Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Odwrotne wartości dają odwrotne oceny

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 10:54, 09 Cze 2024    Temat postu: Odwrotne wartości dają odwrotne oceny

To, jak oceniamy świat, okoliczności, zdarzenia, ludzi zależy ściśle od tego, jakie wartości wyznajemy, w co wierzymy. Tymi swoimi wiarami ludzie niejako "spożywają owoc z drzewa poznania dobra i zła".
Dla człowieka uczciwego zabicie człowieka jest złe, dla mafiosa zabicie osoby stojącej na drodze do celu, który sobie mafioso wyznaczył, jest jak najbardziej zasadne, czyli dobre.

Dla człowieka pragnącego zgody i pokoju rozpętanie wojny jest złe, ale dla osoby pragnącej wykazać się jako dominator, władca imperium, wojna jest dobrym środkiem do realizacji wytyczonego celu.

Dla osoby, która pragnie poznać obiektywny stan czegoś, naginanie rozpoznania w danej sprawie do wcześniejszych przekonań własnych, czy grupy, z którą się jest związanym, jest fałszowaniem, formą zła. Tymczasem dla kogoś, kto pragnie przede wszystkim przekonywać innych za wszelką cenę do jakichś przekonań, czy do wsparcia jakichś swoich, naginanie rozpoznań do tego, co wygląda na lepiej promujące tę grupę czy przekonania, wydaje się być celowe, czyli dobre.

Dla kogoś, kto gra w dowolną grę (w szachy, w piłkę, w tenisa) po to, aby ustalić, czy jest w niej lepszy, czy gorszy od przeciwnika, oszukiwanie jest bezcelowe, złe, bo sprzeciwia się głównemu celowi. Jednak dla osoby, która nie dba o uczciwość, a jedynie o własną tymczasową emocję, iż jakoś udał się jej dokopać przeciwnikowi, oszukiwanie wydaje się być dobrym środkiem co celu.

Dla kogoś, kto chce być szanowany, uznawany kochany jako on, udawanie lepszego niż się jest, czy jakkolwiek innego względem stanu naturalnego wobec tych, którzy go oceniają, jest bezcelowe, bo to wystawia do oceny nie to, co chcemy, aby było ocenione. Jednak osobie, która zalicza sobie sukcesy w postaci zmanipulowania innych, aby po prostu poparli, polubili jakiś spreparowany wizerunek od niej pochodzący, nie będzie przeszkadzał fakt, że to polubienie realnie nie odnosi się do prawdziwej tej osoby.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23144
Przeczytał: 96 tematów


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 11:45, 09 Cze 2024    Temat postu:

Myślę że Ty chcesz być dominatorem ale się boisz.

Dlatego stroisz się pióra dobrego Misia.

Tak Ciebie odbieram.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 12:30, 09 Cze 2024    Temat postu:

Semele napisał:
Myślę że Ty chcesz być dominatorem ale się boisz.

Dlatego stroisz się pióra dobrego Misia.

Tak Ciebie odbieram.

Nieraz sobie stawiam przed oczy ten problem - czy gdzieś pod powierzchnią "dobrego misia" nie czai się dominator. Z tego, jak rozpoznaję swoje odczucia, trudno jest mi się z Tobą zgodzić w tej diagnozie, ale biorę na poważnie też opcję, iż mogłem coś błędnie w sobie zinterpretować.

Tu jest osobna ciekawa kwestia - OPRACOWANIA METODOLOGII DIAGNOSTYKI WŁASNYCH ZŁUDZEŃ. Ja sporo uwagi poświęciłem temu właśnie zagadnieniu. Czy efekty są wartościowe?...
- Trudno powiedzieć. Prawie nikomu o tym nie opowiadałem. Nawet nie zrobiłem sobie jakiegoś rzetelnego osobistego podsumowania, do czego doszedłem. Choć chyba parę razy, przy zupełnie innych okazjach wspominałem o niektórych elementach tej diagnostyki.

Jak sprawdzać się np. pod kątem, czy nie biorą w mojej psychice góry pragnienia dominacji, tłamszenia innych ludzi?...
- Ja właściwie mimowolnie dość często, w tle różnych swoich działań zadaję sobie to pytanie. Sprawdzam się pod kątami:
- jak się odezwałem do kogoś? - z naciskiem, z sugerowaniem zgody ze mną?...
- czy używam jakiejś formy groźby?
- czy próbuję oceniać osoby, a potem tymi ocenami szafować, sugerując komuś "jeśli się ze mną nie zgodzisz, to będę cię uważał za ...".
itp.
Problem niewątpliwie jest aktywny. Przyznam, że czasem z obawy, aby się nie okazać właśnie tym, który tłamsi innych, dokonuję drastycznego wycofania się z relacji. To jest mój pomysł na wątpliwości - uznałem, że jak się wycofam, w ogóle mnie nie będzie z kimś, albo uniknę rozmowy, będę milczał uparcie, niczego nie sugerując nikomu, to wtedy już nie będzie podstaw, aby zarzucić sobie, że kogoś tłamszę, czy próbuję zdominować.
Zdaję sobie sprawę, że jest to rozwiązanie nieoptymalne, może nawet jest w tym forma rejterady - że gdy nie umiem tak ustawiać relacji, aby nie było w niej elementu dominacji, to po prostu się wycofuję.
Jest tu jeszcze kwestia rygoryzmu - od kiedy już można sobie przypisać dominacyjne zachowanie. Będąc rygorystą (a ja tu chyba raczej rygorystą jestem), czyli już zaliczając sobie jako dominacyjne, nawet relatywnie stonowane (choć może namolne) formy kontaktu, szybko staję w obliczu samooceny "przekraczam granice, które sobie wyznaczyłem". To z kolei powoduje silniejszą wewnętrzną presję na to, aby przeciąć problem radykalnie - właśnie ucinając wszelki kontakt.

Myślę, że tu wychodzi właśnie to, iż towarzyskie pogaduchy dobrze wychodzą ludziom, którzy nie są dla siebie surowymi sędziami, którzy odpuszczają sobie różne drobne wpadki, "nie karząc się" od razu (choćby tylko wewnętrzną mentalną przyganą) za każdy objaw sugerujący niechciane intencje. Jeśli ludzie sobie wybaczają łatwo, to ich wzajemne relacje przestają być katorgą, a stają się może nawet przyjemnością. Ja tu chyba jestem na przeciwnym biegunie - często odczuwam kontakty z ludźmi jako mało przyjemne właśnie dlatego, że sam siebie bardzo silnie strofuję z tytułu najmniejszej formy nieadekwatności względem osobowego ideału. Nie musi mi ktoś nawet z zewnątrz czynić przykrości, bo i tak w większości ja sam sobie tę przykrość sprawię. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin