Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Michał o sobie
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 18:32, 25 Sty 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Moim celem jest trochę pozbawienie się indywidualności, zanik mojego ja. W jakimś sensie tak jest...
Bo z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że każdy rodzaj percepcji, jaki tylko jestem w stanie odczuć, będzie mną, będzie efektem zadziałania tego, co mnie tworzy. Cóż zatem mogę zrobić, aby było "mniej mnie"?...
Mogę starać się wyrugować z intencji myślenia i doznawania:
- wspomnienia zbyt namolne, zbyt skrzywiające reakcję poznawczą
- cele bezwiednie przyjmowane, które wpływają na percepcję
- lęki, że coś okaże się takie, a nie inne
- pragnienia, aby coś okazywało się takie, a nie inne.
- nieskontrowane, nieskompensowane nastawienia.
Będę poprawnie myślał i doznawał, jak wyruguję z przestrzeni oglądu wszystkie intencje poza tą jedną jedyną: postrzegać maksymalnie klarownie i w sposób zrównoważony.

Ale jak kompensować to, co zakłóca postrzeganie?
Droga zdaje się być jedna: POZNAJĄC TO ZAKŁÓCAJĄCE.
Tylko poznając siebie (w jakimś negatywnym sensie, traktując te osobiste wtręty podejrzliwie, z intencją, że szkodzą) daję sobie szansę na opracowanie środków zaradczych przed mimowolnym zakłamywaniem odczytów świata i myśli. Wrogiem tutaj staje się wszystko to, co jest zbyt namolne, zbyt bezwiedne.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:13, 31 Sty 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Od jakiegoś czasu wystrzegam się zawracania ludziom głowy swoją osobą. Wychodzę z założenia, że każdy niech się najbardziej zajmuje własnymi sprawami, porządkuje swoje życie po swojemu. Irytuje mnie, gdy odkryję w sobie jakiś motyw emocjonalnego promowania się, zabiegania o uwagę.
Tu ktoś by zadał pytane: to po co w takim razie cokolwiek pisujesz tu na sfinii?...
- Może jest tu jakaś niekonsekwencja z daleko posuniętą formą zawracania ludziom głowy, ale rzeczywiście nie idę w tym niezawracaniu ludziom głowy na całość, lecz się zatrzymuję na pewnym poziomie. W życiu się raczej wycofuję z wchodzenia w czyjeś sprawy, gadania ludziom o sobie. W internecie pisuję, bo (najważniejsza różnica!) tutaj NIKOGO NIE ZMUSZAM DO POŚWIĘCANIA MI UWAGI, WIĘC JEŚLI KTOŚ CZYTA TO, CO NAPISAŁEM, TO ZAPEWNE SAM TEGO CHCIAŁ.
Tu się wyłania główny motyw tego, dlaczego staram się ludziom w życiu nie narzucać. Bo bardzo nie lubię być natrętem. Bo w moim życiu niemało razy przyłapałem się na tym, że jestem natrętem, a to mocno mnie zabolało, jako coś niezgodnego z moimi ideałami. Więc tam, gdzie można się ode mnie łatwo odseparować, ja mogę wziąć udział w relacji i to uznam za działanie ok.
Poza tym jednak staram się pisać o rzeczach ideowych, o koncepcjach, modelach, hipotezach. O sobie piszę właściwie dlatego, że w inny sposób nie przekażę pewnego ważnego tła sprawy. No i dlatego, że w ogóle FASCYNUJE MNIE ŚWIADOMOŚĆ I OSOBOWOŚĆ jako taka. A nie będę pisał o cudzych świadomościach, bo o nich wiem mało, bo tutaj jest każda moja opinia obarczona ogromnym błędem. Więc analizuję własną świadomość, a jeśli o niej piszę, to najbardziej po to, aby tę świadomość uznać za składnik szerszej układanki, a potem każdy zainteresowany mógł wyciągnąć jakiś wniosek dla siebie, w kontekście już jego świadomości.
Wewnętrznie zaś ganię się, jeśli odkryję, iż moim motywem było promowanie siebie dla samego promowania. Wystąpienie takiego efektu oznacza, że okazałem się słaby i podatny na zakłócenia ze strony emocji. To jest jakaś forma grzechu względem mnie samego i to traktuję jako coś do pozbycia się.

Patrząc zaś na działalność dyskusyjną osób o profilu dyskusyjnym agitatora, przyrzekam sobie surowo: nie być takim!
Ja nie być agitatorem?...
- Tu główna reguła jest prosta: agitatorem się nie jest, jeśli rozważa się także głosy krytyczne przeciw własnym przekonaniom - jeśli się SZCZERZE I UCZCIWIE JE ROZWAŻA, zamiast jedynie "robić dobre wrażenie" w zakresie ideologii, którą chciałoby się wesprzeć.
Zatem zasadą moją w dyskusji ma być: ja niczego nie narzucam, nawet nie agituję, tylko DAJĘ DO ROZWAŻENIA, aby druga strona W PEŁNI UCZCIWIE I ZGODNIE ZE SWOIM SUMIENIEM rozważyła treść tego, co mówię, piszę. Ale to musi być naprawdę w pełni uczciwie, szczerze, dobrowolnie, zgodnie z poczuciem sensu i sumieniem, bez poganiania, bez namolności, bez kreowania się na autorytet - czyste rozumowanie, chłodna logika, pozbawiona najmniejszej postaci presji personalnej.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 21:48, 31 Sty 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 14:56, 04 Lut 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Mam dość dziwne mentalne hobby - tropię w sobie nieustannie ciągoty w stronę pozerstwa, lansu, ale i udawania różnych rzeczy przed samym sobą. To udawanie przed sobą tu najbardziej jest dla mnie moim osobistym wrogiem. "Rozprawiam się" nieustannie z najrozmaitszymi swoimi cechami, które uznałem za słabość. A żeby je rozpoznać, muszę najpierw w sobie zablokować skłonność do racjonalizowania, udawania, że jest (ze mną) lepiej, niż jest naprawdę. Stąd ta osobista walka z (wewnętrznym) lansem.
Z zewnątrz ta moja postawa może być dość różnie, często dziwnie odbierana. Zewnętrzny obserwator nie zna powodów, dla których ja przyjmuję w czymś stanowisko takie, a nie inne. A często jest tak, ze ja w związku ze swoją jakąś (dla większości "normalnych" ludzi) "dziwną" postawą jest taki, a nie inny, bo tkwi za tym wszystkim jakiś mój osobisty poważny projekt.
Mam rozpoczętych mnóstwo "projektów wewnętrznej przebudowy", które są na różnych etapach realizacji. Niektóre są właściwie zakończone, choć co jakiś czas jeszcze kontroluję, czy nie powinienem ich uruchomić na nowo, dlatego, że otoczenie mentalne zmieniło się na tyle, że trzeba projekt zapuścić w innej wersji. Wiele (większość) z tych projektów jest związana z walką z instynktownymi moimi reakcjami. To z kolei powoduje, że dla kogoś z zewnątrz, efekt przeprowadzenia takich projektów objawi się jako moje nienaturalne, dziwne zachowanie. Ale za tym jest w tle po prostu ciężka praca włożona W UŚWIADAMIANIE SOBIE, CO INSTYNKTOWNEGO STOI ZA MOIMI BEZWIEDNYMI REAKCJAMI I POSTAWAMI.
Ogólnie walczę z bezwiednością moich reakcji. Ściślej - walczę z bezwiednością nie po to, aby się jej pozbyć (bo wręcz uważam to za niemożliwe do zrealizowania, ani nawet niecelowe), ale aby ją ZROZUMIEĆ w jakimś kolejnym aspekcie, aby się samemu nie zaskakiwać absurdalnymi, nierozsądnymi moimi reakcjami i postawami. Czasem z analizy dotychczasowych form moich bezwiednych zachowań wyniknie mi, że warto byłoby zmienić się w danym zakresie, a wtedy często tworzę sobie nowy projekt zmiany czegoś w sobie. Ale w wielu przypadkach poprzestaję na tym, że już dowiedziałem się, jaki jestem, zaobserwowałem coś w sobie, co teraz już potrafię nazwać, powiązać z własnymi reakcjami, co dalej daje mi SZANSĘ NA ZDOBYCIE KONTROLI NAD SOBĄ, co dalej umożliwia mi OSIĄGANIE CELOWOŚCI, SPRAWCZOŚCI działań.

W każdym razie dla ludzi z zewnątrz w wielu aspektach jestem dziwny dlatego, że za moimi nietypowymi reakcjami stoi jakiś niejeden wewnętrzny zakończony (albo tylko częściowo zrealizowany) projekt wewnętrznych zmian i dostosowań, który w istotny sposób modyfikuje bezwiedne reakcje, sposoby patrzenia na świat, mechanizmy epistemiczne. Oni zaś podobnego projektu zmian w sobie nie realizowali, więc dalej "jadą" na tych niektórych bezwiednych swoich reakcjach, które ja zaliczyłem jako kwalifikujące się do przepracowania, a często są to też takie, które w jakiś tam sposób zmodyfikowałem.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Pon 12:34, 05 Lut 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 23:10, 07 Lut 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Znacznie mniejsze zaufanie do własnych przekonań mam wtedy, gdy czuję, że powstają one w ogniu jakiejś walki, sporu. Jeśli mam przeciwnika, który atakuje mój pogląd, to co prawda będę się bronił jeśli mam takie przekonanie, ale niezależnie od tego, że nawet starcie z takim oponentem bym wygrał, to wszystkie te moje argumenty, które wytaczałem w sporze będą dla mnie samego podejrzane o tendencyjność.
Zaliczę sobie dopiero wtedy owe argumenty, gdy będę miał okazję pomyśleć nad nimi już niezależnie od jakiegokolwiek sporu. Dodatkowo będę starał się wtedy obciążyć te argumenty dodatkowym krytycyzmem - czasem własnym, czasem zasięgniętym z innych źródeł np. wyszukując, co mogą mieć przeciw temu argumentowi niezaangażowani w mój spór ludzie w internecie.
Pod tym względem funkcjonuję chyba wręcz niejako odwrotnie do wielu dyskutantów, którzy są przekonani, że jak wygrywają z kimś spór, angażując w to dodatkowo argumentację personalną, czy inną formę związaną z grą ego, to taka sytuacja stanowi dodatkowe potwierdzenie dla ich przekonań. U mnie jest jeśli nie całkiem odwrotnie, to przynajmniej spór mi rozmywa mój osąd, czyniąc go mniej wiarygodnym.
Dopiero gdy czuję, że nie mam osobistego interesu w tym, aby komuś coś udowodnić, dopiero gdy czuję, ze jako tako bezstronnie traktuję argumentację, to zaczynam podnosić tak powstające przemyślenia w hierarchii mojego własnego zaufania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 1:43, 09 Lut 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Tu na forum nie walczę z żadnym człowiekiem.
Walczę jedynie z własnymi słabościami i niekompletnością rozumienia.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 14:09, 09 Lut 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Odrzucam tryumfalizm, także pod postacią poczucia dumy.
Jeśli jakąś dumę odczuwam, to jedynie przez krótki moment, a potem owo uczucie świadomie wygaszam, aż do jego zaniku. Potem skłaniam się mentalnie do tego, aby wszelkie tryumfalizmy i zbytnie satysfakcje zastąpić dociekliwą, obiektywizującą, wygaszającą nadmiarowe intencje i życzenia uważnością na świat,

W mądrości pochodzących bodaj z buddyzmu jest taki fajny obraz umysłu porównanego do tafli jeziora. Umysł powinien być jak spokojna, niewzruszona powierzchnia wody, bo tylko wtedy odbija się w jej tafli obraz otaczającego krajobrazu. Zmącona tafla jeziora nie pozwoli na dostrzeganie w niej świata zewnętrznego. I podobnie umysł zmącony (także zmącony swoimi życzeniami, aby coś okazywało się tak, jak to on sobie zakłada) nie odzwierciedli rzeczywistości, zaburzy doznania.
Duma, tryumfalizm są zbędnym dodatkiem do poznania, tylko zaburzają ogląd rzeczywistości. Dlatego ja staram się je eliminować z moich uczuć.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 21:22, 23 Lut 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Niesymetryczne traktowanie relacji z ludźmi polegający na zadeklarowaniu sobie osądów z góry na zasadzie "to na pewno ja mam rację, a moim oponenci na pewno błądzą - u mnie NIE MA TAKIEJ OPCJI.
