|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:34, 24 Kwi 2024 Temat postu: Czy rozwoj należałoby uznać za paradygmat etyki i prawdy? |
|
|
Chyba o tym wprost nigdy nie pisałem, ale w końcu chciałbym to uczynić. Rzecz znowu jest fundamentalna, sięgająca konsekwencjami w teorię wszystkiego, w naturę bytu. Chodzi o rozwój jako taki.
Od jakiegoś czasu uważam rozwój za fundament etyki, za podstawę istnienia osobowego, za istotę dobra. Trwałe zaś zablokowanie jakiegokolwiek rozwoju utożsamiam ze złem. Co jest podstawą dla takiego podejścia?...
Zadajmy sobie pytanie o cel dla osobowego (czy jakkolwiek zbliżającego się do świadomości) bytu?...
Można to pytanie skonkretyzować do postaci: co miałbym robić w idealnych warunkach?
Może nic nie robić?... - ale to redukuje się właściwie do śmierci. Nieżyjący nic nie robią, nie przejawiają aktywności, a w szczególności aktywności poznawczej.
Można jeszcze robić w kółko to samo. To, w zależności od osobowości, niektórym trochę może się spodobać w łagodnej formie. Są ludzie, którzy lubią rutynę, więc uczestniczenie w powtarzalnych sytuacjach może się im wydawać atrakcyjne, ale chyba jednak...
do czasu. Myślę, że gdy ktoś miałby robić DOKŁADNIE I W 100% TO SAMO sto, tysiąc, czy sto tysięcy razy, bez najmniejszej modyfikacji, niczym automat, to jednak w końcu poczułby się z tym najpierw mało komfortowo, potem źle, aż stałoby się to dla niego piekłem. Trochę inaczej rzecz ujmując, mamy tu hipotezę, iż przynajmniej pewna doza rozwoju jest niezbywalna do prawidłowego trwania świadomości. Zapewne, w zależności od tego, na jaką świadomość wskażemy, wielkość owej dozy będzie różna, ale jakaś niezerowa chyba zawsze będzie.
W jako tako normalnej wersji - nieudziwnionej, nie stworzonej myślowo tylko do celu atakowania zasady danym przykładem, świadomość w pewnym sensie domaga się zmienności, wyzwań, rozwoju. Całkowity brak rozwoju jest właściwie równoważny unicestwieniu świadomości i wolności. Tam, gdzie można robić tylko to, co robiliśmy wcześniej, nie ma bowiem wyboru, tam byt jest zredukowany do postaci automatu.
Polemizować z ideą rozwoju na poziomie ogólnym oczywiście się da i ja nie przeczę, iż pewnie parę argumentów przeciw niej ktoś może wystawić, jednak na tym etapie zostawię te wątpliwości i pociągnę temat w opcji, w której sama owa idea jest przyjęta, czyli dalsze rozważania będą niejako słuszne dla tej części odbiorców moich rozważań, którzy zgodzą się z moją tezą, iż rozwój, a dalej z niej wolność są niezbywalnymi aspektami świadomości, bez niej nie ma osoby. Są one zatem etycznym paradygmatem.
Dobro ma naturę rozwoju.
Tezę tę można zilustrować odwołaniem się do wielu intuicyjnych przykładów i sytuacji modelowanych życiem.
- Za dobrą rzecz uznajemy wychowywanie dzieci, aby sobie radziły w życiu - bo to radzenie sobie jest właśnie dalszym rozwojem dzieci
- rozwijamy technikę, bo pozwala ona sięgać człowiekowi w obszary wcześniej niedostępne (np. eksplorację przestrzeni kosmicznej, morskich głębin itp.) - jest to rozwój, jest to przekraczanie granic.
- leczymy ludzi (co uważamy za dobro), aby byli sprawni, czyli aby mogli rozwijać swoje zainteresowania, ciekawość.
- propagujemy uczestnictwo w kulturze (czytanie książek, oglądanie filmów, sluchanie muzyki), bo to człowiek uaktywnia, rozwija jego wrażliwość, odczuwanie rzeczywistości.
Praktycznie każdy dobry cel, jaki da się sformułować jest zwiazany z jakimś rozwojem. Może tylko wyjątkowo "twardogłowe", najczęściej motywowane dziwnym rozumieniem religii wspólnoty szukają wartości w skupianiu się na jakimś zestawie tradycji, które należałoby kultywować, blokując ich zmiany. Ja nie ukrywam, że traktuję taką postawę jako aberrację. Większość ludzi (a także "normalne" religie) uznaje jednak rozwój za wartość.
Tu oczywiście niejeden zauważy, że wraz z rozwojem wkraczamy nieraz na nieznany grunt, a więc też mogą pojawić się zagrożenia. Nie każda zmiana, motywowana rozwojem okazuje się być dobra w jakimś ogólnym sensie. Rozwijać można nie tylko dobre postawy i technologie, ale też np. technologie zabijania, metody krzywdzenia ludzi, kłamstwa, manipulacji. W ostatecznym rozrachunku taki rozwój staje się regresem, bo choć pewnym jednostkom daje możliwość kapryśnego zmieniania rzeczywistości, to pozostałe jednostki niewoli, blokuje im szanse życiowe, czyli summa summarum wychodzi na regres. Dlatego taki "rozwój", który odbywa się kosztem rozwoju innych traktuję jako ostatecznie coś sprzecznego z ogólnie postulowaną w sensie etycznym ideą rozwoju.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:47, 24 Kwi 2024 Temat postu: |
|
|
Rozwój trudno jest jednoznacznie nawet zdefiniować.
Rozwój jest zmianą, ale nie dowolną zmianą, bo zmiany mogą być regresywne. Po czym zatem mielibyśmy poznawać, co jest (tym właściwym) rozwojem?...
Fundamentalnym pojęciem związanym z ideą rozwoju jest DOSKONAŁOŚĆ. Rozwój się dokonuje, jeśli zmiany są typu doskonalącego, a nie chaotycznego, czy regresywnego. Nawet Biblia nawołuje do doskonałości: (48) Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski. (Ewangelia Mateusza 5:48)
Ale odpowiadanie na pytanie "jaki rodzaj zmiany jest rozwojem?" sformułowaniem: "rozwój jest wtedy, gdy mamy do czynienia z doskonaleniem" nie specjalnie pcha sprawę do przodu w sytuacji gdy idea doskonałości nie jest ani trochę lepiej skonkretyzowana niż idea przez nią wyjaśniana, czyli sam rozwój. Jedyna korzyść z takiego wyjaśnienia, jedyna sugestia, która tu coś wnosi to może jakieś uporządkowanie sobie pojęciowe tego, że rozwijamy się dążąc do CELU, który możemy sobie określać jako "doskonałość". Ale dalej będziemy mieli pytanie o ten cel. Czym jest zatem doskonałość?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:00, 24 Kwi 2024 Temat postu: |
|
|
Tak nieco od bardziej praktycznej, życiowej strony atakując problem rozwoju i doskonałości, nasuwa mi się sformułowanie: rozwój ma miejsce wtedy, gdy zaczynamy rozumieć więcej, zaś w życiu mniej obciążają nas "głupoty".
Ta "głupota" jest takim luźnym sformułowaniem, które jednak odnosi się do idei czasem bardzo "ciężkich", religijnie, czy emocjonalnie twardych - tę samą rolę pełni w religiach grzech, zło, kłamstwo. Ale określenie "głupota" wydaje mi się o tyle na miejscu, że sugeruje ono pewien mechanizm i powiązanie - z niepoprawną pracą umysłu. "Głupota" pojawia się wtedy, gdy umysł nie ogarnia spraw, co za chwilę będzie ten umysł blokowało właśnie w rozwoju.
Głupoty są utrudnieniami w uświadamianiu sobie sensów i celów naszego działania, stwarzają sytuację, w której energia mentalna jest marnowana na działania chaotyczne. Można milion razy robić to samo bez celu i sensu, jeśli się nie zrozumie celu, jeśli się nie wydźwignie jakoś nieustannego dreptania w miejscu, w stronę właśnie jakiegoś rozwoju, jakiegoś WYŁONIENIA WARTOŚCIOWEJ IDEI DO REALIZACJI. Drepcząc w miejscu, powielając w kółko te same bezproduktywne czynności mamy odczucie marnowania swojego czasu, mamy zwykle przeświadczenie o wadliwości takiego działania.
Rozwój jest nierozerwalnie związany ze zdolności do wyłaniania satysfakcjonujących celów.
To zaś oznacza, że nasz umysł zaczyna orientować się w tym, jak PORZUCAĆ GŁUPOTY, a skupiać się na tym, co daje nadzieje na zbliżenie się do jakiejś postaci doskonałości.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 14:23, 24 Kwi 2024 Temat postu: |
|
|
W idei rozwoju głębiej rozumianej można się dopatrzyć ważnej wskazówki na temat tego, co ma szansę być rozwojem, a co się raczej nie sprawdzi - chodzi o kwestię DOSTOSOWANIA SIĘ DO SYTUACJI, W SZCZEGÓLNOŚCI DO MOŻLIWOŚCI OSOBY. Chodzi tu też o to, że zmiany w ludzkiej świadomości zachodzą stopniowo, budując na poprzednich dokonaniach.
Rozwój przez większość swoich etapów będzie ewolucją, będzie wykorzystywaniem poprzednich dokonań, w celu tworzenia nowych rozwiązań.
Jest to o tyle ważne, że wiele osób ulega jakiejś postaci złudzenia, iż uzyskiwanie różnych formalnych zgód, akceptacji na ich deklaracje można utożsamiać z sukcesem na polu rozwoju. Niektórzy bardzo usilnie pracują na tym, ich otoczenie się do nich dostosowało w formie niesprzeciwiania się, okazywania uległości, nie patrząc na to, że te oznaki zgody, z racji na ich jawnie wymuszony charakter, są czysto formalne, puste, niepowiązane z przeżyciami wewnętrznymi tych osób, tylko dawane "na odpierdol". I tak część osób głównie walczy o złudzenie posiadania grupy stronników i spójności stada, nie dostrzegając tego, iż tworzą coś bardzo powierzchownego, iluzorycznego.
Aby zmiany były trwałe, w jakimś sensie "rzeczywiste", muszą być powiązane z podstawą, z przeżyciem ich w szczerości, a nie w wymuszonym, na odpierdol danym zadeklarowaniu zgodności z czymś tam. Nawet w słusznej sprawie starając się kogoś przekonać, warto pamiętać, iż WIĘKSZOŚCI ISTOTNYCH ETAPÓW DOSKONALANIA NIE DA SIĘ PRZESKOCZYĆ.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|