|
ŚFiNiA ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 22:33, 22 Paź 2022 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Mocarny w rozumie człowiek, to ktoś, którego słowom można ufać bez zastrzeżeń. Jego słowa są niczym brylanty, niezaprzeczalne, są świadectwem potęgi umysłu.
Jest pewien dość nietypowy powód, dla którego unikam konfliktowych sytuacji w życiu. Niejeden mógłby myśleć, że może się po prostu konfrontacji bardzo boję.
I właściwie trochę jest w tym prawdy, że się boję, ale tu słowo "boję" ma szczególny swój desygnat. Bo właściwie nie tyle boję się na przykład, że coś stracę, albo tego, że zginę czy coś podobnego. Boję się, że powiem coś, a potem okaże się, iż rzuciłem słowa na wiatr.
Niejeden tu pomyśli: strach przed czymś takim?...
Czego się tu bać? Raz się mówi to, raz tamto, ważne aby wygrywać na koniec.
A tu ja najbardziej boję się tego, że nie dotrzymam własnych standardów rzetelności w komunikowaniu się. Powtórzę: WŁASNYCH standardów nie dotrzymanie jest dla mnie mnie silnie odczuwanym zagrożeniem.
Znacznie mniej boję się tego, że ktoś mnie oceni niesprawiedliwie, albo zinterpretuje sobie po swojemu to co mówię. Na to bowiem mam relatywnie mały wpływ, czyli głupotą byłoby odnosić do siebie, uznawać jako SWOJĄ porażkę to, że jakiś Iksiński czy Ygrekowski coś tam sobie mniema, albo i nawet mówi. To jego głowa i jego usta. Nie mój cyrk, nie moje małpy...
Jednak to co z własnej, nieprzymuszonej woli mówię, a potem się z tego wycofuję...
...ooo to już jest POWAŻNA SPRAWA (dla mnie). Jeśli do takiej sytuacji dochodzi, to znaczy, że jestem cienias. Sam się uznałem za niegodnego prawdy, jeśli rzucałem słowa na wiatr, sam się mentalnie obsrałem...
Z tego samego powodu nie lubię negocjować, targować się. Bo w typowej negocjacji próbuje się drugą stronę postraszyć, manipulować nią, naciągnąć na coś, aby - gdy już przychodzi co do czego - nagle "zmieniać zdanie", wycofywać się na pozycje wcześniejsze, pomimo tego, że przed chwilą się ogłaszało "po takiej ceni to NIGDY od pana tego nie kupię...".
Deklarowanie czegoś, a nie dotrzymanie - a jeszcze SZCZEGÓLNIE WTEDY, GDYBY BYŁO TO PLANOWANE Z GÓRY - jest w świecie moich wartości mentalną zbrodnią, jest poniżeniem wartości mnie osobiście, jest uznaniem, że słowa, które mówię z własnej nieprzymuszonej woli są kłamliwą papką, nie świadczącą o rzeczy, nie mającą wartości. A jeśli moje słowa wartości nie mają, to i ja jej nie mam, poniżyłem się, znieważyłem samego siebie w sposób nie dający się zaprzeczyć.
Zatem nie wchodzę w konfrontacje, bo tam mógłbym na przykład z rozpędu zadeklarować "bo jak nie... to ..." (a w tych trzech kropkach byłaby groźba poważnej konsekwencji). W "moim świecie", jak się coś deklaruje, to ma się to spełnić. Nie ma "robienia sobie z gęby cholowy". W moim świecie mentalnym słowa, które się samemu wypowiada, są najsilniejszą wizytówka osoby i jej godności
Bo słowa są bardziej MOJE (przeze mnie wymyślone, moimi ustami wypowiedziane), niż jakakolwiek czyjaś zadeklarowana ocena. Ktoś, kto mnie znieważa, to zapewne głupek. Głupkami się zajmować nie muszę, mogę ich zignorować i z reguły ich ignoruję, bo nie uważam, aby zasłużyli na moje zainteresowanie. Co innego z tym, co sam zadecydowałem - to jest niezbywalnie wizytówką mojej osoby - ze słowami wypowiedzianymi, napisanymi.
W idealnym moim świecie moje słowa byłyby jak najczystsze brylanty - nieskazitelnie wiodące do prawdy, do tego, co jest, albo ma być. Ideałem człowieka jest dla mnie ktoś, kto tak silnie zespolił swoje słowa z prawdą, tak bardzo one prawdziwe po prostu są, że jakbym ten ktoś stwierdził w środku upalnego lata, że za godzinę spadnie masa śniegu, to należałoby już zbiegać do piwnicy, aby wyciągać sanki...
To jest moc!
To jest potęga umysłu!
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 15:10, 27 Lis 2022 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Moc pozorną można by chyba w znacznym stopniu utożsamić, z mocą wpierająca ego tendencją nadpisywania rzeczywistości "bo się chce, bo takie są emocje" przy pominięciu "logiki sprawy".
Mocą rzeczywistą z kolei jest moc syntezy integrującej czynniki wewnętrzne i zewnętrzne . Ta moc celuje w trwałość.
Moc pozorna - rozumiana jak wyżej - jest mocą kapryśną, na krótką metę. Emocje są niestałe, za chwilę się zmienią, zaś to co budowane na niestałym też się rozleci. Moc rzeczywista, opierająca się to, co nie jest kapryśne, jest twórcza i perspektywiczna.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:21, 01 Lut 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Moc rozumowania prawdziwa związana jest z aspektem KONTROLI.
Słabeusz nie kontroluje swoich myśli, swoich emocji, dlatego jego wnioski są przypadkowe, związane z tym, w co go ostatnio rzucił świat, jaką sugestię oceny mu wcisnął. Czyli słabeusz nie decyduje, tylko świat nim decyduje.
Mocny sprawuje kontrolę, która związana jest z UŚWIADOMIENIEM SOBIE GRANICY JA - ŚWIAT. Mocny, który ową granicę (zakładając jej poprawność) wytyczył, wie kiedy się przeciwstawia czemuś, a kiedy owo coś wspiera, bo ona ma zdiagnozowane co jest "jego" vs co jest "świata". Mocny mając te instancje odseparowane ma podstawy do decyzji: popieram, czy odrzucam.
Słaby nie wie co jest "jego", a co jest ogólnym, niezależnym od jego woli dzianiem się rzeczywistości. Co prawda czysto formalnie podejmuje jakieś decyzje, jednak owe decyzje równie dobrze mogą być mu narzucone, jak podjęte samodzielnie. Bo słaby nie widzi tu różnicy, nie potrafi wytyczyć granic.
Tak właśnie słabeusze mentalni funkcjonują w świecie, że walczą o cudze sprawy, biorą za własne to, co im się wmanipuluje. Często przez to wychodzą na frajerów, bo nie dość, że oni sami z tego co "decydują" nie mają korzyści, to jeszcze nieraz wspierają swojego wroga, działają odwrotnie względem tego, co jest dla nich dobre.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 11:47, 14 Lut 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Ludzie silni mentalnie doskonalą swoją moc przyjęcia, zaakceptowania, zrozumienia każdej prawdy, nawet tej najtrudniejszej do uznania na danym etapie.
Ludzie słabi mentalnie doskonalą umiejętności blokowania samego dopływu informacji dla nich niewygodnych, trudnych.
W efekcie ci silni mentalnie będą się doskonalili, będą budowali obraz świata, który uwzględnia coraz to szerszy zakres zjawisk, okoliczności, podczas gdy ci słabi będą tworzyli sobie coraz więcej barier blokujących, fałszujących to, co niesie prawdziwy świat. Ci pierwsi będą wzrastali w opanowaniu rzeczywistości, bo będą tę rzeczywistość rozumieli, czyli w efekcie dostosują swoje działania do celów i potrzeb. Ci słabi będą zmuszeni coraz więcej walczyć sami ze sobą. Będą się zmagali ze swoimi emocjami - które wciąż, tą jako tako racjonalną, nie zniszczoną fałszem częścią siebie - będą słały informacje, że obraz rzeczywistości jaki ktoś w sobie utworzył, jest niespójny z tym, co wciąż się objawia na życiowym horyzoncie. To zaś będzie tylko wywoływało jeszcze większą frustrację i jeszcze większą potrzebę blokowania tej niezależności od chciejstw, jaką wciąż wykazują informacje niezależne, brane ze świata.
Mocni w zdolności przyjmowania prawdy będą się upewniali w swojej mocy, a słabi będą się coraz bardziej staczali w niepewność, frustrację, poczucie niezrozumienia swojego związku z rzeczywistością.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 13:45, 16 Lut 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
O mocy wewnętrznej coś wg mnie ważnego napisałem w wątku poświęconym pytaniu, czy warto jest się oszukiwać. Tutaj umieszczam własny wpis.
Michał Dyszyński napisał: | ...bym jedno dodał właśnie w kontekście samooszukiwania się.
Otóż uważam, że człowiek mający świadomość, iż nie oszukiwał się, nie udawał przed sobą, że coś jest prawdą, choć w istocie były istotne powody, aby w to wątpić, ale przyjemnie byłoby to uznawać, taki człowiek zyskuje szczególny rodzaj MOCY I PEWNOŚCI WEWNĘTRZNEJ.
Moc i pewność wewnętrzna daje dalej zdolność do OPARCIA SIĘ NACISKOM MENTALNYM różnych wrogich nam osób, sugestii. To wcale nie jest łatwe!
To nie jest takie "hop siup" poradzić sobie mentalnie z sytuacją, gdy na przykład wiele osób z naszego otoczenia sugeruje nam coś, co uważamy za głupotę, zło, co jest niezgodne z naszymi wartościami, a my pragniemy tego naszego sprzeciwu wobec zła bronić - trochę heroicznie, tak wbrew wszystkim. To nie jest łatwe oprzeć się naciskowi otoczenia.
W szczególności podwójnie trudne mentalnie jest oparcie się tym naciskom bez uruchamiania (też wadliwej mentalnie) postawy histerycznej przekory, czyli postawy w drugą stronę przesadzonej, w ramach której już na nic w ogóle nie zważamy, bo się upieramy na zabój przy jakiejś tam swojej wersji.
Znam osoby, które popadają w tę mentalną pułapkę - związania wartości swojej osoby z histerycznym sprzeciwianiem się "złemu światu" za wszelką cenę. Wtedy sam sprzeciw staje się celem, a na dalszy plan schodzi kwestia, czy stoimy po tej właściwej, czy może niewłaściwej stronie. Znam osoby, które z faktu sprzeciwiania się robią przesłankę na plus względem głoszonej tezy, jakby sprzeciwiający się miał mieć zawsze rację właśnie dlatego, że się komuś/czemuś sprzeciwił.
Najtrudniejsza mentalnie jest ŚCIEŻKA RÓWNOWAGI.
To jest taka postawa osoby, w której nie popada się w skrajność w żadną stronę, ale UTRZYMUJE KONTROLĘ nad swoimi ocenami.
Dla wielu ludzi jest w jakiś sposób przyjemne, nawet związane z poczuciem złudnego uwolnienia się, opowiedzenie się po jakiejś tam stronie tak absolutnie, tak na zabój, tak histerycznie. Wtedy człowiek czuje się "wolny", choć w istocie jest...
właśnie zniewolony!
Poczucie wolności może być więc czasem stanem akurat przeciwnym wolności rozumianej jako zdolność do przyjmowania sensownych postaw życiowych. W szczególności poczucie wolności można uzyskać rezygnując ze słuchania głosu sumienia, z uznania, iż co bym nie zrobił, nawet jak wiele krzywd bym nie uczynił, to i tak to "będzie dobre". Będzie "dobre" bo tak! Będzie "dobre" bo tak chcę! Będzie "dobre" bo taki wielki cwaniak i chojrak jestem! Bo nikt mi nie jest w stanie zabronić wyrzeczenia się sumienia, wyrzeczenia się empatii, wyrzeczenia się paradygmatu uwzględnienia czegokolwiek ponad swoje chciejstwo!
Myślę, że warto mieć świadomość, iż tego rodzaju wyrzeczenie się przez człowieka sumienia daje poczucie uwolnienia. Bo już nie trzeba się wtedy przejmować niczym i nikim. Człowiek sobie może powiedzieć: pokonałem cały świat, bo robię co chcę i nic mi nie jest w stanie tego zabronić! Wygrałem!
- Otóż taki człowiek NIE wygrał. Tylko tego jeszcze nie widzi, że właśnie przegrał. I to przegrał totalnie, zaprzeczył wszystkiemu co jakoś sensowne w nim, wystawił się na pośmiewisko. Tylko to wyjdzie później. To się okaże dopiero wtedy, gdy blokowane przez owego człowieka sygnały o konieczności uwzględnienia głębszych powiązań pomiędzy osobą, a światem, trzeba będzie wziąć pod uwagę. A w końcu trzeba je będzie pod tę swoją mentalną uwagę wziąć!
Nie oszukiwanie się daje nam moc, abyśmy byli w stanie OCENIĆ GDZIE I CZYM JESTEŚMY w tej relacji ja - świat. Ta moc jest niezbędna, aby w obliczu presji ze strony wrogiego otoczenia, umieć obronić siebie, swoje wartości, swoją tożsamość. |
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 18:36, 19 Mar 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Stonowana reakcja jest oznaką kontroli nad emocjami - demonstracją mentalnej mocy, okazaną komuś, kto chciałby nas wytrącić z emocjonalnej równowagi.
To powiedzenie oponentowi: gdy ty się teraz zaperzasz, gdy masz pianę na ustach, ja mam w sobie moc spoglądać na to wszystko z dystansu, NA MOICH OSOBISTYCH ZASADACH. Nie władasz mną zacietrzewiony przeciwniku, nie wywołasz we mnie złości, ani smutku, ani gniewu, bo za mały jesteś. Chcesz próbować?...
- Próbuj.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 17:51, 21 Mar 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Ciekawie w kontekście tego wątku specjaliści interpretują mowę ciała przywódców. Spotkanie Putina z Xi jest pięknym przykładem tego, co "na wyższych poziomach" jest odczytywane jako siła, a co jako słabość. [link widoczny dla zalogowanych]
Cytat: | Spokój Xi Jinpinga
Później już prezydenci Chin i Rosji rozmawiali na siedząco. Maurycy Seweryn twierdzi, że podczas ich wspólnego wystąpienia widać było, że to prezydent Chin zachowuje się bardzo swobodnie i spokojnie.
– Świadczą o tym: kontakt wzrokowy, partnerskie ułożenie głowy na wprost, ułożenie ciała lekko w stronę partnera i pozycja tzw. miękkiego brzuszka, czyli ułożenie ciała w taki sposób, że jest nam ciężko wstać. To sygnalizuje, że czujemy się w danym miejscu bardzo bezpiecznie. Do tego doszło wyuczone ułożenie nóg, które sprawiało wrażenie, że Xi Jinping czuł się pewny siebie, ale także jako osoba skromna, grzeczna i elegancka – mówi ekspert od mowy ciała. |
Xi Jinping odczytywany jest jako wyraźnie silniejszy w tym układzie. Co ciekawe właśnie on zdaje się tej siły nie okazywać, a wręcz sprawia wrażenie jako osoba skromna, grzeczna i elegancka. Silniejszy w układzie nie próbuje grozić, nie wykrzykuje, nie nadyma się. Dlaczego?
- Bo nie musi!
Wszyscy wiedzą, że to on jest tym silniejszym. Właśnie dlatego, że jest tym silniejszym, może sobie pozwolić na skromność.
PS
Proszę nie odczytywać tutaj tego, co wyżej napisałem jako deklarację jakiego mojego podziwu dla chińskiego przywódcy, czy też innej formy wsparcia polityki reżimu chińskiego. Tu znowu dotykamy tej różnicy, z której sobie ludzie emocjonalnie, czyli najczęściej powierzchownie traktujący słowa zwykle nie zdają sprawy. Pewnie niejedna osoba gotowa jest mysleć, że ja tu "poparłem" Xi Jingpinga. Otóż nie. Staram się podchodzić do rozpoznań świata RÓŻNICUJĄC I SEPARUJĄC ASPEKTY. Więc nie uznaję tu zasady, że jak kogoś lubię (albo uznaję za "dobrego"), to będę go postrzegał we wszystkim wyłącznie pozytywnie, a jak kogoś nie lubię (uznaję za "złego"), to muszę od razu wypisywać o nim same negatywy, a także w ogóle nie dostrzegać pozytywnych jego stron. To nie tak...
Uważam za oznakę dojrzałości intelektualnej, a także chyba i MOCY intelektualnej, zdolność do POSTRZEGANIA SEPARUJĄCEGO ASPEKTY SPRAWY. Mojego największego wroga jestem w stanie pochwalić za coś, co uważam, iż jest bezsporną jego pozytywną stroną. Mojego największego przyjaciela zaś postrzegam nie jako absolutne uosobienie cnót bez żadnej wady, lecz w pełni obiektywizmu staram się uwzględniać jego słabe strony, błędy, wady.
Tym się różni właśnie postawa emocjonalna i intuicyjna, że scala w jedno rozpoznanie osoby, która musi być najczęściej albo "całkiem zła", bądź "całkiem dobra", bo różnicowanie cech jest dla emocjonalnie wszystko upraszczających ludzi za trudne. Efektem takiego upraszczania jest oczywiście dalej z kolei emocjonalne reagowanie, które da facto nie jest w stanie uwzględnić tych realnych właściwości ocenianej osoby, nie jest w stanie opierać się na faktach, stwierdzonych właściwościach, bo wszystko naciąga do tej jednej swojej globalnej oceny (która często sama też bierze się z jakichś uprzedzeń, sympatii, antypatii, a nie z oglądu obiektywnego).
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:44, 12 Maj 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Pragną mocy, a znajdą słabość
Ci co poszukują mocy, rozumiejąc ją jako dominację i krzywdzenie innych wolnych istot
znajdą ostatecznie taki stan siebie, który okaże się małością i słabością
bo nie ma jak być inaczej...
Bo mocą osobową jest nie to, czy potrafimy przejściowo stworzyć sobie wrażenie dominacji
bo tym co stwarza potęgę jest nie zaspakajanie przelotnych wrażeń przyjemności, małych satysfakcji w nieuporządkowanych emocjach
lecz zapanowanie właśnie nad tym, co stwarza w człowieku stan nieuporządkowania mentalnego.
Więc gdy ci poszukujący mocy w kapryszeniu i poniżaniu innych zaspokajają swoje kapryśne pragnienia
na chwilę, jakoś tam uzyskując zaspokojenie
to w istocie tylko konserwują swój stan nieporadności. nierozwiązania tych rzeczywistych problemów
nie zrozumienia siebie
zablokowania kompletnej i poprawnej sprawczości
konserwują swoją słabość, za pomocą zaspokajania się pozorami mocy.
Bo ta moc prawdziwa jest zawarta w wewnętrznym uporządkowaniu osoby
wzrastanie w niej jest możliwe tylko wtedy, gdy człowiek zaczyna rozpoznawać pozory, jako pozory
gdy jest gotów na korekty swoich osobistych błędów
gdy BUDUJE W SOBIE, a nie zabawia się pozorowaniem sprawczości poprzez robienie wrażenia na innych ludziach, czy nawet tylko incydentalnego zaspokojenia instynktownych emocji.
Moc prawdziwą posiada ten, kto zrozumiał kim jest
kto rozpoznał tę celowość, która TRWALE jest w stanie go zaspokoić
kto na tyle dobrze zorientował się w rzeczywistości o własnym odczuwaniu
że już nie musi przed sobą udawać, aby czuć się spełnionym
nie potrzebuje gry pozorów, aby akceptować swoje myśli i działania
lecz jest niesprzecznym w tym czego pragnie i jak działa.
Michał Dyszyński 12 maja 2023
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:40, 19 Maj 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Słabość bycia niezdolnym do samokrytycyzmu
Najbardziej degradującym rozwój rodzajem słabości jest niezdolność do samokrytycyzmu
niektórzy nawet wypieranie swoich win, swojej odpowiedzialności uznali za moc...
słabość jest dla nich mocą
dlaczego?...
Bo oddali decyzję o swojej ważności i wartości
teraz decyduje o nich nie prawda, nie to, jak jest, ale zdolność do zmanipulowania oceniających ludzi
Więc słabi wierzą, że jak się ukryją ze swoją głupotą, to znaczy, że są mądrzy
słabi myślą, że jak uciszą głosy krytyki, to krytyka stanie się niezasadna
- stłucz termometr, to nie będziesz miał gorączki - tak wierzą.
Prawdziwa moc zaczyna się od DIAGNOZY, od stwierdzenia jak się rzeczy mają
mając rzetelną wiedzę o tym, co nam się udaje, a co nie, co jest w nas mocne, a co słabe
człowiek może zaplanować skutecznie ścieżkę swojego doskonalenia
wtedy można pokonać, to co w nim było słabe i nie zepsuć tego, co jest dobre
to jest możliwe tylko wtedy, gdy człowiek nie oszukuje siebie.
Michał Dyszyński 19 maja 2023
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 12:00, 10 Wrz 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Podatność na nałogi jest ważnym składnikiem obrazu mentalnej słabości. Ona sygnalizuje: ta osobowość nie jest w stanie wytrzymać sama ze sobą!
Dlaczego osobowość nie wytrzymuje ze sobą?...
- Bo coś ją od środka męczy, drapie.
- Bo frustracja nią miota.
- Bo inaczej nie jest w stanie poradzić z uczuciem nudy, nijakości.
Nałóg, jeśli się komuś zdarza, jest z jednej strony ważnym symptomem, ale z drugiej też ciekawym wyzwaniem. Pokonać nałóg - to jest osiągnięcie, to jest sprawdzenie się. Człowiek, który nałóg, czy coś podobnego do niego pokonał, musiał stworzyć w sobie i przetrenować całą grupę narzędzi mentalnych, związanych z zarządzaniem wewnętrznym.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 11:35, 18 Wrz 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Jestem "fanem" mocy, osobowej mocy. Uważam, że powołaniem człowieka jest zdobycie zdolności podobnej do boskiej w zakresie opanowywania rzeczywistości, sprawczości, orientowania się w świecie. Jednocześnie...
większą dużą część postaw ludzi, którzy chyba najbardziej mocy w życiu pragnęli (np. naziści, różne grupy typu "white power" i inne mocno "chuligańskie" na scenie społecznej), którzy uważają, że moc okazują ja postrzegam jako słabeuszy.
Wstarym testamencie prok tak mówi do tyrana:
[quote="Prorok Daniel do króla - tyrana, w Księdze Daniela 5:27](27) Tekel - zważono cię na wadze i okazałeś się zbyt lekki.[/quote]
Król, który mniemał o sobie, że jest niemal jak bóg, że skoro krzywdzi tak wielu, to znaczy, że zwycięża, że okazał swą moc, okazał się "zbyt lekki".
Dla mnie świadome krzywdzenie nie jest okazaniem mocy, tylko właśnie słabości. W emocjach krzywdziciela oczywiście będzie to inaczej. Krzywdziciel czuje się mocny, bo z grubsza to mu podpowiadają następujące przesłanki:
- robi coś, czego krzywdzone osoby chciałyby uniknąć, czyli robi coś łamiąc opór tych osób
- jego krzywdzenie jest zwykle kapryśne, on okazuje, że "robi co chce".
- dodatkowo nieraz skutki są - w oglądzie intuicyjnym - poważne, uczynionych ludziom kłopotów, bólu bywa dużo. Czyli to by sugerowało, że samej mocy krzywdziciel okazał niemało...
Te aspekty sugerują emocjom krzywdziciela, że jest sprawczy, zdolny przeciwstawić się oporowi (oporowi krzywdzonych), że nie musi się przejmować ograniczeniami - zbierając wszystko razem: czuje się mocnym w tym układzie.
To dlaczego ja uważam, że krzywdziciel okazuje głównie słabość?...
- Dlatego przede wszystkim, że moc, którą ja uznaję
1. nie może być dowolną zmianą - powinna być celowa, a wybór owego celu sam w sobie jest też świadectwem jakiegoś aspektu mocy. Inaczej mówiąc, moc robienia czegokolwiek, moc stwarzania pierwszej lepszej zmiany, nawet zgodnej z instynktowną emocją, nie jest "tą" mocą.
2. moc "ta prawdziwa" powinna być rozpoznawana po DLUGOFALOWYCH SKUTKACH, powinna świadczyć o sprawcy całościowo. Jeśli sprawca z jednej strony coś robi, a za chwilę przy szerszym oglądzie, spojrzeniu z perspektywy okazałoby się, że robi to wbrew sobie (wbrew temu "prawdziwemu sobie"), to znaczy, że ów sprawca zrobił coś przeciw swojej mocy.
Trochę inaczej rzecz ujmując, traktuję jako "moc" zdolność czynienia czegoś, co dana osoba trwale i głęboko umie uznać w swoim wnętrzu - także po odkryciu wszystkich kart tego świata, także gdy już uświadomimy sobie pełnię skutków i przesłanek dla tego, co się stało. I twierdzę, że krzywdziciele wybierają sobie jako cel swojej "mocy" coś, czego w ostatecznym rozrachunku będą musieli się wyprzeć!
Tu mamy też nawiązanie do tej "łuczniczej definicji" grzechu (hamartia), uznającej grzech jako "chybienie celu". Krzywdziciel chybia (tego ważnego) celu, a trafia w cel, który po bliższym zbadaniu sprawy okazuje się wadliwy, bo niezgodny z tymi trwałymi, rzeczywistymi potrzebami istoty ludzkiej.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:25, 22 Wrz 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Łatwo jest instynktownym emocjom utożsamiać upór w okazywaniu złości, nienawiści, niechęci z siłą. To utożsamienie jest automatyczne dlatego, że w warunkach konkurencji w stadzie, walk o dostęp do rozmnażania, złość, wściekłość, agresja są standardowym środkiem do pobudzenia emocji i osiągania tych - przynależnych nam ewolucyjnie - celów. Więc "samo tak nam się myśli i czuje", że jako okażemy swoją złość, to jest to przynajmniej element całej tej procedury grożenia sobie, okazywania kłów i pazurów, różnych w formach demonstracjach siły.
Tak chyba też nawet by można uznać, iż W PARADYGMATACH ZWIERZĘCYCH okazywanie złości, wściekłości, grożenie jest elementem "infrastruktury siły".
Jest tylko jedno pytanie, które już zadać należałoby LUDZIOM: czy już dla istoty świadomej, moralnej, odpowiedzialnej cała ta zabawa instynktowne emocje i paradygmaty ewolucyjne jest aby na pewną TĄ siłą, do której warto aspirować?...
A jaka jest alternatywa?
Jaka może być INNA SIŁA, niż związana z zaprezentowaniem się jako groźnego, agresywnego?...
Myślę, że ci którzy wciąż w ewolucyjnych schematach mentalnych tkwią owej alternatywy albo nie poznali, albo - jeśli nawet poznali ją na poziomie pojęć, intelektu - to ona nie była w stanie znaleźć drogi do ich emocji, poczucia wartości, spełnienia się jako osobowość.
W moim odczuciu występuje tutaj ten problem, że aby jakoś odczuć, zrozumieć, zaakceptować ową alternatywę wobec siły złości i agresji, trzeba przekroczyć pewien wysoki próg mentalnego rozwoju. Ta alternatywa nie da się bowiem sformułować prosto - np. jakimś zdaniem, czy nawet opisem w eseju, który kilka zagadnień połączy. Tu niezbędne jest przewartościowanie wewnętrzne na wielu polach - woli, emocji, rozumowania, pragnień, postrzegania, rozumienia swoich odruchów, wniknięcia w strukturę swoich odczuwanych satysfakcji. Trzeba osiągnąć naprawdę znaczący postęp w integrowaniu swojej osobowości, aby owa alternatywa dla instynktownego postrzegania siły się wyłoniła w wystarczająco sugestywnym stopniu.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 16:42, 22 Wrz 2023, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Sob 20:10, 30 Wrz 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Co jest samym sednem osobowej mocy?
Odpowiedź brzmi: sednem osobowej mocy jest zdolność utrzymywania, albo powrotu do równowagi po destabilizacji, podczas dążenia do celu.
Mocnym jest zatem ten, kto nie daje się wytrącić ze swojej równowagi wrogim ciosem, ewentualnie sprawnie podnosi się po ciosach, a w efekcie pomimo przeciwności osiąga sprawnie swoje cele.
Moc osobowa bierze się z TESTÓW I TRENINGU.
W szerszym znaczeniu mocą będzie nie tylko dążenie do jakiegoś elementarnego celu, lecz także ZDOLNOŚĆ WYTYCZANIA WŁAŚCIWEGO CELU.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 16:06, 19 Paź 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Największą mocą osobową jest zdolność do zmierzenia się ze wszystkimi trudnymi prawdami na temat siebie, swoich relacji względem świata i samego świata.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 1:43, 25 Gru 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Mocą mentalną jakże trudną do zdobycia jest zdolność do UTRZYMANIA W KONTROLI tendencji emocjonalnych i logicznych, czyli UNIKNIĘCIE POPADNIĘCIA W PRZESADĘ, której pokusa jest bardzo silna, gdy już decydujemy się podjąć decyzję w jakiejś trudniejszej, wątpliwej sprawie.
Trudne jest utrzymać się w świadomości, iż to, że na coś się zdecydowaliśmy pomimo jakichś tam przesłanek przeciw temu, nie kasuje tych przesłanek. Bycie do końca uczciwym w tym sensie, że "wybrałem teraz taką opcję przeciw opcji innej, ale o tej innej wciąż myślę, że ona mogła mieć (a może nadal ma) jakieś szanse na to, że jej wybór jest lepszy". Nie musimy zakłamywać rzeczywistości, gdy coś wybieramy. Nawet jeśłi wybieramy opcję wg szacunku 51% vs 49%, to nie znaczy, iż po decyzji to 51% musimy zamienić w 100, a te 49% w 0%. Dalej szanse są, jakie być powinny przy rozsądnym ich szacowaniu; przynajmniej dopóki nie pojawią się jakieś dodatkowe fakty, czy inne przesłanki.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pon 20:49, 25 Gru 2023 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Dla mnie jednoznacznie zdolność do samokrytycyzmu, zdystansowanego spojrzenia na sprawy, kontrola emocji (nie myślę o jakiejś absolutnej kontroli, ale bardziej o tym, aby kontrolować te emocje fałszujące rozpoznania) jest świadectwem mocy. I odwrotnie - "słabością" w moich oczach jest postawa braku dystansu i obiektywizmu względem spraw. Ale widzę, że niektórzy mają właściwie przeciwne przekonania, co jest ich mocą, bo jakby wręcz chlubili się swoją stronniczością, uważali, że tak powinna się moc objawiać, że pierwotne ich jakiejś intencje są narzucane światu bez względu na wszystko inne.
Ja taką postawę wiążę z zawierzeniem chaosowi, bo przecież wzięcie jakiejś nieprzemyślanej (a jest ona nieprzemyślana, bo po prostu nie było jeszcze wystarczającego czasu i okazji, aby ją przemyśleć) do końca intencji za coś, na co warto postawić z góry swoją aktywność i energię, jest brakiem rozwagi, a więc proszeniem się o kłopoty, czyli jest dużą szansę na wybranie nieprawidłowej drogi życiowej. To jest z dużym prawdopodobieństwem błąd, a pielęgnowanie błędów jest wg mnie słabością.
Dodatkowo jest to słabością także i z tego powodu, że jak się bliżej przyjrzymy motywacji, z którą ludzie bronią słabo przemyślanych strategii życiowych, to odkryjemy tam silną zależność od mało uporządkowanych emocji, małych ambicji, pragnienia brylowania w świecie, czyli jest w tym dość żałosne żebranie o uznanie u ludzi.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 17:18, 26 Sty 2024 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Coraz bardziej do mnie dociera, że ta prawdziwa osobowa moc zaczyna się od DELIKATNOŚCI.
W Biblii fragmentem o mocy jest ten o ziarnku gorczycy, które startując z postaci malutkiego ziarenka rozrasta się w wielkie drzewo. Wiara, Królestwo Boże są właśnie jak "ziarnko goryczy". A atrybutem tego królestwa i wiary jest przecież właśnie moc.
Dlaczego moc wiążę z delikatnością?
- Z paru powodów:
1. Po pierwsze, delikatność, związana z przyblokowaniem silnych wewnętrznych intencji jest potrzebna do tego, aby odczytywać rzeczywistość taką, jaka ona jest sama w sobie, a nie nadpisywać jej odczyty swoimi życzeniami
2. Po drugie, już na etapie samego wnioskowania trzeba być czujnym, analizować potencjalne błędy, przeoczenia, pomyłki. Taka postawa niepchania się "na chama" z rozumowaniem i wnioskami, lecz uwzględniająca krytycyzm jest też formą delikatności.
3. Po trzecie delikatnie trzeba postępować też na etapie łączenia wszystkiego w całość, konstruowania jakiejś syntezy rozumienia, która dalej zaowocuje ZROZUMIENIEM ZAGADNIENIA, z czego dalej człowiek jest w stanie wyprowadzać wnioski, służące już realizacji konkretnych zadań, celów.
Ostatecznie efektem będzie taki rodzaj mocy, w którym działania prowadzą do celu, bo są adekwatne do rzeczywistości, uwzględniają okoliczności sprawy, cel. Delikatnie, z czujnością działając, działa się po prostu skutecznie.
Ale kto wie, czy nie najważniejszym aspektem delikatności dla osobowej mocy jest coś, co by można było nazwać "delikatnością konstrukcji celów". Ten rodzaj delikatności polegałby na tym, aby nie rzucać się na pierwszy lepszy instynktami nam narzucony cel życiowy, lecz dopracować się takich celów działania, które są niesprzeczne i przynoszą długofalową satysfakcję. Właśnie "delikatnie" trzeba postąpić z problemem: do czego w życiu powinienem zmierzać?
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 17:25, 26 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 16:35, 30 Sty 2024 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Nie ma jednej mocy, są różne moce!
Niektóre moce są słabościami, patrząc z innego punktu widzenia. Moc wynikająca z siły mięśni, z racji na to, że jest powiązana z wielkością ciała, czyli że aby nią dysponować trzeba być umięśnionym, osobą o dużych rozmiarach, będzie słabością jeśli konkurencją, w której dana osoba miałaby się wykazywać byłoby np. ciche skradanie się, ukrywanie, pokonywanie wąskich szczelin. Jest całe spektrum możliwych mocy, a z racji na to, że zasoby człowieka w życiu, w tym czas i energia są ograniczone, to rozwój jednego rodzaju mocy, będzie automatycznie skutkował brakiem rozwoju innych mocy - tych zaniedbanych u danej osoby.
Każda ludzka moc jest niemal automatycznie jakąś słabością. A oprócz tego są pewne moce, tak ogólnie niekoniecznie użyteczne. Wielka moc w konkurencji dmuchania ustami baloników może być na chwilę zaprezentowana ku uciesze gawiedzi i nawet może skutkować jakąś formą aplauzu, czy tymczasowego uznania, jednak więcej niewiele z niej wynika. Dużo bardziej przydaje się w życiu z kolei moc typu - umiejętność oceny ludzi, zdolność przewidywania, czy są oni nam życzliwi szczerze, czy raczej fałszywi, a może nawet z dużym prawdopodobieństwem zechcą nas oszukać.
Warto jest mieć dające się szeroko wykorzystywać moce, a niewiele pożytku jest z mocy, które nawet mogą być znacząco wykraczające poza średnią u ludzi, ale gdy okazja do ich używania zdarza się bardzo rzadko, albo czasem wcale.
Dlatego moc "prawdziwa" w rozumieniu "prawdziwość, jako utożsamienie z tym, czego w głębi nas naprawdę chcemy i będziemy chcieli w dłuższej perspektywie, nawet gdy warunki, w jakich żyjemy, ulegają różnym zmianom" oznaczać będzie jakąś formę OCENY SENSU ŻYCIA, UŻYTECZNOŚCI RÓŻNYCH NASZYCH ZDOLNOŚCI, UMIEJĘTNOŚCI, A TAKŻE PRZEWIDYWANIA CO SIĘ Z WIĘKSZYM PRAWDOPODOBIEŃSTWEM W ŻYCIU ZDARZY.
Tą "mocą najbardziej prawdziwą", byłaby moc czynienie się trwale szczęśliwym, spełnionym życiowo, osobowo.
Niektóre moce, nadmiernie rozwijane w nieużytecznych, czy związanych przebywaniem w niekorzystnych warunkach sytuacjach mogą wręcz okazać się blokujące rozwój innych, już bardziej perspektywicznych mocy. Takie moce blokujące rozwój lepszych od nich mocy, to też w jakimś znaczeniu moce "pozorne".
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 17:35, 31 Sty 2024 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Przed chwilą z drugiego pokoju dobiegł mnie głos jakiegoś filmu/programu paradokumentalnego o jakiejś kobiecie, która "uwolniła się od męża tyrana". To poruszyło we mnie pewną strunę, związaną z jakąś formą silnego zobrazowania różnicy pomiędzy mocą prawdziwą, a mocą pozorną.
Tyrania... Dla wielu jest niejako synonimem mocy. Mocny jest przecież tyran, który "robi co chce" wobec ludzi. Tylko...
... tylko czy aby tyran WIE, czego chce?
Tyran coś robi, bo mu jego predefiniowane ewolucyjnie emocje (żądze) nakazują przyjmować postawy dominacji. Mentalnie jest zatem zwierzątkiem. Z punktu widzenia większości ludzi, którzy ten aspekt dominacji, podporządkowywania sobie innych ludzi mają często w centrum uwagi, tyran jest "silny", bo realizuje właśnie ten schemat walki o dominację. Mało kto stawia sobie inne pytanie: czy tyran jest panem samego siebie?
Tyran jest bowiem może w jakimś sensie panem wobec innych, bo tym innym różne rzeczy narzuca, ale czy wie, po co to robi? Zna swój ostateczny cel?...
- Tyran przyjął odzwierzęcy cel "dominacja" i go realizuje posłusznie wobec tego zwierzęcego dziedzictwa. W tym znaczeniu jest słabeuszem, podlegającym sterowaniu zewnętrznemu, pochodzącemu od genów, jest zarządzany swoją instynktownością, której nie umie poddać analizie, nie umie w niej się zorientować, wytyczać WŁASNYCH CELÓW.
Tyran jest zatem "mocny" tylko w tymczasowym, a także PRZYPADKOWYM WZGLĘDEM JEGO OSOBOWOŚCI sensie. W tym ostatnim sensie jest zupełnym słabeuszem, bo nie wie, kim jest, ku czemu zmierza, co by mogło być jego ostatecznym osobowym spełnieniem, co mogłoby go trwale uszczęśliwić.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:55, 31 Sty 2024 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Coraz bardziej do mnie dociera, że prawdziwa moc jest ściśle związana z łagodnością.
Można to trochę porównać z wojnami i rozwojem technologii. Moc wojskowa (abstrahuję teraz od nieetycznego charakteru wojen, skupiając się na samej użyteczności), moc niszczenia w pierwotnej postaci związana jest tylko z siłą mięśni, ewentualnie z tym, jak się uda do zastosowania przeciw wrogom prostych narzędzi typu pałka, albo kamień. Skupiając się na samym maksymalizowaniu przemocy, w porównaniu do tych, którzy postawią na wycofanie się (przejściowe) z przemocowych relacji, a np. zaczną rozwijać umysł, czyli dalej też technologię, okaże się, iż bezrefleksyjny osiłek będzie musiał ulec przeciwnikowi, który oprócz siły użyje inteligencji, wiedzy. Widać to szczególnie w dzisiejszych czasach, w których siła fizyczna, siła mięśni na wojnie prawie przestaje się liczyć wobec potęgi technologii, planowania, wiedzy. Na wojnie największy osiłek nie wiele poradzi swoimi mięśniami, jeśli naprzeciw niego stanie rachityczny słabiak, ale za to wyposażony w broń palną.
Wszelkie skupianie się na dominacji od początku i tylko wokół niej organizowanie działań spowoduje, że ostatecznie ci, którzy zamiast wszystko od początku zawłaszczać i tłamsić, są w stanie zobiektywizować myślenie, zrozumieć zależności w tym, z czym działają, dominatorzy będą na przegranej pozycji. Moc prostacka, moc od początku skierowana tylko w stronę "to ja teraz wymuszę na tobie to, co mi właśnie przyszło do głowy, aby okazać się jako ten silniejszy" okaże się bezradna wobec postawy "analizuję obiektywne mechanizmy, aby zrozumieć zależności, a potem DOPRACOWAĆ SIĘ WIĘKSZEJ SKUTECZNOŚCI moich działań". Dominator, który tylko tłamsi i dominuje od początku, będzie miał mniej mocy, niż porównywalny z nim na początek przeciwnik, który jednak postawił na SZERSZY ROZWÓJ rozumienia świata i siebie, a dalej rozwój swojej sprawczości - także w kontekście walki z potencjalnym wrogiem.
A jak się realizuje ów szerszy rozwój sprawczości?...
- Właśnie przez to, że umysł wycofuje swoje chciejstwa na etapie zapoznawania się z rzeczywistością, starając się poznawać tę rzeczywistość, jaką ona jest, a nie jaki jej obraz chciałby dopasować do chęci zdominowania jej na sposób, który aktualnie pojawił się w umyśle potencjalnego dominatora. Z odczytami rzeczywistości zatem należy POSTĘPOWAĆ DELIKATNIE, aby nie uronić żadnej informacji, nie zniszczyć chciejstwami delikatnej tkanki, co niesie ze sobą świat i rozumowanie.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 19:32, 31 Sty 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 18:47, 14 Lut 2024 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Jest taka szczególna słabość, polegająca na tym, że człowiek nie potrafi dostrzegać, albo dopuszczać poczynionych spostrzeżeń do rozumowania swoich słabości.
Ja zdolność do rozliczania się ze słabościami traktuję jako moc.
Jeśli spotykam człowieka, który swoje słabości dostrzega, potrafi o nich nawet dyskutować, diagnozuje, na jakim etapie walki z nimi aktualnie jest, to czuję, iż jest to ktoś, z jednej strony wystarczająco dojrzały i szczery, a z drugiej zdolny do osiągania wyższych poziomów swojej mocy.
Bo jeśli akurat jesteśmy takim typem świadomości, której moc jest jeszcze nieabsolutna (nie jest się Bogiem), to automatycznie oznacza, iż ma się moc niepełną, a więc z tego dalej wynika, że kwalifikującą się do jej udoskonalania. Ktoś, kto nie wie, co ma udoskonalać, a także nie ustala żadnych sposobów tego doskonalenia, nie udoskonali się.
Skądinąd to właśnie jest bardzo fajna, bo wyjątkowo kreatywna, osobista, fascynująca ta moc polegająca właśnie na wysokiej zdolności do samodoskonalenia.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 21:26, 16 Lut 2024 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Gdy czujemy, że coś jest źle, to zapewne coś trzeba zmodyfikować.
Ludzie, którzy nastawieni są sprawczo, będą uparcie zmieniać świat, wpływać na ludzi wokół siebie.
Ludzie refleksyjni nieraz zmienia coś w sobie, poszukają przyczyny problemu we własnym odczuwaniu
Najczęściej warto jest zmienić, trochę świat, a trochę siebie, choć zmieniając rozsądnie siebie, zyskujemy najwięcej, wzrastamy w osobistej mocy.
Ludzie najbardziej doceniają tych, co zmieniają świat, a nie tych, co zmieniają siebie.
Bo zmiany w świecie dobrze widać, zmiany w psychice są bardziej skryte.
Ale przychodzi czas, w którym zmiany w sobie zaczynają procentować. Ludzie nie będą wiedzieli, skąd się to wszystko dzieje, że oto w otoczeniu człowieka, który był w stanie wzrastać wewnętrznie, jako wiele rzeczy robi się innych, jakby mądrzej poukładanych.
Ci, co zmieniali tylko świat, a poprawie własnych myśli, o wpływie na swoje postawy nie chcieli słyszeć, dalej będą się szarpali z tym światem, dalej będą osiągali podobne do poprzednich małe sukcesy, ale nigdy nie osiągną sukcesu na ostateczną skalę.
Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pią 21:29, 16 Lut 2024, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Wto 15:31, 27 Lut 2024 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Michał Dyszyński napisał: | Gdy czujemy, że coś jest źle, to zapewne coś trzeba zmodyfikować.
Ludzie, którzy nastawieni są sprawczo, będą uparcie zmieniać świat, wpływać na ludzi wokół siebie.
Ludzie refleksyjni nieraz zmienia coś w sobie, poszukają przyczyny problemu we własnym odczuwaniu
Najczęściej warto jest zmienić, trochę świat, a trochę siebie, choć zmieniając rozsądnie siebie, zyskujemy najwięcej, wzrastamy w osobistej mocy.
Ludzie najbardziej doceniają tych, co zmieniają świat, a nie tych, co zmieniają siebie.
Bo zmiany w świecie dobrze widać, zmiany w psychice są bardziej skryte.
Ale przychodzi czas, w którym zmiany w sobie zaczynają procentować. Ludzie nie będą wiedzieli, skąd się to wszystko dzieje, że oto w otoczeniu człowieka, który był w stanie wzrastać wewnętrznie, jako wiele rzeczy robi się innych, jakby mądrzej poukładanych.
Ci, co zmieniali tylko świat, a poprawie własnych myśli, o wpływie na swoje postawy nie chcieli słyszeć, dalej będą się szarpali z tym światem, dalej będą osiągali podobne do poprzednich małe sukcesy, ale nigdy nie osiągną sukcesu na ostateczną skalę. |
Refleksja nad tym, co poprawić w sobie w pewien sposób współzawodniczy ze sprawczością w świecie. Bo w większości przypadków powstaje sytuacjacja, w której pojawia się możliwość WYBORU:
- osiągnięcie wytyczone celu raczej poprzez zmiany w otoczeniu zewnętrznym, zachowując jako niezmienną osobowość, które działa
- osiągnięcie celu modyfikując coś w sobie, a zmiany w otoczeniu traktując jako wtórne.
Ci, co rozsądnie zmieniają siebie, będą się doskonalili. Ci, co osiągają swoje cele wyłącznie próbując wpływać na otoczenie, a sensu owych celów nie analizując, nie badając ich związku z osobowością, ryzykują tym, że po zrealizowaniu kolejnego etapu ich sprawczości, efekt ostateczny okaże się rażąco niedopasowany do tego, co w głębi naszej osobowości tkwi, co jest naszą najbardziej podstawową, niezbywalną potrzebą.
Będąc zbytnio mocnym w świecie, umiejąc dopasowywać sobie otoczenie pod kątem tych potrzeb, jakie się jawią (a które zwykle biorą się z instynktów, z bezwiednie przyjętych wzorców), osobowość będzie miała przekonanie, że wszystko jest ok., wszak cele są osiągane, wszak mamy moc. Jednak żaden mały cel osobowości nie jest ostateczny, wszystko, co na małą skalę zdobywamy, w końcu się nudzi, w końcu przestaje sprawiać satysfakcję. Uparcie blokując refleksję nad tym "czego tak głębiej pragnę i potrzebuję, co jest źródłem mojego trwałego spełnienia?", będąc wciąż zajętym osiąganiem tych celów partykularnych, prostych, będziemy stali w miejscu i nie przygotujemy sobie gruntu pod spełnienie swojej osobowości w szerszym znaczeniu, perspektywicznie, może na zawsze. Bo jeden rodzaj skupienia się na celu, aktywności konkuruje z drugim.
Dlatego to kryzysy mają taką moc transformującą. Dzięki temu, że ktoś w końcu przyjął do wiadomości, iż ta drogą, jaką wcześniej sobie wytyczył nie da spodziewanego rezultatu, pojawia się impuls ku zastanowieniu się nie tylko nad tym "jak osiągać TEN cel?" (nie bacząc na to, czy sam cel aby na pewno jest wartościowy, czy warto jest go osiągać w szerszym kontekście), lecz czy w ogóle ów cel aby na pewno jest tym, który jest ten "nasz", który na dłuższą metę czemuś służy. Dopóki wszystko się człowiekowi układa po jego myśli, raczej mało kto stawia sobie pytania o alternatywy dla wytyczonych celów. Wymusza takie pytania dopiero jakaś forma problematyczności, coś, co stawia pod znakiem zapytania dotychczasową postawę życiową.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Nie 0:47, 17 Mar 2024 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
To, co uznamy za moc, a co za słabość jest względne, zależy od wyznawanych wartości. Dla gangstera słabością może być okazanie litości, a dla świętego słabością jest jej nieokazanie. Z mojego punktu widzenia wiele z tego, co ludzie poczytują za moc, jest słabością. W szczególności za słabość uważam budowanie swojego wizerunku jako władczego autorytetu, z którym wszyscy muszą się zgadzać, któremu nie wolno jest zaprzeczyć. Despotyzm traktuję jako słabość.
Wielką słabością jest też wg mnie niezdolność do samokrytycyzmu, a mocą z kolei jest umiejętność przyznawania się do błędów, aby potem je naprawiać. Ogólnie czynienie wiele dla wypromowania się traktuję jako słabość, biorącą się z zależności od cudzej opinii, a więc niezdolności do postrzegania siebie jako osoby, która ma swoją wartość niezależnie od tego, co o niej mówią, czy myślą inni. Nie myślę jednak o jakimś ostentacyjnym okazywaniu swojej wyższości, czy niezależności, bo to też jest wg mnie słabość, tej samej klasy co nadmierne o wizerunek zabieganie. Mocą jest być naturalnym, nieprzesadzonym, mocą jest być sobą w prawdzie, czyli bez udawania kogokolwiek innego, niż się rzeczywiście jest. Ktoś, kto nie potrzebuje udawać ani przed sobą, ani przed ludźmi jest pogodzony ze sobą, czyli jest bardziej w pełni sobą.
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku
Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33359
Przeczytał: 64 tematy
Skąd: Warszawa Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Śro 13:11, 03 Kwi 2024 Temat postu: Re: Moc prawdziwa i moc pozorna |
|
|
Pozorna moc objawia się głównie INCYDENTALNOŚCIĄ i DORAŹNOŚCIĄ swoich celów. To jest z resztą istota idei pozorności - skupienie się na tym, co widać tu i teraz, przy zlekceważeniu aspektu całościowego, albo przynajmniej długofalowego.
Nasza psychika desperacko poszukuje jakichś satysfakcji. Nie mogąc osiągnąć tej satysfakcji w uporządkowany, celowy, perspektywiczny sposób, będzie sobie szukała sposobu na zaspokojenie się jakkolwiek, pomniejszym okazaniem sprawczości, incydentalnym sukcesem, zwykle wyolbrzymiając przy tym znaczenie czegoś, co jest tylko na pokaz, a nie niesie trwałych wartości, czy korzyści.
Moc prawdziwa polega na tym, aby nie niszczyć siebie i swojego życia w całościowym rozumieniu, tylko po to, aby zaspokoić jakieś niecierpliwe emocje, pragnące już tu i teraz jakiejś swojej małej satysfakcji.
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|