Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:35, 20 Lip 2024 Temat postu: Co mam przeciw wspaniałej idei popierania naszości? |
|
|
Pytanie - jak w tytule.
A odpowiedź: przeciw mam właściwie wszystko,
W szczególności uważam, że z owej idei popierania naszości w realnym życiu w większości wypadków okazuje się, że:
- ani nie będzie to poparcie czegoś rzeczywiście "naszego" w znaczeniu wspólnego dobra, tylko okaże się tu raczej, że popieranie dotyczy woli jakiejś despotycznej jednostki - wodza, który zwykle ma ambicje ekspansjonistyczne, związane z poszerzaniem swojej władzy, albo też ewentualnie będzie zaspokojenie wojowniczych nastrojów napalonych młodzików, a często też wrednych, agresywnych starców. I to nie (całej) społeczności ostatecznie posłużą zwykle działania, tylko tej jednostce, czy wszelkiej maści watażkom. Przyznaję, że nie musi tak być zawsze, bo w warunkach wspierania swoich w obliczu konkretnego zagrożenia, czy innej wyraźnej potrzeby, wyłaniają się nieraz użyteczne dla zbiorowości skutki. Jednak bardzo łatwo jest przesadzić w tym zakresie, a jeśli wódz dostanie zbyt silne uprawnienia, to społeczność "naszych" raczej ostatecznie ucierpi, a nie zyska.
- bardzo wątpliwa jest w licznych realnych, historycznych przypadkach zasadność użycia słowa "poparcie". Bo pytaniem zasadniczym jest CO właściwie warto jest poprzeć w kontekście jakiejś tam społeczności. Domyślną opcją jest poparcie w stylu "nadymamy się, jacy to wspaniali jesteśmy, a jacy to gorsi od nas są tamci". A takie "poparcie" to wg mnie jest tylko samochwalstwo i w ostatecznym rozrachunku wychodzi to społeczności na minus. W szerszym, dlugofalowym rozumieniu, już tym właściwym "poparciem" dla społeczności jest idea zrównoważonego rozwoju, wzrostu świadomości, umiejętności radzenia sobie nie tylko z zagadnieniem lansowania się i ekspansji na zewnątrz, ale bardziej samowiedzy, umiejętności rozwiązywania KONFLIKTÓW WEWNĘTRZNYCH.
- tak w ogóle to też nie bardzo proste popieranie naszości zasługuje na termin "idea". To jest raczej prosty instynkt, intuicyjnie napędzane pragnienie, któremu najczęściej BRAKUJE SPRECYZOWANIA, O CO TU CHODZI. Większość osób silnie związanych emocjonalnie z popieraniem swoich tak naprawdę nie ma bardziej sprecyzowanych planów na przyszłość, nie ma konkretnej wizji, co chciałaby osiągać. Jest tu samo pragnienie o niesprecyzowanym celu, a jedynie intuicja tworzy luźno kierunek - "jakoś tam" dawania priorytet temu co bliższe ciału, niczym przysłowiowa koszula.
|
|