|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 20:53, 13 Sie 2021 Temat postu: Asymetria w odbiorze pozytywnej i negatywnej oceny |
|
|
Od dłuższego czasu, jeśli ktoś mnie w dyskusji "krytykuje" na zasadzie, że napisze "Michał jest niedorozwinięty", czy "Michał to głupek", to ja uznaję taką treść za REALNIE BRAK KRYTYKI, lecz za powiedzenie MERYTORYCZNEGO NIC.
Krytyka dla mnie - w znaczeniu aby w ogóle się nią zainteresować - zaczyna się dopiero od momentu, gdy ktoś
- wskaże CO mu się nie podoba w mojej wypowiedzi
- wskaże DLACZEGO ten aspekt sprawy ująłem nieprawidłowo.
Właściwie to, abym naprawdę zaczął uznawać krytykę za zasadną na tyle, aby poważnie się nad nią pochylić, to oczekiwałbym spełnienia jeszcze warunków
- zrozumienia tego, co ja napisałem
- ZAPROPONOWANIA ALTERNATYWY wobec mojej propozycji (krytykować jest banalnie łatwo, ale to, czy mamy do czynienia z poglądem zasadnym, czy tez nie wyłania się dopiero wtedy, gdy rozważymy co jest w ogóle możliwe, co wymagałoby zaproponowania LEPSZEGO rozwiązania, niż to, które się krytykuje).
W każdym razie uważam, że krytyka typu "tylko pejoratywny epitet" nadaje się do natychmiastowego zlania z góry, uznania za coś wartego jedynie zignorowania, natychmiastowego zapomnienia jako wypowiedź totalnie bez wartości.
Ale...
ale, z racji na mój symetrystyczny sposób rozważań, zadałem sobie dość podchwytliwe pytanie: czy gdyby ktoś przedstawił mi tylko pochwałę? - to wtedy też z góry bym odrzucił ów głos jako bezzasadny i do zignorowania?
Bo niby dlaczego to co pozytywne dla mnie miałbym wyróżniać jako zasadne, zaś to co negatywne, z góry odrzucać?
Myślę, że jednak jest tu asymetria w układzie: pochwały - zjechanie czyjegoś stanowiska. Powodów dla których symetria tu według mnie nie występuje jest kilka:
1. Chyba najważniejszym powodem, dla którego nie powinno się nagan i pochwał traktować zupełnie symetrycznie jest to, że jeśli pochwała dotyka czegoś zaprezentowanego, to WIEMY CZEGO ONA DOTYCZY, mamy pozytywne stanowisko,. mamy uznanie "co jest", wiemy co oceniający wspiera. Nagana jest przeczeniem czegoś pozytywnego, a DOPÓKI NIE MA ALTERNATYWY jest NIEKONSTRUKTYWNA, samo zaprzeczenie nie niesie informacji co wspiera oceniający.
2. Jest też argumenty z psychologii dyskusji. Jakoś tak krytykantów spotyka się częściej, krytykować jest łatwiej. A to co łatwe, jednocześnie jawi się jako mniej wartościowe w porównaniu do tego, co jakoś trudniejsze. Oczywiście wiele zależy od tego, KIM JEST OSOBA OCENIAJĄCA.
3. Krytykanctwo jest domeną troli. A w dyskusjach internetowych mamy ich dostatek. Dlatego warto jest z góry założyć, że spory procent krytyk jest zwyczajnie objawem nieuporządkowania mentalnego ze strony krytykanta.
Prawdą jest też, że jeśli ktoś chwali czyjeś stanowisko, wypowiedź, do do "pełni szczęścia" fajnie byłoby aby chwalący podał powody. Ale, o ile w przypadku krytyki brak podania powodów owej krytyki dyskredytuje ową krytykę, jako silnie podejrzaną o czysty troling, to w przypadku pochwały brak powodów jest już informujący, jest wyrażeniem pozytywnym zdania dyskutanta, czyli coś wnosi do dyskusji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:09, 17 Sie 2021 Temat postu: Re: Asymetria w odbiorze pozytywnej i negatywnej oceny |
|
|
W tym kontekście pozwolę sobie trochę popsioczyć na POSTAWĘ ODRUCHOWEGO NEGACJONIZMU i negatywizmu.
Akurat w moim życiu ten aspekt sprawy odcisnął się mocnym piętnem. Miałem sporo kontaktów z osobą prezentującą postawę TOTALNEGO NEGOWANIA niemal wszystkiego, co się zdarza, postawę neurotyczną, wynikającą z braku opanowania emocji, z niepokonanego żalu, smutku, irytacji na ten świat.
Emocjonalnie motywowani negacjoniści właśnie dlatego negują, że chcieliby wykrzyczeć temu światu: ja tu cierpię, ja tu doznaję niedostatku, czemu mówię NIE! Wołam gromkie NIE, nie zgadzam się na to, jak jest, jak mnie potraktowano, jak to wszystko funkcjonuje. A skoro mogę negować to przecież mam moc. I mam złudzenie (niestety, tylko złudzenie) kontroli.
Negacjonizm uwodzi osobę, która go przejawia właśnie tym złudzeniem kontroli - jakiejś tam, ale kontroli. Oto mówię "nie!", czyli rządzę. Ile razy powiem owo "nie!", to okażę swoją sprawczość i moc zadecydowania. Zgadzanie się nie ma siły, bo jest uznaniem kogoś, a nie jest wystawieniem swojej własnej decyzji i sprawczości. Więc osoby z deficytem uznania, jakoś uznające się za skrzywdzone i niedocenione, nie zaspokoją swojej potrzeby znaczenia zgadzaniem się z innymi ludźmi. Tę emocję dostarczy jedynie postawa buntownicza, pokazująca sprzeciw.
Negowanie jest ważną zdolnością umysłu, ale też jest jest mieczem obosiecznym. W szczególności negowanie bezrefleksyjne, odruchowe jest drogą do utknięcia w jałowości, w postawie, która - po zanegowaniu ostatecznie wszystkiego - nie zostawi sobie już nic. A nawet jeśli jakieś wyjątki negacjonista totalny zrobi, nawet jeśli coś konstruktywnego sobie zostawi, to zwykle te rachityczne resztki pozytywnego myślenia będą niewystarczające aby w sposób zrównoważony myśleć i żyć. Negacjonista ostatecznie sam sobie zgotuje piekło, sam poprzykleja te negatywne etykiety wszystkiemu wokół, a potem będzie się w tym utwierdzał, będzie w jeszcze mocniej wierzył. To droga ku upadkowi...
Nie będę ukrywał, że sam trochę ciągot ku negacjonizmowi posiadam. Może dlatego tak krytycznie o nim piszę. Odczuwam bezpośrednio czym on jest i wiem, że powinienem z nim walczyć. Walczę postanowieniem. Po prostu w pewnym momencie mojego życia uznałem za konieczne uznać postulat: nie dam negacjonizmowi zapanować nad sobą, przeciwstawię mu KONSTRUKTYWIZM.
Moją odpowiedzią na programowe negowanie jest zadanie pytania: jak już wszystko zanegujesz, to co dalej?
- Strzelisz sobie łeb, bo wszystko jest bez sensu?...
To jest głupota. Tak stwierdzam: negacjonizm totalny jest głupotą!
Stwierdzam to mocą mojej wiary, czyli jakąś formą syntezy oglądu rzeczywistości. Nie mam dowodu na niepoprawność totalnego negacjonizmu, bo tu nie ma szansy na owego dowodu skonstruowanie. Do dowodu niezbędny byłby model. A zagadnienia filozoficzne są właściwie refleksją nad tym, jak modele tworzyć, a nie same modelowaniu podlegają. Czyli odrzucam negacjonizm nie mocą ścisłego rozumowania, nie wywodząc tezę ze ścisłych zależności, lecz syntetyzując jakoś intuicyjne oglądy rzeczywistości, dokonując osobistego wglądu w rozumowanie i mentalne moce umysłu. Ostatecznie, biorąc pod uwagę to, co byłem w stanie w swoich przemyśleniach osiągnąć, dochodzę do wniosku, że tylko danie priorytetu konstruktywnej formie rozumowania, mam jakiekolwiek szanse na epistemiczny sukces. Tak to stwierdzam - arbitralnie, z wiarą i osobistym przekonaniem. Jeśli komuś miałbym sugestię tego poglądu jakoś przedstawić, to oczekiwałbym od niego przyjęcia też w takim właśnie trybie - w trybie wewnętrznego wglądu, połączonego z syntezą myśli i odczuć.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|