Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy sąd nad człowiekiem może być obiektywny absolutnie?
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:55, 05 Cze 2024    Temat postu: Czy sąd nad człowiekiem może być obiektywny absolutnie?

Stawiam teraz pytanie bardzo trudne. Chcę dotknąć aspektu, którego, jak sądzę nie zrozumie zdecydowana większość teistów (ateiści pewnie też nie zrozumieją, ale ci chyba nawet się nie zastanowią nad sprawę, tylko prychną na stawiane pytanie: bo to wszystko, te religijne pytania o sąd, to jakaś głupota). Chcę postawić pytanie, które względem tradycyjnej teologii chrześcijańskiej jest niczym kij włożony w mrowisko, bo podważy podstawowe paradygmaty, jakie są wyznawane w kontekście obrazu Boga. Zostanę uznany za heretyka.
Nie oczekuję od nikogo przyjęcia tej mojej idei za po prostu słuszną. Sam nie wiem, czy, albo na ile, jest ona słuszna. Rozważam ją jako opcję DEFINIOWANIA SAMEJ IDEI OSĄDU ETYCZNEGO CZŁOWIEKA. Jeśli komuś by zatem przeszkadzała heretyckość tego, co dalej napiszę, to niech przyjmie, że tu wcale nie jest mowa o tym realnym, chrześcijańskim Bogu, tylko są to czysto teoretyczne rozważania o "bogu logicznym", o elemencie układanki w ideę sądu etyczno - moralnego nad czynami człowieka, a nie o tym, "jak jest".

Wyjdę od tradycyjnego rozumienia boskiej sprawiedliwości i sądu nad człowiekiem, czyli przyjmę, iż polega on na tym, iż "jakoś tak", nie zadając pytań o szczegóły, Bóg (albo nie "Bóg", bo nie ten konkretny nam znany, tylko "bóg logiczny") zadecyduje, kto jest winny, a kto nie. Kropka. Nie ma problemu, nie do nas należy tu osąd. Ważne jest w tym wszystkim, że bóg logiczny jako nieomylny i ostateczny osądzający podejmuje decyzję, która nie jest relatywna, nie zależy od niczyich widzimisiów, tylko określa "prawdę, jak jest".
Teraz weźmy jednak dokładnie tę sytuację, w której bóg logiczny osądził jakiegoś tam winowajcę, który kogoś tam skrzywdził - np. uznał jego winę w tym względzie, bo rzeczywiście świadomie i dobrowolnie krzywda została zadecydowana. Teraz jednak mamy dalej dwie możliwe opcje:
1. poszkodowany PRZEBACZYŁ krzywdzicielowi
2. poszkodowany NIE przebaczył krzywdzicielowi.
A ja pytam: czy te dwie opcje RÓŻNICUJĄ osąd czynu winowajcy?...

Jeśli różnicują, to znaczy, że osąd boga (logicznego) jednak nie jest taki jedyny i obiektywny, bo może go zmieniać czyjaś decyzja o przebaczeniu.
Jeśli nie różnicują, to automatycznie znaczy, że decyzja boga jest oderwana od relacji pomiędzy skrzywdzonym, a krzywdzicielem, jest zewnętrzna, arbitralna, narzucona. Bóg tu występuje w roli "co byście nie robili, ja i tak zadecyduję po swojemu". Pewnie zwolennikom wizji boga jako arbitralnego, absolutnego władcy to nawet nie będzie w niczym przeszkadzało, bo tylko potwierdzi tę wizję, ustali jeszcze raz, że tak naprawdę to kaprys boga (logicznego) tu wszystkim rządzi, a człowiek nic tu nie ma dogadania, bo po prostu jest od Niego słabszy, a liczy się przecież tylko to, kto jest silniejszy.

Rzecz się ma bardzo różnie, w zależności od tego, czy spojrzymy na sprawę z perspektywy logicznej, definicyjnej, czyli gdy w ogóle nie pomyślimy o "realnym" Bogu, którego oczywiście mamy się bać, nie możemy mu podpaść, więc zawsze mu przyznajemy rację, choćby to było nie wiem jak nielogiczne z naszego punktu widzenia. Chodzi mi o perspektywę, w której rozważamy nie realnego Boga, tylko hipotetyczny "świat testowy", w którym pojawiają się czyny i sens ich osądzania, jak w naszym świecie, lecz to my (nie obrażając nikogo, nie narażając się najpotężniejszemu z władców) mamy po prostu zadecydować, JAK TRAKTUJEMY SAMĄ IDEĘ OSĄDU ludzkich czynów, czyli czy idea ta ma jakoś zależeć od realnych skutków, od tego, co się stało, czy jest sztywnym spełnieniem jakichś parametrów, jakby wypełnieniem jakiegoś biurokratycznego schematu.

Idea przebaczenia właśnie jest wg mnie takim "granatem" wrzuconym w tradycyjnie rozumiane pojęcie "obiektywnego sądu nad człowiekiem". Właściwie to ona neguje sensowność takiego pojęcia, sugerując, iż osąd człowieka jest zawsze subiektywny, czyli zależny od różnych decyzji wolnych istot, a nie miałby być twardym wypełnieniem jednoznacznych kryteriów.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 14:59, 05 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:06, 05 Cze 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Teraz weźmy jednak dokładnie tę sytuację, w której bóg logiczny osądził jakiegoś tam winowajcę, który kogoś tam skrzywdził - np. uznał jego winę w tym względzie, bo rzeczywiście świadomie i dobrowolnie krzywda została zadecydowana. Teraz jednak mamy dalej dwie możliwe opcje:
1. poszkodowany PRZEBACZYŁ krzywdzicielowi
2. poszkodowany NIE przebaczył krzywdzicielowi.
A ja pytam: czy te dwie opcje RÓŻNICUJĄ osąd czynu winowajcy?...

