|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 21:07, 20 Kwi 2022 Temat postu: Bóg jest nieskończony czy realny? |
|
|
Od jakiegoś czasu rośnie we mnie rezerwa przed używaniem w odniesieniu do Boga przymiotnika nieskończony. W naszej katolickiej tradycji jest to często stosowany atrybut określający Boga. Mi on od lat nie pasuje mentalnie. Zastanawiałem się, czy ma on jakieś znaczące podstawy w tekstach biblijnych...
Wyszukiwarka sformułowań zastosowana do Nowego Testamentu w redakcji Biblii Tysiąclecia dała mi jedno trafienie frazy "nieskończ" (specjalnie jej nie kończyłem, aby uwzględnić polską odmianę czasownika):
(List do Efezjan 3:20) Temu zaś, który mocą działającą w nas może uczynić nieskończenie więcej, niż prosimy czy rozumiemy,
Zajrzałem do Biblii interlinearnej, gdzie są bardziej oryginalne postaci tłumaczeń. Tam słowo, które Biblia Tysiąclecia tłumaczy na "nieskończenie" jest przetłumaczone na "hyper ekperissou" z polskim odpowiednikiem "ponad wszelką miarę". Niby prawie to samo, ale różnica jest.
Sprawdziłem jeszcze w pismach Starego Testamentu i nic nie znalazłem - nie pojawia się tam słowo "nieskończony".
Warto zauważyć, że idea nieskończoności jest mocno filozoficzna, rozwijana przez wieki. Zastanawiam się, czy w ogóle którykolwiek ewangelista, czy autor Tory znał takie słowo, które byłoby odpowiednikiem choćby zgrubnym dzisiejszego pojęcia nieskończoności. Uważam, iż jest na to mała szansa. Co prawda samo pojęcie było używane jeszcze przed Chrystusem przez greckiego filozofa Zenona z Elei (z jego słynnymi paradoksami Zenona), to nie przypuszczam, aby było owo pojęcie używane na tyle powszechnie, iż by znali je twórcy Biblii, albo nawet jeśli je znali, to pragnęliby go użyć w pismach skierowanych do przeciętnego starożytnego odbiorcy.
Dzisiejsze rozumienie tego pojęcia wzięło się z bardzo zaawansowanych koncepcji matematycznych, które impuls dostały dopiero w 17 wieku. Jeśliby zatem nawet jakikolwiek twórca Biblii o nieskończoności w swoich opisach myślał, to i tak byłaby to nieskończoność zupełnie inaczej rozumiana, niż w XXI wieku.
Tymczasem mamy w tradycji teologicznej liczne sformułowania na temat Boga zawierające określenie "nieskończoność". Bóg ma być:
- obdarzony nieskończoną wiedzą
- nieskończoną mocą
- nieskończony w ogóle
Ostatnio w dyskusji pojawił się też wątek, że grzech popełniony przez człowieka Boga "nieskończenie obraża".
Niektórzy z nieskończonej mocy i wiedzy przypisywanej Bogu pichcą różne paradoksy, które z kolei można interpretować jako wątpliwość co do samego istnienia Boga.
Nie wiem, gdzie tego szukać, ale ciekaw jestem z jakiego okresu, przez kogo użyte i w jakim kontekście pochodzą pierwsze sformułowania o nieskończoności w kontekście Boga...
Teraz spróbuję wyjaśnić, dlaczego używanie tego słowa "nieskończoność" uważam za przynajmniej niefortunne w kontekście opisywania atrybutów Boga. Powodów, oprócz wskazanego wyżej braku podstaw w postaci bezpośrednich wyrażeń w Biblii (jeśli się mylę, to proszę o zwrócenie mi uwagi, rzecz warta jest przedyskutowania) widzę niejeden:
1. Pojęcie nieskończoności jest nacechowane paradoksalnością
Tu mamy na przykład paradoksalny rozkład kuli, powiązany z ideą pewnika wyboru, mamy "dziwne" zachowania się idei w postaci: coś dodane do nieskończoności nie zmienia wyniku, bo jest nim i tak nieskończoność. Paradoksalność czegoś jest ideą bliską pojęcia bzdury, czegoś bezsensownego. Nieskończoność "zbyt ochoczo" przyznawana Bogu czyni według mnie samo pojecie Boga zbliżającym się do paradoksu, czyli nawet bzdury. Właściwie to ono w pewien sposób podważa ideę Boga.
