Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Nadęte moralizatorstwo czy ... - ocena tekstów MD
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23892
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 8:05, 13 Wrz 2023    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
A Ty Michał co ostatnio czytałeś lub czytasz?

Byłaś przedszkolanką?...
Mam wrażenie po raz któryś, że nabyłaś nawyków "aktywizowania" ludzi poprzez jakieś takie prowokacyjne pytania. To się praktykuje w przedszkolu, w pierwszych klasach podstawówki aby jakoś skupiać uwagę dzieci, aby poruszać ich myślenie.
Takie są te zagadywania:
Jasiu ma w domu chomika, a kto z dzieci ma jeszcze chomika? A kto ma inne zwierzątko?..
Zosia dziś przyszła do przedszkola przyprowadzone przez babcię. Lubicie, dzieci swoje babcie?...
Popatrzcie! Taki żółty ptaszek za oknem! Wiecie jak się nazywa? Kto już widział kiedyś tego ptaszka?...
itp. itd.
Semele, tu są dorośli ludzie. Oni trochę się nieswoją czują, gdy ich ktoś tak aktywizuje... :think:
Jeśli ci dorośli ludzie będą coś mieli wg nich interesującego do przekazania, to o tym sami napiszą. Nie trzeba nimi do tego zarządzać takimi zachętami.


Faktem jest, że nigdy tu nic nie polecałeś do czytania. Raczej jestem autentycznie ciekawa co czytasz. Wiem już, że masz kota.

W tym wątku ma być rzecz o tym, jak się dyskutuje, jak się interpretuje dyskusje. Może być krytycznie wobec autora bloga (co sugeruje tytuł), ale chodzi o to, aby było o jakości dyskusji, o tym, czy nie ma w dyskusjach jakichś pasożytniczych intencji, które powodują, że zamiast docierać do istoty zagadnień ludzie np. wyżywają się tanim moralizatorstwie.


Nie chce Ciebie krytykować ani snuć przypuszczeń czy byłeś przedszkolanką czy pracownikien naukowym.

Podziwiam Twoja płodność w zakladaniu tematów.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:48, 13 Wrz 2023    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
A Ty Michał co ostatnio czytałeś lub czytasz?

Byłaś przedszkolanką?...
Mam wrażenie po raz któryś, że nabyłaś nawyków "aktywizowania" ludzi poprzez jakieś takie prowokacyjne pytania. To się praktykuje w przedszkolu, w pierwszych klasach podstawówki aby jakoś skupiać uwagę dzieci, aby poruszać ich myślenie.
Takie są te zagadywania:
Jasiu ma w domu chomika, a kto z dzieci ma jeszcze chomika? A kto ma inne zwierzątko?..
Zosia dziś przyszła do przedszkola przyprowadzone przez babcię. Lubicie, dzieci swoje babcie?...
Popatrzcie! Taki żółty ptaszek za oknem! Wiecie jak się nazywa? Kto już widział kiedyś tego ptaszka?...
itp. itd.
Semele, tu są dorośli ludzie. Oni trochę się nieswoją czują, gdy ich ktoś tak aktywizuje... :think:
Jeśli ci dorośli ludzie będą coś mieli wg nich interesującego do przekazania, to o tym sami napiszą. Nie trzeba nimi do tego zarządzać takimi zachętami.


Faktem jest, że nigdy tu nic nie polecałeś do czytania. Raczej jestem autentycznie ciekawa co czytasz. Wiem już, że masz kota.

W tym wątku ma być rzecz o tym, jak się dyskutuje, jak się interpretuje dyskusje. Może być krytycznie wobec autora bloga (co sugeruje tytuł), ale chodzi o to, aby było o jakości dyskusji, o tym, czy nie ma w dyskusjach jakichś pasożytniczych intencji, które powodują, że zamiast docierać do istoty zagadnień ludzie np. wyżywają się tanim moralizatorstwie.


Nie chce Ciebie krytykować ani snuć przypuszczeń czy byłeś przedszkolanką czy pracownikiem naukowym.

Czasem krytykujesz. Bycie przedkszolanką to nic złego. To piękny zawód. Choć uważam, że jeśli wykazujesz - przypuszczam nie do końca uświadomione - odruchy zarządzania ludźmi dorosłymi w sposób, jakby były małymi dziećmi, to warto o tym wiedzieć. Teraz wiesz, że tak to może być odebrane. A oczywiście zrobisz, co zechcesz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23892
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 14:53, 13 Wrz 2023    Temat postu:

No... czasem mnie ponosi.

Ale to bardziej Twoje forum niż moje. Więc nie musisz się przejmować.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 13:09, 14 Wrz 2023    Temat postu:

Dorzucę do tego wątku zarzut sformułowany w innym wątku wobec mnie:
szaryobywatel napisał:
...mnie natomiast chodziło o to, że Ty swoimi odpowiedziami dostarczasz dowodu na to co ja piszę. Oczywiście poza swoją świadomością.
Zaznaczę wyraźniej w mojej wypowiedzi:

Michał, Ty nie jesteś nigdy uległy, to trzeba Ci przyznać. Ty masz kompletnie w nosie dyskutantów i temat dyskusji. Piszesz po prostu niekończący się monolog ku swojej chwale
, a za każdym razem myślisz że piszesz coś mądrego i odkrywczego, coś na miarę "mocarza intelektu" za którego się uważasz.
Jeszcze raz żeby Ci pomóc - na zielono część nieodwołująca się do tego co myślisz, na czerwono część gdzie przypusuje Ci co myślisz. Jeszcze raz komentarz: dobrze że nie wypierasz się części nieodwołującej się do tego co myślisz (część zielona pamiętaj).


http://www.sfinia.fora.pl/gwiezdne-wojny,61/stopien-uleglosci-lewandowskiego,23617-50.html#745555

Temat stawiania komuś zarzutów uważam za ciekawy. A ten wątek może go też pociągnąć. Wobec mnie jest powyżej cały zestaw zarzutów (biorę z tekstu powyżej):
- MD "ma w nosie dyskutantów i temat dyskusji"
- MD pisze "monolog ku swojej chwale"
- MD ma się za "mocarza intelektu" (zapewne niesłusznie...)
- MD za każdym razem myśli, że pisze coś mądrego.
Poważny zestaw zarzutów. :think:
Mam zasadę, aby zarzuty wobec siebie rozpatrywać. Teraz też tak uczynię. Uczynię to po swojemu, ale na pewno też i tak, że postaram się pójść z sugestią zarzucającego, wziąć ją za dobrą monetę. Może szaryobywatel po prostu ma rację w swoich zarzutach?...
Zacznijmy od pierwszego zarzutu:
- MD "ma w nosie dyskutantów i temat dyskusji"
Po czym można by to poznać, że tak jest? - Czy zupełnie nie odnoszę się do tego, co mi się pisze?...
Wydaje mi się, że tak nie czynię. Choćby teraz wprost biorę do analizy zarzuty mi stawiane. Nie ignoruję zarzutów, a chyba większość dyskutantów zarzuty z zasady pod byle pretekstem ignoruje. Ja się im przyglądam, staram się na nie odpowiedzieć. To gdzie tu jest owo "manie w nosie"?... Czy tak wielu dyskutantów się znajduje, gotowych rozkminiać nawet zarzuty przeciw sobie?...
- MD pisze "monolog ku swojej chwale"
Można tak określić moje pisanie. Ale czy rzeczywiście jakoś napieram w tekstach ku swojej chwale i wywyższeniu?... Każdy może sam się przekonać. Jeśli ktoś znajdzie taką frazę (kilka fraz), w której byłaby wyraźna sugestia o tym, że w niej jest zawarta sugestia "chwały", to chętnie się dowiem, która to jest fraza. Ale do tej pory mi nic podobnego nie przedstawiano.
- MD ma się za "mocarza intelektu" (zapewne niesłusznie...)
- MD za każdym razem myśli, że pisze coś mądrego.
Połączyłem w jedno te dwa zarzuty, bo chyba są znaczeniowo sobie bliskie. Tutaj jest wyraźne zasugerowanie mojej (rzekomej) intencji - co sobie "myślę", za co "się mam". Nie wiem, jakie podstawy ku temu ma zarzucający, ale spotkałem się też z odbiorem moich tekstów, który jest pozytywny, który takiego wrażenia nie sugeruje. Ale rozumiem, że ktoś inny może właśnie takie wrażenie odnosić.

Tak swoją drogą, to myślałem sobie nieraz, skąd bierze się owo wrażenie, jakobym ja tu się kreował na "mocarza intelektu"?...
Myślę, że to wrażenie powstaje głównie dlatego, że DUŻO PISZĘ. Jak ktoś dużo pisze, to domyślnym odbiorem będzie: skoro tyle pisze, to pewnie uważa, że warto to czynić, że jego teksty są wartościowe, czyli pewnie się bardzo wysoko ceni, a zapewne w ogóle pod niebiosa się wynosi w swoich myślach. Bo taki ktoś, gdyby się wysoko nie cenił, to siedziałby cicho...
Myślę, że z tego właśnie bierze się ponad 50% wrażenia, że pisząc mam intencję jakiejś silnej autopromocji, czynienia czegoś ku swojej chwale. Ale są jeszcze inne potencjalne powody. Jednym z nich jest to, że zwykle wskazuję zależności, tłumaczę. Ja mam tu intencję taką, że owo wskazywanie przesłanek jest po prostu niezbywalnym aspektem każdej wypowiedzi, która coś względnie kontrowersyjnego, nowego, ciekawego (a o nieciekawych sprawach nie chcę pisać) porusza. Piszę z czego wnioskuję, aby odbiorca mógł sobie wypracować własne stanowisko, czy te założenia tez uznaje, czy tą ścieżką wnioskowania też poprowadziłby rozumienie sprawy. Piszę też trochę i po to, aby DAĆ MOŻLIWOŚĆ MERYTORYCZNEGO SKRYTYKOWANIA mojego rozumowania, czyli nie tylko na zasadzie, że jedna strona głosi w stylu "to jest tak", oponent na to "nie, to nie jest tak", każdy wyraził arbitralną ocenę i albo sprawa się kończy, albo dalej ewentualnie jest kontynuacja sporu na gruncie przezywania się i wyrażania personalnych złości za "grzech" nie zgadzania się oponenta z wyrażaną przez dyskutanta opinią. Ale też zdaję sobie sprawę z tego, że taki "styl tłumaczący" może też być odbierany jako mentorski, nauczycielski przesadnie akcentujący zdolność do wskazywania ścieżek rozumowych, czym odróżnia się od luźnej wypowiedzi, w której ktoś głosi swoją opinię, a nie upiera się, że jakieś przesłanki ku niej posiada. Jeśli ktoś nie przedstawia przesłanek rozumowania, to głosi swoje "słabiej", a więc tym "nie sugeruje, że jest taki strasznie mądry".
Problem jest w tym, że ja po prostu tak mam, iż uważam, że sens jest dyskutować tylko wskazując przesłanki. Z tego nie zamierzam rezygnować, niezależnie od tego, czy ktoś to uzna za objaw mojego wymądrzania się, czy nie. Bo bez przesłanek mamy tylko arbitralność przeciw arbitralności - luźną opinię na "tak" wobec luźnej opinii na "nie", czyli właściwie brak argumentacji, czyli chyba tylko przepychanki personalne. A w czymś takim nie chcę uczestniczyć. Więc trudno, jeśli komuś się nie podoba, że tak dużo tłumaczę, jeśli to bierze za objaw mojego wymądrzania się, to ja tu rzeczywiście nie ustąpię. Jeśli piszę coś w ogóle dyskursywnie, to tłumaczę. Takie wartości, taką "dyskusyjną moralność" wyznaję. I nie uważam, aby miało być mi odebrane prawo do jej wyznawania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:28, 08 Lip 2024    Temat postu:

Z częścią dyskutantów nadaję na zupełnie innych falach, kompletnie mijamy się w zakresie celów dyskutowania, rozumowania. Prawdopodobną tego przyczyna jest to, JAK PRZEBIEGAŁ MÓJ INTELEKTUALNY ROZWÓJ, a na koniec co powstało jako efekt tego rozwoju.

Niezrozumiałym dla bardzo wielu ludzi paradygmatem mojego myślenia (i dyskutowania) jest DĄŻENIE DO ODSEPAROWANIA OD SIEBIE ASPEKTÓW PERSONALNYCH I MERYTORYCZNYCH.
Postawienie sprawy wygląda następująco:
1. Uznałem (wniosek z wielu obserwacji mojej psychiki, moich reakcji, ale też i tego, co wobec mnie zaprezentowali ludzie), iż w bazowej postaci rozpoznania rzeczywistości, każdemu miesza się aspekt personalny z merytorycznym. Te aspekty jednak mają bardzo odmienną "logikę", inne przypisane im naturalnie cele:
- aspekt merytoryczny skupiony jest na USUNIĘCIU WPŁYWU INDYWIDUALNEGO na rozumowanie, co jest związane z ABSTRAHOWANIEM od różnych tu i teraz, ambicji, pragnień osobistych, lęków, marzeń itp. itd. Aspekt merytoryczny "dzieli włos na czworo", jest z natury POWIĄZANY Z KRYTYCYZMEM I WĄTPIENIEM
- aspekt osobisty i emocjonalny - odwrotnie - skupia się na tym, co odczuwane bezpośrednio, POSZUKUJE AKCEPTACJI, związany jest wartościowaniem osoby, jest przeciwny wątpliwościom, posługuje się arbitralnością uznań, wynikającą z tego, iz jego naturą jest ODCZUWANIE. Odczuwanie jest zaś aktem pierwotnym, spontanicznym - danym "jakie jest".
Cele te, jeśli nie zostaną dobrze uporządkowane, będą nieustannie "wchodziły sobie w paradę".

Ponieważ dla mnie cel intelektualny jest ważny, to szukam metod, które pomogłyby mi odseparować aspekt intelektualny od emocjonalno - osobistego. Separowanie tych aspektów absolutnie nie oznacza wyparcia znaczenia jakiegokolwiek z nich.

Efektem mojego rozwoju, związanego z poszukiwaniem optymalnych ścieżek umysłu, separujących te aspekty jest zestaw postaw mentalnych, reakcji, sposobów traktowania spraw. W tym zestawie jest cała lista postaw, podejść, które traktuję jako błędy, nielogiczności, wadliwości. Oto niektóre z nich:
- ambicjonalne podejście i napastliwość personalna
- brak określania SKĄD BIORĘ dany wniosek (zbytnie zdanie się na intuicyjność osądów), brak umiejętności WSKAZANIA ZAŁOŻEŃ I PARADYGMATÓW w rozumowaniu.
- powoływanie się na autorytet/słuszność, w sytuacji gdy nie potrafię zdefiniować skutecznie tezy (gdy nie wiem, o co chodzi w sprawie, to stwierdzenie, iż coś jest jakieś i jest słuszne, staje się puste)
- niezdolność do wskazania przynajmniej kilku argumentów przeciw tezom, za którymi się opowiadam.
- brak zdolności wskazania zagrożeń argumentacyjnych dla moich tez (w krytyce własnych poglądów staram się być dużo bardziej zaawansowany niż najsilniejszy wobec tych poglądów przeciwnik).

Część z tych punktów można podsumować te punkty można paradygmatem myślenia: dociekając sensu rzeczy obowiązkiem myśliciela jest NIEUSTANNE POGŁĘBIANIE SPOJRZENIA na sprawę, nie poprzestawanie na żadnym opisie, uznanie paradygmatu NIESKOŃCZONEGO ROZWOJU KAŻDEJ IDEI.
Drugim paradygmatem tutaj byłoby:
Zagrożeniem fundamentalnym dla myśli jest akceptowanie bałaganu, związanego z niekontrolowanym pomieszaniem aspektów intuicyjno - emocjonalnych z intelektualnymi, które to ostatnie modelują zagadnienia definicjami i regułami, przenosząc odczucia w rzeczywistość symboliczną i abstrakcyjną. Niezbędne jest dopracowanie się tutaj porządku, separacji aspektów.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 13:55, 08 Lip 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:50, 06 Lis 2024    Temat postu:

Myślę, że jestem niezrozumiały, wręcz irytujący dla dyskutantów, którzy kładą silny nacisk na POCZUCIE GRY EMOCJI z partnerem podczas dyskusji. Ja wiele emocji świadomie wygaszam, aby mi nie przesłaniały osądu spraw. Dlatego też przy okazji torpeduję (mniej lub bardziej uświadamiane) próby wciągnięcia mnie w emocjonalne prowokacje, próby nacisku poczuciem winy, zarzutami.
Jako podstawową w ocenie przyjmuję zasadę SYMETRII.
W ramach tej zasady znacząco podwyższam lub poniżam wartość, wiarygodność stwierdzeń jeśli np.
- ktoś stawia zarzuty, a umie/nie umie się wytłumaczyć, czy sam jest wolny od ich mocy krytycznej
- stawia zarzuty w ogóle dużo częściej, niż próbuje zrozumieć, co mu zakomunikowano, albo jednak wnika w sens kierowanych do niego uwag i zajmuje się tym sensem.
- traktuje własne deklaracje inaczej, niż przyjmuje je od innych (zwykle te własne są na lepszych zasadach, łagodniejsze wobec krytyki)
- ogólnie z zasady stosuje podwójne standardy, kontra poszukuje obiektywizmu i bezstronności
- lubi vs nie lubi atakować (także czasem silnie nadmiarowo chwalić) personalnie.

Ponieważ u mnie te klasyfikacje następują już niemal automatycznie, na granicy bezwiedności, to pewnie często będzie tak, że zignoruję czyjąś napastliwa personalnie do mnie wypowiedź, jako że tym pierwszym, spontanicznym jej odbiorem będzie "a to jakiś od strony intelektualnej śmieć, nadający się tylko do zignorowania". I ja mogę wręcz...
nie zauważać (!) wypowiedzi, którą ktoś inny wyprowadził, mniemając, iż będzie uznana za dotkliwą i ważką. Tymczasem ja, jak nie zarejestruję "merytorycznego wsadu" w czyjejś wypowiedzi, to niemal bezwiednie traktuję tę wypowiedź jako bełkot bez znaczenia. Wtedy nawet nie mam wobec tego emocji, nie czuję się zobowiązany odpowiadać, czy jakkolwiek reagować. Bo kto rozsądny by się babrał w śmieciach?...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:40, 14 Lis 2024    Temat postu:

Właściwie to chyba powinienem ostrzec potencjalnych czytelników moich tekstów przed lekturą ich. Moje teksty są bowiem bardzo silnie powiązane Z WYJĄTKOWO SILNĄ INTENCJĄ DEMASKOWANIA ZAKŁAMANIA I UKRYTYCH MECHANIZMÓW WYBORÓW, KLASYFIKOWANIA ZNACZEŃ.

Dziś wiem, że tak silna demaskatorska intencja może być dla części osób zwyczajnie nie do zaakceptowania, nawet nie do zniesienia. Większość ludzi tworzy sobie różne iluzje na temat tego, kim są, albo jaki jest świat. I czynią to nie bez powodu - czynią to dlatego, że ich psychika na danym etapie rozwoju ma problem z AKCEPTACJĄ UZNAŃ TRUDNYCH.

Tak jak małego dziecku nie powiemy brutalnie np. o śmierci mamy "twoja mama nie żyje, bo zmarła na nowotwór, a ty nigdy już jej nie zobaczysz, jak przychodzi do ciebie, nie porozmawiasz z nią", ale próbujemy zmiękczać taka traumatyczną prawdę o strasznej dla dziecka okoliczności, tak też ludzie dorośli mają jakiś zasób swoich uznań, którego nie potrafią udźwignąć mentalnie, szczególnie emocjonalnie.

Ja zaś mam (nie wiem, w jakim stopniu jest ona mało typowa, przesadzona w populacji) potrzebę zdemaskowania w sobie każdej mentalnej (szczególnie emocjonalnej) "protezy", czy iluzji, która produkuje mi podświadomość, emocje, niedoskonałe mechanizmy intelektualne. Mam jakiś (chyba wrodzony) głód prawdy rozumianej jako konieczność postrzegania rzeczywistości niezależnie od przemożnych pragnień, intencji, od życzenia, aby było tak, jak mi "coś we mnie", nie pytając się o zgodę świadomości, sugeruje.

Ja mam to silne. Chyba dużo silniejsze niż u większości ludzi. Gotów jestem wzgardzić każdą niemal moją emocją, pragnieniem, marzeniem, aby tylko jakoś czynić zarzut owemu wymogowi "prawdy". Zdaje sobie sprawę, iż jest to "prawda" w rozumieniu nie czegoś, co się ma gotowe, lecz jest to prawda - droga. Ja zadnych prawd oczywiście nie "posiadam", ja tylko probuję swoje życiowe ścieżki tak prowadzić, aby nie wprowadzać do postrzegania rzeczywistości intencji innych, niż możliwie maksymalnie bezstronny, zdystansowany, odseparowany od nadmiarowych intencji osąd.

W tym kontekście można by powiedzieć, że zamierzam NIE BRONIĆ SIĘ PRZED KRYTYKĄ W ŻADEN SPOSÓB. Uważam się za bezbronnego - stoję nagi wobec potencjalnych krytyk, wystawiony na ataki swoim "miękkim podbrzuszem". To nie oznacza, iż każdą krytykę przyjmuję, bo zanim cokolwiek przyjmuję, to zawsze staram się to rozważyć, osądzić po swojemu, ale ten osąd staram się utrzymywać jak najbliżej ścieżki uczciwości intelektualnej. To oznacza, iż NIE CHCĘ WPROWADZAĆ DO OSĄDÓW RZECZY INTENCJI OD STRONY EGO, ZE STRONY EMOCJONALNEJ, KTÓRA ŻĄDA WYWYŻSZANIA, albo innej postaci klasyfikacji niezgodnej z przeslankami, zaś wynikających z pragnienia, by coś się okazało jakieś.

Nie chcę, aby ktoś odebrał dalsze moje słowa jako przypisywanie sobie jakiejś mesjańskiej misji czy godności, ale widzę podobieństwo tej postawy celowej bezbronności wobec prawdy z dobrowolnym pójściem Jezusa na krzyż. Oczywiście jest tu też dodatkowa różnica - intencji - bo Jezus jest bezbronny i cierpi nie dla siebie, nie dla swojego rozwoju, lecz dla zbawienia ludzkości, ale jest podobieństwo w tym, że powstrzymuje się od obrony własnej osoby wobec agresji świata. I można się nawet dopatrywać w tej idei bezbronności czegoś głębszego - tego postawienia swojego życia najbardziej bezpośrednio w ogniu prawdy, która żywym ogniem wypala wszelką wadliwość.

I od razu chcę zastrzec, że nie twierdzę tutaj, iż taki udoskonalony, taki "wypalony ogniem" już teraz jestem. Nie, absolutnie! Jestem słaby i czuję się często przerażony tą moją bezbronnością. Choć jednocześnie...
... mam właśnie ten przeciwny motyw w sobie, właśnie ten, aby odrzucić wszelkie mechanizmy obronne i stanąć w ogniu zywej prawdy, poddając się WIELKIEMU TESTOWI: co ze mnie zostanie?...

To, że o tym wyżej myślę, nie oznacza, że jestem na taki test gotów. Tylko sobie o nim snuję takie małe refleksje. Choć...
... w jakiś sposób sprawę trochę "macam", właśnie przez to, że próbuję nieśmiało w moich strategiach mentalnych usuwać różne mechanizmy obronne ego. Przynajmniej te usuwam, które uda mi się dostrzec, a do tego, które mam moc usunąć. Taką ambicję posiadam. Ale też rozumiem, że dla osób, które żyją zanurzeni w intencji "bronić siebie", moje sterowanie na coś odwrotnego, moja programowa bezbronność moze wydawać się czymś absolutnie nie do przyjęcia, może nawet czymś strasznym, absurdalnym.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:07, 07 Mar 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Właściwie to chyba powinienem ostrzec potencjalnych czytelników moich tekstów przed lekturą ich. Moje teksty są bowiem bardzo silnie powiązane Z WYJĄTKOWO SILNĄ INTENCJĄ DEMASKOWANIA ZAKŁAMANIA I UKRYTYCH MECHANIZMÓW WYBORÓW, KLASYFIKOWANIA ZNACZEŃ.

...
odrzucić wszelkie mechanizmy obronne i stanąć w ogniu żywej prawdy, poddając się WIELKIEMU TESTOWI: co ze mnie zostanie?...

To, że o tym wyżej myślę, nie oznacza, że jestem na taki test gotów. Tylko sobie o nim snuję takie małe refleksje. Choć...
... w jakiś sposób sprawę trochę "macam", właśnie przez to, że próbuję nieśmiało w moich strategiach mentalnych usuwać różne mechanizmy obronne ego. Przynajmniej te usuwam, które uda mi się dostrzec, a do tego, które mam moc usunąć. Taką ambicję posiadam. Ale też rozumiem, że dla osób, które żyją zanurzeni w intencji "bronić siebie", moje sterowanie na coś odwrotnego, moja programowa bezbronność może wydawać się czymś absolutnie nie do przyjęcia, może nawet czymś strasznym, absurdalnym.


Skąd taka determinacja u mnie?...
- Chyba trochę z jakiejś ogólnej ambicji, związanej z ciekawością, ale też częściowo trochę Z PRZEŻYWANEGO CIERPIENIA.
Jak jest komuś po prostu źle w życiu, to szuka wszelkimi sposobami zmiany tego stanu. Gdy wszystko jest ok., człowiek nie musi niczego zmieniać. Gdy jest NIE OK, chce się zmian, chce się nawet takich zmian, które mentalnie kosztują, bo są niewygodne dla emocji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23892
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Nie 2:29, 09 Mar 2025    Temat postu:

Z jednej syrony Michał nie chciałbyś aby w dyskusji pojawiały się akcenty osobiste z drugiej to forum tak mocno jest zawieszone na Tobie. To nie zarzut.

Mi się właśnie to podoba na tym forum, że nie jest to tylko "forum dyskusyjne".
Chciałabym nie być w tym odosobniona.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:15, 10 Mar 2025    Temat postu:

Semele napisał:
Z jednej syrony Michał nie chciałbyś aby w dyskusji pojawiały się akcenty osobiste z drugiej to forum tak mocno jest zawieszone na Tobie. To nie zarzut.

Nie bardzo rozumiem, dlaczego traktujesz to forum jako "zawieszone na mnie". Czy moje pisanie różni się od tego, co piszą inni?...
Jest może tylko jedna różnica - piszę rzeczywiście dużo. Dlaczego?...
- Głównie dlatego, że co chwila mi jakaś myśl do głowy wpada, którą:
1. Chciałbym w ogóle to jakoś zapisać, czyli traktuję moje wpisy jako formę pamiętnika - dla mnie samego.
2. Drugim motywem jest to, że oczekuję, iż ktoś (najlepiej mądry) może się wypowie w kwestii, którą poruszyłem - może wytknie jakieś moje błędy, albo pociągnie rozumowanie po swojemu dalej, a może jakoś tam skomentuje. I chodzi mi o komentarz W KWESTII, O KTÓREJ PISZĘ. Jeśli ktoś, zamiast skomentować idee przeze mnie przedstawiane, zaczyna komentować osoby - czy to moją osobę, czy inne osoby - to traktuję to jako coś niepożądanego (przynajmniej w tym miejscu tego nie chcę).
Czasem oczywiście może naturalnie pojawić się związek pomiędzy osobą opisującą jakieś idee a tymi ideami, dlatego tak na okrągłe 100% też wszystkich nawiązań personalnych nie odrzucam. Ale to dotyczy bardzo szczególnych przypadków - gdy TO COKOLWIEK WNOSI DO IDEI. Jeśli widzę, że komentarz o osobach wyraźnie odrywa się od kwestii ideowej, czyli z jawną intencją porzucenia zagadnień związanych z ideą, aby skupić się na personach i ich ocenianiu albo nazywaniu, to mi się po prostu zupełnie nie chce z kimś takim kontaktować (przynajmniej w wątku poświęconym właśnie idei).

Wiele ludzi mi tu zarzucało, że się lansuję, ale ja nie dostrzegam u siebie takiej intencji (jeśli nawet ona we mnie jest, to dość skrywana, głębiej wciśnięta, niż to potrafię swoją krytyczną analizą wykrywać). Nie widzę większego sensu w lansowaniu się na sfinii, bo jest tu dość zamknięte grono piszących i obserwujących, więc i tak "co to byłby za lans, który tak niewiele osób zainteresował". A poza paroma postami na Facebooku i jakichś starych tekstach na swojej stronie internetowej Fizykon, nigdzie już nie pisuję.
Raczej nie pisuję tu z przyczyn towarzyskich. Tzn. szanuję osoby, które tu pisują, czuję do nich na pewno rodzaj sympatii, ale to nie jest tak, że w ogóle szukam sobie nowych osób do towarzystwa. Raczej się naturalnie zamykam w sobie, niż wychodzę do ludzi.

Podsumowując - nawet jeśli ktoś odnosi wrażenie, że forum jest na mnie zawieszone, to przecież nic nie stoi na przeszkodzie, aby się ono zawiesiło bardziej na nim - wystarczy, że będzie dużo pisywał. Więzienie tu na sfinii z kolei jest z kolei "zawieszone" na paru osobach i też jest dobrze. Kto chce, to pisze. I niech tam sobie pisze...
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23892
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 3:39, 12 Mar 2025    Temat postu:

zefciu/konto zamknięte napisał:
Jeśli mam szukać prostej, dwuwyrazowej krytyki Twojej twórczości, to nie będzie to „nadęte moralizatorstwo”, tylko „banalne wodolejstwo”. Nadętość można wybaczyć. Moralizatorstwo jakoś też. Ale większość Twoich postów to jest lanie wody o oczywistych sprawach. Potrafisz napisać wypracowanie na 20 akapitów, w którym jedyną myślą jest „w dyskusji należy stosować argumenty merytoryczne, a nie erystykę”. No kurwa, co Ty nie powiesz. A ja myślałem, że stosowanie erystyki jest właśnie godne, sprawiedliwe, słuszne i zbawienne.

Inna jeszcze sprawa — jak uda się w tych hektolitrach wody znaleźć jakąś myśl, z którą można podjąć polemikę i tę polemikę ktoś podejmie, to Ty nieodmiennie spierdalasz przed dyskusją. Natomiast sam ze sobą lubisz dyskutować namiętnie — np. w wątku o „metalogice”, gdzie próbujesz zrobić z logiki naukę empiryczną.


Dobrze wyrażone. Jednak na forum bez cenzury można sobie lać wodę. Można też podejmować kontrowersyjne tematy w kontrowersyjny sposób.

Kontrowersyjny to nie znaczy chamski.

Michał jakby przeczy sam sobie. Pisze, że filozofuje a w swych wypowiedziach przemyca mnóstwo swych osobistych przeżyć. Gdy inni to robią czyni im z tego zarzut. Właśnie osobiste przeżycia są walorem tego forum. Nie piszemy to rozprawek na zadany temat, tylko piszemy o naszym przeżywaniu Boga. W pojęciu Bóg kryje się dużo bardzo różnych motywów.

Ciekawie o tym pisze blogerka Beata

Cytat:

[link widoczny dla zalogowanych]


Wszystkie te odpowiedzi mają pewien słaby punkt: nie wyjaśniają czy to co opisują to ktoś czy coś.
Absolut – to takie ładne słowo plączące się przez wieki w rozmowach filozofów. Tak naprawdę może znaczyć wszystko i nic. Nie musi być osobowe, może być siłą byle nie potrzebowało niczego innego poza sobą do istnienia. Gdyby się uprzeć i zabawić słowami da się pod to pojęcie podciągnąć nawet praatom i wielki wybuch.

 

Dobro też nie jest osobowe. Wiele zależy od tego co rozumiemy pod pojęciem owego „dobra”. Taki deszcz może być życiodajny dla roślin i reszty stworzenia, ale i morderczy, gdy jest go za dużo i spowoduje powodzie.

 

Skoro bóg jest wszędzie to czy bóg to natura?
Czy bóg to my jako zbiorowość żyjących stworzeń, z których każde ma jego cząstkę w sobie?
Czy bóg jest w morderczym tsunami czy może tsunami jest bogiem?
Odpowiedź na pytanie czy bóg jest osobowy czy nie to podstawa definiująca nasz stosunek do niego.
Skoro jest siłą to nie ma sensu z nim rozmawiać, prosić go o coś. Można jedynie starać się odgadnąć jak działa. Jeżeli jest wszędzie i we wszystkim to trzeba wszystko traktować jak boga – krzywdząc coś lub kogoś krzywdzimy boga i siebie, jesteśmy przecież zjednoczeni. W sumie to takie myślenie może mieć dobre strony dla wzajemnych relacji między ludźmi, sposobu w jaki traktują zwierzęta i środowisko, ale oznacza również, że bóg lub jego część jest śmiertelny – wszystko co materialne ma swój koniec.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Śro 3:50, 12 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 11:05, 12 Mar 2025    Temat postu:

Semele napisał:
zefciu/konto zamknięte napisał:
Jeśli mam szukać prostej, dwuwyrazowej krytyki Twojej twórczości, to nie będzie to „nadęte moralizatorstwo”, tylko „banalne wodolejstwo”. Nadętość można wybaczyć. Moralizatorstwo jakoś też. Ale większość Twoich postów to jest lanie wody o oczywistych sprawach. Potrafisz napisać wypracowanie na 20 akapitów, w którym jedyną myślą jest „w dyskusji należy stosować argumenty merytoryczne, a nie erystykę”. No kurwa, co Ty nie powiesz. A ja myślałem, że stosowanie erystyki jest właśnie godne, sprawiedliwe, słuszne i zbawienne.

Inna jeszcze sprawa — jak uda się w tych hektolitrach wody znaleźć jakąś myśl, z którą można podjąć polemikę i tę polemikę ktoś podejmie, to Ty nieodmiennie spierdalasz przed dyskusją. Natomiast sam ze sobą lubisz dyskutować namiętnie — np. w wątku o „metalogice”, gdzie próbujesz zrobić z logiki naukę empiryczną.


Dobrze wyrażone. Jednak na forum bez cenzury można sobie lać wodę. Można też podejmować kontrowersyjne tematy w kontrowersyjny sposób.

Kontrowersyjny to nie znaczy chamski.

Michał jakby przeczy sam sobie. Pisze, że filozofuje a w swych wypowiedziach przemyca mnóstwo swych osobistych przeżyć. Gdy inni to robią czyni im z tego zarzut. Właśnie osobiste przeżycia są walorem tego forum. Nie piszemy to rozprawek na zadany temat, tylko piszemy o naszym przeżywaniu Boga. W pojęciu Bóg kryje się dużo bardzo różnych motywów.

Ciekawie o tym pisze blogerka Beata

Cytat:

[link widoczny dla zalogowanych]


Wszystkie te odpowiedzi mają pewien słaby punkt: nie wyjaśniają czy to co opisują to ktoś czy coś.
Absolut – to takie ładne słowo plączące się przez wieki w rozmowach filozofów. Tak naprawdę może znaczyć wszystko i nic. Nie musi być osobowe, może być siłą byle nie potrzebowało niczego innego poza sobą do istnienia. Gdyby się uprzeć i zabawić słowami da się pod to pojęcie podciągnąć nawet praatom i wielki wybuch.

 

Dobro też nie jest osobowe. Wiele zależy od tego co rozumiemy pod pojęciem owego „dobra”. Taki deszcz może być życiodajny dla roślin i reszty stworzenia, ale i morderczy, gdy jest go za dużo i spowoduje powodzie.

 

Skoro bóg jest wszędzie to czy bóg to natura?
Czy bóg to my jako zbiorowość żyjących stworzeń, z których każde ma jego cząstkę w sobie?
Czy bóg jest w morderczym tsunami czy może tsunami jest bogiem?
Odpowiedź na pytanie czy bóg jest osobowy czy nie to podstawa definiująca nasz stosunek do niego.
Skoro jest siłą to nie ma sensu z nim rozmawiać, prosić go o coś. Można jedynie starać się odgadnąć jak działa. Jeżeli jest wszędzie i we wszystkim to trzeba wszystko traktować jak boga – krzywdząc coś lub kogoś krzywdzimy boga i siebie, jesteśmy przecież zjednoczeni. W sumie to takie myślenie może mieć dobre strony dla wzajemnych relacji między ludźmi, sposobu w jaki traktują zwierzęta i środowisko, ale oznacza również, że bóg lub jego część jest śmiertelny – wszystko co materialne ma swój koniec.

Tyle tu wątków nawrzucałaś, że nie wiadomo, o co Ci konkretnie chodzi. Nie ma wyraźnej tezy do dyskusji, więc nie pociągnę jej swoja odpowiedzią. :nie:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23892
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 12:44, 12 Mar 2025    Temat postu:

Jest. Napomknęłam, że przeczysz sam sobie i że czynisz zarzut gdy ktoś wyraża swoje osobiste uczucia czy emocje a sam od tego nie stronisz.

Poza tym masz prawo lać wodę .
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 13:44, 12 Mar 2025    Temat postu:

Semele napisał:
Jest. Napomknęłam, że przeczysz sam sobie i że czynisz zarzut gdy ktoś wyraża swoje osobiste uczucia czy emocje a sam od tego nie stronisz.

Poza tym masz prawo lać wodę .

Najpierw podjąłem decyzję, aby w ogóle tego nie skomentować, bo jest tu wg mnie ocena subiektywna, do której każdy ma prawo, a ja nie bardzo widzę sens polemizowania z tym. Bo co właściwie miałbym tu odpisać?
- Powiedzieć, że tak nie jest, jak ktoś ocenia?...
- Ale może i tak jest. Bo na pewno jest spora grupa odbiorców, która "nie nadaje na moich falach", nie wiąże w swoim umyśle wskazywanych przeze mnie aspektów, z doświadczeniami ich życia. Przez nich moje teksty będą odbierane może jako chaotyczne, małowartościowe. Takim ludziom sugerowałbym, aby moje teksty omijali, bo szkoda ich czasu na zajmowanie się czymś, co im nie odpowiada.
Z drugiej strony mam też głosy, że jakaś część osób ceni sobie moje teksty (przynajmniej niektóre). Więc jak to jest? - Są one wartościowe, czy są tylko pustym laniem wody?...
- Ja przyjmuję tu stanowisko, że nie ma tu prostej odpowiedzi - odbiór cudzych tekstów jest subiektywny z natury. A poza tym nie wszystkie teksty są dla każdego. Tak jak są np. teksty specjalistyczne, które będą hermetyczne dla niefachowców, albo teksty pisane pod konkretną wrażliwość (np. pod potrzeby osoby, pragnącej czytać romanse), a innym one już nie odpowiadają, tak samo moje teksty nie muszą każdemu pasować. I to jest naturalne.

Osobnym zagadnieniem jest tu ogłoszenie przez tą, czy inną osobę, że moje pisanie to "wodolejstwo". Po co ktoś to w ogóle ogłasza? Jaki konkretnie ma cel, jaki efekt chciałby wywołać?...
- Czy chce mnie "naprawić"?... - Chce mi dać tu dobrą radę, jak powinienem zmienić swoją pisaninę?...
- Gdyby tak bylo, to by zasugerował coś konkretniej, wyjaśniłby, który aspekt moich tekstów powinienem poprawić, może w którą stronę zmienić styl. Gdyby ktoś mial tu jakieś konstruktywne intencje, to by przeanalizował braki w moich tekstach i mi zasugerował zmiany. Tego jednak trudno jest się dopatrzyć.
Ja bym raczej obstawiał, że zarówno zefciu, jak i teraz Semele po prostu ulegli pokusie prostego krytykanctwa, którym instynktownie ludzie reagują, gdy czują się niedocenieni, albo mają emocjonalnie niższe stany psychiki. Takie przyczepienie się do kogoś, rozładowuje bowiem ów dręczący stan frustracji, poczucia własnej nieważności - wszak oto ów ktoś dodał sobie znaczenia, wszak napisał coś, co kogoś zabolało, bo jest krytyczne. Tak to (niekoniecznie w świadomości) zwykle w ludziach "gra". Ale czy na pewno tak było u Semele i zefcia?...
- Nie jestem w stanie tego obiektywnie ustalić. Będzie to jedynie moja hipoteza.

Czy mnie rzeczywiście dotyka emocjonalnie taki zarzut np. o "wodolejstwo"?...
- Bo ja wiem?... :think:
Tak odrobinę to chyba każdy zarzut jakoś tam ukłuje. Choć tak całościowo to dość szybko sobie moje emocje z nim radzą, neutralizują go kilkoma mechanizmami:
Mechanizm pryncypialnego odrzucania krytyki tendencyjnej i niekonstruktywnej. Ja coś takiego już dawno temu sobie sformułowałem jako PRAWO MICHAŁA:
Michale, przejmować się warto ci tylko taką postacią krytyki, która ZAWIERA UŻYTECZNE INFORMACJE, a do tego DAJE SYMPTOMY, ŻE NIE JEST CZYSTĄ GRĄ O EMOCJE.
Inaczej mówiąc, pryncypialnie, z osobistego postanowienia odrzucam krytyki w trybie, który wyżej opisałem - gdy wyraźnie widać sugestię, iż ani dana krytyka żadnej użytecznej informacji mi nie oferuje, ani też nie widać, aby krytykujący wyrażał się w TRYBIE ODPOWIEDZIALNOŚCI ZA SŁOWO, PRAGNĄC NIE BYĆ NADMIAROWO NAPASTLIWYM. Jeśli zaś są wyraźne przesłanki ku temu, aby uznać, iż ktoś próbuje sobie podreperować emocje byciem napastliwym, to moim obowiązkiem jest potraktować takie uwagi jako merytorycznie nieistotne, a co za tym idzie mają status "do zignorowania".
Oczywiście mógłbym zmienić zdanie w tej kwestii, gdybym się np. doczekał dobrej analizy błędów, które popełniam. "Dobra analiza" polegałaby wskazaniu, jakie reguły prawidłowego wypowiadania się łamią moje teksty, co i jak konkretnie należałoby zmienić. Póki co jednak jest tylko ogólnikowy zarzut o "wodolejstwo", który ja ostatecznie traktuję jako też "wodolejstwo", ale chyba też jako próbę emocjonalnego dowartościowania się za pomocą czepiania się innych.

Tu chciałbym dodatkowo skomentować coś, co wyżej się w zdaniu pojawiło, a nie zostało umotowywane - kwestia owego "trybu odpowiedzialności za słowo", związana z postulatem nienapastliwości wypowiedzi.
Otóż ja taki ideał wyznaję. Wyznaję go i wierzę w to, że:
- sam powinienem ograniczać krytykanctwo we wlasnych wypowiedziach, a do tego rozliczać się (piętnować w swoim sumieniu okazaną przeze mnie słabość w tym względzie) z wpadek pod tym kątem.
ale też, co za tym idzie...
- nie przejmować się z zasady krytykanctwem osób, które tę regułę wyraźnie łamią, czyli "pozwalają sobie" krytykować mnie kapryśnie, impulsywnie, z powodu jakichś tam swoich frustracji. Trybem domyślnym odbioru takiej krytyki byłby tu, już opisywany wcześniej w niejednym wątku "tryb terapeuty", czyli taka postawa mentalna, w ramach której przypisuje się sobie rolę niczym psycholog - terapeuta, wysłuchujący tego, co mówi pacjent, ale - z racji profesjonalnego charakteru kontaktu - oczywiście nie biorący tych emocjonalności do siebie. Terapeuta musi być bowiem w jakimś sensie mądrzejszy, bardziej opanowany niż jego pacjent, bo inaczej nie byłby w stanie pacjentowi pomóc. Terapeuta obserwuje stany pacjenta, ale nie denerwuje się nimi.

I na koniec jeszcze skomentuję zdanie (zarzut wobec mnie) z cytatu: czynisz zarzut gdy ktoś wyraża swoje osobiste uczucia czy emocje a sam od tego nie stronisz.
Jest tu po prostu zafałszowanie moich intencji - nie czynię nikomu jakiegoś fundamentalnego zarzutu z wyrażania swoich emocji czy uczuć. Wręcz niejednokrotnie podkreślałem, że uczucia, emocje uważam za niezbywalne. Ale oczywiście "coś" krytykuje w emocjonalnych wypowiedziach. I tu jest clou - co to jest?...
Krytykuję emocjonalność, która jest ZAMIAST MYŚLENIA, które jest jałowym odreagowywaniem frustracji wewnętrznych i NIEKONSTRUKTYWNIE PODCHODZI do spraw.
Z emocjami nie sposób jest bowiem dyskutować - one po prostu są. Ja tutaj jestem na forum DLA DYSKUSJI, a nie dla pogaduszek, czyli nie po to, aby opowiadać o emocjach w celu jakiegoś wyżalenia się, albo poczucia, że umiem kogoś emocjonalnie dotknąć (czym sobie podreperuję mniemanie o własnej sprawczości), ale PO TO, ABY DOKONAĆ ICH ANALIZY I DALEJ, ABY WYCIĄGNĄĆ WNIOSKI.
Ostatecznym celem moich wniosków jest naprawa czegoś we mnie (może i inni skorzystają z tych wniosków, nie tylko o mnie chodzi), aby UPORZĄDKOWAĆ SIĘ MENTALNIE.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 17:34, 12 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23892
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Śro 18:21, 12 Mar 2025    Temat postu:

Podaj przykłady wypowiedzi, w których jest wyraźny brak myślenia a większość to emocje. Będziesz mial poważną trudność.

Nie krytykuję lania wody. Przyznaję każdemu prawo do robienia tego. To czy to jest strawne jest związane pewnie z talentem literackim.

Masz faktycznie wielu odbiorców. Moze ja po prostu traktuje Internet jako miejsce gdzie wypowiedzi krótsze są lepsze.
Czytam przeważnie z doskoku, tak też piszę. W realu sprawy wyglądają inaczej. Piszę jeszcze ręką. 😉🙂
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 19:15, 12 Mar 2025    Temat postu:

Semele napisał:
Podaj przykłady wypowiedzi, w których jest wyraźny brak myślenia a większość to emocje. Będziesz mial poważną trudność.

Nie pisałem o tych emocjach, aby stawiać zarzut komuś, ale albo przedstawić swoje preferencje. Oczywiście każdemu wolno pisać jak najbardziej emocjonalnie, a do tego przyznam, że ja sam ŚWIADOMIE I INTENCJONALNIE mam swoje emocjonalne wpisy. Tu zatem nie o to mi chodzi, aby piętnować, ale aby uświadomić osobom stawiającym sobie pytanie "dlaczego Michał unika pewnych tematów i typów wypowiedzi?", że jest to świadome i tak akurat chcę. Nie chcę też raczej oceniać ludzi, choć mogę oceniać pewne konkretne postawy ludzie - czasem na kanwie konkretnych zachowań, ale zwykle od razu szukając ścieżki do uogólniania, a nie do skupiania się na tym: kto, z kim, ile razy? itp.

Można by powiedzieć, że w pewnym sensie "konkretni ludzie Michała nie interesują". Choć to może byłoby też nie do końca słuszne podsumowanie mojego stanowiska. Raczej jest tak, że konkretnie ludzie interesują mnie dopiero w dość szczególnych sytuacjach. Jakie to są sytuacje?
- Najczęściej takie, w których albo coś mogę zadziałać
- Albo ta sytuacje jest jakoś znamienna, więc i tak muszę się na niej skupić, aby wysnuć ogólniejszy wniosek
- Albo sprawa jest dla wielu osób rzeczywiście ważna, nie jest gadaniem przysłowiowym "o de Maryni".
...

Ale zdecydowanie (!) unikam ciągnięcia wątków typu:
Dlaczego Xsiński mnie nie lubi?
Ygrekowski jest głupi! I co ty na to?
Co by sobie pomyślał Zetowski, gdy zjadł nieświeżego śledzia?
A tamci to się niemodnie ubierają, więc pogadajmy o tym...
Nie chcę ferować wyroków, produkować epitetów o ludziach, obwiniać itp.
Czasem oceniam jakieś postawy, a wtedy też próbuję je odnosić także do siebie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23892
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 3:22, 13 Mar 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński

Cytat:
Dlaczego Xsiński mnie nie lubi?


Caly ten wątek jest jednak o Tobie. O tym jak oceniają CIEBIE ludzie.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Czw 3:24, 13 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 10:02, 13 Mar 2025    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński

Cytat:
Dlaczego Xsiński mnie nie lubi?


Caly ten wątek jest jednak o Tobie. O tym jak oceniają CIEBIE ludzie.

Tak jest. Ale poza tą oczywistością, co chciałaś zasugerować?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23892
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:28, 13 Mar 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński

Cytat:
Dlaczego Xsiński mnie nie lubi?


Caly ten wątek jest jednak o Tobie. O tym jak oceniają CIEBIE ludzie.

Tak jest. Ale poza tą oczywistością, co chciałaś zasugerować?



Że warto się spotkać. Chętnie tez z Banjankri i wszystkimi chętnymi ludźmi. Mama jest już pod opieką przyjmijmy umownie Jezusa.

Wyznawała tę wiarę w co najmniej dwóch denominacjach. Może Jezus ją przygarnie.

Może też wuj wygospodaruje trochę czasu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 11:32, 13 Mar 2025    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński

Cytat:
Dlaczego Xsiński mnie nie lubi?


Caly ten wątek jest jednak o Tobie. O tym jak oceniają CIEBIE ludzie.

Tak jest. Ale poza tą oczywistością, co chciałaś zasugerować?



Że warto się spotkać. Chętnie tez z Banjankri i wszystkimi chętnymi ludźmi. Mama jest już pod opieką przyjmijmy umownie Jezusa.

Wyznawała tę wiarę w co najmniej dwóch denominacjach. Może Jezus ją przygarnie.

Może też wuj wygospodaruje trochę czasu.

Czyli znowu tak naprawdę o zupełnie czymś innym myślisz, niż kwestia z wątku. Kwestia na inną okazję. Ja tutaj kończę.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23892
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Czw 11:52, 13 Mar 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński

Cytat:
Dlaczego Xsiński mnie nie lubi?


Caly ten wątek jest jednak o Tobie. O tym jak oceniają CIEBIE ludzie.

Tak jest. Ale poza tą oczywistością, co chciałaś zasugerować?



Że warto się spotkać. Chętnie tez z Banjankri i wszystkimi chętnymi ludźmi. Mama jest już pod opieką przyjmijmy umownie Jezusa.

Wyznawała tę wiarę w co najmniej dwóch denominacjach. Może Jezus ją przygarnie.

Może też wuj wygospodaruje trochę czasu.

Czyli znowu tak naprawdę o zupełnie czymś innym myślisz, niż kwestia z wątku. Kwestia na inną okazję. Ja tutaj kończę.


Bo boisz sie spotkań? Dlatego jesteś tylko w Internecie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:13, 13 Mar 2025    Temat postu:

Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński

Cytat:
Dlaczego Xsiński mnie nie lubi?


Caly ten wątek jest jednak o Tobie. O tym jak oceniają CIEBIE ludzie.

Tak jest. Ale poza tą oczywistością, co chciałaś zasugerować?



Że warto się spotkać. Chętnie tez z Banjankri i wszystkimi chętnymi ludźmi. Mama jest już pod opieką przyjmijmy umownie Jezusa.

Wyznawała tę wiarę w co najmniej dwóch denominacjach. Może Jezus ją przygarnie.

Może też wuj wygospodaruje trochę czasu.

Czyli znowu tak naprawdę o zupełnie czymś innym myślisz, niż kwestia z wątku. Kwestia na inną okazję. Ja tutaj kończę.


Bo boisz sie spotkań? Dlatego jesteś tylko w Internecie?

Nie boję się spotkań, tylko nie chce mi się o nich gadać "po próżnicy". Jak jest konkretnie ich kwestia, to się nią zajmuję. Teraz nie ma nic do ustalenia w tej sprawie. Po co więc tracić czas na gadanie o tym?...
:shock:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23892
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 6:05, 14 Mar 2025    Temat postu:

Michał Dyszyński napisał:
Semele napisał:
Michał Dyszyński

Cytat:
Dlaczego Xsiński mnie nie lubi?


Caly ten wątek jest jednak o Tobie. O tym jak oceniają CIEBIE ludzie.

Tak jest. Ale poza tą oczywistością, co chciałaś zasugerować?


To powroćmy tutaj do dyskusji światopoglądowej.

Uderzyło mnie Twoje sformułowanie: rozsądny teizm. Czy jest też rozsądny ateizm?
Słowo rązsadny wydaje mi się nie na miejscu. Co oznacza dla filozofa ( uważasz, ze nim jesteś słowo rozsądek?).

Tu przyczynek do dalszej dyskusji:

[link widoczny dla zalogowanych]


Stanowisko Gilsona-Sochonia w sprawie ateizmu oczywiście nie jest jedynym w ramach katolicyzmu, nie mówiąc już o chrześcijaństwie jako całości czy o innych religiach. Jest jednak dość rozpowszechnione, a ponadto bliskie oficjalnej doktrynie Kościoła katolickiego. Chciałbym zwrócić uwagę na to, że opiera się na przeświadczeniu, iż kwestia istnienia Boga podlega racjonalnej argumentacji, przynajmniej do pewnego stopnia. Moim zamiarem było m. in. pokazanie, że dyskusja dotyka rozmaitych problemów, w tym także logicznych. Nie można przechodzić obok nich apelami do dowodów metafizycznych czy tajemnicy. Polemika pomiędzy teistami i ateistami jest zapewne wiecznotrwała. Ważne, by obie strony w punkcie wyjścia szanowały punkt widzenia oponentów, a przynajmniej traktowały go jako dopuszczalny, a nie wynikający z uprzedzeń czy nawet złej woli. Niestety referowane stanowisko teistyczne (dokładniej: jego dotychczasowa artykulacja) tego warunku nie spełnia. Jeśli jest rzeczywiście przeważające w Polsce, to nasz rodzimy katolicyzm ma jeszcze przed sobą podjęcie poważnego dialogu z niewierzącymi.

Cały arykuł bardzo polecam.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Semele
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 09 Lis 2014
Posty: 23892
Przeczytał: 93 tematy


Płeć: Kobieta

PostWysłany: Pią 11:00, 14 Mar 2025    Temat postu:

Wiara według mnie powinna być trochę zwariowana.
Właśnie wbrew zdrowemu rozsądkowi.

Definicja za PWN

zdolność ludzkiego umysłu do przyswajania głównie na drodze poznania potocznego różnych prawd, niezbędnych w zwyczajnych okolicznościach życia;
2) w szkole szkockiej: ogół panujących opinii, narzucających się każdemu rozumnemu umysłowi, przyjmowanych bardziej ze względu na to, że cieszą się one powszechnym uznaniem, niż na ich wewnętrzną oczywistość; podstawowa kategoria filozofii zdrowego rozsądku.


Ostatnio zmieniony przez Semele dnia Pią 11:01, 14 Mar 2025, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 35026
Przeczytał: 61 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:52, 14 Mar 2025    Temat postu:

Semele napisał:
Wiara według mnie powinna być trochę zwariowana.
Właśnie wbrew zdrowemu rozsądkowi.

Inaczej bym rzecz ujął (choć częściowo idea będzie podobna). Podlinkowany wcześniej artykuł nosi tytuł "Wybór w warunkach niepewności". I to właśnie to sformułowanie jest chyba kluczem zagadnienia. Uogólniłbym je jako: praktycznie (z wyjątkiem rzadkich wyjątków) zawsze wybór zawiera aspekt niepewności, a co za tym idzie - z definicji - wynika z jakiejś postaci wiary.

Wiara nie jest "zwariowana", jeśli akceptuje ów fakt niepewności, ale - odwrotnie - jest najbardziej racjonalna z racjonalnych - bo UZNAJE FAKT.
Nieracjonalne jest za to podejście niektórych (... :shock: ) "racjonalistów" (właściwie to pseudoracjonalistów), którzy głoszą swoje przekonania, jako niebędące wiarą, lecz wynikające (rzekomo) z "wiedzy". Ci to dopiero się oszukują, bo przecież nie mają mocy zaczarować tego, że i tak warunkach niepewności wybierają, i tak. Więc udawanie, że wszystko, co sobie pomyśleli, jest pewne, w sytuacji, gdy każdy rozsądny człowiek dobrze wie, że tej pewności zasadnej mieć nie można, jest jaskrawym przypadkiem braku racjonalnego myślenia. Wiara nie jest "zwariowana", gdy jawnie stawia sprawy na zasadzie "co prawda nie ma tu wystarczających przesłanek za uznaniem tego, ale ja - mocą mojej intuicji, ogólniejszych przekonań - za tym się opowiadam".
To nie jest zwariowane, tylko jak najbardziej słuszne, poprawne, zgodne z faktami. Zaś raczej "zwariowane" byłoby uznanie, iż mogę swoje przekonania uznać za pewne i głosić dalej ich absolutny charakter. To byłaby po prostu głupota.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3  Następny
Strona 2 z 3

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin