Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Czy gdybym miał wszystko, to byłbym szczęśliwy?...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 9:31, 20 Maj 2024    Temat postu: Czy gdybym miał wszystko, to byłbym szczęśliwy?...

Nieraz się zastanawiam, jaki byłby stan mojego spełnienia, gdybym miał wszystko (myślę o rzeczach materialnych, na razie nie uwzględniam tu wartości duchowych, ani rzeczy typu "mieć zdrowie"), co tylko można mieć. I coraz bardziej do mnie dociera, że...
... niewiele by się zmieniło w kontekście moich emocji i poczucia spełnienia w stosunku do tego, co mam teraz. :shock:
Już teraz właściwie mam 95% tego, co w ogóle chciałbym mieć. Pewnie mógłbym mieć to samo tylko nowsze, lepsze, ale to by w znikomym stopniu zmieniło to, jak z tego korzystam. Problemy życiowe, które mnie aktualnie potrafią jakoś przytłoczyć, nie są związane z tym, że mi czegoś aktualnie brakuje, lecz z relacjami z innymi ludźmi - np. z tym, że mam starych, schorowanych rodziców, co wzbudza we mnie stały niepokój, albo z tym, że moje dzieci mają różne problemy, albo z tym co się dzieje w kraju i na świecie (osobną jest jeszcze kwestia mojego zdrowia).
Praktycznie nic by emocjonalnie nie zmieniło w moim życiu, gdybym dostał spadek z Ameryki, powiedzmy na kwotę 500 mln dolarów. Nawet zastanawiam się, czy taki spadek nie spowodowałby raczej problemów, czyli niepokoju, dylematów, co mam robić z takimi pieniędzmi itp...
Ale stawiam sobie pytanie o oczko dalej - gdyby mi dodatkowo, oprócz tego "mania wszystkiego" jeszcze zaoferowano znaczące polepszenie stanu mojego zdrowia, zaś kwestie związane z osobami mi bliskimi jakoś by się rozwiązały, to czy już byłbym szczęśliwy?...
- Jak sobie o tym myślę, to nie bardzo widzę podstawy do takiego wnioskowania. Oczywiście odczułbym poprawę dobrostanu swojego życia, zniknąłby niejeden dręczący mnie dzisiaj niepokój, byłoby na pewno ogólnie łatwiej żyć. Ale czy to spowodowałoby u mnie jakąś euforię szczęścia?...
- Nie widzę podstaw do takiego stwierdzenia. :nie:
Wręcz widzę sprawę jeszcze dalej - gdyby mi zaoferowano STANDARDOWO ROZUMIANY raj, polegający na tym, że:
- już bym się nie starzał, zdrowie miałbym pełne, moje ciało by się nie degradowało (potencjalnie życie wieczne)
- żadnych trosk doczesnych bym nie miał, to co niezbędne bym miał, także w zakresie potencjalnego zaspokajania typowych zachcianek.
- wszelkie znane mi z życia zagrożenia zostałyby usunięte
to i tak nie widzę podstaw w sobie ku temu, abym miał być głęboko spełniony, szczęśliwy w swoich emocjach. Nie widzę żadnego kluczowego elementu układanki w emocje i psychikę, który by odróżniał ów stan od mojego aktualnego, w którym co prawda mam wiele problemów i niedostatków, ale jakoś tam żyję. Myślę, że byłoby mi oczywiście wtedy lepiej, bo bezpieczniej, ale nie bardzo widzę tego, abym nagle w emocjach miał się na trwałe rozświetlić jakimś nadzwyczajnym szczęściem.
To wszystko, co się ma albo mieć może, szczęścia trwałego, niedegradującego się, raczej by mi nie dało. Może więc stan takiego szczęścia należy uznać za niemożliwy dla tej psychiki, jaką aktualnie jest w stanie wymodelować moje myślenie i odczuwanie?...

Tak szczerze to trochę przeczuwam, że jest jeden game changer, który mógłby odczuwanie mojego spełnienia znacząco zmienić. Tym kandydatem jest (jedynie) MIŁOŚĆ.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:22, 20 Maj 2024    Temat postu: Re: Czy gdybym miał wszystko, to byłbym szczęśliwy?...

Michał Dyszyński napisał:
To wszystko, co się ma albo mieć może, szczęścia trwałego, niedegradującego się, raczej by mi nie dało. Może więc stan takiego szczęścia należy uznać za niemożliwy dla tej psychiki, jaką aktualnie jest w stanie wymodelować moje myślenie i odczuwanie?...

Tak szczerze to trochę przeczuwam, że jest jeden game changer, który mógłby odczuwanie mojego spełnienia znacząco zmienić. Tym kandydatem jest (jedynie) MIŁOŚĆ.

Dla części osób dobrym kandydatem na źródło szczęścia zdaje się poszukiwanie poczucia zwycięstwa, tryumfu, dumy z powodu wywyższenia się nad innych. W moim przekonaniu jest to złudne przekonanie. Wywyższenie się nad kogoś przynosi satysfakcję krótko, a poza tym owa satysfakcja ma tę przykrą właściwość, że dodatkowo NISZCZY HARMONIĘ RELACJI Z INNYMI OSOBAMI, degraduje przestrzeń kontaktu do wrogiego, a dalej zakłamanego schematu. Zwycięstwo niszczy pokonanego, co dalej powoduje, że za chwilę już nie ma z kim walczyć, czyli zanika szansa na dalszą satysfakcję.
Zwyciężanie, dominacja niszczy źródło potencjalnej satysfakcji w przyszłości.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin