ŚFiNiA

Michał Dyszyński

Ja się już pogodziłem z tym, że przekazy medialne są z zasady jeśli nie oszukane, to bardzo silnie spłycone, uproszczone na maksa, tendencyjne. I nie chodzi mi tylko o skrajny przypadek "informowania" w stylu PiSowskiego TVP-Info, bo choć jest to w skali tendencyjności ten przypadek uważam za modelowy, to wg mnie ogólnie blisko 90% tego, co się "ludziom podaje jako informację" jest de facto raczej manipulacją wokół informacji, niż rzeczywiście informowaniem uczciwie społeczeństwa. Pogodziłem się z tym, ale też i wraz z tym pogodzeniem się uznałem jako obowiązującą mnie regułę daleko posunięty brak zaufania do informacji podawanych w mediach. I to o tym pogodzeniu się, a nie o samym zrzędzeniu na media, chcę tu napisać.

Pogodzenie się z tym, że "dobrze już było" jest jakąś formą STAŁEJ OCENY tego, co oceniamy, to jest POZBYCIE SIĘ NADZIEI, że kiedykolwiek będzie lepiej. To jest swoisty "kamień milowy" w kontaktach ze światem, jest to przestawienie wajchy z pozycji "jakie takie zaufanie" na "domniemana manipulacja, z elementami informacji prawdziwych". Trochę podobnie sobie nieraz klasyfikuję ludzi, czyli jeśli statystyka kontaktów z jakąś osobą wypada mi "to jest manipulator", to ja przestawiam wajchę mojego zaufania, przyjmując domyślną wobec takiej osoby postawę wątpienia w każdą przekazywaną przez nią informację. Oczywiście nie oznacza to, że taka osoba będzie zawsze kłamała. Zakładam, że w bliżej niesprecyzowanym procencie kontaktów owa osoba poda mi także informacje prawdziwe. Ale problem jest w tym, że nie będę wiedział KTÓRE to są informacje.