|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 8:13, 16 Sty 2024 Temat postu: Zagadnienie możliwości skorzystania z rad autorytetu |
|
|
Od jakiegoś czasu coraz mniejszy wpływ na moje postrzeganie rzeczywistości mają autorytety. Tak osobiście to chyba już nie za bardzo można mówić, iż jakieś autorytety uznaję. Powiedziałby wtedy ktoś polemicznie: sam się uczyniłeś autorytetem, zarozumiały się zrobiłeś, Michale, i tyle. Ale uważam, że nawet to robienie autorytetu z siebie też nie za bardzo u mnie występuje, bo ja swoje własne przekonania co chwila podważam, zmieniam, czyli JESTEM CIĄGŁYM POSZUKIWACZEM, który uznał, że wszystko się zmienia, wszystko warto nieustannie udoskonalać, a trwałość w myśleniu to bardziej betonowanie myślenia, niż wartość, którą należałoby chronić.
Autorytety tracą u mnie na znaczeniu z powodu dość prostej myślowej procedury, którą stosuję wobec wszystkiego, co rozważam. Stawiam sobie praktycznie zawsze następującą sekwencję pytań:
1. Czy wiem, albo przynajmniej mogę uznać z dużym prawdopodobieństwem, że warto jest obrać dany kierunek osądu spraw? (z założenia tu jest jakiś autorytet, który na coś mi wskazuje)
- Jeśli wiem, co i jak, to autorytet do niczego mi nie jest potrzebny, bo już wiem, co i jak
- Jeśli nie wiem, co i jak, to przechodzę do następnego poziomu procedury, stawiając nowe pytanie:
2. Czy to, co mi wskazuje autorytet JEST OPERACYJNE? Inaczej mówiąc, czy w ogóle jestem w stanie skorzystać z porady autorytetu tak, aby z grubsza mieć jasność w sprawie, czyli zrobić konkretnie to, co trzeba z w miarę mocnym upewnieniem się, że tak właśnie trzeba?...
- Tu jest zwykle problem z autorytetami, że mało który autorytet COKOLWIEK WNOSI DO SPRAWY, czyli nie wychodzi poza komunały, które i tak nie dadzą się jednoznacznie zastosować.
A mnie interesuje względny konkret, jako rada autorytetu. Gdybanie ogólnikowe zapewniam sobie sam, bo mam filozoficzną naturę, więc tu się zadowalam własnym nawarstwionym systemem wątpliwości, gdybań i niekończących się poprawek, do poprawek, do poprawek poprzednich wersji osądu spraw. Jeśli już autorytet miałby mi coś zaofiarować, co daje jakąś wartość dodaną, to powinno to być:
- zrozumiałe, wyjaśnione na dyle dobrze, abym nie miał wątpliwości
- konkretne, w sensowny sposób ROZSTRZYGAJĄCE.
Tymczasem autorytety bardzo rzadko te dwa powyższe wymogi potrafią spełnić. Nie spełniając ich autorytety de facto oferują mi ogólnikowość, albo wręcz pustosłowie.
Ale chyba też istotną dodatkową moją różnicą w stosunku do ludzi, którzy przyjmują postawy bardziej akceptujące autorytaryzm niż ja, jest aspekt GOTOWOŚCI DO CZCI. Ja właściwie to nie czczę nikogo poza samym Bogiem. Pierwsze przykazanie z dekalogu "nie będziesz miał bogów cudzych przede mną" traktuję mocno rygorystycznie, tzn. nie tylko bogów innych nie czczę, ale nawet nie pozwalam sobie czcić ludzi, instytucji, idei, zbiorowości, elementów historii, czy czego tam jeszcze. W kwestii czci mam silną polaryzację - jest Bóg i tylko jego się czci. Z pozostałych istot, czy bytów nie czczę nikogo. Dlatego też autorytety u mnie spadają do roli - albo się mogą do czegoś przydać (wtedy oczekuję od nich bardzo konkretnej postaci owej przydatności), albo nie będą miały dla mnie większego znaczenia, bo mojej czci też im nie oferuję.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 8:37, 16 Sty 2024 Temat postu: Re: Zagadnienie możliwości skorzystania z rad autorytetu |
|
|
Zauważyłem, że osoby, które cenią sobie autorytet z zasady bardziej podchodzą do autorytetu od strony czci, niż od strony praktycznego wykorzystania rad, które autorytet oferuje.
To chyba najbardziej czysto osobnicza skłonność do układania sobie relacji w oparciu o cześć jest tym czynnikiem, który silnie predysponuje do postaw autorytarnych. Widać to choćby po tym, że zwykle jeśli jakaś osoba uznaje jeden autorytet, to też i inne. Prawicowo nastawieni ludzi uznają autorytety religijne, ale też z zasady chętniej czczą swój naród, historię, różne osoby. One ogólnie mają skłonność do czczenia ludzi, osób, instytucji.
Ja się przyznam, że w moich emocjach funkcja czczenia jest prawie nieobecna, ja chyba nawet nie umiem czcić nikogo ani niczego z ludzi. Jedynym wyjątkiem jest tu sam Bóg, który jednak zajmuje tak mocno wyróżnioną ogólnie (w innych aspektach) pozycję, iż to jest nieporównywalne z czymkolwiek. I to chyba tu zawiera się ta - już na poziomie emocji, pewnych instynktów epistemicznych, cech bardzo indywidualnych charakteru - róznica w skłonnościach do autorytaryzmu.
Ja w sensie czczenia (autorytetów) mam emocjonalną pustkę, moje wewnętrzne odczyty tutaj dają mi odpowiedź "nie wiem o co chodzi". Nie czczę nikogo, nie wywyższam nikogo, nie poniżam też nikogo. Wszystkich ludzi mam z grubsza na równie. Wszystko jest na równi tak bardzo, że nikogo nie potrafię ani czcić, ani darzyć autorytetem w swoich emocjach. Jeśli już autorytet jakoś ewentualnie "rozumiem", to właśnie jako coś, co by mi dało praktyczne wskazówki życiowe i nic ponadto. Ale jeśli wskazówki mają być rzeczywiście praktyczne, to oczekuję od autorytetu odpowiednio wysokiego poziomu konkretności owych wskazówek - tak, aby się one dały rzeczywiście jednoznacznie, spójnie przeze mnie stosować, abym wiedział co i jak mam robić.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 8:41, 16 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 13:02, 18 Sty 2024 Temat postu: Re: Zagadnienie możliwości skorzystania z rad autorytetu |
|
|
Ilustruje to zagadnienie moja odpowiedź w wątku poświęconym integryzmowi
Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Michał Dyszyński napisał: | fedor napisał: | Istnieje jedynie oficjalna nauka Kościoła Katolickiego i nauczanie biblijne od których po prostu odpadłeś i teraz szukasz już tylko marnych wykrętów i pretekstów, żeby jakoś od biedy się usprawiedliwić przed samym sobą. Głosu sumienia jednak nie stłumisz produkowaniem tych wszystkich dyrdymałów |
Ja głosu sumienia nie tłumię. Wręcz moje przemyślenia z analizy tego głosu się wzięły. Jeśli bowiem sumienie ma mieć cokolwiek do gadania w życiu człowieka, to właśnie przez to, że czuje, analizuje, decyduje, a nie ceduje decyzję na jakieś autorytety. |
Problem w tym, że twoje sumienie jest wypaczone bo neguje autorytet Kościoła. A takie właśnie sumienie Katechizm traktuje jako wypaczone:
Sumienie katolika musi być podporządkowane Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła:
"Nie należy przeciwstawiać osobistego sumienia i rozumu prawu moralnemu czy Urzędowi Nauczycielskiemu Kościoła" (KKK, 2039)
Sobór Watykański II przypomina, że „chrześcijanie w kształtowaniu swego sumienia powinni pilnie zwracać uwagę (attendere) na świętą i pewną naukę Kościoła” (Dignitatis humanae, 14)
"Człowiek powinien być zawsze posłuszny pewnemu sądowi swojego sumienia. Gdyby dobrowolnie działał przeciw takiemu sumieniu, potępiałby sam siebie.Zdarza się jednak, że sumienie znajduje się w ignorancji i wydaje błędne sądy o czynach, które mają być dokonane lub już zostały dokonane" (KKK, 1790)
"Nieznajomość Chrystusa i Jego Ewangelii, złe przykłady dawane przez innych ludzi, zniewolenie przez uczucia, domaganie się źle pojętej autonomii sumienia, odrzucenie autorytetu Kościoła i Jego nauczania, brak nawrócenia i miłości mogą stać się początkiem wypaczeń w postawie moralnej" (KKK, 1792) |
Naturą sumienia jest ROZWAŻANIE - stawianie sobie problemów w układzie dualnym.
To samo dotyczy myślenia, które w ogóle jest w stanie wystąpić tylko wtedy, gdy umysł stawia sobie jednocześnie opcje sprawy do osądu i oglądu.
Sumienia i myślenia nie da się całkiem odłączyć skupieniem na posłuszeństwie. Posłuszeństwo bowiem, rozumiane jako przyjęcie "za swoje" idei przedstawianej jakimś komunikatem pochodzącym od autorytetu i tak za chwilę potknie się o problem JAK ROZUMIEĆ SAMĄ REALIZACJĘ POSŁUSZEŃSTWA.
Nie ustaliwszy, na czym posłuszeństwo polega i tak nie będziemy go realizowali, bo nie będziemy wiedzieli, co konkretnie mamy robić. Integryści nie mierzą się mentalnie z tą okolicznością, "hakują" problem podmieniając posłuszeństwo na czczenie samego autorytetu.
Można to porównać historii, w której szef każe pracownikowi poustawiać skrzynki w magazynie. Ale pracownik nie wie, które skrzynki i gdzie ma postawić, więc zamiast ich ustawiania pisze peany pochwalne na cześć swojego szefa, robi wśród kolegów kampanię poparcia dla szefa, generuje tony zapewnień o swojej uległości i posłuszeństwie. A skrzynki jak stały w starym miejscu, tak dalej tam stoją...
Integryzm polega właśnie na zakłamaniu tej sprawy, że posłuszeństwem jako takim nie jest gadulstwo "że trzeba być posłusznym", lecz REALIZOWANIE TEGO, CO STANOWI POLECENIE. Do zrealizowania czegoś niezbędne jest pewne minimum wiedzy, jak się do owej realizacji zabrać. Dlatego osoba, która pyta o to szczegóły zadania, która nawet wynajduje niejasności w tym, co autorytety określiły, w istocie wykazuje się postawą bardziej idei posłuszeństwa bliską, niż ktoś, to się skupia na czczeniu i wychwalaniu autorytetów i generowaniu zapewnień o swojej tym autorytetom uległości, przy de facto zaniechaniu zainteresowania tym, co i jak, w najlepszym stopniu byłoby realizacją celów, które autorytety sugerują do realizacji.
I tak to integryzm jest jednym wielkim zakłamaniem.
Możesz wklejać sobie te artykuły, które sugerują jako "trzeba być posłusznym", ale to będzie tylko wyrazem tego, że realnie o żadnym posłuszeństwie nie myślisz, tylko "posłuszeństwem" jest u Ciebie sama agitacja za posłuszeństwem i uległością autorytetom. Znamienne jest, że nie wklejasz cytatów JAK KONKRETNIE ZREALIZOWAĆ po kolei jeden, drugi, trzeci, czwarty postulat, który autorytety sugerują do realizacji. Bo dobrze wiesz, że nic nie będziesz realizował (czyli realnie posłusznym nie będziesz), że cała Twoja aktywność z bycia posłusznym sprowadzi się do agitowania za owym posłuszeństwem i uległością. A Bogu nigdy nie byłeś poważnie posłusznym, bo się nie zastanawiałeś nad tym, JAK W SZCZEROŚCI BOŻĄ WOLĘ ROZUMIEĆ, tylko się skupiłeś na TEMACIE ZASTĘPCZYM: jak propagować posłuszeństwo autorytetom ludzkim. Jeśli uważasz, że to realne nieposłuszeństwo Bogu uda Ci się oszukać tym procedowaniem agitacji z kościelnymi autorytetami, to spieszę przypomnieć, że Bóg zna ludzkie intencje na wylot. Nie oszukasz Go.
Mateusz Ewanglista, cytując Jezusa, 21 napisał: | (28) Co myślicie? Pewien człowiek miał dwóch synów. Zwrócił się do pierwszego i rzekł: Dziecko, idź dzisiaj i pracuj w winnicy! (29) Ten odpowiedział: Idę, panie!, lecz nie poszedł. (30) Zwrócił się do drugiego i to samo powiedział. Ten odparł: Nie chcę. Później jednak opamiętał się i poszedł. (31) Któryż z tych dwóch spełnił wolę ojca? Mówią Mu: Ten drugi. Wtedy Jezus rzekł do nich: Zaprawdę, powiadam wam: Celnicy i nierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego. |
|
Naiwne, emocjonalne, pozbawione głębszego rozumienia pojmowanie posłuszeństwa będzie dość naturalnie ściągane do instynktów - tu głównie do instynktu władzy i dominacji. Osoby myślące bardziej emocjami i instynktami mają wielki problem z rozróżnieniem aktu (realizacji) posłuszeństwa, z przypochlebianiem się władzy, której ktoś okazać posłuszeństwo chce. W typowych ludzkich relacjach posłuszeństwo jest elementem szerszej układanki, nie sprowadza się do samej realizacji tego, co zaordynowano, lecz jest zbiorem aktów okazywania poddaństwa, uległości, bycia zdominowanym, czy ogólnie chwalenia władzy, dominatora. Intuicja, jeśli nie będzie wzięta w karby twardym rozumowaniem, będzie to scalała. Osoby niezdolne do rygorystycznego traktowania idei, będą zatem bezwiednie utożsamiały te akty poddaństwa z posłuszeństwem jako takim. Tymczasem są to dwie, wyraźnie odmienne idee:
- idea posłuszeństwa jest związana Z OPRACOWYWANIEM DZIAŁAŃ, REALIZUJĄCYCH CEL, zawarty w dyrektywie, której ktoś ma być posłuszny
- Uległość, stan bycia zdominowanym, okazywanie szacunku i czci dominatorowi, w tym także w jakimś stopniu GOTOWOŚĆ DO POSŁUSZEŃSTWA (ale nie samo posłuszeństwo) w pewnych wypadkach jest odrębnym stanem mentalnym osoby i inną ideą.
Osoby ulegające emocjom w myśleniu, będą bezwiednie podmieniały posłuszeństwo na wyrazy czci dla władzy. Bo intuicja im to scali, a nie mają zdolności separowania sobie w umyśle tych, znacząco jednak różnych idei.
Tymczasem czczenie autorytetów najczęściej nie jest żadnym posłuszeństwem. Przynajmniej nie jest nim, jeśli dyrektywą do realizacji nie jest sam nakaz czczenia i okazywania uległości. Jeśli ktoś okazuje uległość, ale przy tym zaniechał działań związanych z innymi poleceniami, które ma realizować, to jest wręcz nieposłuszny.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 13:11, 18 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|