Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33735
Przeczytał: 67 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 22:17, 24 Kwi 2024 Temat postu: Prawda w rozumieniu nieskończonego rozwoju myśli |
|
|
Rozwijam sobie moją Edukacyjną koncepcję prawdziwości http://www.sfinia.fora.pl/blog-michal-dyszynski,73/edukacyjna-koncepcja-prawdziwosci,22001.html. Jednak pewien aspekt tej koncepcji chcę wyróżnić w sposób szczególny. Do tego celu posłużyć ma ten wątek.
Uważam, że żadna prawda, jaką tylko mógłby posłużyć się umysł (może z wyjątkiem umysłu boskiego) nie może być pełna i kompletna, będzie redukcją, a do tego jeszcze redukcją do celu poznawczego. To by oznaczało, że idea prawdziwości jest nieskończona, bo nigdy nie da się zaprezentować jej wersji, której nie dałoby się jeszcze udoskonalić.
Niemożliwość zaprezentowania absolutnej formy prawdy wynika też z tego, że każda prezentacja poglądu (który później uznamy za "prawdziwy", czyli za wyraz owej prawdy) odbywa się W JAKIMŚ KONKRETNYM JĘZYKU. Język zaś rozwija się wraz z jego użytkownikami. Język przez nikogo nieużywany właściwie nie jest językiem w pełnym sensie słowa, jest co najwyżej kandydatem - propozycją na język. Jednocześnie każdy język ogranicza się do tych symboli, pojęć, jakie zawiera, a więc nie zawiera tych (potencjalnie lepiej, precyzyjniej opisujących daną prawdę) pojęć, jakie pojawiłyby się w nim po latach rozwoju i zaangażowaniu w tym celu większej liczby umysłów.
Prawdy bowiem rosną wraz z językiem stosowanym do ich prezentowania.
Tu można by się zastanowić, czy czasem nie jest tak, że idealna prawda jest po prostu prawdą na końcu rozwoju języka używanego do jej sformułowania - czyli po nieskończenie długim rozwoju tegoż języka. Byłoby to kuszące podejście, które przynajmniej rysowałoby jakiś jasny kres rozwoju idei prawdziwości. To jednak według mnie nie kończy problemów z zagadnieniem prawdziwości - wszak jest jeszcze pytanie KTO ROZUMIE/UŻYWA DANEGO języka. Jeśliby nawet język był idealny, to jest pytanie, czy jego użytkownik nadąża za ideałem swojego języka. A jeśliby żaden z użytkowników nie był w stanie "wycisnąć" z języka pełni jego mocy w wyrażaniu danej prawdy, to sama możliwość takiej prawdy wyrażenia okazałaby się ostatecznie nieskuteczna. Osobną kwestią jest tu elitaryzm idealnego języka, czyli pytanie o to, czy idealny język, który by np. był zrozumiały na wystarczającym poziomie przez powiedzmy 2-ch użytkowników jest "w wystarczającym stopniu językiem".
No jest jeszcze osobny PROBLEM WIELOŚCI CELÓW. Wyrażanie prawd jest celowe. Coś stwierdzamy zawsze z jakiegoś powodu. Stwierdzanie czegokolwiek zupełnie bez powodu, bez szans na wykorzystanie, stwierdzanie rzeczy nieużytecznych dla nikogo samo w sobie należy uznać za problematyczne, stawiające w wątpliwość powiązaną z nim ideę prawdziwości. Język, w powiązaniu z umysłem funkcjonuje trochę na podobieństwo programu kompresującego - czasem związanego z kompresją stratną, a czasem bezstratną w kontekście jakiegoś tam zastosowania. Ta sama idea może być lepiej, bądź gorzej "skompresowana" - np. może być wyrażona zwięźlej, bądź z nadmiarowymi informacjami. Te informacje będą jednak nadmiarowe w ramach jakiegoś tam celu poznawczego, a mogą być już ważne i kluczowe, w ramach innego celu. I teraz "konia z rzędem temu", kto jednoznacznie by ustalił, czy mamy wybrać ten, czy inny cel poznawczy, związany z daną prawdą - np. czy mówiąc o koniach, należałoby skupić się na ich zachowaniu, może na biologii, może na kształcie, może tym, czym są w ludzkiej kulturze itp. itd. Każda z owych składowych "prawd" - pojedynczych stwierdzeń będzie grała inną rolę w ostatecznym przekazie, który uznamy za mniej lub bardziej użyteczny (a więc w kontekście tego, co nas interesuje, bardziej "prawdziwy").
Podsumowując - prawda jest nieskończona w tym sensie, że można ją doskonalić pod bardzo wieloma aspektami - dostosowania się do umysłu odbiorców, zwięzłości, dokładności, skuteczności przekazywania sugestii związanych z celem poznawczym 1, celem poznawczym 2, celem poznawczym 3...
|
|