|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33808
Przeczytał: 58 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:48, 18 Gru 2022 Temat postu: Analiza pojęcia kontroli |
|
|
Pojęcie kontroli w języku polskim ma dwa główne znaczenia:
1. jako sprawdzenie, czyli jak w sformułowaniu "kontrola ministerstwa wykazała ...".
2. kontrola jako postawa utrzymywania czegoś pod swoją władzą, jako ciągłe SPRAWOWANIE KONTROLI, jako czynnik nadrzędny nad czymś.
Pierwsze znaczenie mnie w tym miejscu nie interesuje. Zajmę się tym drugim, bo uważam, że z analizy tego pojęcia wynikają niezwykle inspirujące duchowo i intelektualnie wnioski.
Na początek chcę zagaić spostrzeżeniem: postawa kontroli naturalnie ewoluuje do konserwatyzmu.
Jeśli ma coś być kontrolowane w znaczeniu podporządkowywania czemuś władczemu, to owo coś władcze musi się jakoś wyłonić, a potem będzie - właśnie aktami naginania rzeczywistości zewnętrznej temu czemuś - bronione, utwardzane.
Z tego też płynie wniosek:
Systemy o bardzo silnie zaznaczonej kontroli są relatywnie z reguły mało rozwojowe, najczęściej cierpiąc na stagnację, niezdolność do sprawnego doskonalenia się.
Oczywiście są tu też i wyjątki, bo kontrola kontroli nierówna. Czasem wręcz NA TLE WCZEŚNIEJSZYCH UKŁADÓW, ustanowienie jakiejś światłej formy kontroli może stać się impulsem rozwojowym. Ale tak jest do pewnego poziomu, powyżej którego kontrola będzie pętała twórczość i rozwój, bo będzie wciąż ściągała działania i cele do tego co znane, do tego co wyznaczone na twardo przez kontrolującego. W systemach z silną kontrolą - np. w systemach autorytarnych władzy - wymuszane jest skupianie energii i innych zasobów na tym, co sformułowane jako cel. Zatem mniej będzie tej energii i tych zasobów zostawało, na rozwój, na percepcję i działania wobec wszystkiego, co wykracza poza aktualne cele.
Odnosi się to nie tylko do systemów władzy, ale do postaw pojedynczych ludzi. Choć tu już jest bardziej subtelnie...
Z drugiej bowiem strony twórczość sama jest formą ustanawiania kontroli jednostki nad rzeczywistością, więc sprawa jest mocno skomplikowana.
W zagadnieniach rozwoju duchowego i etyki kluczowe jest odróżnienie wobec czego jest kierowana kontrola. Są tu dwie główne opcje:
- kontrolowanie zewnętrznej rzeczywistości
vs
- kontrolowanie swych własnych stanów, kontrolowanie emocji, odruchów, instynktów
Kontrola zewnętrznej rzeczywistości jest nagradzana przez nasz biologiczny system nagrody. To powoduje, że jest tak wielu chętnych do zdobycia władzy, którą potem rozumieją jako sprawianie sobie przyjemności za pomocą realizowania kolejnych aktów zdobywania kontroli/przewagi nad bliźnimi, czasem nad jakimiś aspektami rzeczywistości. Takie - kapryśne, czynione z pobudek instynktownych - kontrolowanie czego się da, związane z tym, że władza jest przyjemna, będzie najczęściej destrukcyjne dla otoczenia. Będzie destrukcyjne przede wszystkim dlatego, że jest skupione na jednorazowych aktach zapewnienia sobie przyjemności, a nie na jakimś długotrwałym efekcie. Będzie to rodzaj pasożytowania na ludziach w celu zapewnienia sobie przyjemnych doznań.
Ale ewolucja, czy też ogólnie ta baza instynktów, jaką dostajemy wraz z pojawieniem się na tym świecie "nie jest wystarczająco mądra" (właściwie to w ogóle nie jest mądra), aby przewidywać skutki długofalowe, społeczne, związane z głębszym, szczególnie etycznym spojrzeniem na sprawy. Baza instynktów jest skonstruowana do dość podstawowego opanowania chaosu, opierając się na dwóch prostych celach: przetrwać i przekazać swoje geny.
Dopiero na poziomie wyższych wartości (w tym duchowych) pojawia się cel, mogący konkurować z tymi dwoma. Ale ten cel jest dostępny z trudem, niektórzy go przez całe życie nie są w stanie dotknąć swoimi emocjami, myśleniem, pragnieniami.
W każdym razie efektem jest to, że:
- kontrolowanie zewnętrznej rzeczywistości i bliźniej jest naturalnie przyjemne, wspierane instynktami
- kontrolowanie siebie (samokontrola) z kolei jest trudne, męczące, drenujące energię psychiczną.
Dlatego mamy znacznie więcej chętnych do (często bardzo kapryśnego) kontrolowania wszystkiego wokół, a za to nie kontrolowania siebie. Wręcz powszechną praktyką jest jeszcze pozbawianie się tej samokontroli, aby było przyjemniej - służą to do tego narkotyki, oddawanie się bardzo emocjonującym zadaniom (emocje znoszą w znacznym stopniu samokontrolę), poddawanie się woli tłumu, czy dominujących jednostek. Byle tylko nie patrzeć na siebie krytycznie, byle płynąć z prądem, żądając od świata strumienia przyjemności i beztroski...
Niestety (albo i stety, bo to zależy od punktu widzenia) ten świat ostatecznie na zwolennikach beztroski bierze swój odwet!
Bezstroskie życie i pominięcie samoanalizy, samokontroli w warunkach, w których przetrwanie wymaga od nas ADEKWATNYCH DO ZEWNĘTRZNYCH OKOLICZNOŚCI REAKCJI, daje dalej ten efekt, że zaczyna narastać, atakować psychikę strumień doznań już nieprzyjemnych, a co gorsza nie dających się już kontrolować.
Na taki świat po prostu trafiliśmy! (ja dopatruję się w konstrukcji tego świata woli Boga, który chciałby, aby człowiek w końcu posiadł siebie, zdobywając kontrolę nie tylko kapryśną nad zewnętrznymi przejawami, lecz także całościową - związaną ze zrozumieniem siebie).
Strategia na kontrolowanie wyłącznie zewnętrznych aspektów życia, pomijając przy tym, kim jesteśmy my sami, jak (już głębiej patrząc na sprawy) my się mamy do tego, co chcemy kontrolować, ostatecznie okazuje się być nieperspektywiczna, w końcu i tak tracimy nad swoim życiem kontrolę!
(trochę w tym kontekście przypomina mi się biblijna przypowieść o talentach, w której ten gnuśny sługa, nie traci podarowany mu talent i zostaje potępiony, któremu "zabierają nawet to, co ma". Tak to jest z tymi gnuśnymi mentalnie ludźmi odrzucającymi potrzebę kontroli siebie, w imię skupienia się na kontroli tego, co zewnętrzne - oni na koniec nie tylko nie zdobędą nic więcej ponad to, dostali, czyli ponad kontrolę świata, lecz i tak kontrola świata przez nich zostaje im odebrana).
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33808
Przeczytał: 58 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 19:28, 18 Gru 2022 Temat postu: Re: Analiza pojęcia kontroli |
|
|
Na tym etapie przydałoby się sformułowanie jasnej, konkretnej tezy. Brzmi ona:
Poprawny rozwój osobowości jest z natury rozwijaniem zdolności do kontroli, przy czym drogą właściwą, jest prowadzenie tego rozwoju równolegle w dwóch obszarach - kontroli świata zewnętrznego i samokontroli.
Drogą ku błędowi, ku jakiejś formie zatracenia się będzie zaniedbanie samokontroli i asymetryczne postawienie niemal wyłącznie na kontrolę tego, co zewnętrzne, bo wtedy efektem stanie sprawczość chaotyczna, kapryśna, bez spójności i sensowności celów i bez zrównoważonego rozwoju osobowości.
W poprawnym podejściu następuje wzajemnie się wspieranie, ubogacanie, wzmacnianie tych dwóch dróg - tu postęp w samokontroli daje też synergiczny efekt w zdolności do (teraz już rozumnej) kontrolowania tego co zewnętrzne. I odwrotnie postępy (choć też i porażki należy tu uwzględnić jako rodzaj "postępu" związanego z pozyskaniem jakiejś postaci życiowego doświadczenia) w opanowaniu świata, stają się też punktem odniesienia w budowaniu narzędzi samokontroli.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Nie 19:29, 18 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|