2. Pojęcie nieskończoności jest w swoim funkcjonowaniu SEPARUJĄCE od wszystkiego co znamy Bóg "nieskończony" to Bóg obcy, niezrozumiały totalnie, z innego świata. Nie jest to raczej "Bóg więzi", lecz Bóg gdzieś tam odległy jak od najdalszych galaktyk. Jest to Bóg emocjonalnie odseparowany, taki że idea miłości wręcz nie bardzo do niego pasuje. A przecież Bóg jest miłością.
3. Pojęcie nieskończoności daje się - już w sposób mniej separujący mentalnie ludzki umysł - zastąpić określeniami może nie aż tak abstrakcyjnymi, ale ilustrującymi wielkość Boga. W opisie cytatu wyżej mieliśmy sformułowanie "ponad wszelką miarę". Ja bym tu dorzucił "w sposób niewyobrażalny dla człowieka", także "tak wielkie ... że nie sposób jest tego opisać" itp. Te przedstawione przeze mnie sformułowania też wyrażają ideę wielkości Boga, też zawierają element czci, ale już nie wikłają umysłów w zastanawianie się nad paradoksami idei nieskończoności, nie pozwalają wrogom religii na przypuszczanie ataków o te paradoksy opartych.
4. Pojęcie nieskończoności już w matematyce jest bardzo trudne, ale zastosowane do kontekstów osobowych właściwie NIE WIADOMO CO ZNACZY. Jego zastosowanie prędzej ROZMYWA ZNACZENIA, niż przybliża cokolwiek w komunikatach. I tak nikt nie wie, co by miała znaczyć wiedza "nieskończona", więc zastosowanie takiego przymiotnika nikomu niczego nie wytłumaczy. Jeśli zaś chodzi po prostu o WZBUDZENIE WIĘKSZEJ CZCI dla Boga, to może dałoby się to osiągnąć innymi określeniami.
Przypuszczam bowiem, że taka jest przyczyna powszechności używania czasownika "nieskończony" w teologii - pragnienie wzbudzenia w ludziach tak wielkiej czci, połączonej chyba z lękiem, jak tylko to się da. Tylko czy - żywemu - Bogu na pewno o to chodzi. Nie znam żadnej wypowiedzi Jezusa, w której pojawiłoby się słowo nieskończoność. Jest określenie w stylu: dla Boga "wszystko" jest możliwe. To by mogło sugerować wszechwiedzę w rozumieniu wiedzy nieskończonej. Ale niewykluczone jest, że owo sformułowanie było po prostu emocjonalnym wyrażeniem swojego zdumienia dla cudu, który się dokonał. I ten ktoś wtedy wcale nie myślał o kontekstach "wszystko" zbliżających się do takiego "filozoficznego wszystko".
Wiem, że tutaj poruszam temat mocno niepolitycznie. Przyjęło się, że mówimy o Bogu "nieskończony" więc zapewne ktoś czytający te moje wywody pomyśli, iż się czepiam, wypisuję jakieś wydumane totalnie bzdury. Bo przecież "wszyscy wiedzą", że jest tak, jak to się tradycyjnie formułuje.
