Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33947
Przeczytał: 56 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 13:01, 11 Sie 2016 Temat postu: Obiektywizacja jest przereklamowana |
|
|
W ujęciu scjentystyczno - racjonalistycznym prawdą jest to, co da się zobiektywizować. Czym, w swojej istocie, jest obiektywizacja?
- Obiektywizacja jest odseparowaniem czynnika subiektywnego, indywidualnego, skupieniem się tym, co jest WSPÓLNE dla różnych obserwatorów, co da się pomiędzy tymi obserwatorami przekazać, porównać, zweryfikować.
W myśleniu racjonalistów obiektywizowalność niejako utożsamia się z prawdą. Bo jeśli coś jest czysto subiektywne, jeśli tego czegoś nie daje się potwierdzić, to znaczy, że zapewne było to złudzeniem, błędem, czymś nieperspektywicznym. Ale czy na pewno tak jest? Czy ma sens wiązanie prawdziwości z obiektywizowalnością?...
Warto zwrócić uwagę na to, że odbierając świat i siebie, doznajemy rzeczy WIELOTOROWO, WIELOPŁASZCZYZNOWO. Czy wszystko co doznajemy musi dać się wpasować w gorset wymiany informacji i poglądów pomiędzy ludźmi, czy wszystko z tego jest na tyle powtarzalne, aby dało się to - szczególnie w wygodnych, kontrolowanych warunkach - potwierdzić?
- Intuicja mówi nam, że doznajemy wielu rzeczy, które są (!) objawiły się, dotknęły nas (i tylko nas) i uważamy je za PRAWDZIWE, mimo braku możliwości przekazania ich komukolwiek, udowodnienia ich w jakikolwiek sposób.
- Mamy swoje pragnienia, których nie potrafimy sami zdiagnozować, opisać.
- Mamy wspomnienia snów, które nam się wyśniły, a których nie da się udowodnić
- Mamy całą sferę intuicji, która jest niezbędna do odkryć naukowych, buduje świadomość, ale zobiektywizować się nie da.
- Mamy swoje nadzieje, miłości, upodobania, niechęci, dziwne odczucia, które rozumiemy tylko my, a nawet nie ma większego sensu, aby się z nimi ujawniać do zewnętrznego świata.
Wewnętrzna definicja prawdziwości jest szersza i bogatsza, niż ta definicja jakiej "na forum publicznym" używamy na potrzeby filtrowania opisów pod kątem odseparowania się od złudzeń, świadomych fałszów i złej woli, nieperspektywicznych ujęć.
Te wewnętrznie odbierane doznania są przebogate w swoich ujawnianiach się nam, a żeby je "wystawić na użytek publiczny" musimy dokonać ich REDUKCJI - coś pominąć, coś "przyciąć" tak, aby dało się wpasować w słowa, pojęcia, koncepcje.
Świat wewnętrzny każdego z nas, czasem mimo możliwości potwierdzenia, wymienienia się z innymi, uzgodnienia, JEST, trwa, ma status bycia ważnym i cennym. I jest w tym PRAWDZIWY. Obiektywizacja i wynikająca z niej koncepcja prawdziwości opierająca się o testowanie uznanych więzów z innymi opisami świata, jest przereklamowana. Tzn. nie jest ona błędna, czy fałszywa - raczej NIEPEŁNA.
Mamy prawo (i wewnętrzny, względem siebie obowiązek) uznawać za prawdziwe, poprawne, warto zainteresowania także to wszystko, czego nikt nigdy nam nie potwierdzi, co pozostanie zawsze nasze - w uczuciach i przeczuciach, w nadziei, w wątpliwościach, pragnieniach, nawet w błędach (które jednak też jakoś "są"). Czynnik subiektywny, nawet w wydaniu jakimś skrajnie, maksymalnie subiektywnym (czyli być może absolutnie i "logicznie" niedostępnym dla nikogo poza jego właścicielem) jest dalej składnikiem szerzej rozumianej rzeczywistości umysłów i rzeczy. Próba ograniczania patrzenia na świat do tego, co "wymienne między umysłami" jest więc błędem, jest właściwie niszczeniem gałęzi, na której się siedzi. Bo nawet to co ostatecznie da się zobiektywizować ma swoje źródło i początek w tym, co subiektywne, przeczuwane, wewnętrzne, nie nazwane. Tam się wszystko zaczyna, tam jest źródło.
|
|