Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33386
Przeczytał: 72 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 12:36, 22 Wrz 2023 Temat postu: Czym jest zrozumienie jakiegoś zagadnienia? |
|
|
W pierwszym sformułowaniu można by zrozumienie dowolnego zagadnienia potraktować jako połączenie intuicji i opisu logicznego. Przy czym uważam, iż warto (podobnie było z pojęciem wolności) jest rozdzielać od siebie dwie dość odmienne rzeczy:
- poczucie zrozumienia - przeświadczenie "ja to rozumiem"
- rozumienie jako coś niosącego znamiona obiektywne.
Wielu ludzi ma niski próg uznania, że coś "rozumieją". W szczególności osoby emocjonalne, opierające się o intuicje, z zasady funkcjonują "jednoczynnikowo", czyli zadowala ich podanie tylko jednego powodu na coś, aby owo coś było wg nich uzasadnione. W ogóle chyba jest ogromna różnica w znaczeniu słowa "zrozumieć", przy używaniu go w kontekstach potocznych, emocjonalnych, związanych z przekazywaniem sobie uczuć i intencji, a rozumieniem jakiegoś zagadnienia intelektualnego - choćby zrozumieniem jak się dodaje ułamki zwykle o różnych mianownikach, czy wyznacza pole trójkąta.
Potocznie, w intuicjach "zrozumienie" często jest utożsamione z odczutym empatycznie wrażeniem, uznaniem jakiejś intencji za podobną do własnej. "Zrozumienie" w obszarze emocji i intencji właściwie nie ma reguł, jest arbitralne, prawie dowolne. Jedna osoba może deklarować "zrozumienie" dla czyjejś (mało racjonalnej) decyzji, wspierając to przekonanie trudnym dzieciństwem, inna chwilowym rozdrażnieniem, trzecia po prostu głupotą, a każda z tych powie, a nawet uzna w swoim przekonaniu, że ona rzecz "rozumie".
"Rozumienie" na sposób potoczny jest z zasady arbitralne i nieweryfikowalne.
Jako z wykształcenia nauczyciel przedmiotu ścisłego - fizyki - sporo się zajmowałem innym niż ten potoczny rodzaj rozumienia. Dydaktyka przedmiotów ścisłych zajmuje się rozumieniem wyraźnie inaczej traktowanym niż rozumienie potoczne. Jest to rozumienie próbujące jakoś zmierzać do pewnych minimalnych przynajmniej form rozliczalności, obiektywizowalności. To, czy ktoś "zrozumiał" jak się dodaje ułamki zwykłe daje się sprawdzić dając mu (np. na klasówce) serię zadań do wykonania, zawierających właśnie przykłady takiej sumy ułamków, które należy sprowadzić do postaci jednego ułamka. Jak ktoś (uczeń) w większości takie zadanie wykonuje, to nauczyciel zalicza mu "zrozumienie" dodawania ułamków.
Zrozumienie zagadnienia intelektualnego, głębszej idei jest o wiele bardziej złożone, niż "zrozumienie" potoczne, funkcjonujące w obszarze emocji. Typowymi elementami rozumienia intelektem będą:
- wyraźnie zwiększona jednoznaczność rozpoznania aspektów sytuacji, którą się "rozumie" (definiowalność, świadomość reguł), wyraźnie mniejsza dowolność w traktowaniu sytuacji.
- stworzenie czegoś w rodzaju osobistej aksjomatyki dla opracowywanych problemów (nie musi to być w pełni jawna aksjomatyka, ale "to coś", co ludzie w głowach mają, gdy myślą ściśle o jakimś zagadnieniu, będzie bliskie idei aksjomatyki matematycznej, a przy bliższym zastanowieniu się, często da się ową aksjomatykę jawnie skonstruować dla danego problemu)
- rozliczalność, testowalność rozumienia jest kolejnych aspektem odróżniającym rozumienie intelektualne od potocznego.
- całość zbliża się do stworzenia systemu - teorii. Nie jest ad hoc podawanymi rozpoznaniami, lecz czymś, co jest lokalizowalne w ramach jakiejś tam struktury traktowania problemu.
Sam od lat zmieniam swoje myślenie dość mocno kierując się w stronę tego rozumienia intelektualnego. Jednocześnie zdegradowały mi się przez to zdolności komunikacyjne w zakresie "rozumienia" potocznego, bardzo silnie intuicyjnego - przynajmniej zdegradowały w tym sensie, że nie uważam ich już za "rozumienie". To bywa też może i źródłem nieporozumień, bo wiele reakcji, które ludzie potocznie słowem "rozumiem" określą, ja będę wciąż uznawał za brak zrozumienia - bo nie mają Ci ludzie skonstruowanego odpowiednio sprawnego frameworka myślowego, tej miniteorii traktowania spraw, a jedynie luźne wyrywane z szerszego kontekstu spostrzeżenia i dowiązania. Pod pewnym względem chyba na tym tracę w tym sensie, że robię się coraz bardziej wyalienowany ze swoim myśleniem. Z drugiej jednak strony nie za bardzo chyba mam ochotę w tym względzie się "naprawić". Bo z kolei ten rodzaj "upośledzenia", jakie stanowi moje podejście, uważam za coś niezbędnego dla osiągnięcia pewnych moich osobistych celów rozwoju intelektualnego - w szczególności związanych z rozwojem bardziej jednoznacznych, wyłonionych z chaosu metod myślenia i postrzegania świata.
Bardziej konkretnie mówiąc, zwyczajnie nie zamierzam czysto intuicyjnych, potocznych postaci "rozumienia" w ogóle uznawać (dla siebie wewnętrznie) jako zaliczenie, dokonanie się zrozumienia w tym akceptowalnym sensie. Dla mnie, jeśli nie stworzyłem sobie swego rodzaju miniteorii, która mi opisuje zjawisko wedle logicznych reguł, to mam dane zagadnienie uznawane na ETAP PRZED ROZUMIENIEM. Jest to bowiem funkcjonalnie właśnie wciąż ten etap zbierania pomysłów na sprawdzoną koncepcję.
Zdaję sobie sprawę, że zaliczenie sobie stanu wglądu w zagadnienie jako "zrozumienie" jest w znacznym stopniu subiektywne. Tu wiele zależy od tego, jak wysoko sobie zawiesimy poprzeczkę, jakie testy (niektórzy w ogóle żadnych testów tu nie potrzebują) musi przejść owa miniteoria będąca kandydatem na zrozumienie, aby ostatecznie owo zrozumienie uznać. Jeden będzie miał testy bardziej rygorystyczne, inny mniej rygorystyczne (a większość potocznie w ogóle żadnych testów "nie potrzebuje").
|
|