Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Piekło jako bezbrzeżna samotność

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33377
Przeczytał: 73 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 12:14, 05 Sie 2024    Temat postu: Piekło jako bezbrzeżna samotność

Od jakiegoś czasu wierzę, że piekło jest po prostu ogromną samotnością. Zresztą moje osobiste doświadczenie, które już wcześniej opisywałem, związane z krótkotrwałym przeniesieniem mojego odczuwania, świadomości w stan wielkiego cierpienia też było właśnie przeniesieniem się w samotność. Ale nie chodzi tu o "zwykłą" samotność, nie chodzi o samotność, z której za chwilę wyjdziemy. Ja dziś rozumiem piekło jako samotność na zawsze, powiązaną z koniecznością nieustannego wpatrywania się w to, kim się staliśmy - we własną nicość, nieuporządkowanie. Paradoksalnie może się okazać, iż wobec takiego stanu lepszą alternatywą jest doświadczanie cierpienia typu palący ogień, niż bycie w tym sam na sam ze sobą...
W religii (chrześcijańskiej) też piekło jest opisywane jako odrzucenie. Bóg nie organizuje przecież potępieńcom specjalnie jakichś miejsc tortur. Jeśli piekło w ogóle miałoby mieć rację bytu, to nie potrzebowałoby jakiegoś dodatkowego zasilania, czy doglądania. Wystarczy do niego samotność.
Tyrani i despoci też krzywdzą innych w jakimś stopniu z powodu skrytego w nich mentalnego osamotnienia. Są oni w znacznym stopniu temu osamotnieniu sami winni, choć... owa wina chyba może być kwestionowana na zasadzie wskazania, iż on inaczej nie potrafią funkcjonować. Despota w swoich złych emocjach "jest napędzany" głębokim poczuciem pustki, które koniecznie chce rozładować. Owa pustka jest formą właśnie wewnętrznego osamotnienia. Problem w tym, że obecność innych istot w standardowej postaci despocie nie jest w stanie owego osamotnienia zmniejszyć. Despota nie umie czerpać z kontaktu z drugą osobą pozytywnych emocji, bo za bardzo pragnie się wywyższać, za bardzo postrzega relację z innymi na płaszczyźnie rywalizacji, wykazywania swojej przewagi i "mocy".
W ostatecznym rozliczeniu Bóg nie może krzywdzicielom rzucać na pożarcie jakichś dusz, aby taki krzywdziciel mógł się na nich wyżywać, czy rozładowywać frustracje. Mamy tu na ziemi czas, w którym powinniśmy nauczyć się układania sobie relacji z innymi istotami w sposób, niedestrukcyjny z jednej strony, ale też i SATYSFAKCJONUJĄCY SZCZERZE NAS SAMYCH z drugiej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33377
Przeczytał: 73 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 14:05, 05 Sie 2024    Temat postu: Re: Piekło jako bezbrzeżna samotność

Piekło w wyżej opisanym sensie może być zdefiniowane jako: konieczność nieustannego wpatrywania się w to, kim się jest, co się uczyniło (albo czego się nie uczyniło, choć należało).

Weźmy tyrana, który spowodował wojnę. Oto przychodzi czas rozliczenia, a on musi patrzeć na to, co się stało w efekcie jego decyzji - widzi cierpienie jednej osoby, drugiej, trzeciej,... setnej... dziesięciotysięcznej,...milionowej... I wie, że to się stało z jego decyzji, którą teraz należałoby jakoś obronić, jakoś wytłumaczyć: DLACZEGO TO UCZYNIŁEM?
Albo nawet mały domowy despota, który dręczył swoją rodzinę, niekończącymi się pretensjami, roszczeniami, napadami złości... Oto teraz mu się "wyświetla film" z jego życia (motyw wyświetlania się filmu z całego życia jest nawet obecny u osób, które tylko przeżyły bardzo niebezpieczny epizod w życiu, a przeżyły), oto widać po kolei każdy bezsensowny (bo trudno jest mu nadać akceptowalny sens) akt pustej napastliwości wobec osób, które chciały tylko dobrze dla owego despoty, albo po prostu chciałby normalnie żyć. I oto ten mały despota rodzinny ma do obejrzenia ów film ze swojego życia - patrzy jak bardzo jego wybory były bezcelowe, ku niczemu nie prowadzące, jak bardzo były związane ze słabością, uległością drobnym frustracjom, nieuporządkowaniu emocjonalnemu. I będzie "dźwięczało" pytanie: dlaczego nic ze sobą nie robiłeś?...
Dlaczego nie naprawiłeś tego, co - jak to liczne przesłanki wskazywały - nie przynosi nic dobrego ani tobie, ani twoim bliskim.

Jest taki subtelny symptom nieuporządkowania natury, symptom zła: - BRAK SENSU w tym, co robimy.
Jeśli wokół nas dzieją się wciąż mało sensowne rzeczy, a duża część z nich wyraźnie jest związana z naszymi postawami i decyzjami, to jest to BARDZO POWAŻNY POWÓD DO ZASTANOWIENIA. Dlaczego tego nie zmieniam? Dlaczego tkwię w tym, co jest jałowe, puste, złe?...

Większość grzechów aktywnych ma swoim źródle GRZECH ZANIECHANIA. To, że coś nas wytrąciło z równowagi, że zrobiliśmy jakąś głupotę z impulsu, incydentalnie, da się jakoś obronić, można to wytłumaczyć tym, że przecież nie mieliśmy czasu się nad tym zastanowić. Ale jeśli ktoś POWTARZALNIE prowokuje te same bezsensowne sytuacje, to nie może się już tłumaczyć przypadkowością.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin