Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34275
Przeczytał: 81 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:03, 12 Kwi 2024 Temat postu: Tryb obiektywny i subiektywny wypowiedzi |
|
|
Załóżmy, że rozważamy tezę T. Dalej załóżmy, że występuje spór o tę tezę. To, że teza owa obowiązuje można zakomunikować na dwa, znacząco różniące się sposoby (style, tryby):
1. Sposób/styl stwierdzający obiektywne obowiązywanie tezy: Teza T jest słuszna!
2. Sposób/styl/tryb stwierdzający subiektywne przekonanie: Jestem przekonany o słuszności tezy T.
Czy któryś z tych sposobów jest lepszy?...
Ja uważam, że odpowiedź na powyższe pytanie nie jest jednoznaczna, silnie zależąc od przyjętych paradygmatów "co jest lepsze". Każdy ze sposobów ma swoje zalety i wady, ujawniające się w zależności od tego, jaki aspekt sprawy weźmiemy na tapetę:
Kwestia zaprzeczalności
Zaprzeczenie tezie wyrażonej w stylu obiektywnym oznacza zanegowanie stwierdzenia o słuszności tezy.
Zaprzeczenie tezy w stylu subiektywnym jest... trudne. Jeśli ktoś oznajmia o tym, jakie jest jego (subiektywne) przekonanie na temat tej tezy, to zaprzeczenie tego wprost sugeruje..
No co właściwie?
- może nieszczerość (bo nieprawdą jest, że ktoś jest przekonany o słuszności tezy...)
- złe rozpoznanie własnych stanów?...
To wszystko są kwestie subiektywne, o których negujący tezę miałby wnioskować na jakiej właściwie zasadzie? - Że lepiej wie, co myśli sobie jego oponent w dyskusji?... To jest śliska teza, od razu razi ona swoją arbitralnością, "czytaniem w myślach", przez znaczną część obserwatorów będzie więc pewnie uznana za głupią, za przypisywanie sobie cech fantastycznych (czytanie w myślach), niemożliwych, albo wręcz kłamliwych.
Aby zaprzeczyć tezie wyrażonej w trybie subiektywnym można ewentualnie próbować użyć innej konstrukcji - np. uważam, że czynisz błąd, gdy uznajesz tezę T.
To byłaby odpowiedź w tym samym trybie - subiektywne oznajmienie czegoś, spotyka się z subiektywną oceną tego. To już brzmi bardziej wiarygodnie, nie jest sztuczne, podejrzane o jawne przypisywanie sobie fantastycznych cech.
Ja nie ukrywam, że lubię tryb subiektywny wypowiedzi, wręcz uważam ten tryb za - w pewnym sensie - silniejszy, od (pozornie mocniejszego trybu obiektywnego, skoro tak jednoznacznie się opowiadającego za tezą, jakby była ona ostatecznie stwierdzona). Tryb obiektywny, jako taki tryb "z grubej rury", stawia wszystko na jedną kartę. Ale jeśli ta jedna karta zostanie podważona, to cały czar pryska. Jeśli ktoś tak "bardzo obiektywnie", ostatecznie stwierdza obowiązywalność tezy T, to nawet drobna wątpliwość, która wygląda na jako tako uzasadnioną jawi się jako coś bliskiego przyłapania stwierdzającego na kłamstwie, albo przynajmniej nieprzemyśleniu sprawy. Bo on tak ostatecznie i twardo tezę głosił, a tymczasem jednak wątpliwość jest... To by znaczyło, że one nie przemyślał sprawy, ale jakiś naciągacz jest... Obrona tezy wyrażonej w trybie obiektywnym, stawiający właściwie tezę "na ostrzu noża", jest zatem z konieczności dość desperacka, bo w niej domyślnie trzeba by wybronić wszystko - siebie, jako stwierdzającego (reputację, wiarygodność), wszystkie swoje założenia, odrzucić każdą najmniejszą wątpliwość.
W trybie subiektywnym wyrażając tezę, co prawda pozornie ułatwiamy jej przeczenie, bo oponent może zawsze ogłosić "ty się nie znasz, źle oceniłeś obowiazywalność tezy T", jednak tutaj obrona jest naturalniejsza, bo z góry było domniemanie, że skoro stwierdzający subiektywnie rzecz oceniał, to oczywiście mógł się mylić. Tu obrona nie jest desperacka, nie jest grą o wszystko, lecz można po prostu spokojnie przedstawiać swoje argumenty, trochę ustępując, a za chwilę prąc bardziej do przodu z argumentacją. I wszystkie te okoliczności będą naturalne, bo w grze subiektywnych przekonań, opcje są otwarte.
Poza tym wydaje mi się, że tryb subiektywny jest po prostu uczciwszy intelektualnie. Skoro wiem, że nie jestem Bogiem, nie mam dostępu do prawdy absolutnej, to nie powinienem stwierdzać niczego w trybie absolutność tez sugerującym. Jeśli to bym zrobił, to właściwie już można uznać, że kłamię, bo nie mam podstaw do takiego stawiania spraw. A jeśli kłamię, to już jestem "spalony", niewiarygodny jako dyskutant.
Zdaję sobie sprawę, że nieco inną perspektywę na sprawę mają osoby, które chętnie używają trybu obiektywnego. Z moich obserwacji wynika, że takie osoby najczęściej traktują dyskusję jako formę WPIERANIA SOBIE NAWZAJEM przekonań. Dla takich osób liczy się nie tyle argumentacja logiczna, co zdolność do wywarcia presji, w celu zdominowania oponenta i wymuszanie na nim kapitulacji. Tu się bardziej liczą emocje niż intelekt. A emocje mogą odczytać tryb obiektywny stwierdzania, jako przejaw dominacji, władzy, autorytetu. Więc wszyscy dyskutanci i obserwatorzy, którzy przez emocje bardziej odbierają dyskusję, ten tryb obiektywny stwierdzania chętniej docenią.
|
|