|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33529
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:01, 28 Cze 2024 Temat postu: Co czyni dyskusję nieznośną, totalnie zniechęcającą?... |
|
|
Po co tu dyskutuje na forum?
- Trochę dla przyjemności. Oczywiście jest aspekt rozwoju osobistego, dostrzeżenia tego, czego sam nie dostrzegłem, jakiejś motywacji do myślenia nad różnymi sprawami. Pewnie jest też ogólna potrzeba kontaktu z ludźmi. Ale jest ten, dość silny motyw, że pewne minimum przyjemności chcę z dyskusji mieć, a przynajmniej nie mieć jawnego dyskomfortu, poczucia straty czasu, "kopania się z koniem", uczestniczenia w czymś niemiłym, niefajnym.
Są dyskutanci, których postrzegam jako takich, którzy maja na celu w dyskusji zrobić oponentowi przykrość, zepsuć tą przyjemność, jaką można by mieć z dyskutowania. Niektórzy najwyraźniej wręcz chcieliby chyba dyskusję uczynić partnerom w dyskusji zniechęcającą, nieznośną. Pewnie tak mają.
Sam jestem za tym, aby jak ktoś ku czemuś uparcie dąży, dostał, co chce. Jeśli ktoś najwyraźniej ma na celu zniechęcenie mnie do dyskusji, to mnie zniechęci. A ja przestanę z nim dyskutować.
Jakie praktyki dyskusyjne uważam za mocno zniechęcające?
- Przedstawię tutaj swoją subiektywną listę, która wzięła się głównie z doświadczeń dyskusyjnych na tym forum (ale nie tylko na tym forum):
1. Ciągłe napaści personalne, obraźliwe sformułowania.
2. Silne nadinterpretowanie przedstawianych myśli, wymuszające nieustanne prostowanie w stylu "przecież kompletnie nie o to tutaj chodziło!".
3. Ogłaszanie przez dyskutanta swojej wyższości pod jakimkolwiek pozorem.
4. Stosowanie taktyki zdartej płyty, czy inne techniki manipulacji bazujące na uznaniu, iż jeśli ktoś wiele razy stwierdzi coś, to niezależnie od stopnia uzasadnienia owego czegoś, w końcu to zostanie zaakceptowane.
5. Nie czytanie, albo skrajna niechęć do podjęcia próby zrozumienia, co druga strona pisze, objawiające się odpowiedzią na zupełnie inny problem, niż ktoś go postawił, ale upieranie się przy tym, że chodziło właśnie o to, co ktoś sobie sam jako wypowiedź wyfantazjował.
6. Skrajnie fajterski styl dyskusji, czyli inaczej CZEPIANIE SIĘ DOSŁOWNIE WSZYSTKIEGO, każdej bzdury (często byle nie meritum wypowiedzi).
Jeśli oponent wymusza mi dyskusję, w której praktycznie każdą jego wypowiedź trzeba prostować, bo co drugie zdanie jest jakaś forma nadużycia, przekłamania, nadinterpretacji, niedoczytania czegoś, co jest dwa zdania dalej, zignorowania czegoś, co było powiedziane itp. itd. to mi się po prostu nie chce tych nieustannych prostowań czynić, a więc i dyskutować z kims takim. Szkoda mi czasu, szkoda energii, szkoda mojej frustracji. Wtedy odpadam. Dziękuję za dyskusję z kimś takim.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33529
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 2:27, 29 Cze 2024 Temat postu: Re: Co czyni dyskusję nieznośną, totalnie zniechęcającą?... |
|
|
Tu na forum mamy takiego dyskutanta, który właściwie nie dyskutuje, lecz OGŁASZA SWOJE.
Czym się różni wg mnie dyskutowania od tylko ogłaszania własnego stanowiska?
- Różni się ZAINTERESOWANIEM SENSEM PRZEDSTAWIANYCH IDEI.
Jest taka cecha dobrej dyskusji, jaką jest CIEKAWOŚĆ JEJ UCZESTNIKÓW.
Dyskutant, który tylko ogłasza własne stanowisko, nie jest niczego ciekaw, nie odpowiada na sugestie, aby coś przedyskutować, nie zajmuje się niczym ponad agitowaniem za tym, co sam głosi.
Taki dyskutant w szczególności nie rozważy tego, co jest trudne w jego poglądach. To co trudne, problematyczne, co WŁAŚNIE NALEŻAŁOBY WYJAŚNIĆ jeśli się rzeczywiście wierzy w swoją ideę dla dyskutanta ogłaszającego swoje jest właśnie najgorszą rzeczą, czymś co on będzie chciał zignorować, odrzucić, spacyfikować.
Bo taki dyskutant nie wierzy w to, że jego idea w ogóle się jest w stanie bronić uczciwym rozumowaniem.
Taki dyskutant w głębi duszy jest przekonany, że jego ideę trzeba bronić:
- ukrywaniem tego co niewygodne
- wciskaniem wszystkim na siłę, w szczególności manipulując, zwodząc wszystkiego tego, co wygląda na wspierające ową ideę.
Dyskusja z tak nastawionym dyskutantem jest skrajnie jednostronna. Tu niczego przeciw ideom owej osoby się nie rozważy, bo natychmiast gdy ów dyskutant się zorientuje, że coś trudnego w jego przekonaniach jest poruszone, ów dyskutant uruchomi swój program uników, ignorowania, przekręcania tego, co zostało powiedziane, przekierowywania uwagi na kwestie pozamerytoryczne, najczęściej personalne. Dodatkowo też po prostu wtedy z uporem będzie powtarzał w kółko swoje - nieważne, że nie na temat, nieważne, że akurat ciekawy problem jest inny. On teraz znowu głosi to samo, co już 20 razy głosił, ale teraz też to zrobi, dzięki czemu nie zajmie się tym, co jest dla niego trudne.
Z takim dyskutantem nie ma ciekawej dyskusji. Jest tylko mordęga, jest nuda związana z tym, że taki ktoś głosi ciągle to samo i na nowe nie jest w stanie zabrać sensownego głosu. Szkoda czasu na taką dyskusję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33529
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 13:15, 29 Cze 2024 Temat postu: Re: Co czyni dyskusję nieznośną, totalnie zniechęcającą?... |
|
|
Dyskutant typu "władca absolutny wszelkiego stwierdzania".
Mamy tu takiego dyskutanta, który najwyraźniej czuje się na tyle WŁADCĄ WSZELKIEGO STWIERDZANIA, ze nie zamierza się naginać nijak do tego, co jego partnerzy dyskusyjni przedstawiają. Taki dyskutant uważa się za władnego stwierdzać czym jest wypowiedź jego oponenta - to on ogłasza, co ktoś "tak naprawdę napisał", nawet jeśli druga strona się z tym nie zgadza.
Dyskutant władca wszelkiego stwierdzania ma się za absolutnego sędziego - on po prostu określa, co jest czym w dyskusji, niezależnie od tego, co by miała do powiedzenia druga strona. Inaczej mówiąc, z takim dyskutantem (w innym znaczeniu słowa) "po prostu nie ma dyskusji".
Moje osobiste doświadczenia z tą postacią dyskutantów są dość jednoznacznie pesymistyczne - z takim skrajnie władczym, uważającym się za "dyskusyjnego boga" dyskutantem nie da się dogadać. On tego dogadania najczęściej po prostu nie chce i zrobi wszystko, aby torpedować to, co ku jakiejś formie uzgodnienia prowadzi.
Ostatecznie z takim dyskutantem i tak przyjdzie się rozejść. Sprawa stanie na tym, że on ogłosi odgórnie swój manifest jako to (rzekomo) "jest" (i tylko tak może być). My możemy oczywiście też ogłosić własne stanowisko w sprawie. Ewentualnie zewnętrzny obserwator wypracuje swoje własne zdanie w danej sprawie, bazując na tym, co ogłosiły strony.
Taka postawa dyskusyjna jest z tych bardzo mocno zniechęcających do dyskutowania. Nie ma tu wielkiej nadziei na to, że dyskusja rozwinie się w coś innego, jak tylko ogłoszenie przez strony swojego stanowiska i rozejście się bez żadnego uzgodnienia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33529
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:35, 30 Cze 2024 Temat postu: Re: Co czyni dyskusję nieznośną, totalnie zniechęcającą?... |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dyskutant typu "władca absolutny wszelkiego stwierdzania".
Mamy tu takiego dyskutanta, który najwyraźniej czuje się na tyle WŁADCĄ WSZELKIEGO STWIERDZANIA, ze nie zamierza się naginać nijak do tego, co jego partnerzy dyskusyjni przedstawiają. Taki dyskutant uważa się za władnego stwierdzać czym jest wypowiedź jego oponenta - to on ogłasza, co ktoś "tak naprawdę napisał", nawet jeśli druga strona się z tym nie zgadza.
Dyskutant władca wszelkiego stwierdzania ma się za absolutnego sędziego - on po prostu określa, co jest czym w dyskusji, niezależnie od tego, co by miała do powiedzenia druga strona. Inaczej mówiąc, z takim dyskutantem (w innym znaczeniu słowa) "po prostu nie ma dyskusji". |
Uzupełnieniem maskarady związanej z przekręcaniem tego, co pisze oponent jest przedstawianie przez owego dyskutanta kolejnego arbitralnego stwierdzenia jako "uzasadnienie" poprzedniego arbitralnego stwierdzenia. Stwierdzenie jeszcze raz swego, może czasem połączone z komentarzem typu personalnego, albo użyciem nieco innego sformułowania, lecz nie zawierające żadnych nowych nawiązań, żadnej nowej treści przez naszego forumowego stwierdzacza, jest ogłaszane jako "uzasadnienie".
Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, iż koncepcja uzasadnienia tezy sama w sobie jest filozoficznie złożona, ciekawa, nieoczywista. Jednak chyba intuicja większości osób będzie taka, że wprost powtórzenie poprzedniego stwierdzenia nie jest jego uzasadnieniem, tylko właśnie powtórzeniem. To nie jest to samo. I nawet jeśli się opatrzy takie stwierdzenie poprzedniej tezy jakimś pakietem dodatkowych zapewnień, deklaracji na poboczne tematy różne, to dalej nie będzie to uzasadnieniem owej tezy.
Co ciekawe, wspomniany dyskutant zdaje się być jakoś szczery w swoim przekonaniu, że jak jeszcze raz powtórzy to samo, to tym sposobem "uzasadnia" wcześniej ogłoszoną tezę. Mam hipotezę, iż może to funkcjonować w jego umyśle tak, iż paradygmatem podstawowym (epistemicznym) owej osoby jest rozumienie prawdziwości, jako uzyskanie zgody, czy innej formy deklaracji zgodności ze stwierdzającym przez odbiorcę. Prawdziwość tak rozumiana, nawet jeśliby była osiągana totalnie manipulacyjnymi metodami, wymuszeniem, przemocą mentalną, mataczeniem wciąż byłaby w tym rozumieniu "prawdziwością". Jeśliby zatem odbiorca - przytłoczony naporem powtórzeń w kółko tego samego, zgnębiony negatywnymi opiniami na swój temat, przestraszony groźbami - w końcu ogłosił "dobra, skoro tak, to ja się zgadzam z twoja tezą", to we wspomnianej metodologii epistemicznej oznaczałoby, iż wykazano prawdziwość tezy.
Podejrzewam, że dokładnie tak to w umyśle wspomnianego dyskutanta działa, czyli że żadna niezależna od przemocy i manipulacji mentalnej odbiorcą próba dogadywania sensów nie ma znaczenia, jako że liczy się tylko to, czy udało się wymusić zgodę.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33529
Przeczytał: 76 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 0:17, 02 Lip 2024 Temat postu: Re: Co czyni dyskusję nieznośną, totalnie zniechęcającą?... |
|
|
Dlaczego proste zanegowanie najpierw tezy oponenta, a potem osoby oponenta nie jest jeszcze dyskusją, a co najwyżej wstępem do ewentualnej dyskusji?
- bo samo przedstawienie stanowiska nie odróżnia poglądów sprawdzonych w argumentacji od dowolnych innych. To dopiero podjęcie myśli, jakie się wyłoniły, ocenienie ich pod różnymi kątami daje szansę na ustalenie wartości argumentacji.
Mamy tu forum dyskutanta, który nie wchodzi w te ciekawe, związane z potrzebą nieszablonowego spojrzenia na sprawy myśli. Zamiast zająć się tym, co rzeczywiście postawiono w tej dyskusji, po prostu jeszcze raz ogłasza to, co już wcześniej wiele razy deklarował. Ale taką postawę trudno uznać za wartościowe dyskutowanie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|