|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:28, 23 Cze 2017 Temat postu: Wiary - jakie mogą być |
|
|
Wiary mogą być różne - mogą być uzasadnione, ale też kompletnie z sufitu.
Wiara może okazać się głupia, kompletnie oderwana od jakiegokolwiek sensu, ale może też być podstawą rozsądnego rozumowania.
Wiara może być użyteczna, ważna dla dalszych decyzji człowieka, choć może być i nie dająca żadnych dalszych wniosków, na nic nie wpływająca.
Wreszcie wiara może być niszcząca, zła, prowadząca umysł do upadku.
Nie ma prostego jednowymiarowego pojęcia wiara.
Wiara w siebie - jeśli jej całkiem człowiekowi brak, czyni z niego osobą słabą, zakompleksiałą. Z drugiej strony nadmierna wiara w swoje siły i możliwości znamionuje zadufków, arogantów, ludzi szafujących zdrowiem, a nawet życiem.
Wiara w to co się rozumie i wie też ma różne swoje postacie - ludzie nadmiernie przekonani o poprawności swojej wiedzy zwykle grzeszą zamknięciem na nowe idee, stają kostyczni, blokują swój rozwój. Brak wiary we własne rozumienie rzeczywistości najczęściej związany jest z tym, że dany człowiek mocno ulega wpływom - ostatecznie ma nie przemyślany obraz świata i siebie w nim.
Wierzyć w to co mówią i piszą inni też warto tylko w pewnym stopniu. Niestety, taki mamy świat, że dziennikarze bywają sprzedajni, a jeśli nawet nie piszą świadomie fałszu, to jeszcze wątpliwa bywa kwestia ich wiedzy, kompetencji, dociekliwości w zgłębianiu faktów.
Religie na całym świecie głoszą swoje prawdy jako najlepsze, jedyne do uwierzenia. Nie da się jednak, niesprzecznie, uwierzyć wszystkim religiom na raz. Nie oznacza to, jednak że trzeba wszystkie odrzucić - wszak któraś z nich może mieć sporo racji. Czy całą rację?... - Absolutną rację należałoby wyrazić w jakimś absolutnym języku, a ostatecznie pojąć ją mógłby jedynie absolutny umysł. A ani absolutnym językiem, ani umysłem my - ludzie - nie dysponujemy. Zatem nie oczekujmy od twierdzeń religijnych absolutnej prawdziwości. Jednak...
... z tego wcale nie wynika, że religie głoszą fałsz. W tym gąszczu (często sprzecznych) idei trzeba po prostu odnaleźć swoją ścieżkę - prawdę, którą zrozumieć potrafi nasz konkretny umysł. Właściwie twierdzenia religii nadają się głównie JAKO INSPIRACJA dla własnego rozwoju duchowego. Dojście do swojego wnętrza i tak każdy musi odnaleźć sam - tu nic nie stanie się automatycznie.
Wiedza naukowa też oparta jest na różnych formach wiary - na ZAŁOŻONYCH, NIEMOŻLIWYCH DO UDOWODNIENIA zrębach myśli. Założona jest jej podstawa, czyli logika - oparta na postulatach dotyczących możliwości podzielenia rozpoznawania aspektów rzeczywistości, a wynikająca z teorii zbiorów (która jest wprowadzana konstrukcją aksjomatyczną - arbitralnym, niedowodliwym posadowieniem bazowych pojęć). Założona jest metodologia w nauce; zmieniała się ona na przestrzeni dziejów. Założonym aspektem wiedzy naukowej jest SAM JĘZYK I I DEFINICJE. Definicji się nie udowadnia, bo nie ma czegoś "głębiej" na czym rozumowanie miałoby się oprzeć, aby rozstrzygnąć pytanie: czy coś zdefiniowane jest poprawnie, czy też nie. Wreszcie jakąś formą wiary musimy przyjąć pewien minimalny poziom kompetencji i rozsądku samych naukowców - że nie mataczą non stop w swoich pracach, że nie są oszołomami, albo ludźmi chorymi psychicznie.
W świecie nauki wciąż toczą się spory, ścierają idee. Jest mnóstwo nierozstrzygniętych pytań i problemów. Naukowcy też wierzą - czasem jednym, czasem innym hipotezom. W końcu któraś z nich zwycięży w populacji badaczy, choć bywało, że stare idee po latach wracały (najczęściej jakoś w odmienionej formie). Tak więc nawet uznanym naukowym tezom warto wierzyć na 99%, a nie na okrągłe 100%.
Wiara, choć najczęściej samo pytanie rozstrzyga zerojedynkowo (coś jest, albo nie jest jakieś), sama nie jest zerojedynkowa. Wierzymy jednym ludziom bardziej, innym mniej; jednym mediom bez większych zastrzeżeń, podczas gdy inne uważamy za mało wiarygodne. Wiara zerojedynkowy w brzmieniu problem umieszcza więc w ciągłej przestrzeni quasiprawdopodobieństwa jego poprawności.
Wiary są różne...
Tak bardzo różne...
- różne pod względem tego, co na ich temat myśli ogół, co na ten temat myśli piszący te esej, a także co myśli Czytający. Taka już jest - nieprosta - natura mechanizmu wiary, niezbędna ludzkiemu umysłowi, aby oddzielić samo stwierdzenie, od oceny jego poprawności, czy użyteczności.
Bez mechanizmu wiary umysł nie byłby w stanie zarządzać informacjami.
Gdyby obowiązkowe było przyjęcie informacji od razu jako w 100% prawdziwej, albo od razu odrzuconej, to umysł nie mógłby jej w ogóle rozważyć! Wszak rozważanie polega na utrzymywaniu pytania o prawdziwość w pewnym dystansie - aby dało się przykładać do problemu różne miary, testować go w różnych kontekstach, za każdym razem pytając siebie: czy mi to pasuje, czy to ma sens?... A przecież nie byłoby sensu zadawać tego pytania, gdyby już na starcie musiało być ono w kategorii 0, albo 1...
To właśnie dzięki pytaniu o to, co jest wiarygodne, a co nie, umysł zyskuje ten stopień swobody, który sprawia, iż informacja jest obrabiana W BUFORZE - bez konieczności natychmiastowej ewaluacji względem prawdziwości. Wierzę bardziej, albo mniej. Chyba bardzo rzadko wierzę w cos na 100%, a także zupełnie coś odrzucam (na 0%). W sumie JESTEM SCEPTYKIEM, wierzę nie od razu, testuję swój stosunek do twierdzeń, bo tylko w ten sposób udaje mi się konstruować rozumowanie, którego nie rozwalą sprzeczności i niejasności.
Rozwiązywanie pewnej klasy problemów jest oparte o analizę wiar z nimi związanych
Wiara jest niezbywalnym elementem pracy intelektu. Szczególnie wyraziście widać to w pracy detektywa. Badając zeznania ludzi, mniej lub bardziej wiarygodne ślady i poszlaki działa się głównie analizując czemu warto wierzyć bardziej, a czemu nie bardzo. W ogóle w kontaktach z ludźmi aspekt wiary jest kluczowy - czy możemy wierzyć w zapewnienia szefa o podwyżce? Czy dziewczyna, która nam się podoba, jest szczera? Czy kupując dom w nowej okolicy można wierzyć jej poprzedniemu właścicielowi, że owa okolica jest spokojna, warta mieszkania w niej?... Takie pytania - właśnie o wiarę - zadajemy sobie właśnie w kluczowych momentach życia.
Szczególnie interesującym przypadkiem funkcjonowania w myśleniu wiary jest analiza własnych motywów, poszukiwanie wiedzy o samym sobie. Na ile mogę wierzyć moim zmysłom, pamięci dawnych zdarzeń? Na ile jakieś zdarzenie, kluczowe dla samooceny przebiegało tak, jak to pamiętamy? - Czy wiedzieliśmy wtedy to, co teraz jest jasne, czy może teraz - z perspektywy nowych faktów - dorabiamy sobie myślowo fakty do zdarzeń? Wiara samemu sobie jest jednym z ważniejszych, a do tego bardzo trudnych aspektów samowiedzy. Czasem wręcz decydujących o życiu i śmierci, bo przeszarżowanie w pewnych sprawach, wynikające z błędnego szacowania swoich umiejętności może zakończyć się niebezpiecznym zdarzeniem.
Wiara, jej szacowanie względem danych, jest narzędziem pracy historyka, który bada dawne opisy - kronikarzy, ale także różne dokumenty świadczące o dawnym życiu. Czy opis jakiegoś procesu sądowego sprzed ponad 300 lat jest na tyle wiarygodny, aby poprawnie wnioskować o obyczajowości tamtych czasów?...
Nawet fizyk, czy astronom muszą w swojej pracy szacować wiarygodność danych - czy to dlatego, że urządzenia mogą wykazywać różne błędy odczytu, czy też dlatego, że nie wszystkie modele fizyczne zostały przetestowane w każdych możliwych warunkach. Wiele kwestii są w stanie wyświetlić symulacje, ale są one bardzo drogie (w warunkach astronomicznych), a do tego też nie wszystko są w stanie przetestować, bo założeń możliwych do przyjęcia w danych w niejednej sytuacji są niezliczone konfiguracje. Wtedy trzeba uwierzyć intuicji, która mówi, że dany efekt nie jest spowodowany wadą modelu, a np. obecnością jakiegoś czynnika fizycznego (np. obłoku gazu na drodze fali świetlnej).
Wierzyć - nie wierzyć? - ludziom, źródłom pisanym, pomysłom, samemu sobie...
Każda z tych wiar jest inna, rozwiązywana jest innymi metodami, inaczej wpływa na nasze życie. Właściwie jedynym co wszystkie te wiary łączy jest sam fakt, właściwie definicja wiary - czyli nasz stosunek do stwierdzeń, faktów określający to, na ile możemy im zaufać przy budowaniu/analizowaniu ciągów przyczynowych i dalej wyciąganiu wniosków na temat tego, co się zdarzy, bądź zdarzyło.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 0:24, 24 Cze 2017, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 15:54, 03 Lip 2017 Temat postu: Re: Wiary - jakie mogą być |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Bez mechanizmu wiary umysł nie byłby w stanie zarządzać informacjami.
Gdyby obowiązkowe było przyjęcie informacji od razu jako w 100% prawdziwej, albo od razu odrzuconej, to umysł nie mógłby jej w ogóle rozważyć! Wszak rozważanie polega na utrzymywaniu pytania o prawdziwość w pewnym dystansie - aby dało się przykładać do problemu różne miary, testować go w różnych kontekstach, za każdym razem pytając siebie: czy mi to pasuje, czy to ma sens?... A przecież nie byłoby sensu zadawać tego pytania, gdyby już na starcie musiało być ono w kategorii 0, albo 1...
To właśnie dzięki pytaniu o to, co jest wiarygodne, a co nie, umysł zyskuje ten stopień swobody, który sprawia, iż informacja jest obrabiana W BUFORZE - bez konieczności natychmiastowej ewaluacji względem prawdziwości. Wierzę bardziej, albo mniej. Chyba bardzo rzadko wierzę w cos na 100%, a także zupełnie coś odrzucam (na 0%). W sumie JESTEM SCEPTYKIEM, wierzę nie od razu, testuję swój stosunek do twierdzeń, bo tylko w ten sposób udaje mi się konstruować rozumowanie, którego nie rozwalą sprzeczności i niejasności. |
Zacytowałem własny tekst, bo chce go dodatkowo skomentować, jako że jest w nim powód, który ostatecznie zadecydował, iż typowe poglądy ateisty uznałem za raczej mało spójne i rozsądne. Przynajmniej chodzi mi o tych ateistów, którzy wciąż, z uporem separują swój umysł od aspektu "wiara", którzy są przekonani, iż wszystko można wiedzieć. A takich ateistów jest chyba całkiem niemało.
To samo w sobie jest ciekawe, jak ideologia robi w logice demolkę. Oczywiście to działa często także na niekorzyść teistów (jaskrawy przykład to islamscy radykałowie), jednak w przypadku ateizmu, który tak szczyci się nieraz swoim oparciem na rozumowaniu, logice, unikaniem przesądów, ten aspekt wychodzi ciekawiej.
Okazuje się, że starając się bardzo uniknąć przesądu wpada się... w inny przesąd. Ateiści próbując jakoś odseparować swój umysł od tego co niesprawdzalne, co powiązali z wiarą, budują system myślowy, który dekretuje rzeczy niemożliwe. W tym wypadku chodzi o zadekretowanie usunięcia wiar wszelkich z myślenia.
Tymczasem, jak się uczciwie przyjrzeć mechanizmom myślenia, to bardzo niewiele aspektów w naszym rozumowaniu jest absolutnie pewnych. Myślimy SZACUJĄC NIEPEWNOŚCI, albo też DAJĄC WIĘKSZY, BĄDŹ MNIEJSZY KREDYT NASZEJ WIARY różnym twierdzeniom, przypuszczeniom, szacunkom. Kluczową cechą języka jest ROZMYCIE ZNACZEŃ - dzięki niemu w ogóle funkcjonują pojęcia ogólne - takie, które obejmują jednym słowem niezliczone możliwości wskazania na obiekty. Te obiekty mogą się różnić niemal wszystkim - czasem powstania, życia, materiałem, wszystkim... Przykładowo słowo "kot" może oznaczać futrzaste zwierzę domowe, ale też całą rodzinę drapieżników, obszar na zdjęciu, bądź malunku, figurkę ze szkła, bądź metalu, a nawet stan umysłu w potocznym powiedzeniu "dostać kota", albo "latać jak kot z pęcherzem" (dziś pewnie mało kto wie o co chodziło w tej okrutnej zabawie nastolatków sprzed lat).
Zadziwiające jest, jak ideologiczna potrzeba wykazywania sobie czegoś wpływa na postrzeganie. W przypadku ateistycznej ideologii jak łatwo jest ludziom przejść od zdystansowanej postawy wyrażonej właśnie wiarą "wierzę, że jest tak, choć nie sprawdziłem, lecz przyjmuję opcję mocą mojego wyboru", do "wiem, jest tak, a tak" (choć w istocie nie mam do tego wystarczających potwierdzeń, ale przecież "głupio jest wierzyć, więc wiem").
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:22, 06 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
@ Michał D.: Mieszasz obiekty wiary z samą wiarą, jako taką, z mechanizmem psychologicznym wiary.
To, co opisałeś w dalszych częściach swego pierwszego wpisu w tym wątku, to ludzkie przekonania oraz wartości [wartościowanie intuicyjno-emocjonalne] im odpowiadające...
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Czw 20:23, 06 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 20:51, 06 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | @ Michał D.: Mieszasz obiekty wiary z samą wiarą, jako taką, z mechanizmem psychologicznym wiary.
To, co opisałeś w dalszych częściach swego pierwszego wpisu w tym wątku, to ludzkie przekonania oraz wartości [wartościowanie intuicyjno-emocjonalne] im odpowiadające... |
To proszę - opisz, jak to by było poprawnie. Obiekty wiary ukazuję jako przykłady, a mechanizm psychologiczny jest jako kanwa. Jeśli to "mieszam", to po prostu dlatego, iż liczę na inteligencję czytającego, że sobie to rozdzieli w swoim umyśle, znajdując poprawne ścieżki łączące jedno z drugim.
Jeśli miałbyś tu jakąś konkretną wskazówkę, jak poprawić ten opis, to bardzo o ów KONKRET proszę.
A jeśli mogę cos wyjaśnić, bo jest wątpliwe w moim opisie, to z kolei proszę o pytanie - postaram się naprawić jakieś niedogadanie, niejasny wątek rozumowania.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 21:12, 06 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Michał D. napisał: | To proszę - opisz, jak to by było poprawnie. Obiekty wiary ukazuję jako przykłady, a mechanizm psychologiczny jest jako kanwa. Jeśli to "mieszam", to po prostu dlatego, iż liczę na inteligencję czytającego, że sobie to rozdzieli w swoim umyśle, znajdując poprawne ścieżki łączące jedno z drugim.
Jeśli miałbyś tu jakąś konkretną wskazówkę, jak poprawić ten opis, to bardzo o ów KONKRET proszę. | Pisz, wyrażaj się dokładniej i precyzyjniej po prostu- tyle tylko albo aż.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 22:26, 06 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Piotr Rokubungi napisał: | Michał D. napisał: | To proszę - opisz, jak to by było poprawnie. Obiekty wiary ukazuję jako przykłady, a mechanizm psychologiczny jest jako kanwa. Jeśli to "mieszam", to po prostu dlatego, iż liczę na inteligencję czytającego, że sobie to rozdzieli w swoim umyśle, znajdując poprawne ścieżki łączące jedno z drugim.
Jeśli miałbyś tu jakąś konkretną wskazówkę, jak poprawić ten opis, to bardzo o ów KONKRET proszę. | Pisz, wyrażaj się dokładniej i precyzyjniej po prostu- tyle tylko albo aż. |
Pisz dokładniej - każdemu można postawić taki zarzut, że pisze "niedokładnie", a dopóki nie uściśli się, o który aspekt chodzi, dopóty i tak dana osoba nie będzie wiedziała co poprawiać.
Chcę zwrócić uwagę na jeszcze jedną rzecz - na uświadomienie sobie, że NASZE ROZUMIENIE NIE STANOWI WZORCA POPRAWNOŚCI. Jak się przeczyta ludzkie odczucia i reakcje związane z jakimś tekstem, to zwykle uzyska się dość szeroki przekrój ocen - od dobrych (czasem wspaniałych!) poprzez "średnie", to "beznadziejne". Oceniając coś plasujemy się GDZIEŚ w tej statystyce. Jeśli nawet tekst nam nie odpowiada, to może PO PROSTU NIE BYŁ DLA NAS (bo może był dla nas za głupi, albo za mądry, albo jeszcze za "jakiś"). Nie trzeba "naprawiać" non stop piszących, aby pisali po preferencje jednej osoby. Noooo chyba, że chcemy, aby za chwilę każdy "naprawiał" nasze wypowiedzi pod katem oceny tejże osoby. Gdyby wszyscy uznali za stosowane się uzewnętrzniać w kwestii jako to "za jakiś" (wedle ich przekonania) był każdy zamieszczony tekst, to forum stałoby się nieczytelne, bo na jeden post merytorycznych trzeba byłoby skrolować kilkanaście go oceniających. Takie przebijanie się przez opinie w stylu "za długie", albo "za krótkie", a może "za mało konkretne", ale tez "za mało wniosków ogólnych", albo "nie spodobało mi się sformułowanie ,...", podczas gdy ktoś inny ...
Forum by się nam totalnie zaśmieciło. Szkoda na to czasu.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 23:12, 06 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
W takiej sytuacji pozostaje mi stwierdzić jedynie, że wiarę dzielimy na: chujową, zrypaną, badziewną, przegiętą, oraz moją- jedynie słuszną.
Zapomniałbym, że jest jeszcze wiara krowia, czyli wiara Krowy w to, że jest człowiekiem.
Ostatnio zmieniony przez Piotr Rokubungi dnia Czw 23:14, 06 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Dyskurs
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 28 Wrz 2015
Posty: 9844
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: USA Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 4:07, 07 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Oj tam, oj tam ... zaraz tak dramatyzować? Sytuacja przejściowa jest idealna na praktyke empatii dla samego siebie. Wystarczy interlokutora spytac o co mu chodzi i voila ... można albo nie odpisywać albo odpisać - pomysl i odczuj to jak taki relaks w chaosie
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Piotr Rokubungi
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 31 Maj 2014
Posty: 6081
Przeczytał: 0 tematów
Skąd: Polska, Pomorze Zachodnie Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 22:15, 07 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
Dyskurs napisał: | Oj tam, oj tam ... zaraz tak dramatyzować? Sytuacja przejściowa jest idealna na praktyke empatii dla samego siebie. Wystarczy interlokutora spytac o co mu chodzi i voila ... można albo nie odpisywać albo odpisać - pomysl i odczuj to jak taki relaks w chaosie | Shut ur..fingers, cross ur..mouth!
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 23:49, 15 Lip 2017 Temat postu: |
|
|
W wątku poświęconym wierze nie sposób jest jakoś nie przybliżyć aspektu personalnego. Niniejszym to czynię.
Wierzy się najczęściej OSOBIE. Nawet jeśli wierzymy w jakieś ogólniejsze źródla - np. naukowe - to w istocie wierzymy osobom, które nad danymi stwierdzeniami pracowały, ufamy im, bo jesteśmy przekonani, że nie mataczyli w swoich opisach, że byli uczciwi. Chyba, że im nie wierzymy...
Aspekt osobowy jest względem wiary niejako podwójny:
1. wierzymy jako my, jako osoba, mocą NASZEGO (osobowego) przekonania
2. wierzymy KOMUŚ - znowu osobie (czasem wierzymy samemu sobie ale wtedy też siebie traktujemy trochę jakby w lustrze - jest jakby dwóch ja, czyli ten wierzący i ten, w którego wierzymy).
Pewne wyjątki względem punktu 2 są, ale raczej nietypowe, a do tego jakoś (może w okrojonej postaci) odnoszą się one jednak do aspektów quasiosobowych. Np. jeśli wierzymy naszemu psu, że nie pogryzie dziecka, z którym się bawi, to traktujemy tego zwierzaka trochę na podobieństwo osoby. Jeśli wierzymy, że gałąź się nie załamie, jak na niej stajemy, to też w tle wierzymy niejako tej "wirtualnej osobie", która (będąc częścią naszego ja) oceniła gałąź na wystarczająco mocną.
Wiara religijna ma aspekt osobowy jeszcze bardziej zagmatwany, niż to jest większości normalnych przypadków. Po pierwsze wierzymy w Boga - osobę (przynajmniej, co ci mają religie personalistyczne). Po drugie wierzymy, traktując ową wiarę, jako emanację naszej osobowej wartości - mocy, "ofiarowujemy" naszą (! osobową) wiarę, zaufanie temu zbiorowi przesłanek, które religię nam przyniosły. Wreszcie religie są kulturowe, zbiorowe, czyli wierzymy we wspólnotach, razem z innymi osobami, co jest jednak ważnym (!) aspektem.
Dlaczego osobowy charakter wiary jest taki ważny?
- Chyba na pierwszym miejscu dlatego, że jakoś odnosi się on do istoty wiary - do uznania czegoś niepewnego (z jakichś powodów) za określone. I tak samo jest właśnie osobą, czyli istotą WOLNĄ, czyli nieprzewidywalną do końca, ale jednak obdarzoną przez nas zaufaniem, że ostatecznie zachowa się w sposób akceptowalny.
Wiarę osobie można trochę utożsamić z jakimś DODATKOWYM ZMYSŁEM, trochę z próbą "prorokowania" sobie jakie będą zachowania owej osoby - wierzymy jej, nie mając pewności, ale na wyczucie stawiając, iż będzie Ok.
Ten "zmysł wiary" jest ważnym, a do tego niezwykle ciekawym aspektem tego zjawiska psychicznego, jakim jest wiara.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 23:50, 15 Lip 2017, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33347
Przeczytał: 62 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 22:50, 16 Kwi 2018 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Dlaczego osobowy charakter wiary jest taki ważny?
- Chyba na pierwszym miejscu dlatego, że jakoś odnosi się on do istoty wiary - do uznania czegoś niepewnego (z jakichś powodów) za określone. I tak samo jest właśnie osobą, czyli istotą WOLNĄ, czyli nieprzewidywalną do końca, ale jednak obdarzoną przez nas zaufaniem, że ostatecznie zachowa się w sposób akceptowalny.
Wiarę osobie można trochę utożsamić z jakimś DODATKOWYM ZMYSŁEM, trochę z próbą "prorokowania" sobie jakie będą zachowania owej osoby - wierzymy jej, nie mając pewności, ale na wyczucie stawiając, iż będzie Ok. |
Tu chyba warto zwrócić uwagę na różnicę pomiędzy przyjęciem czegoś mechanizmem wiary, o której piszę, a mechanizmem szacowania prawdopodobieństwa.
Weźmy sytuację, że zaprojektowaliśmy sobie kładkę. Zrobiliśmy to w oparciu o uznaną wiedzę, więc potem wstępujemy na ową kładkę "wierząc", że się nie załamie. To jest jedna sytuacja.
Druga sytuacja - ktoś zbudował kładkę, powiedział nam: możesz wchodzić na nią bez obaw, bo jest dobrze zaprojektowana i my w to wierzymy. Znowu wchodzimy na kładkę.
Czym się owe sytuacje różnią?
- W pierwszym wypadku wierzymy trochę sobie - że się pomyliliśmy budując kładkę. Ale też stosowaliśmy wiedzę, więc tez wierzymy w poprawność owej wiedzy.
Druga sytuacja jest bardziej "czysta" - mamy wyraźny aspekt osobowy, wierzymy tu komuś.
Ten przykład próbuje jakoś wyważyć rozdziała wiara vs wiedza. Pokazuje, że także w wiedzy jest element wiary, lecz oczywiście nie tylko ten element. W wierze drugiemu człowiekowi (także sobie) nie musi byc prawie wiedzy (z wyjątkiem wiedzy o znaczeniu słów języka, prostej interpretacji sformułowań).
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|