Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33924
Przeczytał: 55 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:51, 07 Sty 2025 Temat postu: Patriotyzm nierewizjonistyczny, nieagresywny i rozsądny |
|
|
Dlaczego właściwie z miłości do ojczyzny miałoby wynikać to, co w środowiskach określających się jako "patriotyczne" jest normą - niechęć do obcych, wyciąganie starych waśni, dążenie do podziałów "my - oni"?...
Przecież, jeśliby patriotyzm zdefiniować jako miłość do ojczyzny, to w tej definicji nie ma żadnego wskazania na to, aby do kogokolwiek odczuwać niechęć. Ta niechęć z miłości nie wynika, podobnie jak miłość do wybranki swojego serca zwykle nie oznacza, że się ma "coś przeciw" innym kobietom.
Środowiskom "patriotycznym" najczęściej jednak z miłości wynika niechęć do obcych. A może dałoby się inaczej?...
Postuluję patriotyzm nierewizjonistyczny, nieagresywny, bazujący na pozytywnych uczuciach.
Jak by on wyglądał?...
Z grubsza można by ten patriotyzm określić jako postawę następującą:
- szanuję wszystkie nacje, życzliwie traktuję wszystkich niezależnie od rasy, miejsca urodzenia, religii, miejsca zamieszkania.
- jednocześnie szczególną wagę przykładam, do tego co mi jest najbliższe - staram się poznawać historię mojego kraju, staram się pracować uczciwie dla dobra owego kraju i jego mieszkańców.
- dbam o tradycję i historię w rozsądnych granicach. Bo też mam świadomość, że skupianie się na tym, co było kiedyś, od pewnego poziomu zaangażowania zaczyna blokować aspekt zmiany i rozwój. Zaniechanie rozwoju kraju, blokowanie kreatywności młodych pokoleń w imię "bo musimy robić tak, jak to robili przodkowie" traktuję jako działanie "niepatriotyczne", bo szkodzące krajowi, który kocham.
- chętnie się spotykam z członkami innych nacji, ludźmi z różnych stron świata, pomagam im w potrzebie - wszak nic piękniej nie sławi narodu (mojego narodu), jak wdzięczność tych, którym się niosło pomoc w potrzebie. Poprzez życzliwość i dobre czyny, buduję chwałę narodu, z którymi przyszłe pokolenia powiążą czynione przeze mnie dobro.
- wspaniałomyślnie przebaczam te wszystkie złe zaszłości (także zbrodnie narodowe), co do których widzę, iż nie są już kontynuowane, a aktualne pokolenie wypiera się solidarności z tamtymi swoimi złoczyńcami. Jednocześnie, aby nie być niesprawiedliwym, ubiegam się o wybaczenie tych złych czynów narodowych, których w przeszłości dopuścili się moi rodacy.
- Jeśli ktoś dzisiaj wykazuje wrogość wobec mojego narodu, czy kraju, to oczywiście adekwatnie reaguję, nie daję się wykorzystywać. Jednocześnie buduję sojusze, aby wróg nie mógł łatwo zniszczyć, zdominować mojego narodu, czy kraju. Jednak przy tym nie rozdmuchuję nienawiści, moim motywem jest obrona - twarda, adekwatna, racjonalna, pomysłowa. Niech wróg (jeśliby taki się pojawił) wie, że ma przed sobą inteligentnego, trzeźwo i bez lęku myślącego przeciwnika - kogoś, kto umie dostrzegać wielość uwarunkowań, raczej nie przeoczy korzystnej dla siebie okoliczności, bo nie działa w chaosie emocji, a w twardym zdeterminowaniu. Dlatego nie wspieram histerii wojennej, nie podsycam gniewu tłumów, nie rozniecam nienawiści - także nienawiści do wroga. Wróg może zostać unicestwiony, ale też ma prawo oczekiwać, iż jeśli się w porę wycofa, to z mojej/naszej strony będzie to dostrzeżone, więc droga do pokoju jest otwarta ze strony mojego narodu. Bo ja ze swojej strony, na moim podwórku będę się przeciwstawiał histeriom lęku i wrogości.
- nie jestem naiwny, kocham swój kraj POMIMO tego, co bywało w nim złe. Ale z tej samej zasady nienaiwności i rozsądku wynika też, że rozumiem, iż podobne uwarunkowania jak w moim kraju występują u innych.
|
|