Niektórym się będzie wydawało, że chcę tymi uwagami odjąć Bogu jakąś część przynależnej mu czci. W mojej intencji jest jednak raczej odwrotnie! Ja raczej chciałbym Bogu PRZYWRÓCIĆ cześć - tym razem w postaci już MOŻLIWEJ DO OGARNIĘCIA MENTALNIE, CZYLI REALNEJ. Uważam, ze to wrzucenie nieskończoności w teologiczne sformułowania, jest zabiegiem językowym bez uzasadnienia, który czyni więcej złego niż dobrego. Ten zabieg czci wcale nie zwiększa (człowiek i tak tyle jest jej z siebie wykrzesać, na ile mu pozwala jego wyobraźnia, możliwości mentalne, więcej niż maks nie da się osiągnąć - z samej definicji maksimum), ale ją właściwie pomniejsza, bo w cichych nieuświadomionych sugestiach podważa realność idei Boga.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 7:10, 21 Kwi 2022 Temat postu: Re: Bóg jest nieskończony czy realny? |
|
|
Od lat mam "takie hobby". że zastanawiam się, jak język, który do opisu rzeczywistości używamy, wpływa na postrzeganie tej rzeczywistości. Wydaje mi się, że w przypadku tłumaczeń Biblii mamy tu szczególnie duży materiał na przykłady.
Właściwie każde słowo z Biblii, z jej greckiego oryginału, można w tłumaczeniu próbować zastępować jakimś współczesnym odpowiednikiem. Problem w tym, na ile wtedy tłumacz KREUJE nie istniejący w oryginale przekaz.
W moim przekonaniu jest wiele słów, używanych w tłumaczeniach Biblii, które swoim użyciem wykreowały właściwie teologię. Weźmy takie słowa jak: chrzest, nawrócenie, potępienie, kościół, które spotykamy w tłumaczeniach Biblii. Jeśli się zastanowimy nad znaczeniem oryginalnych greckich sformułowań w kontekście tego co typowy odbiorca będzie domniemywał z użytych dzisiaj ich odpowiedników, to wyjdzie na to, iż jest tu wielkie pole do rozmaitych wątpliwości.
Choćby właśnie słowo "nawrócenie". W oryginale znaczy ono "zmienić myślenie". Jezus mówiący "jeśli się nie nawrócicie, to ..." (typowy przekład), a znaczenie "jeśli nie zmienicie swojego myślenia to ...". Można powiedzieć, że się czepiam. Ale przecież słowo "nawrócić się" jest aktualnie rozumiane dość jednoznacznie jako przystąpić do określonej wspólnoty wyznaniowej. Takie rozumienie istotnie zawęża pierwotny przekaz, który - w momencie gdy Jezus owe słowa wypowiadał - nie mogły odnosić się do żadnej konkretnej wspólnoty, bo takiej wspólnoty jeszcze nie było. Więc Jezusowi o co innego raczej chodziło.
Słowo "chrzest" oznacza w oryginalne greckim też "zanurzenie". Czy Jezusowi, gdy używa owego słowa bardziej chodzi o to, że będą główki dzieci kropione wodą święconą, czy może chodziło mu o bardziej duchową treść - o jakieś zanurzenie się duszy wiernego w Bogu?...
Słowo "kościół", które też pojawia się w aktualnym tłumaczeniu Biblii sugeruje, jakby Jezus wypowiadał się o tym kościele, który dzisiaj znamy. Tymczasem słowo "eklezja" jest bardziej ogólne - oznacza wspólnotę, zgromadzenie - niekoniecznie będące tym kościołem, który funkcjonuje w XXI wieku. Raczej nie o tym kościele się wypowiada Jezus, bo przecież nikt z odbiorców o tym kościele nic nie wiedział, więc słowa Jezusa byłyby przy takiej interpretacji niezrozumiałe.
Słowo "potępienie" jest z kolei tłumaczone z wyrazu, który właściwie oznacza (też) "osądzenie". Sądzenie nie pociąga za sobą automatycznie potępienia, może być związane z wybronieniem się danej osoby od zarzutów. Oczywiście jest też kontekst bliższy negatywnemu werdyktowi sądu, ale czy aby na pewno możemy twierdzić, iż Jezusowi tylko o to chodziło?...
Nie chcę tutaj wymądrzać się, że wiem na pewno, jaką treść przekazują konkretne sformułowania w Biblii. Nie jestem znawcą starożytnej greki, czy badaczem kultury tamtych czasów, tylko nieco liznąłem tych zagadnień. Niewykluczone jest, że w tym, czy innym przypadku są istotne argumenty za takim, czy innym potraktowaniem owego słowa. Ale może też i są argumenty za innym potraktowaniem.
Język kreuje nam postrzeganie Biblii. Wiele jej sformułowań w ujęciu np. bardziej ogólnym znaczy coś znacząco innego, niż to postrzegałby typowy odbiorca XXI wieku. Tak z językiem w ogóle jest, że wyznacza on rozumowanie, nie tylko je opisuje. Hipoteza Sapira-Whorfa [link widoczny dla zalogowanych] (w tej słabszej wersji) jest dość powszechnie uznawana. W przypadku jednak takiej księgi jak Biblia, która dla wielu wierzących jest niejako tekstem definiującym, konstruującym postulaty postrzegania i rozumowania znaczenie odczytania pierwotnej intencji jest szczególnie duże. Jeśli użyjemy jakiegoś współczesnego słowa, które nawet w jakimś stopniu pasuje do znaczenia oryginału, ale jednak (co zawsze jakoś tam występuje) ma też różnice z owym znaczenie oryginału, to w istocie kreujemy za pomocą samego przekładu teologię. A przecież - rzekomo - to samą Biblią chcemy konstytuować nasze myślenie i normy etyczne.
Jeśli chcielibyśmy na poważnie zadawać sobie pytanie: co Bóg chce nam powiedzieć za pomocą tekstu Biblii? to jednak należy być bardzo ostrożnym w stosowaniu gotowej interpretacji słów współcześnie używanych. Bo jeśli tu się coś nie "zepnie" z pierwotnym znaczeniem, to wyjdzie na to, że my sami ustaliliśmy sobie teologię, sami wykreowaliśmy znaczenia, a nie wzięliśmy je z pierwotnej intencji twórców Biblii.
Oczywiście ten problem ZAWSZE BĘDZIE WYSTĘPOWAŁ. Więc nie chcę tutaj występować jako ktoś, kto po prostu krytykuje aktualne tłumaczenia. Nie, nie jestem tu po prostu krytykantem, czy osobą mówiącą "ja wiem lepiej, róbcie tak, a tak". Jako osoba, która parę groszy zarobiła na tłumaczeniach książek wiem, że problem wierności przekładu nie ma idealnego rozwiązania ([link widoczny dla zalogowanych]). Ale też uważam, że warto o tym zagadnieniu jest mówić, warto jest być ostrożnym w wyciąganiu wniosków z jednego konkretnego tłumaczenia Biblii, czy jakichkolwiek innych z resztą ksiąg.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Semele
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23220
Przeczytał: 55 tematów
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 10:52, 21 Kwi 2022 Temat postu: |
|
|
Nieskończenie realny...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
TS7
Dołączył: 29 Wrz 2021
Posty: 487
Przeczytał: 0 tematów
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:42, 21 Kwi 2022 Temat postu: |
|
|
Takie trudne?
[link widoczny dla zalogowanych]
[link widoczny dla zalogowanych]
Podstawowe znaczenie matematyczne:
"Zawsze da się plus jeden."
Co w tym trudnego?
====
Trochę historii:
KLEMENS RZYMSKI
PIERWSZY LIST DO KORYNTIAN (spoza kanonu Biblii)
Ok. 96 AD?
4ty Papież?
[link widoczny dla zalogowanych]
ROZDZIAŁ 30
Skoro są to dla nas rzeczy oczywiste, to - gdy wejrzeliśmy już w głębie Bożej wiedzy -
powinniśmy teraz czynić w należytym porządku wszystko to, co Pan nam rozkazał wypełniać
w wyznaczonym czasie. Rozkazał On, by ofiary i cała służba Boża odbywały się nie przypadkowo
i bezładnie, lecz w określonych czasach i godzinach. Gdzie i przez kogo mają być sprawowane. On sam
wyznaczył swoim najwyższym postanowieniem, aby wszystko odbywało się w sposób święty zgodnie
z Jego życzeniem i miłe Jego woli. Ci zatem, co w wyznaczonym czasie składają swoje ofiary, mili są Mu
i szczęśliwi, gdyż stosując się do poleceń Pana nie błądzą. Arcykapłanowi bowiem zlecona została
właściwa mu służba Boża, kapłanom zostało wyznaczone właściwe im miejsce i lewitów powołano do
właściwej im posługi. Człowieka świeckiego wiążą prawa właściwe świeckim.
ROZDZIAŁ 31
Niechaj każdy z nas, bracia, stara podobać się Bogu, tam gdzie go postawiono, postępując zgodnie
z czystym sumieniem, z godnością, nie przekraczając reguł określających jego miejsce w służbie Bożej.
Nie wszędzie, bracia, składa się ofiary ustawiczne, ofiary błagalne lub ofiary za błędy i grzechy, ale
jedynie w Jerozolimie. A i tam nie składa się ich gdziekolwiek, lecz tylko przed świątynią, na ołtarzu, po
dokładnym zbadaniu zwierzęcia ofiarnego przez arcykapłana i przez wspomniane sługi Boże. Ci, którzy
czynią coś niezgodnie z Jego wolą, zasługują na karę śmierci. Widzicie, bracia: im większą zaszczycono
nas wiedzą, tym większe też zagraża nam niebezpieczeństwo.
ROZDZIAŁ 32
Apostołowie głosili nam Ewangelię, którą otrzymali od Jezusa Chrystusa, a Jezus Chrystus został
posłany przez Ojca. Chrystus przychodzi zatem od Boga, Apostołowie zaś od Chrystusa. Jedno i drugie,
w tym właśnie porządku, stało się zatem z woli Bożej. Pouczeni przez Jezusa Chrystusa, w pełni
przekonani przez Jego zmartwychwstanie, umocnieni w wierze w słowo Boże, wyruszyli Apostołowie
w świat i z tą pewnością, jaką daje Duch Święty, głosili dobrą nowinę o nadchodzącym Królestwie Bożym.
Nauczając po różnych krajach i miastach, spośród pierwocin [swojej pracy] wybierali ludzi
wypróbowanych duchem i ustanawiali ich biskupami i diakonami dla przyszłych wierzących. A nie jest to
nic nowego. Przed dawnymi wiekami pisano już o biskupach i diakonach. Tak bowiem mówi gdzieś Pismo
Święte: „Ustanowię biskupów ich w sprawiedliwości, a diakonów ich w wierze”.
ROZDZIAŁ 33
Cóż w tym dziwnego, że Apostołowie, którym w Chrystusie Bóg zlecił tak wielkie dzieło,
ustanowili również biskupów i diakonów. Błogosławiony Mojżesz, „wierny sługa w całym domu Bożym”,
zapisał w księgach świętych wszystkie polecenia, jakie otrzymał. Poszli za nim też pozostali prorocy, dając
wraz z nim świadectwo ogłoszonym przez niego prawom. Kiedy godność kapłańska stała się przedmiotem
zazdrości i pokolenia [Izraela] zaczęły się kłócić, któremu z nich ten zaszczyt się należy, Mojżesz rozkazał
dwunastu wodzom pokoleń, żeby przynieśli mu laski z wypisanymi na nich imionami każdego pokolenia.
A wziąwszy je związał i opieczętował pierścieniami wodzów, po czym złożył w namiocie świadectwa na
ołtarzu Boga. Zamknąwszy zaś namiot, opieczętował zamknięcie w taki sam sposób jak laski. Wówczas im
powiedział: „Bracia, ta laska, co zakwitnie, wskaże nam pokolenie, które wybrał Bóg na swoich kapłanów
i swoje sługi”. Nazajutrz zwołał cały Izrael, sześćset tysięcy mężów, pokazał pieczęcie wodzom pokoleń,
a następnie otworzył namiot świadectwa i wyjął laski. I okazało się, że laska Aarona nie tylko zakwitła,
lecz nawet wydała owoce. Co myślicie, umiłowani? Czy Mojżesz nie wiedział z góry, że tak właśnie się
stanie Wiedział doskonale, lecz postąpił w ten sposób, żeby uniknąć zamętu w Izraelu, a zarazem żeby
oddać cześć imieniu prawdziwego i jedynego Boga, któremu chwała na wieki wieków. Amen.
ROZDZIAŁ 34
Także i nasi Apostołowie wiedzieli przez Pana naszego Jezusa Chrystusa, że będą spory o godność
biskupią. Z tego też powodu, w pełni świadomi, co przyniesie przyszłość, wyznaczyli biskupów
i diakonów, a później dodali jeszcze zasadę, że kiedy oni umrą, inni wypróbowani mężowie mają przejąć
ich posługę. Uważamy zatem, że nie jest rzeczą słuszną odsuwać od tej posługi ludzi, którzy wyznaczeni
przez Apostołów lub też później przez innych wybitnych mężów za zgodą całego Kościoła służyli
owczarni Chrystusowej w sposób nienaganny, z pokorą i spokojem, bez małostkowości, i którym od
dawna wszyscy dają dobre świadectwo. I niemały byłby to błąd pozbawiać godności biskupiej tych, co
składają Bogu ofiary w nieskazitelnej pobożności. Szczęśliwi ci prezbiterzy, którzy zakończyli już swoją
drogę! Dla nich przynajmniej dobiegła ona właściwego kresu, przynosząc oczekiwane owoce. Nie
potrzebują się lękać, że ktoś może ich usunąć z wyznaczonego im stanowiska. Widzimy bowiem, że
niejednego odsunęliście od służby Bożej, choć żyjąc szlachetnie sprawował ją w sposób nienaganny
i zasługujący na powszechny szacunek.
(...)
ROZDZIAŁ 37
Zajrzyjcie znów do listu błogosławionego Apostoła Pawła. Co wam najpierw napisał, na samym
początku głoszenia Dobrej Nowiny? Prawdziwie natchniony Duchem Świętym pisał wam o sobie, Kefasie
i Apollosie, gdyż już wtedy tworzyliście stronnictwa. Wina wasza była jednak wówczas mniejsza, bo
tworzyliście owe stronnictwa wokół Apostołów o niezaprzeczalnym autorytecie i wokół człowieka prze
nich uznawanego. Dzisiaj zaś, pomyślcie tylko, jacy to ludzie was zwiedli na manowce i sprawili, że
cieszycie się już mniejszym uznaniem i przygasła sława waszej miłość braterskiej. To wstyd, umiłowani,
wielki wstyd i rzecz niegodna życia w Chrystusie, słyszeć, że ów niezachwiany i stary Kościół w Koryncie
przez jedną czy dwie osoby buntuje się przeciw swym prezbiterom. A wieść ta dotarła nie tylko do nas,
lecz i do tych, którzy nie podzielają naszej wiary, tak że z powodu waszego szaleństwa imię Pana jest
znieważane, a i wy sami narażacie się na niebezpieczeństwo
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33813
Przeczytał: 61 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 12:55, 21 Kwi 2022 Temat postu: |
|
|
TS7 napisał: | Takie trudne?
Podstawowe znaczenie matematyczne:
"Zawsze da się plus jeden."
Co w tym trudnego? |
Trudność, jedna rzecz, ale przełożenie idei nieskończoności z matematycznego jej rozumienia na inne pojęcia to coś bardzo nieoczywistego.
Przy czym trudność też występuje - niekoniecznie w samym zdefiniowaniu - ale już dalej w użyciu, w nieintuicyjności wniosków.
[link widoczny dla zalogowanych]
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|