Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33380
Przeczytał: 73 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:48, 01 Wrz 2024 Temat postu: Atawistyczne ustalanie wrogów i personifikacja problemów |
|
|
Z pewnymi ludźmi bardzo trudno jest ustalić nawet same proste fakty na temat rozpatrywanych problemów, zagadnień w dyskusji. Niektórzy bardzo silnie tak mają, że praktycznie dowolny problem natury nawet czysto teoretycznej, niepersonalnej konwertują do celów o atawistycznym rodowodzie:
1. Ustalić kto tu jest wrogiem
2. Dać personalny odpór wrogowi
3. Sprawdzić, czy jeszcze nie da się powiększyć przewagi nad tym wrogiem, czy innymi wrogami w okolicy.
W słabszej formie zamiast wroga będzie tylko konkurent, oponent, w silniejszej będziemy mieli z wrogiem na śmierć i życie.
Jak się człowiek zetknie z osobą, która ów atawizm ma przemożny, nieopanowany, to właściwie nie da się z nią pogadać tak na dłużej o niezależnych od personalnego sporu problemach, czy aspektach. Bo taka osoba, nawet zupełnie neutralne wobec niej zagadnienia odczyta jako formę ataku personalnego, poczuje się wyzwana na pojedynek i zacznie toczyć walkę personalną. I tak będzie, niezależnie od tego co było pierwotnym zagadnieniem.
Zdaję sobie sprawę, że sam też temu atawizmowi podlegam. Ale chyba od lat obserwuję się pod tym kątem, starając się nie ulegać tej zwierzęcej części mojej psychiki. W szczególności, gdy nagle poczuję się zaatakowany, staram się przymusić do uznania, iż może moje odczucie, że ktoś miał personalne intencje, było mylne, wynikało z mojego przeczulenia, nastawienia się bez wyraźnych przesłanek. A nawet jeśli ktoś miał jakąś tam intencję napastliwą, to też wcale nie oznacza, iż ja muszę na nią odpowiedzieć symetrycznie (czy nawet asymetrycznie, z silniejszym odwetem...), bo przecież mogę zignorować ten aspekt napastliwości i skupić się na merytorycznej (o ile taka wystąpiła) części uwag.
Z niektórymi to może nie przejść...
Są osoby tak silnie nastawione na konfrontację, że właściwie kompletnie z niczego będą się dopatrywać rzuconego im wyzwania. Są osoby, typu:
- jak się ktoś ośmieli mieć inne zdanie w omawianej sprawie - poczują się głęboko tym dotknięci i uznają, iż należy im się twardy odwet na taką "zniewagę"
- jeśliby nawet ktoś się ośmielił tylko coś dopowiedzieć - to też będzie to w ich odbiorze "nieuprawnione mieszanie dodatkowych aspektów, obliczone na krytyczny odczyt spraw", a więc to też będzie powód do twardego odwetu z tego tytułu.
- a jeśliby nawet ktoś się zgodził z takim konfrontacyjnym, to też bardzo często (znam osobiście ludzi, którzy właśnie tak nieraz reagują) ta zgoda zostanie odrzucona - czasem z racji na to, że została nie tak sformułowana, czasem dlatego, że jest jakoś niewystarczająca, "nieprzemyślana", albo może jest w tym ironia...
- także brak odpowiedzi - milczenie - będzie przez takowych uznane za formę ataku na nich. Bo owo milczenie, w ich przekonaniu, będzie samo w sobie krytyką tego, co powiedzieli.
Wobec osób silnie doszukujących się konfrontacyjnych intencji właściwie nie ma żadnej metody prowadzenia jako tako rozsądnej dyskusji.
|
|