Jeśli różnicują, to znaczy, że osąd boga (logicznego) jednak nie jest taki jedyny i obiektywny, bo może go zmieniać czyjaś decyzja o przebaczeniu.
Jeśli nie różnicują, to automatycznie znaczy, że decyzja boga jest oderwana od relacji pomiędzy skrzywdzonym, a krzywdzicielem, jest zewnętrzna, arbitralna, narzucona
. Bóg tu występuje w roli "co byście nie robili, ja i tak zadecyduję po swojemu". Pewnie zwolennikom wizji boga jako arbitralnego, absolutnego władcy to nawet nie będzie w niczym przeszkadzało, bo tylko potwierdzi tę wizję, ustali jeszcze raz, że tak naprawdę to kaprys boga (logicznego) tu wszystkim rządzi, a człowiek nic tu nie ma dogadania, bo po prostu jest od Niego słabszy, a liczy się przecież tylko to, kto jest silniejszy

Komentarz do wyboldowanego: nie ma takiego wynikania.

Z faktu, że akurat te dwie wymienione opcje nie różnicują boskiego osądu czynu nie wynika, że decyzja boga jest arbitralna, zewnętrzna. Mogą być bowiem inne czynniki, które na tę decyzję wpływają, np. postawa krzywdziciela.
Cytat:
Idea przebaczenia właśnie jest wg mnie takim "granatem" wrzuconym w tradycyjnie rozumiane pojęcie "obiektywnego sądu nad człowiekiem". Właściwie to ona neguje sensowność takiego pojęcia, sugerując, iż osąd człowieka jest zawsze subiektywny, czyli zależny od różnych decyzji wolnych istot, a nie miałby być twardym wypełnieniem jednoznacznych kryteriów

W moim odczuciu traktowanie przebaczenia jako czegoś co samo ma znosić/zmieniać sprawiedliwość (karę) jest nieporozumieniem, bo nie ma żadnego logicznego związku między stanem skrzywdzonego (tutaj: przebaczenie) a stanem krzywdziciela. To, że skrzywdzony przestał czuć uraz, chęć zemsty, przepracował te "złe uczucia", logicznie powinno wpłynąć na boży osąd skrzywdzonego, bo jako przebaczający jest "lepszym człowiekiem" niż jako pielęgnujący uczucie krzywdy, natomiast krzywdziciel może pozostawać tak samo zatwardziały w swoim grzechu niezależnie od tego co się zadziało w sercu skrzywdzonego. Dlaczego więc wina miałaby mu być z tego tytuły odpuszczona? :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:38, 05 Cze 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Teraz weźmy jednak dokładnie tę sytuację, w której bóg logiczny osądził jakiegoś tam winowajcę, który kogoś tam skrzywdził - np. uznał jego winę w tym względzie, bo rzeczywiście świadomie i dobrowolnie krzywda została zadecydowana. Teraz jednak mamy dalej dwie możliwe opcje:
1. poszkodowany PRZEBACZYŁ krzywdzicielowi
2. poszkodowany NIE przebaczył krzywdzicielowi.
A ja pytam: czy te dwie opcje RÓŻNICUJĄ osąd czynu winowajcy?...

Jeśli różnicują, to znaczy, że osąd boga (logicznego) jednak nie jest taki jedyny i obiektywny, bo może go zmieniać czyjaś decyzja o przebaczeniu.
Jeśli nie różnicują, to automatycznie znaczy, że decyzja boga jest oderwana od relacji pomiędzy skrzywdzonym, a krzywdzicielem, jest zewnętrzna, arbitralna, narzucona
. Bóg tu występuje w roli "co byście nie robili, ja i tak zadecyduję po swojemu". Pewnie zwolennikom wizji boga jako arbitralnego, absolutnego władcy to nawet nie będzie w niczym przeszkadzało, bo tylko potwierdzi tę wizję, ustali jeszcze raz, że tak naprawdę to kaprys boga (logicznego) tu wszystkim rządzi, a człowiek nic tu nie ma dogadania, bo po prostu jest od Niego słabszy, a liczy się przecież tylko to, kto jest silniejszy

Komentarz do wyboldowanego: nie ma takiego wynikania.

Z faktu, że akurat te dwie wymienione opcje nie różnicują boskiego osądu czynu nie wynika, że decyzja boga jest arbitralna, zewnętrzna. Mogą być bowiem inne czynniki, które na tę decyzję wpływają, np. postawa krzywdziciela.

No to dodając tu postawę krzywdziciela do układanki znowu będziemy mieli problem - jak to się stało, że wcześniej osąd boga (logicznego) był jeden i ostateczny, a tu krzywdziciel jeszcze ma cokolwiek "do gadania" w sprawie?...
W zasadzie to tu przyznaję Ci rację o tyle, że oprócz przebaczenia, aspekt skruchy do idei sprawiedliwości też wygląda na wart "wciągnięcia go".

towarzyski.pelikan napisał:
W moim odczuciu traktowanie przebaczenia jako czegoś co samo ma znosić/zmieniać sprawiedliwość (karę) jest nieporozumieniem, bo nie ma żadnego logicznego związku między stanem skrzywdzonego (tutaj: przebaczenie) a stanem krzywdziciela. To, że skrzywdzony przestał czuć uraz, chęć zemsty, przepracował te "złe uczucia", logicznie powinno wpłynąć na boży osąd skrzywdzonego, bo jako przebaczający jest "lepszym człowiekiem" niż jako pielęgnujący uczucie krzywdy, natomiast krzywdziciel może pozostawać tak samo zatwardziały w swoim grzechu niezależnie od tego co się zadziało w sercu skrzywdzonego. Dlaczego więc wina miałaby mu być z tego tytuły odpuszczona? :think:

Tu z kolei nadinterpretujesz. Póki co nic nie pisałem o karze, ani też o odpuszczeniu. I świadomie nie wypowiadam się na ten temat, bo to nam zrobi układankę za bardzo skomplikowaną. Można oczywiście obie te kwestie rozważyć, ale wolałbym zrobić to poźniej, gdy "zaliczymy" sobie ten bardziej elementarny problem - czy w ogóle osąd człowieka może być "logicznie obiektywny" w sytuacji, gdy wina jest czymś, co silnie zależy od uczuć zarówno poszkodowanego jak i winowajcy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 19:45, 05 Cze 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Można oczywiście obie te kwestie rozważyć, ale wolałbym zrobić to poźniej, gdy "zaliczymy" sobie ten bardziej elementarny problem - czy w ogóle osąd człowieka może być "logicznie obiektywny" w sytuacji, gdy wina jest czymś, co silnie zależy od uczuć zarówno poszkodowanego jak i winowajcy.

A co znaczy "wina zależy od uczuć"? Bo to jest bardzo mętne, może oznaczać np. jeśli czuję się niewinna, to jestem niewinna.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 5 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:34, 05 Cze 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
jeśli czuję się niewinna, to jestem niewinna

W to nie wątpię
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 20:46, 05 Cze 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Można oczywiście obie te kwestie rozważyć, ale wolałbym zrobić to poźniej, gdy "zaliczymy" sobie ten bardziej elementarny problem - czy w ogóle osąd człowieka może być "logicznie obiektywny" w sytuacji, gdy wina jest czymś, co silnie zależy od uczuć zarówno poszkodowanego jak i winowajcy.

A co znaczy "wina zależy od uczuć"? Bo to jest bardzo mętne, może oznaczać np. jeśli czuję się niewinna, to jestem niewinna.

To też może oznaczać. Dlatego pytam.
Czy jest coś takiego jak "wina obiektywna"?... (właśnie od uczuć zupełnie niezależna)

Jeśli tak, to jest pytanie związane z dwoma przypadkami
Przypadek 1: winowajca bardzo brzydko, niesprawiedliwie oskarżył osobę o coś, a ta osoba ciężko to przeżyła, miała długotrwałą depresję z tego powodu.
Przypadek 2: winowajca bardzo brzydko, niesprawiedliwie oskarżył osobę o coś, a ta osoba uznała to za "niefortunny występ" winowajcy i przeszła nad tym do porządku dziennego.
Zakładając, że intencje winowajcy, ogólnie reszta sytuacji, czyli też wypowiedziane słowa były w obu przypadkach takie same, stawiam pytanie czy i winę w obu tych przypadkach należy uznać za taką samą.
Jak Ty myślisz?... :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 21:01, 05 Cze 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:

Jeśli tak, to jest pytanie związane z dwoma przypadkami
Przypadek 1: winowajca bardzo brzydko, niesprawiedliwie oskarżył osobę o coś, a ta osoba ciężko to przeżyła, miała długotrwałą depresję z tego powodu.
Przypadek 2: winowajca bardzo brzydko, niesprawiedliwie oskarżył osobę o coś, a ta osoba uznała to za "niefortunny występ" winowajcy i przeszła nad tym do porządku dziennego.
Zakładając, że intencje winowajcy, ogólnie reszta sytuacji, czyli też wypowiedziane słowa były w obu przypadkach takie same, stawiam pytanie czy i winę w obu tych przypadkach należy uznać za taką samą.
Jak Ty myślisz?... :think:

Jeśli winy mielibyśmy nie uznać w tym wypadku za taką samą,to nie z powodu uczuć, tylko rozmiaru wyrządzonej krzywdy.

Właśnie dlatego tak dopytuję o to co rozumiesz przez tę zależność od uczuć, bo tutaj właśnie moim zdaniem tkwi diabeł.

Bo jest różnica między kimś , kto został skrzywdzony, a kimś kto czuje lub nie czuje się skrzywdzony.

Nawet w tym przykładzie, który przytoczyłeś może być tak, że ta osoba, która przeszła wskutek tego samego czynu do porządku dziennego (nie czuje się skrzywdzona) tak naprawdę wyparła krzywdę, w ten sposób radząc sobie z traumatycznym przeżyciem i ta wyparta trauma de facto powoduje jeszcze większą krzywdę niż ta depresja u osoby pierwszej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:29, 05 Cze 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Jeśli tak, to jest pytanie związane z dwoma przypadkami
Przypadek 1: winowajca bardzo brzydko, niesprawiedliwie oskarżył osobę o coś, a ta osoba ciężko to przeżyła, miała długotrwałą depresję z tego powodu.
Przypadek 2: winowajca bardzo brzydko, niesprawiedliwie oskarżył osobę o coś, a ta osoba uznała to za "niefortunny występ" winowajcy i przeszła nad tym do porządku dziennego.
Zakładając, że intencje winowajcy, ogólnie reszta sytuacji, czyli też wypowiedziane słowa były w obu przypadkach takie same, stawiam pytanie czy i winę w obu tych przypadkach należy uznać za taką samą.
Jak Ty myślisz?... :think:

Jeśli winy mielibyśmy nie uznać w tym wypadku za taką samą,to nie z powodu uczuć, tylko rozmiaru wyrządzonej krzywdy.

Co w zdecydowanej większości przypadków na to samo wychodzi, bo odczucie krzywdy jest czymś subiektywnym. Nie ma (a przynajmniej ja nie znam) obiektywnej miary bycia skrzywdzonym.

towarzyski.pelikan napisał:
jest różnica między kimś , kto został skrzywdzony, a kimś kto czuje lub nie czuje się skrzywdzony.

Nawet w tym przykładzie, który przytoczyłeś może być tak, że ta osoba, która przeszła wskutek tego samego czynu do porządku dziennego (nie czuje się skrzywdzona) tak naprawdę wyparła krzywdę, w ten sposób radząc sobie z traumatycznym przeżyciem i ta wyparta trauma de facto powoduje jeszcze większą krzywdę niż ta depresja u osoby pierwszej.

Jest oczywiście całe spektrum możliwych przypadków od traumy głębokiej, poprzez coraz mniejszą, także z możliwością wyparcia, aż do sytuacji, gdy ktoś się tylko lekko zlitował nad głupotą oskarżającego go winowajcy, nie czując się właściwie wcale skrzywdzonym, nie mając z tego tytułu żadnych przykrych odczuć tak od razu, jak i w przyszłości.
Twierdzę, iż dalej sam fakt istnienie szerokiej gamy tych psychicznych reakcji świadczy o tym, że nie ma sensu mówić o obiektywnej krzywdzie, tylko że krzywda zawsze jest subiektywna.

W Biblii jest taki cytat słów Jezusa do uczniow:
(23) Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. (Ewangelia Jana 20:23)
KK widzi w tym powód do ustanowienia sakramentu pokuty, a ja bardziej dopatruję się innej myśli - że wystarczy nierozpamiętywanie win, uładzenie w sobie krzywd przez poszkodowanego, czyli ostatecznie przebaczenie, to nie będzie powodu do mówienia o winie winowajcy - przynajmniej ten najważniejszy, główny powód winy zniknie, zostanie ona odpuszczona.

Ja w to właściwie wierzę. Powiem więcej - wierzę na tyle, że nieraz próbowałem wniosek z tego tytułu wdrażać w swoim życiu. Gdy czułem się w jakimś stopniu skrzywdzony przez pewne osoby, to ważnym (w pewnych przypadkach tym głównym) motywem, aby już "dać sobie spokój" z tym rozpamiętywaniem owej mojej krzywdy była myśl: jak będę ją rozpamiętywał, to jeszcze tylko dołożę winy tej osobie, którą tak w myślach oskarżam. A nie chcę przecież nikogo wpędzać do piekła ani nawet czyśćca, nie chcę, aby z mojego powodu ktoś był obarczony winą. Więc nawet jeśli na początku dla samego siebie nie nie umiałem sobie z poczuciem jakiejś postaci skrzywdzenia poradzić, to z powodu "ochrony duszy winowajcy" znajdowałem w sobie dodatkowe motywy, aby nie traktować tej osoby jako winnej wobec mnie. Chciałem, aby już ten problem przysechł, nie wrócił, aby już się wszystko rozmyło, nie było odpowiedzialności ciążącej na nikim. Bo po co do problemów jakie mamy w życiu, miałbym jeszcze dokładać dodatkowy problem z tytułu odpowiedzialności w sumieniu, czy przed Bogiem?... Co się stało, to się i tak nie odstanie, powiększanie winy swoim własnym nastawieniem jest działaniem według intencji szatana, który jest przecież oskarżycielem.
W ogóle uważam winę za rzecz subiektywną, choć...
mogą wystąpić okoliczności, które ją w pewien sposób zobiektywizują. Ale to już byłaby bardziej złożona konstrukcja.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:13, 06 Cze 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:

Jeśli tak, to jest pytanie związane z dwoma przypadkami
Przypadek 1: winowajca bardzo brzydko, niesprawiedliwie oskarżył osobę o coś, a ta osoba ciężko to przeżyła, miała długotrwałą depresję z tego powodu.
Przypadek 2: winowajca bardzo brzydko, niesprawiedliwie oskarżył osobę o coś, a ta osoba uznała to za "niefortunny występ" winowajcy i przeszła nad tym do porządku dziennego.
Zakładając, że intencje winowajcy, ogólnie reszta sytuacji, czyli też wypowiedziane słowa były w obu przypadkach takie same, stawiam pytanie czy i winę w obu tych przypadkach należy uznać za taką samą.
Jak Ty myślisz?... :think:

Jeśli winy mielibyśmy nie uznać w tym wypadku za taką samą,to nie z powodu uczuć, tylko rozmiaru wyrządzonej krzywdy.

Co w zdecydowanej większości przypadków na to samo wychodzi, bo odczucie krzywdy jest czymś subiektywnym. Nie ma (a przynajmniej ja nie znam) obiektywnej miary bycia skrzywdzonym.

No to tutaj jest między nami rozjazd, gdyż uważam, że krzywda jest obiektywnym faktem, a nie uczuciem. Uczucie skrzywdzenia jest czymś co może towarzyszczyć krzywdzie, ale nie musi, ani nie musi świadczyć o krzywdzie.

krzywda «szkoda moralna, fizyczna lub materialna wyrządzona komuś niezasłużenie; też: nieszczęście lub obraza dotykające kogoś niesłusznie»

Nie ryzykowałabym tez twierdzenia, że zwykle krzywda jest skorelowana z poczuciem krzywdy, gdyż to zależy od konkretnego człowieka (jego wrażliwości, osobowości), stanu świadomości, doświadczeń.

Dobrym przykładem są dzieci molestwoane przez cośtam, które często nie mają swiadomości tego, że zostały skrzywdzone i dopiero po czasie do nich to dociera albo zostaje uświadomione przez dorosłych. I właściwie jeśli mowa o dzieciach to szczególnie u nich krzywda będzie często nieodczuwana, nieuświadamiana. W przyszłości będą miały rozmaite problemy, zaburzenia psychiczne, zupełnie nieświadome, że wzięły się one z tego, że ktoś kiedyś je skrzywdził.

Z drugiej strony mamy dziś do czynienia z kultem "tożsamości ofary", czyli bardzo dużo osób chce być postrzegana jako ofiara, na tym buduje swoją tożsamość, która ma być podstawą do wysuwanych w stronę społeczeństwa/państwa rozczeń. A wiec powszechnym jest również hodowanie poczucia krzywdy bez faktycznych podstaw.
Cytat:
W Biblii jest taki cytat słów Jezusa do uczniow:
(23) Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. (Ewangelia Jana 20:23)
KK widzi w tym powód do ustanowienia sakramentu pokuty, a ja bardziej dopatruję się innej myśli - że wystarczy nierozpamiętywanie win, uładzenie w sobie krzywd przez poszkodowanego, czyli ostatecznie przebaczenie, to nie będzie powodu do mówienia o winie winowajcy - przynajmniej ten najważniejszy, główny powód winy zniknie, zostanie ona odpuszczona.
(...)
Co się stało, to się i tak nie odstanie, powiększanie winy swoim własnym nastawieniem jest działaniem według intencji szatana, który jest przecież oskarżycielem.
W ogóle uważam winę za rzecz subiektywną, choć...
mogą wystąpić okoliczności, które ją w pewien sposób zobiektywizują. Ale to już byłaby bardziej złożona konstrukcja.

To już jest moim zdaniem magiczne myślenie, jeśli serio wierzysz, że to Twoje uczucia decydują o ciężarze winy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:36, 06 Cze 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
To już jest moim zdaniem magiczne myślenie, jeśli serio wierzysz, że to Twoje uczucia decydują o ciężarze winy.

Żadne tam magiczne myślenie, tylko logiczne. Jeśli tak byśmy przyjęli, że wielkość krzywdy jest dość ściśle związane z rozmiarem cierpienia osoby skrzywdzonej, to zmniejszając to cierpienie, zmniejszamy automatycznie wielkość owej krzywdy (podobnie będzie ze zwiększaniem).
Znasz lepszy wyznacznik wielkości krzywdy, niż powodowane przez nią cierpienie?...
- Jeśli tak, to czekam na Twoją propozycję, jeśli nie, to przyznaj, że to moje "magiczne myślenie" nie jest tu żadną szczególną magią.

Przy czym oczywiście zgodzę się, że występuje zjawisko krzywd urojonych, wmówionych komuś, czy innych wysoce spekulatywnych, co jednak nie zmienia tego, że W PORÓWNYWALNYCH WARUNKACH, to właśnie wielkość cierpienia jest głównym wyznacznikiem większości krzywd. Ja nie widzę lepszego wyznacznika.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 12:41, 06 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:40, 06 Cze 2024    Temat postu:

Nie może być Michale. Wiem, że to wiesz.

Bóg jesli istnieje to oceni.

Z osobami, ktore nas źle oceniają nie kontaktujemy się. To jest zdrowa reakcja.

Oczywiście nie czekamy na aplauz w typie soso.. czyli Stalina czy Hitlera ..

Na pewno w tym typie nie. Ale chwalenie pod niebo też niekoniecznie.

Chcemy zwykłych kontaktów miedzyludzkich. Po latach pandemii sa bardzo ważne. :serce:


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 12:49, 06 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:43, 06 Cze 2024    Temat postu:

Tak na marginesie: kogoś (hipotetycznego), kto nie jest w stanie cierpieć, nie ma jak skrzywdzić. Taki ktoś jest odporny na krzywdzenie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8790
Przeczytał: 14 tematów


PostWysłany: Czw 12:47, 06 Cze 2024    Temat postu:

oj tam, oj tam :)

a czy ktoś wie co znaczy słowo "niegodziwy" :) ?

Ps tak a propos

(23) Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane. (Ewangelia Jana 20:23)
KK widzi w tym powód do ustanowienia sakramentu pokuty, a ja bardziej dopatruję się innej myśli - że wystarczy nierozpamiętywanie win, uładzenie w sobie krzywd przez poszkodowanego, czyli ostatecznie przebaczenie, to nie będzie powodu do mówienia o winie winowajcy - przynajmniej ten najważniejszy, główny powód winy zniknie, zostanie ona odpuszczona.
(...)


bo to raczej taka relacją dwukierunkowa ;)

a poczucie winy i poczucie krzywdy to też inne sprawy ... tak, że Michał nie koniecznie magicznie myśli, o ile nie chce być sędzią swojej ofiary


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Czw 12:52, 06 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 12:50, 06 Cze 2024    Temat postu:

lucek napisał:
oj tam, oj tam :)

a czy ktoś wie co znaczy słowo "niegodziwy" :) ?



Ty pewnie nie..
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8790
Przeczytał: 14 tematów


PostWysłany: Czw 12:54, 06 Cze 2024    Temat postu:

ja Semele jestem człowiekiem bardzo pokojowym, nie jak zawzięta wiejska baba :)

Ps

W tym kontekście to "ugodowym" ... Powinno być

a przecież Semele już pisałem, że ci wybaczam :)


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Czw 12:56, 06 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 13:29, 06 Cze 2024    Temat postu:

lucek napisał:
ja Semele jestem człowiekiem bardzo pokojowym, nie jak zawzięta wiejska baba :)

Ps

W tym kontekście to "ugodowym" ... Powinno być

a przecież Semele już pisałem, że ci wybaczam :)


Ja Tobie też.

Jednak piszesz jakbyś nie wybaczył..

Ale ja nie jestem ze wsi.

Jestem z małego miasta. Ok 7 tys gdy byłam mała. Dziś pewnie ok 12 tys.

Teraz pomieszkuje w dwóch miastach. Chętnie zwiedzilabym Twoje okolice. Owca mi juz cos otworzył. Oczywiście na siłę do niego nie wpadnę.

Ale może do Ciebie razem z owcą...

Co Ty na to?

Anna zrobi nam kawę. Ja nie piję kawy. To dla mnie rumianek..pomyśl.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8790
Przeczytał: 14 tematów


PostWysłany: Czw 13:38, 06 Cze 2024    Temat postu:

obawiam się, że za samo to "Anna zrobi nam kawę ..." :mrgreen: to mi się oberwie
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 15:51, 06 Cze 2024    Temat postu:

lucek napisał:
obawiam się, że za samo to "Anna zrobi nam kawę ..." :mrgreen: to mi się oberwie


No to owca zrobi nam kawę.. :)
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
anna




Dołączył: 06 Gru 2015
Posty: 196
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 16:11, 06 Cze 2024    Temat postu:

Semele, skończ już z tym szukaniem znajomości "na siłę" i ...nie wpychaj się, gdzie cię nie proszą
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23138
Przeczytał: 99 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:46, 06 Cze 2024    Temat postu:

anna napisał:
Semele, skończ już z tym szukaniem znajomości "na siłę" i ...nie wpychaj się, gdzie cię nie proszą


Ok. Anusiu.

Jakbyś miała jednak ochotę to znajdziemy jakąś klimatyczną kawiarenkę. Kawkę i lody ja stawiam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
towarzyski.pelikan




Dołączył: 19 Sie 2018
Posty: 5675
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Ze wsi
Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 16:48, 06 Cze 2024    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
To już jest moim zdaniem magiczne myślenie, jeśli serio wierzysz, że to Twoje uczucia decydują o ciężarze winy.

Żadne tam magiczne myślenie, tylko logiczne. Jeśli tak byśmy przyjęli, że wielkość krzywdy jest dość ściśle związane z rozmiarem cierpienia osoby skrzywdzonej, to zmniejszając to cierpienie, zmniejszamy automatycznie wielkość owej krzywdy (podobnie będzie ze zwiększaniem).
Znasz lepszy wyznacznik wielkości krzywdy, niż powodowane przez nią cierpienie?...
- Jeśli tak, to czekam na Twoją propozycję, jeśli nie, to przyznaj, że to moje "magiczne myślenie" nie jest tu żadną szczególną magią.

Rzecz w tym, że nie ma takiego związku.

krzywda «szkoda moralna, fizyczna lub materialna wyrządzona komuś niezasłużenie"
Krzywda w ogóle nie musi się wiązać z cierpieniem.
Cytat:

Znasz lepszy wyznacznik wielkości krzywdy, niż powodowane przez nią cierpienie?...

Miarą krzywdy jest stopień uniemożliwienia/utrudnienia człowiekowi realizowania swojej natury. Największą krzywdą jaką można człowiekowi zadać, jest zabójstwo, gdyż ono całkowicie uniemożliwia realizowanie swojej natury.
Cytat:
Jeśli tak byśmy przyjęli, że wielkość krzywdy jest dość ściśle związane z rozmiarem cierpienia osoby skrzywdzonej, to zmniejszając to cierpienie, zmniejszamy automatycznie wielkość owej krzywdy (podobnie będzie ze zwiększaniem).

Czyli jeśli najpierw kogoś wprowadzę w narkozę, a potem zamorduje, to go nie krzywdzę. Do takiej filozofii prowadzi Twoja logika.


Ostatnio zmieniony przez towarzyski.pelikan dnia Czw 16:49, 06 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8790
Przeczytał: 14 tematów


PostWysłany: Czw 17:08, 06 Cze 2024    Temat postu:

@ t.p

krzywda«szkoda moralna, fizyczna lub materialna wyrządzona komuś niezasłużenie; też: nieszczęście lub obraza dotykające kogoś niesłusznie»

pojęcie krzywda jest trochę bardziej wieloznaczne ... z kontekstu wynika, że nie w twoim rozumieniu MD używa tego pojęcia .... nie każdy od razu myśli o mordowaniu czy innych przestępstwach kwalifikowanych karnie

czyli sytuacjach, gdzie to kwestia subiektywnych sądów, a nie tam gdzie oceny obiektywnej może jedynie dokonać sąd


PS

zresztą tytuowy post wyjaśnia w jakim kontekście jest dyskusja ... to etyka, rozumiem, że w kontekście etyki chrześcijańskiej, a nie obowiązująca, stanowiona moralność, gdzie faktycznie wykorzystując obowiązujące zasady, w tym obowiązjącą poprawność polityczną, często aresor - prowokator, stawia się w roli ofiary .... jak widać w sprawach choćby regulaminowych na forum, gdzie ów wykorzystywany jest instrumentalnie.


Ostatnio zmieniony przez lucek dnia Czw 17:47, 06 Cze 2024, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33475
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:35, 06 Cze 2024    Temat postu:

towarzyski.pelikan napisał:
Michał Dyszyński napisał:
towarzyski.pelikan napisał:
To już jest moim zdaniem magiczne myślenie, jeśli serio wierzysz, że to Twoje uczucia decydują o ciężarze winy.

Żadne tam magiczne myślenie, tylko logiczne. Jeśli tak byśmy przyjęli, że wielkość krzywdy jest dość ściśle związane z rozmiarem cierpienia osoby skrzywdzonej, to zmniejszając to cierpienie, zmniejszamy automatycznie wielkość owej krzywdy (podobnie będzie ze zwiększaniem).
Znasz lepszy wyznacznik wielkości krzywdy, niż powodowane przez nią cierpienie?...
- Jeśli tak, to czekam na Twoją propozycję, jeśli nie, to przyznaj, że to moje "magiczne myślenie" nie jest tu żadną szczególną magią.

Rzecz w tym, że nie ma takiego związku.

krzywda «szkoda moralna, fizyczna lub materialna wyrządzona komuś niezasłużenie"
Krzywda w ogóle nie musi się wiązać z cierpieniem.
Cytat:

Znasz lepszy wyznacznik wielkości krzywdy, niż powodowane przez nią cierpienie?...

Miarą krzywdy jest stopień uniemożliwienia/utrudnienia człowiekowi realizowania swojej natury. Największą krzywdą jaką można człowiekowi zadać, jest zabójstwo, gdyż ono całkowicie uniemożliwia realizowanie swojej natury.
Cytat:
Jeśli tak byśmy przyjęli, że wielkość krzywdy jest dość ściśle związane z rozmiarem cierpienia osoby skrzywdzonej, to zmniejszając to cierpienie, zmniejszamy automatycznie wielkość owej krzywdy (podobnie będzie ze zwiększaniem).

Czyli jeśli najpierw kogoś wprowadzę w narkozę, a potem zamorduje, to go nie krzywdzę. Do takiej filozofii prowadzi Twoja logika.

Znalazłaś ciekawe wyjątki w zakresie idei krzywdy, którą ja proponowałem, w kontekście intuicyjnego rozumienia tego, co się nieraz za krzywdę uznaje. Ale nie mogę powiedzieć, że mnie przekonałaś. Nawet nie wiem, czy się umiem zgodzić, że zabójstwo jest największą krzywdą, jaką można człowiekowi zadać. A moją wątpliwość ilustruje przykład, który właśnie by potwierdzał podejście, które ja wspieram. Weźmy sytuację, w której jest wiadomo, że za chwilę osobę z grupy jakichś spiskowców mają aresztować hitlerowcy, którzy będą tę osobę na pewno torturować w celu wydobycia od niej pewnych informacji. Więc ta osoba panicznie boi się aresztowania, prosząc o już teraz zastrzelenie jej. Czy zastrzelenie takiej osoby rzeczywiście będzie "największą krzywdą", a brakiem krzywdy będzie zostawienie jej na pastwę hitlerowców, którzy i tak ją w końcu zabiją, ale dopiero po wielu dniach okrutnych tortur?...
Ten przykład zestawia ze sobą owe dwie wizje - Twoją, w której po prostu mamy niejako "rozdzielnik", sam fakt śmierci jako taki jest "największą krzywdą" i nie ma dyskusji vs moją, w ramach której to jednak cierpienie jest tym głównym wyznacznikiem.
Przy czym z góry chcę zastrzec, iż sprawę rzeczywiście uważam za skomplikowaną, mocno dyskusyjną, dotykającą trudnych wyborów moralnych, a w tym m.in. sporów o eutanazję (przyspieszanie śmierci dla uniknięcia właśnie cierpienia). Śmierć i tak nas czeka, więc ta "najgorsza krzywda" przyjdzie na każdego nawet bez niczyjej decyzji - będą "najbardziej skrzywdzeni" przy braku osób krzywdzących.
Twierdzenie, że "nie ma takiego związku" w kontekście pytania o krzywdę i cierpienie odbieram jako bardzo arbitralne, mocno odległe od mojej intuicji. Dla mnie taki związek jest, czuję go, sam też wiążę SWOJĄ krzywdę (mam poczucie krzywdy) przede wszystkim w kontekście cierpienia, którego miałbym doświadczyć.
Z kolei owa definicja, którą przytaczasz, też mnie nie przekonuje, uważam ją za dość słabą w kontekście różnych sytuacji, do których intuicję krzywdy będziemy mieli, a "dziwnie" ona się będzie rysowała w kontekście tej definicji.
Wedle definicji: krzywda - szkoda moralna, fizyczna lub materialna wyrządzona komuś niezasłużenie, bowiem:
- wygląda na to krzywdzą nas choroby, które naturalnie na nas spadają (nie ma wtedy osobowego krzywdziciela, co można uznać za intuicyjnie poprawne, ale można też mieć co do tego wątpliwości).
- z drugiej strony wystarczy mieć jakiekolwiek przewiny, to dadzą one pretekst złodziejowi, który nas okradnie, tłumacząc to: wcale cię nie krzywdzę, bo okradłem cię za to, że w zeszłym tygodniu nie odwiedziłeś chorej cioci i to za to zabrałem ci majątek życia.
- jeśli to sama szkoda (po prostu jej materialny rozmiar) ma znaczenie dla idei krzywdy, to gdy ktoś ukradnie 100 zł bogaczowi, który może nawet nie zauważyć straty, będzie identycznym rozmiarem krzywdy jak odebranie tych 100 zł biedakowi, który chciał za tę kwotę dożyć przez tydzień do najbliższej wypłaty.
A już osobnym (prawniczym, etycznym, filozoficznym) pytaniem jest użyty termin "szkoda moralna, fizyczna lub materialna" - czym ona jest?
Można by trochę ujrzeć w tym sformułowaniu szansę na pomost do mojej definicji, bo ja uważam za główną "szkodę" względem mojej osoby to, że muszę cierpieć. Nie mam raczej pretensji o nic, co mi nie sprawiło cierpienia.

