Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Myślenie dyskursywne vs agitowanie i rywalizowanie

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 8:31, 28 Mar 2022    Temat postu: Myślenie dyskursywne vs agitowanie i rywalizowanie

Dzisiaj przeczytałem pewien artykuł - komentarz w mediach, który na tyle uderzył mnie swoją stronniczością, na tyle próbował manipulować, że doszedłem do wniosku, iż chyba czas na mówienie o PRZECIWSTAWIENIU SOBIE MYŚLENIA I AGITOWANIA.

Można by tu sformułować niemal "prawo":
Kto silnie agituje będzie degradował myślenie.
I odwrotnie
Kto myśli dyskursywnie, będzie odchodził od agitacji.


Dlaczego to tak działa?
Bo agitacja zwykle polega na ŚWIADOMYM OGRANICZANIU SIĘ MYŚLOWYM do celu agitacji.
z drugiej strony
Myślenie dyskursywne polega na ŚWIADOMYM ROZSZERZANIU ROZUMOWANIA O KAŻDY ASPEKT WYGLĄDAJĄCY NA ISTOTNY DLA SPRAWY.

Nie ma tu zgody!
- agitując, czynimy myślenie ograniczonym, wybiórczym, fałszującym.
- myśląc dyskursywnie, wkraczamy wszędzie tam gdzie jest sens i prawda, czyli będziemy wchodzili we wszystkie te obszary, które agitacja pragnie ukryć, zamknąć dla eksploracji.

Myśląc dyskursywnie będziemy się starali ZROZUMIEĆ KAŻDY ASPEKT SPRAWY, mający wpływ na wynik, czyli automatycznie pominiemy ograniczenia stawiane przez potrzebę wsparcia
- własnej grupy (np. swojej rodziny, swojego narodu, swojej opcji politycznej, swojej pozycji społecznej)
- własnych przekonań
Myślący dyskursywnie stawia sobie cel WIDZENIA ŚWIATA JAKIM ON JEST NIEZALEŻNIE od naszych pozostałych potrzeb wypromowania czegokolwiek.
Agitacja działa dokładnie odwrotnie - jej celem jest wykreowanie obrazu świata, który jest z zasady stronniczy, czyli odchodzący od tego jaki ów świat jest w bardzo wielu aspektach. Agitacja jest zatem w większości przypadków fałszowaniem prawdy.

Najważniejszym narzędziem agitacji jest sądzenie po osobie i celu działania.
Najważniejszym narzędziem myślenia dyskursywnego - prawdy jest powstrzymanie się od osądzania personalnego w celu nie uronienia najmniejszego spostrzeżenia, najmniejszego okrucha prawdy o sprawie, która z zasady jest NICZYJA, należy do samej prawdy i tylko prawdy.

Agitacja zbiera argumenty najczęściej po linii lojalności.
Myślenie dyskursywne - prawda zbiera argumenty po linii bezstronnej analizy w kontekście pytania "jak to obiektywnie jest?".


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 0:22, 11 Cze 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 22:29, 28 Mar 2022    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Dlaczego tak wiele ludzi agituje zamiast myśleć?
- W moim przekonaniu najistotniejszym tego powodem (ogólnie tych powodów jest więcej, np. innymi ważnymi są tu walka o miejsce w grupie, czy potrzeba dowartościowania ego) jest to, że myślenie nie ma szansy w ogóle zaistnieć, jeśli nie nadamy mu KIERUNKU.
Myślenie jest celowe, czyli kierunkowe, czyli podąża za wyznaczonym wektorem, spostrzeżeniem, wskazaniem mentalnym. Nie da się myśleć bez wyróżniania czegoś. A skoro tak jest, to oczywistym jest, że będziemy wyróżniali te pomysły i przekonania, jakie mamy w głowie. I na to nie ma rady.
Walka z agitacją zastępującą myślenie zatem nie powinna polegać na powstrzymaniu się od podążania w kierunkach wyznaczonych celem, czy tendencją, lecz poprzez WYMUSZENIE POSTRZEGANIA ALTERNATYW dla wybranych tendencji.
Aby skonstruować obiektywizm myślenia trzeba nie tyle powstrzymywać się od np. dokładniejszego pójścia za sugestią, pomysłem, który nam przyszedł do głowy, lecz po zakończeniu eksploracji myślowej tego kierunku, trzeba by spróbować poeksplorować kierunek przeciwny, potem może jakiś boczny, czy jeszcze dodatkowy.
No i jeszcze jeden aspekt sprawy warto aby nam wisiał nad rozumowaniem: świadomość, że człowiek jest omylny, popełnia błędy, jak też że żadne przekonanie czy myśl nie jest doskonała, lecz każdą da się jeszcze rozwinąć, ująć głębiej i szerzej.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 21:30, 12 Gru 2022    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Właściwie to uważam, że warunkiem niezbędnym dla wdrożenia swojego umysłu do myślenia logicznego i obiektywnego jest wypracowanie w sobie zdolności do blokowania intencji agitacyjnych.

Nie twierdzę, że nigdy nie należy agitować do niczego, bo to nie byłby chyba sensowny postulat. Twierdzę za to, że agitacja i walka na tyle są w stanie degradować myślenie poprawne, iż koniecznością jest wyrobienie w sobie zmysłu samoobserwacji, a potem odróżniania tego czy w danym momencie
- bardziej myślę obiektywnie
czy
- agituję, a to automatycznie oznacza ogromne obciążenie potencjalną nieobiektywnością ocen.

Dla treningu umysłu, woli, emocji warto jest zatem sobie zorganizować coś w rodzaju ŚWIADOMYCH SESJI TERAPEUTYCZNYCH nieagitowania. Wtedy dopiero wychodzi to, jak wiele naszych wniosków w istocie nie jest obiektywnych, tylko tworzonych pod publiczkę (nawet, w skrajnych przypadkach jeśli publiczką czasem jesteśmy my sami, mający się za dowartościowanych przez jakiś wniosek, co by też warto było brać na dalszych etapach pracy nad własną świadomością).
Jak zorganizować sobie taką sesję?
Najprościej chyba jest skłonić się wewnętrznie do myślenia o sprawie, PRZY ZAŁOŻENIU, ŻE NIGDY NIKT POZA NAMI SIĘ O TYCH NASZYCH WNIOSKACH NIE DOWIE. Nie będzie żadnej publiki! Jest tylko problem i my! Nikt tu nie wygrywa, nikt nie przegrywa, bo celem jest jedynie adekwatne rozumienie spraw.
Z pasożytniczych intencji, które skrzywiają oceny i wnioskowanie, intencja wygrywania z kimś tam jest jedną z bardziej mylących. Gdy taką intencję mamy, to mimowolnie zbieramy informacje pod kątem celu, którym jest wygrana (tak jak sobie ją wyobrażamy), a unikamy kontekstów, które by mogły temu wygrywaniu się sprzeciwiać. To powoduje, że zbieramy informacje obciążone intencjami, nieobiektywne, fałszujące. I to warto w sobie zablokować.
Dobrze jest też nieraz sobie powiedzieć: już przegrałem! Już nie mam o co walczyć. Niech teraz zostanie tylko ten problem i moje adekwatne go postrzeganie. Zaś sprawa zwyciężania jest zamknięta, nie ma już żadnego przeciwnika. Jeśli coś robimy, to tylko dla samych siebie.
Pozbywanie się pasożytniczych intencji w myśleniu wymaga wysiłku, hartu woli i emocji, a także doskonalenia. To nie wyjdzie od razu. Błędy trzeba korygować, rozwijać czujność pod tym względem, ćwiczyć się obserwowaniu własnych reakcji pod kątem: czy są neutralne, czy obciążone. Czy w kontekście ocen problemu, nie działamy czasem tak, jak przekupiony sędzia?...


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 21:31, 12 Gru 2022, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:50, 13 Gru 2022    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Michał Dyszyński napisał:
Właściwie to uważam, że warunkiem niezbędnym dla wdrożenia swojego umysłu do myślenia logicznego i obiektywnego jest wypracowanie w sobie zdolności do blokowania intencji agitacyjnych.

W poprzednim poście zacząłem kwestię JAK blokować intencja agitacyjne, ale warto jest tez od razu uzasadnić PO CO je blokować.
Otóż intencje agitacyjne blokuje się DLA SIEBIE, w swoim własnym interesie.

Rozumowanie jest następujące:
1. JA to ktoś, kto powinien skutecznie rozumować.
2. Rozumowanie będzie skuteczne wtedy, jeśli się sprawdza się możliwie w szerokiej gamie przypadków, jeśli jest uniwersalne, jeśli się PRZYDAJE w ocenach świata, rozwiązywaniu problemów.
3. Intencja "zaagitować do mojego stanowiska, obojętnie jakie by ono było, bo trzeba się wypromować i wygrywać" sprawdzi się (przy założeniu, że ją skutecznie poprowadzimy) do tego celu, jakim jest wypromowanie się.
4. Z kolei intencja "jak najlepiej opisać rzeczywistość" sprawdzi się (znowu zakładam, że uda się z sukcesem ją wprowadzić) w niemal każdym przypadku, gdy dany aspekt rzeczywistości stanie się problemem - bo mając dobry opis, rozumiejąc sprawy, będziemy w stanie lepiej zaplanować swoje działania, skuteczniej osiągać swoje cele.
5. Zatem mamy tu porównanie, w którym jeśli się skupimy na agitacji dostaniemy efekty pozytywny do właściwie jednego celu, a pozostałe sobie zepsujemy, zaś jeśli skupimy się na poprawności opisu, to dostaniemy rozumienie i wiedzę o uniwersalnej skuteczności. Mając wiedzę, korzystam ja - wzbogacam się ja. Mając poczynioną skuteczną agitację zmieniam coś w umysłach innych ludzi, a sam postępu nie doznaję. Co najwyżej mogę doznać satysfakcji, że udało mi się skutecznie zaagitować. Satysfakcja jednak jest raczej krótkotrwałą korzyścią, podczas gdy wiedza jest na zawsze (albo do czasu popadnięcia w demencję).
6. Wychodzi mi zatem na to, że skupiając się na agitacji zysk DLA MNIE jest znacznie mniejszy, niż gdy skupiam się na tym, abym był w stanie lepiej opisywać sobie rzeczywistość.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Wto 23:51, 13 Gru 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 12:29, 15 Gru 2022    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Właściwie to chyba w ogóle zjawisko myślenia można by wręcz zdefiniować, jako zdolność do odrywania ocen rzeczywistości od jednostkowości, przypadkowości, koniunkturalności.
Myślę - w znaczeniu "tworzę oceny, które mogą się mi przydać w organizacji mojego życia" - wtedy, gdy czynię moje osądy powiązanymi z czymś więcej, niż z tym, jak to teraz odczułem.
Myślę, czyli uogólniam (czasem uszczegóławiam, ale wtedy, gdy wcześniej stworzyłem uogólnienie), albo z uogólnień korzystam.
Postawa agitacji jest wlaściwie kursem na destrukcję skuteczności myślenia, jest postawieniem jakichś tam partykularnych, incydentalnych potrzeb, ponad adekwatność rozpoznań w kontekście ogólnym. Jest ona życzeniowym zaburzeniem ocen świata, osobistą zgodą na fałsz, w imię realizowania jakichś tam społecznych celów.
Agitacja w ogóle ma swoje miejsce w życiu. Ale powinna być utrzymywana jak najdalej od procesu myślenia. Powinna być umieszczona w "warstwie zewnętrznej", czyli używana wyłącznie do tych szczególnych przypadków kontaktu z innymi ludźmi (przekonywanie kogoś - agitacja - może być zarówno etyczne jak i nieetyczne, oceny dobra i zła zostawiam na razie na boku), gdy pojawia się potrzeba wsparcia jakiejś idei wśród ludzi.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 12:35, 15 Gru 2022, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:35, 16 Gru 2022    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Patrząc na silnie rywalizacyjne dyskusje na naszym forum widzę efekt, którego się z resztą trochę spodziewałem. Efekt polega na tym, wraz postępującą ambicją "najważniejsze jest pokazanie, ze ja nie pękam" rozumianą ponad wszystko (czyli de facto ponad wartości intelektualne) dyskusja musi się nieuchronnie staczać w przerzucanie się coraz bardziej debilnymi tekstami.
W końcu gdy już tylko okazanie swego uporu się liczy, nieważne staje się wszystko z wyjątkiem: COKOLWIEK tamtemu odpowiem. :fight:

Kto w czymś takim przegrywa?
- Czy ten, kto pierwszy przestał robić z siebie debila i odpadł z tej dyskusji?
- A może przegrywa ten, kto jako ostatni się zorientował, że robił z siebie debila?...
W sumie rzecz jest do ustalenia. Może wręcz być tak, że każdy z dyskutantów gra w inną grę - jeden uważa, że wygrywa, gdy okaże niespożyty upór w debilizmie, a ten drugi uznał że wygrywa, bo się zorientował w debilizmie, podczas gdy ten drugi jeszcze w tym szambie tkwi... :think:
Każda gra jest rozstrzygalna tylko w oparciu o UMOWĘ. Jak się gracze co do umowy nie dogadali, to możliwe będzie, iż mają dokładnie przeciwne przekonania na temat tego, kiedy się wygrywa, a kiedy przegrywa.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 13:54, 22 Maj 2023    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Zastanawiam się od lat na co liczą ci, którzy okazują jawną silną stronniczość w dyskusji?

I przyznam, że sam tego nie rozumiem. :think:
Choć może trochę mi tu świta, mam pewną hipotezę, a przynajmniej jakiś model powiązań poznawczych, psychologicznych, którym można wytyczyć jakąś ścieżkę dla celowości takiej postawy.

Najpierw wyjaśnię jednak dlaczego sam nie rozumiem tej postawy jawnej stronniczości w dyskusji. Nie rozumiem jej głównie dlatego, że jak widzę osoby o stronniczym nastawieniu, to przestaję takim osobom ufać, traktuję ich relacje jako niewiarygodne. Czyli w moim odbiorze, działają oni sami na szkodę temu celowi, jakim jest przekonanie kogoś o swoich racjach. W moim odbiorze oni mogą tak przekonać wyłącznie o braku swojego rozsądku, o błędności przekonań, o niezdolności do obiektywnego (czyli jednak tego rozumnego) potraktowania spraw. To wszystko powoduje, że jawnie stronniczym, agitatorskim przekazom nie wierzę, odcinam się od nich, unikam ich, a jeśli muszę je znieść, to traktuję z góry jako coś silnie podejrzanego o kłamstwa.
Ale tak to mam ja... :think: I może jestem tu nie tyle wyjątkiem, co jakimś członkiem "jednej frakcji" odbioru przekazu. Są ludzie, którzy chyba mają inną percepcję stronniczego przekazu. I to nad tą percepcją inną niż moja wypadałoby się może mentalnie pochylić...

Czy coś może przyciągać kogoś, przekonywać go w przekazie jawnie silnie stronniczym, wyraziście nieobiektywnym, agitatorskim?
Analiza psychologiczna ludzkich reakcji pokazuje, że większość ludzi reaguje emocjonalnie. I to do emocji lgną także ich rozpoznania, ich przekonania. Badania wykazują, że nawet gdy człowiek ma przekonanie co do tego, że jakieś źródło jest mało wiarygodne, to gdy jest ono emocjonalne, to będzie przekonujące. Jesteśmy w dużym stopniu wciąż "zwierzętami", działamy instynktownie.
W logice zwierzęcych emocji wiarygodny jest dominator. Zwierzę nie umie oceniać wypowiedzi logicznie. "Zwierzęcy" człowiek też będzie ignorował logiczną warstwę przekazu, a skupi się na emocjonalnej. A potem zacznie racjonalizować sobie przekonania w warstwie logicznej, naciągając je do potrzeb, które nakreśliły emocje. Emocjonalne przemówienia Hitlera przekonały wielu. Niektórzy z nich byli naprawdę intelektualnie mocni (jak choćby Heidegger - nietuzinkowy, może nawet w jakiś sposób genialny filozof, który wsparł filozofią nakreśloną przez prostego malarza - kaprala). Więc prezentując silne emocje, agresywne (dominujące) emocje, agitator może liczyć na efekt - przekonanie kogoś.
Dochodzi do tego syndrom sztokholmski, polegający na racjonalizowaniu sobie jako dobrych tych aspektów kontaktu z tyranem, które człowiek był zmuszony (pod presją, w lęku) przyjąć. Zgnębiony człowiek zaczyna się (często, nie zawsze...) solidaryzować ze swoim gnębicielem. W tym kontekście więc nawet sponiewieranie kogoś psychiczne, zgnębienie, poniżenie może okazać się metodą na przekonanie.

Tyle, że...
wszystkie te metody są po prostu MANIPULACJĄ, FORMĄ OSZUSTWA, są PRZECIW PRAWDZIE!

Ja, z przyczyn absolutnie pryncypialnych, światopoglądowych nie chcę ich stosować. Po prostu tego "religia mi zabrania".
Wyjątek od zasady nie manipulowania mogę uczynić w sytuacjach wyjątkowych, drastycznych. Mogę na przykład użyć manipulacji, aby powstrzymać samobójstwo, jakieś poważne przestępstwo, wielką krzywdę. To będzie wyjątkowa sytuacja. W normalnej dyskusji - z zasady - nie manipuluję.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:30, 12 Kwi 2024    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Spora część dyskutantów to niemal wyłącznie agitatorzy. Czym się charakteryzuje dyskusja z nimi?
Oto lista reakcji - postaw dyskusyjnych agitatorów:
1. Postrzegają rzeczywistość silnie ocennie - dla nich wszystko jest lepsze vs gorsze i do tego jednoznacznie lepsze, jeśli da się rozpoznać jako związane z przedmiotem agitacji.
2. Niezdolność do zdystansowanego spojrzenia na sprawy
3. Bardzo silny udział emocji w dyskusji i myśleniu
4. Argumentowanie przez aspekt personalny, też z użyciem emocji
5. Z reguły ignorowanie wszelkich kwestii stawiających przedmiot agitacji w nieprzychylnym świetle, nienawiązywanie do argumentów oponenta, lecz przypuszczanie szybko kontrataku "a ty to...".
6. Uznanie, iż dowolny jeden argument na swoją stronę ma moc większą niż wiele argumentów za przekonaniami oponenta - niezdolność do bilansowania argumentacji, rozważania większej liczby przesłanek, z których dopiero razem tworzy się ostateczny osąd.
7. Przede wszystkim porażając STRONNICZOŚĆ osądów.

Niektórzy agitatorzy stronniczość nawet traktują jako zaletę swojej argumentacji. Ich wewnętrzna epistemologia najwyraźniej ideę prawdy wiąże nie ze stworzeniem kompletnego obrazu myślowego spraw, ale z personalną presją i dominacją. Dla nich "prawdę posiada ten, kto jest silniejszy, bo potrafi narzucać otoczeniu swoje zdanie".

Myślący dyskursywnie jest na przeciwnym biegunie mentalnym - on z zasady POMIJA KWESTIE PERSONALNE, a prawdę ustala poprzez WYMODELOWANIE PRZEDMIOTU ROZUMOWANIA Z OBIEKTYWNYCH PRZESŁANEK. Myślący dyskursywnie (logicznie) walczy ze stronniczością w myśleniu - zarówno w kontekście dyskusji z kimś (traktując jako niewiarygodnych stronniczych dyskutantów), jak i samego siebie (badając się samemu, uruchamiając samokrytycyzm, czy czasem jakieś emocje, czy inne bezwiedne nastawienia nie ściągają go w niekontrolowany subiektywizm, życzeniowe myślenie).
Myślący dyskursywnie walczy nie tylko z przeciwnikami, ale również z błędami we własnym myśleniu i odbiorze świata.

To jest właśnie ta najbardziej fundamentalna różnica pomiędzy agitatorami, a myślącymi dyskursywnie. Agitator z góry przyznaje sobie rację i jedynie walczy "z wrogim naporem", ewentualnie z niechętnym, czy wątpiącym nastawieniem odbiorców, jego celem jest przeforsowanie swojego stanowiska NA ZEWNĄTRZ. Myślący dyskursywnie z kolei bardziej działa DO WEWNĄTRZ, przemodelowuje swoje myślenie, doskonali obraz rzeczywistości, który ON SAM POSIADA.

W efekcie agitatorzy mają własne rozumienie i rozwój osobisty zaniedbany, w ich ja panuje chaos. Myślący dyskursywnie...
też na początku mają ten chaos mentalny w sobie, ale przynajmniej wstąpili na ścieżkę, która pozwala ten chaos opanowywać. I wielu się to w końcu udaje. Agitatorzy pozostaną w chaosie do końca.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:12, 24 Kwi 2024    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Agitatorzy dyskusyjni podmieniają cel, którym jest ustalanie sensu i prawdy na cel zmanipulowania oponenta w celu uzyskania od tego ostatniego jakiejś deklaracji zgody, czy akceptacji

Zdolność do manipulowania innymi jest biologicznie wspierana, zapewne da się z nią powiązać jakiś instynktowny mechanizm pobudzania ośrodka nagrody w mózgu. W tym sensie jest to "cel niższy", cel bezwiedny, odpięty od głębszej sensowności myśli. Aby "zacząć bardziej myśleć" dobrze jest odpiąć się mentalnie od tego celu. Bo przecież nas samych ani trochę nie przybliży to do rozumienia rzeczywistości, że kogoś tam uda nam się na coś tam przekabacić.
To jest forma złudzenia, błąd instynktowności, gdy ktoś fakt udanego przekabacenia dowolnej osoby na jakiś tam pogląd, bierze za świadectwo słuszności, prawdziwości.

2 + 2 nie stanie się równe 5 od tego, że przekabacimy wszystkich w naszym otoczeniu na uznawanie wyniku owego dodawania za równy 5. I podobnie żadna inna postać przekabacenia kogokolwiek w jakiejkolwiek sprawie, nie buduje żadnej głębszej formy skuteczności, czy użyteczności, to jest puste, to jest sukces jedynie na poziomie przejściowej satysfakcji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:46, 24 Kwi 2024    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

W postawie agitowania, zamiast czujności w rozpoznaniach i rozważaniach jest ukryta forma opowiedzenia się po stronie naiwnej postaci prawdy i sensu - jest w tym przekonanie, że samo stwierdzanie i upieranie się przy czymś jest wypełnieniem idei prawdziwości i sensowności. To jest postawa wywyższająca lans na mądralę ponad określanie się wobec faktów, okoliczności, to jest postawa w stylu "słuchajcie mnie, przyłączajcie się do mnie, bo ja taki fajny i ważny jestem, a nie patrzcie co i jak w tej sprawie". To jest po prostu postawa niedojrzałości, wynikająca z braku dogadania się z własnymi potrzebami emocjonalnymi, w szczególności z pragnieniem akceptacji przez innych ludzi. Ale wielu osobom taka postawa niedojrzałości emocjonalnej przykrywa postrzeganie świata w tym, jaki on jest. Jednak świat nie jest takim, jakim go sobie wymyślimy, aby było nam emocjonalnie przyjemnie, ale taki jest - we wszystkich swoich powiązaniach z okolicznościami, faktami.

Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 17:23, 24 Kwi 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 17:35, 27 Maj 2024    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Dyskusje między ludźmi łączą ze sobą dwa aspekty:
- ustalania prawdziwości, czyli jakiejś formy spójności, adekwatności nazywania spraw, myślenia z tym, jak przejawia się rzeczywistość (uwaga: nie tyle ze spójnością z samą rzeczywistością jako taką, ile z jej przejawianiem się, bo "samej rzeczywistości" w jej natywnej postaci nie mamy dostępnej, tylko mamy do dyspozycji jej przejawianie się).
- przekonania drugiej strony do własnych wizji spraw, ustawienia drugiej osoby w relacji personalnej, która w przypadku uruchomienia płaszczyzny walki i dominacji będzie grawitowała do narzucania drugiej stronie własnego stanowiska. Tu mamy pragnienie po prostu stawiania na swoim.

Bardziej instynktowny jest ten drugi aspekt. Mamy w genach rywalizowanie, zdobywanie pozycji w stadzie, osiąganie wyższych poziomów hierarchii, czy zdobywania stronników do swoich celów. Aspekt prawdziwości, w znaczeniu poszukiwania OBIEKTYWNEJ postaci rzeczy jest w znacznym stopniu pochodny, wtórny. Ustalanie prawdy obiektywnej w dyskusjach w pewnym stopniu koliduje z celem stawiania na swoim we wszystkich tych sytuacjach, gdy okazuje się, iż prawda obiektywna nie jest dokładnie taka, jakiej byśmy chcieli.
Teraz ludzie w związku z tym dylematem pomiędzy obiektywizmem, a skuteczną agitacją na swoją stronę będą próbowali jakoś się odnaleźć. Jedni wezmą bardziej stronę obiektywizmu, inni piorytetowo potraktują wygrywanie, osiąganie jakiejś postaci dominacji nad oponentem na płaszczyźnie personalnej. Efektem jest nieustanny spór, walka - tak w myślach każdego dyskutanta, jak i w przestrzeni kontaktu wyznaczanej przez dyskusję.

Aspekt personalny jest z natury (choć chyba nie absolutnie, nie całkowicie!) przeciwny aspektowi obiektywnemu.
Aby zdecydować się na obraz spraw, który jest niezależny od osoby (tak tworzy się obiektywizm) trzeba oczywiście pracować nad tym, aby był on niezależny od WŁASNEJ osoby. Czyli niejako trzeba wystąpić przeciw własnemu aspektowi osobowemu rozumianemu jako obrona osobistego tu i teraz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:48, 07 Cze 2024    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Z innego wątku:
Michał Dyszyński w http://www.sfinia.fora.pl/nauki-spoleczne,44/polityka-roszczeniowa-i-agresywna-czy-szukajaca-konsensusu,25783.html napisał:
Dodam jeszcze jedną uwagę.
Z moich doświadczeń dyskusyjnych wynika mi, że jest bardzo niska skuteczność w przekonywaniu kogokolwiek uwagami bezpośrednimi, zarzutami kierowanymi do osoby. Typowym odbiorem jest bowiem reakcja silnie obronna, polegająca na zanegowaniu arbitralnym treści zarzutu, aby potem najczęściej odreagować negatywną emocję kierując jakiś atak personalny na krytykującego. Czyli efekt jest taki, że zarzut w ogóle nie jest rozpatrywany.
Aby ktokolwiek miał krytycznie spojrzeć na siebie, musi tego po prostu CHCIEĆ. To chcenie zwykle jest dodatkowo skutecznie niszczone, gdy u kogoś pojawia się przekonanie, że oto został personalnie zaatakowany i okaże się przegrywem i słabeuszem jeśli teraz nie da twardego odporu takiemu atakowi. Bo domyślnie priorytet ma walka i ochrona ego, a nie rozważania.
Od jakiegoś czasu najczęściej formułuję zatem swoje uwagi, NIE WSKAZUJĄC KONKRETNIE DO KOGO, się one odnoszą. Uznałem, iż taka strategia zwiększa szansę przełamanie przynajmniej części oporów psychicznych u osób, które moglyby potencjalnie się zastanowić nad niektorymi złudzeniami, jakim ulega ludzka psychika w ogólności, a być może (!), czasem (nie twierdzę, że akurat teraz) oni też. Opisuję same reakcje psychiczne, złudzenia, nadinterpretacje, mylne ścieżki wnioskowania, bo nawet sam je u siebie zaobserwowałem (skąd też pojawia się zasadność, że w ogóle jest o czym mówić, bo jednak ktoś danego problemu doświadczył), a teraz sugeruję: sprawdź (sam! Nie wymuszam! Nie walczę z tobą o żadną władzę!) czy może też nie masz podobnego problemu z własnymi myślami, czy odczuciami...
I właściwie to tylko tyle chyba mogę zrobić. Jak ktoś zechce za moją sugestią pójść i PRZYNAJMNIEJ SIĘ ZASTANOWI, to będzie fajnie. Jak nie...
- Wtedy będę wiedział, że zrobiłem, co mogłem, doprowadziłem sprawę do stanu, w którym ja nie mam już szans na sprawczość, więc wszelkie potencjalne winy, czy pretensje o zaniechanie do mnie się nie będą tyczyły. Jak to w słynnej maksymie napisano "Boże, daj mi cierpliwość, abym znosił to, czego zmienić nie zdołam", więc została mi już tu tylko cierpliwość.

Rozumiem, że dla bardzo wielu barierą nie do pokonania jest paradygmat walki, a z nim niewypowiedziana sugestia, iż jakiekolwiek zgodzenie się z uwagą oponenta jest równoznaczne z przegraniem, czyli jest niedopuszczalne. Jeśli ktoś tylko w trybie walki myśli i dyskutuje, to ma praktycznie bliskie zera szanse, iż jakakolwiek uwaga krytyczna, którą usłyszy, zostanie zaakceptowana. Niektórzy rozszerzają ten tryb walki z oponentem na postać jakby...
trybu potencjalnej walki z oponentem, w ramach której KAŻDY ZARZUT ma jakiegoś (może niejawnego, może tylko domniemanego i teoretycznego) oponenta jako twórcy, a co za tym idzie...
każdy zarzut musi być odrzucony, aby nie być przegrywem. Ktoś w powyższy sposób traktuje swoją osobę, jej godność i wartość, to będzie programowo bezkrytyczny.

Taki człowiek nie będzie w stanie w ogóle żadnego swojego błędu uznać, czyli będzie funkcjonalnie betonem dogmatycznie się uznającym za wszechwiedzącego i nieomylnego.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 16:50, 07 Cze 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:05, 16 Sie 2024    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Postawa agitacji w skrajnej postaci staje się inwazyjna, agresywna. W dyskusji skrajny agitator ma jeden cel: przepchnąć własną wizję spraw.
Skrajny agitator nie rozważa przedstawionych mu argumentów, tylko co najwyżej markuje ich rozważanie - bierze z nich jedynie to, co uznaje za celowe w kontekście przepychania swoich przekonań, sympatii, ideologii.
Skrajny agitator w dyskusji nie dyskutuje w znaczeniu rozważania argumentów. On niczego uczciwie nie rozważy, bo on nawet nie zadaje sobie kluczowego pytania: co, istotnego dla sprawy, dotychczas przeze mnie nieuwzględnianego da się jeszcze dostrzec?...
Agitator skrajny bowiem uczestniczy w dyskusjach, mając z góry ustawione założenie "to ja na 100% mam tu jedyną rację, więc to ja swoje przekonania powinienem narzucić oponentowi". Agitator nie chce niczego nowego dostrzec, a jeśliby niechcący się mu coś tam dostrzegło, to agitator to zignoruje, będzie starał się to wyprzeć.

Na drugim biegunie jest dyskutowanie intelektualnie responsywne, nieagitacyjne. Intelektualna responsywność stanowi klucz do dyskusji, która ma szansę być twórcza, konkluzywna. Jej istotą jest przedstawianie sobie przez dyskutantów UCZCIWIE FORMUŁOWANYCH OPISÓW OSĄDU SPRAW. Te opisy są tworzone z różnych perspektyw, dzięki czemu każdy z dyskutantów może je konfrontować ze sobą, doskonaląc tak własne ich rozumienie, bo mając możliwość ubogacenia spojrzenia na sprawę o aspekty być może przeoczone, niedocenione. Jeśli dyskutanci biorą w swoich ocenach pod uwagę możliwie SZEROKĄ BAZĘ PRZESŁANEK (bez pomijania niewygodnych aspektów), to ich osądy będą bliskie temu, co się uważa za obiektywną wizję sprawy.

Agitator fanatycznie wpierajacy własne przekonania nie bierze jednak do osądu pełnej bazy przesłanek. Fanatyk ignoruje niewygodne dla swoich przekonań aspekty, więc jego osąd spraw jest osądem nie tego, co obiektywnie sprawę stanowi, lecz jest osądem "jakby to było, gdyby pewne występujące w przesłankach aspekty nie występowały".

Gdy spotkają się ze sobą w dyskusji myśliciel szukający obiektywizmu i fanatyczny agitator, to tak naprawdę dyskutują o czymś odmiennym:
- Myśliciel szukający obiektywizmu stara się nie uronić żadnej przesłanki, kalkulując ostatecznie osąd, który nie pomija niczego, który zatem odnosi się najblżej tego, co rzeczywistość ze sobą niesie.
- Fanatyczny agitator z zasady usuwa z bazy przesłanek to, co mu się wydaje być niewygodne dla jego przekonań, ignorując fakty i interpretacje niepotwierdzające jego tez, a za to skupia się maksymalnie na stworzeniu obrazu rzeczy możliwie najbardziej sugestywnego, dominującego, przeforsowującego z góry założone przez agitatora przekonania.

Myśliciel obiektywizujacy i fanatyczny agitator co innego czynią obiektami swojego zainteresowania i pracy mentalnej, zadają sobie inne pytania.
Myśliciel obiektywizujący pyta się: jak to jest, jak mogę bardziej adekwatnie do obiektywnej rzeczywistości opisać dane zagadnienie?
Fanatyczny agitator pyta: jak mogę przeforsować mój obraz spraw oponentowi, jak mogę tego oponenta zdominować, wpychając mu - także inwazyjnie, na siłę - przekonania, które ja głoszę?

Obiektywizujący myśliciel zatem obiektem swoich działań czyni przede wszystkim WŁASNE ROZUMIENIE, podczas gdy fanatyczny agitator czyni tym obiektem działań PRZEKONANIA W UMYSLE SWOJEGO OPONENTA.
To też oznacza, iż myśliciel działa w imię swojego osobistego rozwoju, a agitator sam mentalnie stoi w miejscu, próbując jedynie zmieniać aspekty od niego zewnętrzne. Choć...
... w rzeczywistości jest to nieco bardziej skomplikowane, bo agitator czasem też się czegoś w dyskusji nauczy. Będzie to jednak nauczenie się niejako wbrew sobie.
Tu dotykamy kolejnego, dość ciekawego aspektu różnicy pomiędzy postawą agitatora i myśliciela - aspektu agresji i dominacji w "epistemicznym" rozumieniu.

Agitator w skrajnej formie rozwijać się może jedynie pod wpływem przemocy, wtedy gdy coś dominującego nad nim zmusza go do zmiany stanowiska.
Agitator fanatyczny może się czegoś nauczyć, wtedy, gdy nauczą go tego inni. Poprawa jego stanu świadomości pojawi się to dopiero wtedy, gdy sam zostanie zdominowany, gdy ktoś go sponiewiera, okaże nad nim wyższość także w personalnym sensie. Wtedy agitator uzna, iż zaszły te istotne okoliczności skłaniające do zmiany poglądu na daną sprawę.
Zupełnie inaczej (odwrotnie) widzi aspekt agresji myśliciel szukający obiektywizmu - tu aspekt dominacji jest niemal wyłącznie uznany za czynnik zakłócający, jest z góry odfiltrowywany, jeśli się odfiltrować nie da, to kompensowany, kontrowany, aby przesłanki przemawiały zawsze w trybie czysto bezstronnym, obiektywnym, niepowiązanym z walką ego, z subiektywizmem osób.
To, co agitatora ostatecznie mogłoby przekonać, jest dokładnie tym, co myśliciela odstręcza od przekonania się do zmian poglądów.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 11:15, 19 Paź 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 0:06, 19 Paź 2024    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Ja gdy coś naprawdę chcę ustalić w sposób obiektywny, ZA WSZELKĄ CENĘ PRÓBUJĘ ZABLOKOWAĆ INTENCJĘ PRZEKONYWANIA kogokolwiek do czegokolwiek.

To nie jest łatwe. Wiele wątków naszego myślenia jest z natury formą jakby przekonywania ku czemuś. Ale można zdobywać nad tym mentalną kontrolę, można patrzeć na idee i rozpoznania trochę na podobieństwo maksymalnie bezstronnego sędziego, który z racji pełnionej funkcji stara się być obiektywny, niewrażliwy na sympatie, przynależności, przekonania osobiste. Jeśli nawet się tego nie zrealizuje w 100%, to zawsze przynajmniej można ograniczyć ten aspekt "zjeżdżania" z rozpoznaniami do przekonań wcześniejszych, można próbować rozbijać w sobie bezwiedne intencje zafałszowywania oglądu spraw stronniczością.

Myśliciel szukający obiektywizmu może próbować odrywać swoje bezwiedne staczanie się w stronę agitacyjnego myślenia, poprzez świadome aplikowanie sobie następujących zasad:
- szerokie stosowania zasady advocatus diaboli, przestrajanie się na myślenie przeciwne do uznawanego aktualnie, obowiązkowe (przynajmniej przez pewien czas) atakowanie własnych przekonań.
- niedeklarowania się publiczne zbyt często, trzymanie swoich przekonań w zaciszu własnego umysłu, dzięki czemu nie pojawia się pragnienie obrony przekonań tylko dlatego, że skoro "są ogłoszone jako moje, to porażką osobistą byłoby, gdyby one przegrały w jakichś dyskusyjnych rozliczeniach". Myśliciel przeważającą część swoich ustaleń czyni w samotności, nie przejmując się tym, co sobie mogą pomyśleć o jego tezach ci z prawa, albo ci z lewa, ci dobrzy, albo ci źli. Bo to nie cudze zdanie wyznacza sensowność przekonań, lecz tych przekonań logiczna spójność, zgodność z faktami, poprawność metodologiczna.
- unikanie postawy automatycznego odrzucania pojawiającej się krytyki. Odrzucić krytykę myśliciel ma prawo jedynie Z KONKRETNEGO POWODU, jawnie ów powód wskazując, a nie na zasadzie intuicji, kaprysu, bliżej niesprecyzowanego "nie podoba mi się to".
- myślenie bardziej o funkcjach, operacjach, definicjach, STRUKTURZE PROBLEMU, a mniej samych nazwach, symbolach. Szczególnie myśliciel unika identyfikowania się z poglądami, dla których nie jest w stanie przedstawić dobrego opisu funkcjonalnego. Takie identyfikowanie się z czymś, co nie ma dobrze określonej formy, jest w istocie identyfikowanie się tylko z nazwami i ułudą sensu.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 11:30, 19 Paź 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 11:46, 19 Paź 2024    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie

Myśliciel szukający obiektywizmu, może osiągać skutecznie swój cel dbając o pewien rodzaj HIGIENY MENTALNEJ. Pod tym określeniem rozumiem postawę, która wykracza poza stricte logiczne patrzenie na rzeczywistość, a zainteresowanie się tym, jak nie dopuścić do pojawiania się w myśleniu PODŚWIADOMYCH, FAŁSZUJĄCYCH ROZUMIENIE POSTAW.
Higiena standardowo rozumiana jest związana z postulatem usuwania zawczasu z przestrzeni życiowej takich elementów, które stanowią zanieczyszczenia, które niosą ryzyko skażenia. Przenosząc samą tę zasadę unikania zawczasu "skażeń", higiena psychiczna osoby pragnącej myśleć obiektywnie, a nie agitacyjnie, będzie polegała na przyjmowaniu świadomie takich postaw, które także na poziomie emocjonalnym i intuicyjnym sprzyjają obiektywizmowi, blokując mimowolne agitacyjne reakcje.
Tu wdraża się strategię CZUWANIA NAD SWOIMI ODRUCHAMI, EMOCJAMI, SKRYWANYMI PRAGNIENIAMI, AMBICJAMI, CELAMI UKRYTYMI PRZED ŚWIADOMOŚCIĄ.
Aby jednak zrealizować właśnie ten cel rozwijania w sobie higieny psychicznej, niezbędne jest na początek właśnie WYŁONIENIE Z PODŚWIADOMOŚCI DO ŚWIADOMOŚCI bardzo wielu aspektów rozumowań, uznań, odczuć. Higienę psychiczną da się zrealizować praktycznie dopiero wtedy, gdy jako tako wiadomo, gdzie jest potencjalne skażenie.
Pewne typowe źródła mentalnych skażeń są właściwie znane. Należą do nich:
- ambicja zwyciężania
- identyfikowanie się bezwiedne z czymś, czego się nie rozumie
- postawa wrogości, albo odwrotnie - uległości.

Myśliciel stawia pytanie "jak się obiektywnie rzeczy mają", agitator stawia sobie inne pytanie: komu się podporządkować, a kogo podporządkować sobie.

Prawdziwym myślicielem z ducha może być jedynie osoba, która nikogo nie chce sobie podporządkowywać, ani też żadnemu człowiekowi z zasady nie próbuje być podporządkowana.

Myśliciel odrzuca władzę, odrzuca samą władczość, czyli ideę podporządkowania personalnego kogokolwiek na rzecz wypełnienia idei: SENSU, DOBRA, PRAWDY/SPÓJNOŚCI, DOSKONAŁOŚCI.


Jak w praktyce działa owa różnica - podporządkowywania się personalnie vs podporządkowywania ideowego?...
Agitator z ducha - ten podporządkowujący się samemu personalnie i walczący o podporządkowanie personalne innych, funkcjonuje w trybie ZAFIKSOWANIA NA BIEŻĄCYM OBRAZIE PRAWDY, traktuje to, o co toczy się spór, jako "do wdrożenia, jak jest; do uchronienia przed jakąkolwiek modyfikacją". Odwrotną postawę w tym względzie przyjmuje mysliciel - on właśnie stara się nie dopuszczać do żadnych fiksacji, lecz w czujności umysłu wciąż poszukuje lepszej instancji swojego rozumienia spraw.

Mamy więc tutaj dokładnie przeciwne postawy, to co myśliciel planuje zmieniać, co gotów jest "odpuszczać", agitator właśnie chce utwardzić i obronić przed zmianami. To, co agitator traktuje jako sukces, dla myśliciela jest porażką i odwrotnie: to co z kolei myśliciel traktuje jako sukces swojej postawy (rozwój koncepcji), dla agitatora będzie porażką (bo nie wybronił on tego czegoś, co broni przed wpływami, zmianami, modyfikacjami).

Tu warto zauważyć, że myśliciel, jeśli ma być rozsądny też nie może być fanatykiem rozwoju i zmian. Wszelki rozwoj jest możliwy tylko NA JAKIEJŚ BAZIE. Coś trwałego musi istnieć, aby poprzez konfigurowanie tego w umyśle dało się wzrastać mentalnie. Gdyby wszystko było zmienne, to nie wiadomo byłoby, co tu właściwie jest rozwojem, bo wszystko byłoby od siebie nierozróżnialne. Myśliciel rozumny nie jest zatem fanatykiem zmienności dla niej samej, lecz jest tym, który USTANOWIŁ RÓWNOWAGĘ POMIĘDZY STAŁOŚCIĄ A ZMIENNOŚCIĄ, kontrolując swoją wolą i świadomością wielorakie aspekty tej równowagi.

Agitator jako sukces traktuje to, co nie dotyczy jego, co leży gdzieś na zewnętrz, czego efektem jest zmiana W CZYIMŚ umyśle, zachowaniach. A on sam - agitator - w sobie nic nie zyskuje, nie udoskonalił się, tylko gdzieś tam odcisnął swoje piętno. W zdecydowanej większości nawet nie umie tego piętna, tego swojego "sukcesu" określić, nie potrafi powiedzieć, co właściwie było takiego wartościowego i nobilitującego w tym, że kogoś tam zmanipulował w jakiejś sprawie. Jeśli nawet agitatorowi udało się tak kogoś zmanipulować, iż ów ktoś przyznał agitatorowi rację, to może za tydzień, albo miesiąc ów ktoś zorientuje się w tej manipulacji i wycofa swoje wsparcie. A sam agitator niczego nie zyskał OSOBOŚCIE, bo jego działanie w całości zostało (a też było nietrwałe) w tym co zewnętrzne wobec niego.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 19:18, 19 Paź 2024, w całości zmieniany 10 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Sob 19:45, 19 Paź 2024    Temat postu: Re: Myślenie dyskursywne vs agitowanie i rywalizowanie

Cały ten wątek ma genezę w pewnym moim spostrzeżeniu: większość znanych mi dyskutantów da się dość wyraźnie podzielić na dwie rozdzielne grupy, różniące się w zakresie CELU DYSKUSJI, ARGUMENTACJI:
Grupa tych, którzy na pierwszym miejscu chcą USTALIĆ, O CO CHODZI, co jest ideowo, merytorycznie przedmiotem sporu, dyskusji.
vs
Grupa tych, którzy - nieważne o co by miało chodzić - WALCZĄ O PERSONALNE WYMUSZENIE AKCEPTACJI do "tego czegoś" do czego przekonują.

Tych pierwszych nazywam "myślicielami", a tych drugich "agitatorami". Takich zupełnie "czystych" myślicieli i agitatorów może nie spotyka się wielu, bo zwykle każdy agitujący za czymś, coś tam w tej kwestii miewa do powiedzenia i pewne minimum zrozumienia zwykle posiada, zaś każdy skupiający się na zrozumieniu dyskutowanych kwestii, też próbuje do swoich racji innych dyskutantów przekonywać. Jednak widać w postawach pewien aspekt jakby mentalnej decyzji (rzadko uświadamianej, choć w istocie gdzieś w podświadomości podjętej, a potem dana osoba się jej trzyma, prezentując postawy z tą decyzją zgodne).

W każdym razie w SKRAJNYM przypadku
Agitator agituje za czystymi etykietami idei, nie znając ich sensu i treści, a skupiając się tylko na wywieraniu PRESJI PERSONALNEJ na innych dyskutantach.
Myśliciel rozważa tylko same idee, nie zależy mu na przekonaniu nikogo, bo dla niego i tak jedynym ważnym aspektem jest to, aby ZROZUMIEĆ IDEĘ.

Takie postawy ja po prostu obserwuję - widzę, że z najbardziej zawziętymi oponentami w dyskusji o sensie spraw zwyczajnie "nie pogadasz", bo taki oponent bardzo szybko przejdzie do sporu personalnego - będzie obrzucał drugą stronę pretensjami, gniewnymi emocjami, napieraniem ku wymuszeniu (pustej, bo nie wiadomo jeszcze, o co właściwie w sprawie chodzi) zgody, czasem obelgami, a trudnymi (wyznaczającymi granice rozumienia, a zatem i sens idei) zagadnieniami związanymi z dyskutowaną sprawę się nie zajmie.
Dyskutant o typie myśliciela raczej będzie się z dala trzymał od aspektów osobistych, a za to będzie PARŁ O WYJAŚNIENIA, będzie cyzelował znaczenia, ustalał granice pojęć, synchronizował narracje wiodące w sprawie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin