Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33765
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 11:20, 20 Paź 2023 Temat postu: Wyłanianie tego co naprawdę moje, nasze, co jest ja |
|
|
Uważam, że ludzkie stadno - wspólnotowe postawy są w znacznym stopniu paradoksalne. Myślę tu najbardziej o potrzebie wywyższania siebie, albo wywyższania swojej grupy (patriotyzmy i tym podobne uczucia). Paradoksalność wiąże się z moja obserwacją, że im bardziej ktoś ma taką potrzebę, aby stawiać ja przeciw tamtym, stawiać swoich przeciw obcym, tym większy jest problem z wyciągnięciem od niego spójnego opisu, jak on rozumie owo ja, naszość (jak np. definiuje naród, na którym to pojęciu opiera swoje emocje i dążenia).
Paradoks objawia się zatem ogólnie w tym, że potrzeba w emocjach odnosi się do czegoś, co samo jest nieuchwytne, a wręcz IM BARDZIEJ JEST NIEUCHWYTNE I ROZMYTE, TYM BARDZIEJ JEST TRAKTOWANE JAKO ABSOLUTNE, NIEPODWAŻALNE.
Ja z kolei wiele osobistego intelektualnego wysiłku włożyłem w to, aby ZDEFINIOWAĆ, czym jestem ja sam, ale też czym może jest moja grupa (mój naród). Efektem tych prób zdefiniowania była konstatacja, że nie za bardzo to się da - jeśli w ogóle się da, to na zasadzie bardzo życzeniowej, uznaniowej na maksa. To de facto kaprys i przypadek decyduje, że skrajny nacjonalista stawia wszystkie swoje emocje na ten jego związek z narodem, który dla niego jest tak niezbywalnie ważny. I podobnie też narcyz, który tak bardzo wielbi swoją osobę, ma - paradoksalnie - osobowość w postaci bardzo powierzchownej, słabej, nie zdefiniowanej.
Narcyz redukuje swoją osobowość do aktów wyrażanej względem niego zewnętrznej akceptacji, poparcia, najlepiej wyrażania czci i podziwu, ale nie jest w stanie wyjaśnić, kim on (już nie włączając tu opinii innych osób) konkretnie jest. Narcyz, egotyk, egocentryk choć stara się wywyższyć swoją osobę, nie potrafi podać najczęściej ani jednego atrybutu tej osoby, który byłby niezależny od mniemań osób postronnych. Egotyka w całości definiuje stosunek innych do ...
... właściwie to mirażu, do niczego, etykiety, która obiecuje nam, że w środku może coś jest, ale nie mamy właściwie podstaw ku temu, aby wierzyć, że coś tam jest rzeczywiście.
Podobnie nacjonalista, który jest przekonany, że walczy o wywyższenie swojego narodu, w istocie walczy o jakieś formy gadania o samej etykiecie "mój naród" (najczęściej w konkretniejszej postaci typu "moja Polska"), ale już co tam w środku jest - to nawet nie potrafi tego powiedzieć, dobrze określić atrybutów, zdefiniować konkretnie.
Tak samo narcyz, jak i nacjonalista gonią za mirażem, za czymś niejasnym - narcyz na gruncie mirażu osobowego, a nacjonalista na gruncie mirażu grupowego, społecznego.
Dla mnie ta refleksja nad tym JAK ZDEFINIOWAĆ ten obiekt, któremu tak wiele emocji i myśli miałbym poświęcić stała się gwoździem do trumny z jednej strony silnych uczuć nacjonalistycznych, a z drugiej egoistycznych. Choć ściślej...
nie skasowałem w sobie tych uczuć do zera. Raczej zepchnąłem je do postaci silnie zredukowanej, podrzędnej, związanej ze strategią na przeczekanie - aż się w końcu wyłoni, aż będę to w stanie zdefiniować.
Może zatem, GDY JUŻ ZDEFINIUJĘ DOBRZE WŁASNĄ OSOBĘ, to poświęcę temu czemuś, co się jako osoba wyłoni swoje wyrazistsze, mocniejsze uczucia.
Podobnie będzie z patriotyzmem - może jak już poczuję, że dokładnie wiem, czym jest ten "mój naród", jak już uznam, iż jest to idea intelektualnie poprawna w całej rozciągłości, spójna i jednoznaczna, to stanę się bardziej patriotą.
Ale aktualnie, gdybym stawiał na to, co mam w zakresie tak osobowym, jak i grupowym, to uważam, że stawiałbym na jakąś mgłę, iluzję, na nie wiadomo co.
|
|