Ale chyba nie chcę już dalej ciągnąć tej części dyskusji o definicji krzywdy, bo widzę tu ZBYT WIELKĄ ROZBIEŻNOŚĆ STANOWISK. Jeśli naprawdę dla Ciebie cierpienie "nie ma związku" z krzywdą, to jesteśmy tu z tak bardzo dalekich sobie antypodów, że szkoda się porywać na próby zsynchronizowania stanowisk. Po prostu czujemy to drastycznie inaczej. Przypuszczam, że jakaś część osób trzecich poprze Twoje stanowisko, jakaś część moje, więc nie upieram się, co do absolutnego charakteru tego, co tu głoszę. W tym obszarze subiektywnie patrząc, jesteśmy z innych bajek. Więcej nie chcę polemizować, bo za daleko od siebie jesteśmy z podstawową intuicją krzywdy. Tu nie bardzo jest na czym bazować na drodze do porozumienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
MaluśnaOwieczka




Dołączył: 28 Gru 2020
Posty: 6538
Przeczytał: 5 tematów


Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:24, 06 Cze 2024    Temat postu:

lucek napisał:
ja Semele jestem człowiekiem bardzo pokojowym, nie jak zawzięta wiejska baba :)

Ze wsi to tu jest inna baba na tym forum. Przeczytaj uważnie podpisy pod awatarami.

anna napisał:
Semele, skończ już z tym szukaniem znajomości "na siłę" i ...nie wpychaj się, gdzie cię nie proszą

Cały czas pilnujesz lucjana. Może daj mu trochę pohasać bez nadzoru?

towarzyski.pelikan napisał:
krzywda «szkoda moralna, fizyczna lub materialna wyrządzona komuś niezasłużenie"
Krzywda w ogóle nie musi się wiązać z cierpieniem.

Przecież właśnie przytoczyłaś definicję, z której wynika, że musi. Szkoda jest synonimem cierpienia.
Chyba że masz jakieś specyficzne rozumienie słowa "cierpienie".
Cierpienie to każdy, nawet najmniejszy dyskomfort.
Zgaga jest cierpieniem.
Mokry bąk jest cierpieniem.
Porzucenie przez kogoś, komu się ufało, jest cierpieniem.
A jeżeli odwołają odcinek "Klanu" z powodu konferencji prasowej premiera, to też jest to cierpienie.

towarzyski.pelikan napisał:
Największą krzywdą jaką można człowiekowi zadać, jest zabójstwo, gdyż ono całkowicie uniemożliwia realizowanie swojej natury.

A gdzie się podział Twój antynatalizm?
Czyżby to była wtedy tylko dziecięca zabawa?

Gdzie się podziała Twoja twarda logika, którą niegdyś się posługiwałaś?
Wyrzekłaś się swojej twardej logiki na rzecz "zgodności ze swoją naturą"?

"Zgodność ze swoją naturą" jest kwestią własnych potrzeb, a nie obiektywnych sądów. Zaś obiektywne sądy mają to do siebie, że często są w kontrze do własnych potrzeb. I Ty dla własnych potrzeb ("zgodności ze swoją naturą") wyrzekłaś się obiektywnych sądów. Teraz zamiast kierowania się logiką, minimalizujesz swój dysonans poznawczy.

towarzyski.pelikan napisał:
Czyli jeśli najpierw kogoś wprowadzę w narkozę, a potem zamorduje, to go nie krzywdzę. Do takiej filozofii prowadzi Twoja logika.

Dokładnie tak jest. Oczywiście, że go nie krzywdzisz.

Należy odróżnić krzywdę realną od poczucia zadawania komuś krzywdy.

Kilkanaście lat temu miałem psa, który cierpiał z powodu wielkiego guza.
Nie zdecydowałem się go uśpić. Umarł w mękach.
Nie umiałem go uśpić, bo czułem, że wioząc go do weterynarza na uśpienie, zrobiłbym mu krzywdę. To poczucie było silniejsze od obiektywnego wniosku, że największą krzywdę sprawiam mu pozwalając, by dalej żył.
Dlatego jestem złym człowiekiem, bo wybrałem ochronę siebie przed poczuciem krzywdzenia kogoś, zamiast dobrostanu tej osoby.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
lucek




Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 8790
Przeczytał: 14 tematów


PostWysłany: Czw 19:30, 06 Cze 2024    Temat postu:

Cytat:
Ze wsi to tu jest inna baba na tym forum. Przeczytaj uważnie podpisy pod awatarami.


baby z reguły są zawzięte i mściwe .... a kto jest skąd to wiem ... wiedziałem, ale nie jestem wscipski jak wiejska baba i mało mnie to interesuje - w przeciwienstwie do Semele
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin