Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33570
Przeczytał: 77 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:42, 14 Gru 2023 Temat postu: Archetypiczna geneza przesadnej napastliwości |
|
|
Niektórzy ludzie są raczej zgodni, a inni napastliwi, często przesadnie napastliwi. Widać to jest nieźle w polityce, gdzie mamy ugrupowania, które wygrywają wybory właśnie przez to, że dość ostentacyjnie są napastliwe. Tych popierają ludzie, którzy w moc napastliwości wierzą, którzy uważają, że inaczej nie sposób jest osiągać celów społecznych, jak tylko wszczynając po drodze serie konfliktów.
Skąd się - już bardziej w szczegółach - bierze to przekonanie, że jest sens być napastliwym?...
- Z jednej strony jest tu na pewno coś rozsądnego, jest chyba słuszne spostrzeżenie, że nie ze wszystkimi da się osiągnąć porozumienie samym tylko przedstawianiem łagodnie swoich racji. Ten świat jest skomplikowany, a natury ludzkie też są jakże różne - występuje szerokie spektrum ludzkich potrzeb emocjonalnych, umysłowości. W tym spektrum są też osobowości silnie wojownicze, a jednocześnie mało skłonne uznawać wolność wyboru innych ludzi. Są w tym spektrum niereformowalni despoci, pragnący zdominować innych nie bacząc na niemoralny charakter działań w tym celu podejmowanych. Dlatego na pewno naiwne jest przekonanie, że z każdym da się dogadać, że każdemu metodą perswazji da się przemówić do rozumu i uczuć tak, aby zaniechał różnych swoich złych celów, czy działań. Bo są na tym świecie także bandyci, złodzieje, oszuści. Oni świadomie czynią zło, a tłumaczenie im, że to, co robią, jest złe, nie spełni swojej roli naprawy moralnej takiego człowieka. Tacy ludzie zaniechają swoich destrukcyjnych czynów dopiero po zorientowaniu się, że natrafili na twardą granicę możliwości ich realizacji, czyli gdy przeciw nim zostanie zastosowana siła, której pokonać nie będą w stanie.
Biorąc to pod uwagę, zrozumiałe jest, że także siły dobra, muszą mieć wśród swoich narzędzi wpływu także opcję twardego postawienia sprawy, siły, jakiejś formy zaatakowania tych, którzy są agresywni, czy w inny sposób destrukcyjni.
Jest tu jednak inna kwestia - na ile poziom agresji ze strony broniących się przed złymi ludźmi i działaniami powinien być taki, a nie inny. Albo też jak dalece owa agresywna postawa w obronie tego, co jest słuszne, powinna być wyprzedzająca?
I to tu jest główna oś podziału. Stawiamy zatem pytanie: gdzie jest ta granica uzasadnionej agresywności?
W świecie zwierząt stadnych występuje wyraźnie zjawisko ustalania hierarchii w stadzie. Dopóki hierarchia nie jest ustalona, dopóty w mamy w stanie konflikty, bo osobniki szukają swojego miejsca - każdy chce być jak najwyżej w hierarchii, bo to zapewnia dostęp do lepszych kąsków pożywienia i daje inne korzyści. Jak już się hierarchia ustali, zwykle robi sie w stadzie spokojniej, konflikty są sporadyczne (choć nie zanikają całkowicie).
Człowiek dziedziczy wiele emocji po swoich zwierzęcych przodkach. W tym dziedziczy tę potrzebę pięcia się do góry w hierarchii społecznej. I dziedziczy też sposób na to pięcie się, którym jest inicjowanie sprzeczek, pojedynków z tymi, którzy walczą o to samo miejsce w hierarchii. Wtedy ten, kto wygra, dostaje laur zwycięstwa i nagrodę w postaci wyższego miejsca w stadzie.
Dlatego regułą będzie, że im bardziej rywalizacyjna jest natura danej osoby, tym z reguły (statycznie rzecz ujmując) będzie ona miała emocje napastliwe, będzie próbowała inicjować spory i konflikty, aby w ten sposób ugrywać swoją pozycję w hierarchii.
|
|