nazywaniu czegoś na bazie jakiejś prostej intuicji rozpoznania, tak i nowe będą miały ten sam charakter - ograniczą się do sformułowania nazw w reakcji na jakiś bodziec. Będzie to rodzaj pewnej prostej aktywności mentalnej, którą jest relatywnie łatwo zarządzać, łatwo jest w niej podmieniać elementy - w szczególności podmieniać je na życzenie tych, którzy umościli się w roli autorytetu nad danym odbiorcą i są źródłem tych, dowolnie przez siebie zarządzanych, podmianek w umyśle.

Zupełnie odmienna sytuacja w zakresie przekonywalności osoby ujawnia się wobec tych, którzy TWORZĄ I TESTUJĄ WIĘZY pomiędzy używanymi pojęciami, a dalszymi koncepcjami, którzy tworzą w myślach lokalne "teorie", opisujące sprawy bardziej całościowo, kompleksowo. W takim sposobie myślenia nie daje się po prostu usunąć starego systemu rozumowania i zastąpić go nowym, bo zarówno zrywanie starych, jak i ustanawianie nowych więzów dla danego zagadnienia jest żmudną, często powiązaną z rozwiązywaniem po drodze pomniejszych problemów pracą. A wiele z tych więzów nie da się tak po prostu na rozkaz zerwać. One często są skryte w pamięci, one są niejednokrotnie obarczone osobnymi powiązaniami jeszcze z innymi pojęciami, mają swoje aliasy, mają pewną hierarchię ważności w całym systemie myślenia tej osoby. Dopiero trzeba je odszukać, a po odszukaniu - przed usunięciem - sprawdzić, czy eliminacja takiego powiązania nie zepsuje jakiego innego, bardzo dla świadomości osoby ważnego aspektu jej rozumienia, świadomości, emocjonalności. Bo jak się by nieopatrznie usunęło coś bardzo ważnego w tym systemie myślenia i odczuwania, to zrobi się totalna demolka psychiczna, forma rozpadu osobowości.
Dlatego podmienianie przekonań na nowe u osób, które mentalnie działają na zasadzie budowania struktury powiązań pojęciowych, zwyczajnie nie ma szans dokonywać się tak po prostu na rozkaz z zewnątrz. Bo dana osoba, nawet gdyby bardzo chciała, to NIE WIE JAK dokonać takiej podmianki systemu powiązań starego na nowy. Nawet bardzo pragnąc zastosować do czyjejś dyrektywy "zmień starą wizję spraw na to, którą tu ci przedstawiam", taka osoba nie uczyni tego inaczej jak:
- wyszukując stare powiązania i sprawdzając, do czego jeszcze one tam wiodą i co zatem ewentualnie trzeba zrobić z tym brakiem. jaki się za chwilę wytworzy po wyeliminowaniu starego wiązania.
- znalezieniu tych elementów w rozumowaniu, Z KTÓRYMI WIĄŻE się ta nowa koncepcja, jaką ktoś z zewnątrz przedstawił.
- PRZETESTOWANIU stworzonych powiązań, na ile są one skuteczne.
- na koniec przetestowaniu całości, zintegrowaniu jej z resztą rozumowań, z wartościami, jakie dana osoba uznała w całym swoim życiu.
Po drodze zaś taka osoba będzie miała niejednokrotnie problem polegający na ROZSTRZYGANIU KONFLIKTÓW, gdy pojawi się dylemat JAK SKONSTRUOWAĆ NOWE POŁĄCZENIE w umyśle, jak integrować przedstawianą koncepcję z tym, co uznane i tworzące stabilność osobowości.

Na życzenie, na rozkaz daje się "przyjmować" poglądy, które właściwie nie wykraczają swoim stopniem zorganizowania poza podanie nazw, realne zignorowanie zdecydowanej potencjalnych więzów, jakie owe poglądy mają łączyć z resztą rozumowania. To działa tylko wtedy, gdy sobie intuicjami zawsze możemy "sztukować" braki rozumowania, gdy arbitralnością uznania się daje zawsze spacyfikować wszelkie kwestie wątpliwe, konfliktowe. To zatem działa u osób, które ścisłości i logicznej konsekwencji rozumowania zwyczajnie w swoim myśleniu nie wdrażają, a które mentalnie "surfują po intuicjach, emocjach i luźnych skojarzeniach". Te osoby de facto nie mają w swojej umysłowości niczego, co tworzy spójne, strukturalnie umocowane, konsekwentne konkluzje, one rozstrzygają większość spraw na zasadzie "tak mi się to teraz wydaje, taka intencja pojawiła mi się w głowie, więc nie wnikam w głąb, tylko ten pierwszy pomysł traktuję jako jedyny możliwy, a dalej go realizuję".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33732
Przeczytał: 74 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:42, 11 Wrz 2024    Temat postu: Re: Dlaczego tak trudno jest przekonać drugą osobę?

Michał Dyszyński napisał:
Przekonaniem kogoś w jakiejś sprawie nazywamy doprowadzenie naturalnych, spontanicznych ocen i odczytów rzeczywistości w jakiejś sprawie do takiego stanu, w którym przekonana osoba zacznie dostrzegać zgodność, kompatybilność przekazanego opisu sprawy do własnych paradygmatów, wartości, systemu osądu świata i siebie.

U dyskutantów funkcjonujących na bazie silnego emocjonalnego identyfikowania się z potrzebą personalnego sporu ta definicja realnie zmienia się w definicję "przekonania" kogoś bliską zrealizowaniu się potrzeby EMOCJONALNEGO TRYUMFU.

"Przekonać kogoś" (w rozumieniu dyskutanta silnie personalnie traktującego dyskusję) oznacza doprowadzić oponenta do poczucia poniżenia, osłabić jego zdolność do spójnej dyskusji, wymusić na nim uległość, tryumfować nad nim, a najlepiej też doprowadzić do przyznania racji napierającemu (czyli "przekonującemu" ją) ją oponentowi. Należy dodać, iż przyznanie tej racji powinno się odbyć bardziej na zasadzie uznania autorytetu przekonującego, przyjęcia do wiadomości, iż to on góruje nad przegranym dyskutantem oponenta, zaś w niewielkim stopniu odnosi się do ustaleń logicznych w kwestiach ideowych.

Personalni dyskutanci w mniejszym stopniu spierają się o to, jaki jest opis sprawy, a w większym o to, "KTO WYGRYWA, KTO NAD KIM DOMINUJE?"
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin