|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34032
Przeczytał: 59 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 3:40, 26 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Czym jest zatem owo nowe narodzenie?
Nowe narodzenie jest wzięciem doświadczeń swojego życia, zbieranych jak się zdarzy, przypadkowo, ocenianych schematami wbudowanymi biologicznie i kulturowo, aby SKONSTRUOWAĆ Z OWYCH DOŚWIADCZEŃ NOWĄ SPÓJNĄ JAKOŚĆ, jest to jakby wzięcie tego starego, stanowiącego bazę i poskładanie sobie siebie na nowo - już SIEBIE ZAAKCEPTOWANEGO ŚWIADOMIE, SIEBIE SAMOZGODNEGO, pozbawionego przynajmniej najbardziej podstawowych sprzeczności. |
Tu niejeden zadałby pytanie: a gdzie w tym jest Bóg?
- Oczywiście JEST. Jak najbardziej jest - jako PRAWDA I MIŁOŚĆ, jako rodzaj osobowego katalizatora, jako NADZIEJA, że to się uda i ma głębszy sens. Ale rodzi się człowiek, czyli osoba, a więc coś stanowiącego SPÓJNĄ, ZINTEGROWANĄ CAŁOŚĆ.
O tej integracji osobowości jeszcze będzie...
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34032
Przeczytał: 59 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 18:38, 28 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
Schemat tworzenie udoskonalonej osobowości z grubsza jest następujący:
1. Życie stawia wyzwania, a człowiek przez to ma motywację, aby działać, aby stwarzać lepsze instancje swojego funkcjonowania w świecie.
2. Jednak człowiek nie wie tak już dokładnie i precyzyjnie czym jest owa "lepsza instancja mnie". Na początku pod to pojęcie podkłada siebie doznającego przyjemności, pochwalonego, zaakceptowanego przez grupę. Więc na początku przyjemność i akceptacja ludzi są głównym drogowskazem mentalnym.
3. Jednak wkrótce sprawy zaczynają się komplikować, bo okazuje się, że te najbardziej intuicyjne, najprostsze sposoby osiągania przyjemności i sukcesów społecznych są niezbyt skuteczne, a wręcz pojawiają się na tej drodze trudności nie do pokonania, z racji na to, że jedne przyjemności występują przeciw drugim - np. nieopanowywana przyjemność jedzenia skutkuje wkrótce cierpieniem związanym z chorobami otyłości, poczuciem nieatrakcyjności swojego ciała, co jest już zdecydowanie nieprzyjemne w kontekście emocji społecznych. Podobnie proste zdobywanie ludzkiej akceptacji nie bardzo się sprawdza - bo ludzie nie reagują przewidywalnie na nasze działania w tym kierunku, często ignorując nasze starania, albo wręcz odwrotnie je interpretując. Gdy my chcemy zabłysnąć, oni zaczynają nas wyśmiewać, jaki to "lans uskuteczniamy", jak próbujemy się przymilać, to wzgardliwie nas odtrącają. Praktycznie wszystkie proste pomysły na satysfakcję społeczną i osiąganie przyjemności są na krótką metę, a nadużywane wręcz obracają się na negatywną stronę, czyli przynoszą przykrości, ból, cierpienia.
4. W tej sytuacji ci mniej rozgarnięci będą działali dalej wedle wskazań prostych intuicji, nic ze swoim aparatem myślenia i rozpoznawania nie zrobić. Ten typ ludzi będzie z reguły reagował emocjonalnie na trudności, będzie wypierał własny udział (potencjalnie winę) w tym, co negatywne się w życiu zdarza, będzie z reguły obwiniał innych. Tacy też rozpoznają świat wedle najbardziej uproszczonych, emocjonalnych kategorii, zwykle grawitujących do przemocy, władzy i posłuszeństwa, lęku, gniewu, poczucia przynależności do grupy. Są to ludzie, którzy "nie mają siebie", pozostają "własnością" tego, co ich utworzyło - władają nimi instynktowne emocje, atawistyczne odruchy. Tacy ludzie rozpoznają w większości wszystko jednowymiarowo, z rzadke będzie ich stać na dystans, czy refleksję. Oni też w końcu zaczynają instynktownie czuć, że inni poszli do przodu, że jakoś ogarniają swoje życia, udoskonalili się. Ale tacy gnuśni mentalnie osobnicy nie są w stanie się zmobilizować do wejścia na drogę samodoskonalenia. Emocje im to blokują na tej zasadzie, że doskonalenie związane jest z ROZPOZNAWANIEM SWOICH BŁĘDÓW, a tymczasem uznanie owych błędów w KONKRETNEJ POSTACI jest przykre, emocjonalnie problematyczne. Więc tacy ludzie będą "swoją winę" jedynie diagnozowali w uogólnionej postaci jako: "jakaś tam" moja wina. Z "jakąś tam", niekonkretną winą, nie trzeba nic robić, można dalej być gnuśnym, co najwyżej innych krytykując za ich postawy. Po tym rozpoznaje się tych nieudoskonalonych, że wciąż kogoś oskarżają, w ich głowach sprawczość świata jest na zewnątrz nich, zaś oni są jedynie ofiarami, które frustrują się w swoich żalach i pretensjach.
5. Postawą znacznie bardziej konstruktywną, od tej opisanej w punkcie 4 jest mentalne wzięcie "byka życia" za rogi. Tu właśnie zaczyna się samodoskonalenie, związane z krytycyzmem, naprawą swoich błędów (w Biblii jest w tym kontekście mowa o nieustannym "nawracaniu się", i "przynoszeniu owocu"). Nawracamy się ze złych ścieżek jednak jedynie wtedy, gdy:
- owe ścieżki umiemy zdiagnozować, jako "złe", w odróżnieniu od "dobrych", co jest związane ze stałym rozwojem UMIEJĘTNOŚCI POPRAWNEGO ROZPOZNAWANIA, czyl oddzielania złudzeń i mylnych sugestii od tych poprawnych.
- jesteśmy w stanie UZNAĆ SWOJĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ - czasem jako ten, kto zrobił coś dobrego, czasem jako winowajca. Ale w każdym razie nie chowają tacy ludzie głowy w piasek przed odpowiedzialnością, nie szukają sobie winnych na zewnątrz, lecz analizują własne niedoskonałości w celu ich naprawienia.
6. Ci, co potrafią się doskonalić, których strach przed zrobieniem błędu, czy odrzuceniem społecznym nie odwiodą od pracy nad sobą i pomnażania talentów, będą przeżywali też frustracje, porażki, wyrzuty sumienia. Tu nie ma lekko, bo mamy taki świat, który ukazuje nam swoją powierzchowną warstwę, a pierwotnie też my odbieramy jedynie to, co jest powierzchowne. Dopiero własną przemyślnością możemy wejść w głębszy sens, zacząć rozróżniać złudzenia i mylne sugestie od perspektywicznych sposobów rozumienia świata i siebie. Jednak u nich najczęściej ten trud powoli (sprawa na lata!) zacznie przynosić efekty, obraz rzeczywistości powoli zacznie się klarować, decyzje będą stawały się coraz bardziej trafne, człowiek powoli będzie zyskiwał większą sprawczość, będzie w stanie czynić dobro. Po owocach poznaje się tych, którzy już SĄ - już OSIĄGNĘLI STAN świadomości, w którym POWSTAŁY W NICH MECHANIZMY, METODY WIĄŻĄCE ROZUMIENIE, Z CELAMI DZIAŁANIA I ZDOLNOŚCIĄ DO WPROWADZANIA CELÓW W ŻYCIE.
Narodzenie się na nowo ma jeden kluczowy wymóg - uwzględniania PRAWDY, czyli NIESPRZECZNEGO TRAKTOWANIA tego wszystkiego, co buduje świadomość - rozpoznań, myśli, idei bardziej długofalowych (wiar). Bazę do samodoskonalenia/stawania się musi być właśnie to nieustanne TRENOWANIE zdolności do nadawania rzeczom biegu w sposób, który jest satysfakcjonujący nie tylko na bieżąco, nie tylko "na odwal" (jak postępują ludzie niezdolni do refleksji, więc reagujący bezwiednie i instynktownie), ale jest satysfakcjonujący DŁUGOFALOWO, także w kontekście ujawnienia się wielu ukrytych aspektów rzeczywistości.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Sob 22:42, 28 Gru 2024, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Katolikus
Dołączył: 16 Lis 2016
Posty: 2837
Przeczytał: 93 tematy
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 16:00, 29 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
Podziwiam za umiejętność dojścia do tak głębokich refleksji i w ogóle umiejętność analizy sytuacji.
Choć pewnie w opinii ortodoksyjnych katolickich teologów opis narodzenia na nowo byłby przyjęty sceptycznie, bo do narodzenia na nowo nic nie piszesz o Kościele (w Kościele jest zbawienie), sakramentach (spowiedź, chrzest, komunia święta itd.), o modlitwie, pokucie, akceptacji nauczania Urzędu Nauczycielskiego (zarówno w sprawach doktryny teologicznej jak i moralności)..
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34032
Przeczytał: 59 tematów
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 17:24, 29 Gru 2024 Temat postu: |
|
|
Katolikus napisał: | Podziwiam za umiejętność dojścia do tak głębokich refleksji i w ogóle umiejętność analizy sytuacji.
Choć pewnie w opinii ortodoksyjnych katolickich teologów opis narodzenia na nowo byłby przyjęty sceptycznie, bo do narodzenia na nowo nic nie piszesz o Kościele (w Kościele jest zbawienie), sakramentach (spowiedź, chrzest, komunia święta itd.), o modlitwie, pokucie, akceptacji nauczania Urzędu Nauczycielskiego (zarówno w sprawach doktryny teologicznej jak i moralności)..
|
Poziom METOD, które stosujemy, aby rodzić się na nowo jest odrębną kwestią. Do tej pory ledwie go muskałem refleksją. Na razie skupiam się przede wszystkim na SFORMUŁOWANIU SAMEJ IDEI. Jak już zostanie w miarę dobrze opisane, czym owo narodzenie się powtórne miałoby być, można będzie przejść do dyskusji nad metodami. Czy życie sakramentalne jest tu dobrą metodą?...
- Ja widzę tu zarówno za, jak i przeciw takiej tezie.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|