|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34091
Przeczytał: 73 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 22:20, 24 Lis 2024 Temat postu: Wiara religijna, a usilne wmawianie sobie niejasnych tez |
|
|
Czym jest poprawna wiara religijna?
Czy wiara religijna jest usilnym wmawianiem sobie czegoś, o czym - gdybyśmy szczerze na to spojrzeli - przyznalibyśmy, że nijak nam się to nie układa w sens, albo przynajmniej wygląda na grubo naciągane?...
- Bo nie ukrywam, że czasem PEWNĄ CZĘŚĆ interpretacji pojęcia wiary religijnej w ten właśnie sposób odbieram. Sam oczywiście w ten sposób mojej wiary religijnej nie traktuję. Ale w takim razie czym (nie) jest wiara religijna?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9075
Przeczytał: 33 tematy
|
Wysłany: Nie 23:06, 24 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Czy wiara religijna jest usilnym wmawianiem sobie czegoś, o czym - gdybyśmy szczerze na to spojrzeli - przyznalibyśmy, że nijak nam się to nie układa w sens, albo przynajmniej wygląda na grubo naciągane?.. |
to byłaby hipokryzja lub zdaje się, fideizm
Cytat: | czasem PEWNĄ CZĘŚĆ interpretacji pojęcia wiary religijnej w ten właśnie sposób odbieram |
jakich interpretacji?
Cytat: | Ale w takim razie czym (nie) jest wiara religijna?.. |
to jak z nauką, tą naukową jacyś ludzie, naukowcy, odkrywają, tworzą prawdy o świecie, a "wierni" im wierzą ... z tym tylko, że tu ta wiara nie nazywa się wiarą, a wiedzą.
w religii podobnie na początku przyjmujesz na wiarę, potem ewentualnie zaczynasz rozumieć lub nie, ale przestrzegasz przykazań ...
tu ze względem na dziedzinę, trochę inaczej niż w naukowej nauce, bo ta wychowaniem moralnym się nie zajmuje.
a z samą wiarą jest jak z nauką w szkole, najpierw wierzysz, że nauczyciel coś wie, uczysz się i ewentualnie sam rozumiesz ...
inny rodzaj wiary zawarty jest już w jej treści - lub może nadziei, że dobro zwycięży
Cytat: | Czym jest poprawna wiara religijna? |
tego to ja nie wiem
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34091
Przeczytał: 73 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:18, 25 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
lucek napisał: | Cytat: | Czy wiara religijna jest usilnym wmawianiem sobie czegoś, o czym - gdybyśmy szczerze na to spojrzeli - przyznalibyśmy, że nijak nam się to nie układa w sens, albo przynajmniej wygląda na grubo naciągane?.. |
to byłaby hipokryzja lub zdaje się, fideizm |
Problem w tym, że na ludzkie poglądy, oceniane na płaszczyźnie intelektualnej - tej szczerej wynikającej ze spontanicznego rozpoznawania rzeczywistości - nakłada się warstwa lojalnościowa, identyfikowanie z jakąś grupą ludzi, z jakimś stadem. I część osób najwyraźniej koniecznie chciałaby udowodnić sobie i innym, że skoro przynależą do grupy X, to im się wzrok zmienił tak, że percepcja kolorów stała się przekształcona w profil kolorystyczny dla grupy X, słuch się zmienił tak, że niesłyszane są częstotliwości dźwięku, których nie lubi grupa X, a także ideowo jest tak, że idee, z którymi liderzy grupy X mają na pieńku, nagle magicznie stają się złe i wrogie w "obiektywnym sensie". Osoba w ten sposób traktująca świat zaczyna sobie wmawiać, że jej postrzeganie już się przekształciło tak, jak grupa X to określiła (w szczególności jak żądają liderzy tej grupy).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
lucek
Dołączył: 18 Lut 2011
Posty: 9075
Przeczytał: 33 tematy
|
Wysłany: Pon 12:56, 25 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | lucek napisał: | Cytat: | Czy wiara religijna jest usilnym wmawianiem sobie czegoś, o czym - gdybyśmy szczerze na to spojrzeli - przyznalibyśmy, że nijak nam się to nie układa w sens, albo przynajmniej wygląda na grubo naciągane?.. |
to byłaby hipokryzja lub zdaje się, fideizm |
Problem w tym, że na ludzkie poglądy, oceniane na płaszczyźnie intelektualnej - tej szczerej wynikającej ze spontanicznego rozpoznawania rzeczywistości - nakłada się warstwa lojalnościowa, identyfikowanie z jakąś grupą ludzi, z jakimś stadem. I część osób najwyraźniej koniecznie chciałaby udowodnić sobie i innym, że skoro przynależą do grupy X, to im się wzrok zmienił tak, że percepcja kolorów stała się przekształcona w profil kolorystyczny dla grupy X, słuch się zmienił tak, że niesłyszane są częstotliwości dźwięku, których nie lubi grupa X, a także ideowo jest tak, że idee, z którymi liderzy grupy X mają na pieńku, nagle magicznie stają się złe i wrogie w "obiektywnym sensie". Osoba w ten sposób traktująca świat zaczyna sobie wmawiać, że jej postrzeganie już się przekształciło tak, jak grupa X to określiła (w szczególności jak żądają liderzy tej grupy). |
możliwe, że tak też jest .... pisząc o hipokryzji lub fideizmie myślałem o bardziej świadomej postawie, to o czym piszesz jest raczej bezrefleksyjne i zazwyczaj ujawnia sę, gdy zapytać, co rozumie przez "wiarę".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34091
Przeczytał: 73 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 23:00, 25 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Jeśli wiara nie jest po prostu wmawianiem sobie tez, to czym się różni wiara silna od tej słabej?
Intuicyjnie przecież silna wiara jest tą mocą przekonania wbrew okolicznościom. Np. jeśli kto wierzy mocno w swoje umiejętności pływackie, to np. będzie śmiało wypływał daleko od brzegu. Teraz powstaje pytanie: gdyby ktoś chciał jakoś w sobie "stworzyć wiarę" świetne umiejętności pływackie, to by mu się udało, gdyby tak zaczął nad sobą pracować, wmawiając sobie "umiem świetnie pływać, umiem świetnie pływać, umiem...". Wtedy powstaje pytanie: czy po takiej sesji wmawiania sobie, zdobyłby się na odwagę i wypłynął na środek dużego jeziora, nawet mając doświadczenie, że już po przepłynięciu 50 metrów ledwo trzyma się na powierzchni wody?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34091
Przeczytał: 73 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:22, 26 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Mam wrażenie, że aktualnie dominuje w religiach AGITACYJNY MODEL duchowości, czyli właśnie bazujący na wmawianiu sobie przez wiernych. Wmawianiu CZEGO?...
- Tak do końca to chyba nawet nie pojawił się wyrazisty przekaz, który by skonkretyzował wiernemu, jaki powinien być.
Czy wierny ma być szczery względem siebie (swojego sumienia), czy raczej posłuszny autorytetom?
Czy wierny ma być empatyczny, wybaczający, rozumiejący innych, czy raczej skupiający się na dyscyplinie, rygorach?
Czy ma się bać Boga, czy Go kochać?
Czy ma dociekać samodzielnie "prawd wiary", czy - z racji na niebezpieczeństwo błędu, przy samodzielnym myśleniu - separować je od swojego umysłu i jego dociekań, czyli ograniczać się do powtarzania stwierdzeń doktrynalnych za autorytetami "tak jak to powiedziano", nie uruchamiając żadnej postaci spontanicznej reakcji umysłu względem nich?....
Dominuje agitacyjny model, czyli polegający na akcentowaniu swoich sformułowań, które inni "powinni przyjąć", co w praktyce sprowadzi się do opowiedzenia się za jakimś ośrodkiem ludzkiej władzy religijnej.
Nawet w buddyzmie, czyli religii nieteistycznej, aspekt arbitralności i autorytaryzmu jest zaskakująco wysoki. Tam z kolei relacja mistrz - adept jest mocno faworyzująca tego pierwszego, a też niejasna jest kwestia tego stanu oświecenia, jaki jest tu celem. Bo oświecenie każdy poznaje, gdy je osobiście odczuje.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34091
Przeczytał: 73 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:40, 27 Lis 2024 Temat postu: |
|
|
Dziś utożsamiam swoją wiarę religijna z ROZWOJEM.
W Biblii wiara jest wiązana z obrazem ziarna gorczycy:
(20) On zaś im rzekł: Z powodu małej wiary waszej. Bo zaprawdę, powiadam wam: Jeśli będziecie mieć wiarę jak ziarnko gorczycy, powiecie tej górze: Przesuń się stąd tam!, a przesunie się. I nic niemożliwego nie będzie dla was. (Ewangelia Mateusza 17:20)
(6) Pan rzekł: Gdybyście mieli wiarę jak ziarnko gorczycy, powiedzielibyście tej morwie: Wyrwij się z korzeniem i przesadź się w morze, a byłaby wam posłuszna. (Ewangelia Łukasza 17:6)
(31) Jest ono jak ziarnko gorczycy; gdy się je wsiewa w ziemię, jest najmniejsze ze wszystkich nasion na ziemi. (32) Lecz wsiane wyrasta i staje się większe od jarzyn; wypuszcza wielkie gałęzie, tak że ptaki powietrzne gnieżdżą się w jego cieniu.
(Ewangelia Marka 4)
(18) Mówił więc: Do czego podobne jest królestwo Boże i z czym mam je porównać? (19) Podobne jest do ziarnka gorczycy, które ktoś wziął i posadził w swoim ogrodzie. Wyrosło i stało się wielkim drzewem, tak że ptaki powietrzne gnieździły się na jego gałęziach. (20) I mówił dalej: Z czym mam porównać królestwo Boże? (21) Podobne jest do zaczynu, który pewna kobieta wzięła i włożyła w trzy miary mąki, aż wszystko się zakwasiło. (Ewangelia Łukasza 13:19)
Wiara/Królestwo Boże wyraźnie jest w Biblii związane z ideą rozwoju - wzrastania, "zakwaszania" nieduchowego świata tą energią duchowości, tą ostrością w smaku - goryczką, znaną z ziarna gorczycy.
Ale jak praktycznie podejść do sprawy, czyli jak inaczej realizować ten rozwój, niż tylko wmawiając sobie, a więc naciskając na siebie, aby podążać w wytyczonym kierunku?...
Rozwój poprawny tym różni się od wmawiania sobie, że jest z natury POSZUKUJACY.
Wmawianie sobie w kółko tego samego, czego się na początku nie rozumiało, a potem też dalej się nie rozumie, nie posuwa wiary do przodu. Wiara mocna, to wiara, która się rozwija, co też oznacza, ze nie polega na jałowej powtarzalności, lecz na BUDOWANIU NOWYCH ODNIESIEŃ.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34091
Przeczytał: 73 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 18:28, 10 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Czy wierny ma być szczery względem siebie (swojego sumienia), czy raczej posłuszny autorytetom? |
Jest tu w tle inne pytanie: czy można być posłusznym autorytetom, jeśli się SAMODZIELNIE NIE ZGŁĘBIŁO zasad koncepcji/idei jakie autorytety ogłosiły?
Ci, co przeciwstawiają posłuszeństwo samodzielnemu myśleniu, traktują de facto posłuszeństwo jako coś oczywistego - coś, co zawsze po prostu jest. Prosty przykład takie myślenie obala. Jeśli szef mówi do pracownika: idź i zmierz napięcie na uzwojeniu wtórnym transformatora. Jeśli pracownik miałby być posłuszny temu poleceniu, a personalnie szefowi, to MUSI ROZUMIEĆ, co to jest transformator, jak znaleźć jego wtórne uzwojenie, a także jak/czym się mierzy napięcie. Wszelkie posłuszeństwo, jeśli ma być REALNYM DZIAŁANIEM związane jest z jakąś postacią rozumienia wydanego polecenia, orientowania się w przedmiocie podlegającym działaniu.
Dlaczego zatem piewcy posłuszeństwa, wykluczającego samodzielne myślenie nie biorą pod uwagę tego, że wykonanie polecenia osoby, której ktoś pragnie być posłuszny, domaga się zdobycia stosownej wiedzy?...
- Dlatego, że używają słowa "posłuszeństwo" w znaczeniu odpowiadającym: okazuję swoją uległość despotycznej władzy, czyli sam z siebie nie robię niczego, nawet nie myślę samodzielnie, aby nie urazić despoty tą samodzielnością. Z postawą tą związana jest jeszcze bowiem też czołobitność wobec władzy, wygaszenie sumienia, które by przecież mogło stać się przeszkodą przez wykonaniem nieetycznego polecenia despoty, co przecież despocie mogłoby się nie spodobać...
Tymczasem posłuszeństwo w tym prawdziwym znaczeniu, czyli opisującym realne wykonywanie czegoś, realizowanie jakichś zadań nie jest w ogóle możliwe bez odpowiedniego stopnia rozwoju intelektualnego, czy ogólniej mentalnego. Tu oczywiście można mówić o różnych poziomach samodzielności osoby, która jest posłuszna.
Poziom posłuszeństwa w prostych zadaniach, typu "przynieś mi szklankę herbaty" nie wykracza najczęściej poza standardowe rozumienie słów języka potocznego, czyli jest dostępny większości ludziom.
Ale już posłuszeństwo w kwestiach wymagających wiedzy fachowej domaga się nieraz studiów, inteligencji, wyczucia.
Jeszcze więcej inwencji, zaangażowania wymaga posłuszeństwo w kwestiach etyczno - moralnych. Jeśli mamy nakaz typu "postępuj sprawiedliwie", to pojawia się tu naprawdę poważny problem, jak to pojęcie sprawiedliwości rozumieć, szczególnie w danej sytuacji, w powiązaniu z możliwościami, jakimi się dysponuje, systemem prawnym, jaki obowiązuje itp. W tych kwestiach etyczno - moralnych iluzją jest proste posłuszeństwo. Dopiero doskonalenie swojego rozpoznawania sytuacji, ludzkich intencji, potrzeb (czasem te rzeczywiste potrzeby mogą być inne, niż te aktualnie w emocjach deklarowane), realizacji.
Te problemy piewcom bezmyślnego posłuszeństwa oczywiście głowy nie zaprzątają, bo przecież tak naprawdę oni nie mają od początku zamiaru być posłusznymi w jakiejś formie realnie wykonywanych zadań, lecz skupiają się podlizywaniu się władzy, okazywaniu swojej ogólnej uległości, aby despota, który tę władzę sprawuje, miał przekonanie że "nikt mu się nie sprzeciwi".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34091
Przeczytał: 73 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 12:54, 13 Sty 2025 Temat postu: |
|
|
Niektóre fragmenty Biblii zdają się sugerować, że wiara polega na wmawianiu sobie czegoś, w co w istocie... nie wierzymy.
Oksymoron - wiara jest tu właściwie niewiarą.
Oto są dwie instancje:
- wiara jako coś, ku czemu jesteśmy przekonani - wewnętrzna spójność
- wiara DEMONSTRACYJNA, wykazująca, iż nawet coś normalnie uznawanego za niemożliwe w tej wierze się realizuje.
W Biblii są przypadki, gdy właśnie dochodzi do głosu ten rodzaj wiary demonstrującej, sprzeciwiającej się domyślnym rozpoznaniom - gdy np. Piotr za Jezusem zaczyna kroczyć po wodzie, albo gdy kobieta została uzdrowiona z krwotoku, gdy dotknęła się szaty Jezusa, a Jezus ją pochwalił: twoja wiara cię uzdrowiła.
W idei takiej wiary jest zatem sprzeczność - tu niejako ujawnia się wiara w to, co się (normalnie) nie wierzy. Niektórzy wyciągają z tego wniosek, iż to jest najbardziej cenna i poprawna forma wiary - nakazać sobie coś, co normalnie odrzucamy, a potem mieć absolutne przekonanie, że to jest prawdą.
Jednak w tej samej Biblii mamy inny obraz wiary - jako ziarnko gorczycy, które od małego, skoncentrowanego, niemal punktowego stanu rozwija się, niejako ekspanduje w drzewo. Te obrazy wiary konkurują ze sobą. A może uzupełniają się?...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|