Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34090
Przeczytał: 75 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 17:47, 16 Lis 2023 Temat postu: Aspekt presji i opresji mniej naiwnie rozpatrzony |
|
|
Chciałem w tym wątku napisać o presji, opresji, przemocy. Z racji na to, że uważam, iż typowe podejście do tego zagadnienia zwykle jest naiwne, uproszczone, oparte o życzeniowe spojrzenie na świat i własną psychikę, to wymyśliłem sobie najpierw tytuł wątku "Aspekt presji i opresji nienaiwnie rozpatrzony". Wtedy jednak zorientowałem się, że tak zupełnie nienaiwnie, pewnie nawet pomimo najbardziej usilnych swoich starań i próbując świadomie uniknąć owego błędu, nie uda mi się sprawy potraktować. Mogę co najwyżej ograniczać naiwność swojego spojrzenia na sprawę, czynić ją mniejszą.
Może więc najpierw wyjaśnię, dlaczego uważam, iż naiwność w spojrzeniu jest tym podstawowym zagrożeniem zajęcia się sprawą presji, opresji, agresji. Powodem jest to, że presja jest bardzo szerokim pojęciem, a także, że jakaś forma presji w życiu jest po prostu niezbywalna. Więcej - sami często owej presji dla siebie szukamy, chcemy się z nią spotkać, zmierzyć z nią, okazać też własną presję...
Przekonanie w stylu po prostu "presja i opresja jest zła. Kropka." to jest naiwność, to jest właśnie podejście po prostacku emocjonalne, które skupia się na jednej stronie medalu, kompletnie pomijając inne aspekty spraw. A jak się problem redukuje za bardzo, jak się rozważane zagadnienia sprowadzi do czarno - białych, emocjonalnych klasyfikacji, które widzą wszędzie wyłącznie całkowite dobro, albo absolutne zło, to dalej nawet nie wiadomo jest, jak pociągnąć rozważania, czym się mentalnie zając, aby dość do wniosków, które jakkolwiek będą życiowo użyteczne. Emocjonalne podejścia do trudnych problemów mają właściwie tylko jedną zaletę (albo i "zaletę") - na chwilę uspokajają one stwierdzającego, że ma już problem rozstrzygnięty, że już "wie, co i jak, więc można się zająć czymś ciekawszym". Reszta to już są głównie wady, z których główną jest taka, że z takich emocjonalnych ocen dalej wynika głównie chaos myślowy, zamiast szans na jakąś sensowną konkluzję.
Wracając do kwestii presji...
Właściwie realizacja każdego bardziej złożonego celu będzie zawierać w sobie jakąś formę presji - choćby presji na własne lenistwo i zniechęcenie, aby odpuścić przy pierwszej napotkanej trudności. Presję wywieramy (najczęściej) sami na siebie!
Życie jest grą różnych presji, wobec których zajmujemy różne stanowiska. Oczywiście są te presje i agresje jawnie toksyczne, niszczące - np. presja za strony osoby mającej nad nami wielką przewagę, a do tego inwazyjnej, napastliwej, skorej do krzywdzenia, czyli jest to presja ze strony ogólnie rozumianego tyrana. Jednak presja tyrana jest tylko najbardziej wyraźną, skrajną formą presji. Po drodze jest wiele presji życiowych, które można uznać za słuszne, nawet niezbędne. Oto presja na to, aby zdobyć wykształcenie, choć nieraz jest powodem stresu, jest też czymś, czemu powinniśmy się poddać.
Prawie wszystko co spotykamy w życiu, jest w jakiejś presje uwikłane - bo nasze rozpoznania są dualne, bo jeśli w ogóle czegoś chcemy, to najczęściej to pragnienie jest jakimś wyzwaniem, domaga się jakiegoś wysiłku, czyli tez i wywierania jakiejś formy presji na otoczeniu. A otoczenie nam się rewanżuje czymś podobnym, czyli ludzie z tego otoczenia będą wywierali presję na nas, próbując uzyskać od nas reakcję, która z kolei zaspokoi jakieś ich oczekiwania. I to jest naturalne, to jest życie...
Dlatego tu chcę zakończyć ten wstępniak wątku wnioskiem podstawowym: mniej naiwne potraktowanie problemu presji w życiu powinno skupiać się nie na tym, aby ocenić sobie tę presję jako dobrą vs zła (szczególnie narzuca się prostacka ocena "presja jest zła"), lecz aby starać się głębiej rozważyć zagadnienie, zróżnicować różne czynniki, zdiagnozować mechanizmy, które powodują, że pewne formy presji okazują się być wysoce problematyczne, nawet niszczące. Choć oczywiście nie musi tak być.
|
|