Z zasady symetryzuję każdy swój osąd, z zasady każdą krytykę ludzi, próbuję też aplikować wobec swoich postaw, myślenia. Z zasady ja nie jestem od nikogo lepszy, ani nasi u mnie nie są lepsi od obcych. Z zasady nie ma tu żadnej predefiniowanej preferencji. Co jednak nie znaczy, że ostatecznie wszystko wyjdzie na równo.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 21:49, 28 Lut 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Dlaczego z zasady unikam etykietowania ludzi (choć mogę etykietować ludzkie POSTAWY)?...
- Bo etykietowanie jest w zdecydowanej większości przypadków redukcją do bliżej niesprecyzowanych wyobrażeń, emocji, a w mniejszym stopniu idei. Ludzie etykietują innych ludzi np. "X jest głupi", "Y jest niesprawiedliwy", ale jak się ich spyta, to w zdecydowanej większości przypadków nie potrafią potem wytłumaczyć ani swoich motywów tego etykietowania, ani nawet tego, co konkretnie owa etykieta znaczy. Najczęściej bowiem ludzie przy tym po prostu wyrażają swoje emocje - częściej negatywne, czasami pozytywne.
Ja takie chaotyczne "obdarzanie" otoczenia emocjami (najczęściej frustracjami) od dawna klasyfikuję jako swoją SŁABOŚĆ. Nie chcę okazywać słabości, więc unikam etykietowania.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 19:20, 11 Mar 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Staram się nie robić niczego, do czego główne motywy byłyby prestiżowe. Oglądanie na prestiż traktuję jako osobistą słabość - pielęgnowanie zależności od cudzych ocen.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 16:17, 15 Mar 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Od jakiegoś czasu mam zmienione nastawienie do życia pod pewnym aspektem. Otóż kiedyś miałem więcej chwil, które uznawałem za stracone, zbędne w moim życiu, a dzisiaj umiem wykorzystać większość tych chwil. Czas oczekiwania na przyjęcie do lekarza, w urzędzie czy inne "bezproduktywne" godziny, zamiast - jak to bywało kiedyś - irytować mnie jedynie, teraz wykorzystuję na przemyślenia, medytacje. Nauczenie się medytacji, wdrożenie do nich, aby móc je wykorzystywać w większości okazji uważam za bardzo cenną umiejętność. Ostatecznie każda chwila życia wtedy staje się jakoś cenna, a przynajmniej nie jest całkiem straconą. I nie trzeba dzięki temu non stop wisieć na internecie stukając w ekran smartfona, bo jest alternatywa, nie ma nudy, jest progres wewnętrzny.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 23:19, 19 Mar 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Od pewnego czasu eliminuję ze swojego życia "puste przebiegi".
Czym są te puste przebiegi?...
- Działania, które kompletnie niczemu dla mnie służą (ani nikomu innemu nie przynoszą korzyści)
- odruchowe reakcje bez sensu
- gadulstwo z ludźmi, które jest zupełnie o niczym...

Choć przyznam, że pojawia się z tą moją strategią eliminowania pustych przebiegów ten problem, że owa strategia mnie alienuje, staję się coraz bardziej zamknięty w sobie. Bo jednak ludzie wokoło najwyraźniej lubią gadanie o niczym, robienie rzeczy kompletnie bez znaczenia, działania odruchowe, nawet jeśli do niczego jawnie one nie prowadzą.
Sama zbędność działań jest dość ciekawym zagadnieniem. Nie wiemy do końca, co jest potrzebne, a co nie.
Poza tym trudno jest mi znaleźć też te działania na pewno słuszne i potrzebne. A nie sposób jest nie robić nic. Podwyższając sobie wysoko poprzeczkę sensowności, ryzykujemy tym, że 99% zachowań okaże się "niegodnych", aby je przejawiać. Jak się tak spojrzymy na nasze życia, to niewiele jest rzeczy tak absolutnie niezbędnych do wykonania, czy absolutnie niezbędnych postaw do przyjęcia ich. :think:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 13:57, 24 Mar 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Od jakiegoś czasu negatywnie traktuję zbyt mocne angażowanie się emocjonalne w spory, nawet ciągłe porównywania się, dopominanie uwagi w trybie personalnym. Powtarzam sobie nieraz "ja nie jestem tu celem, nie powinienem odczuwać zbyt silnej satysfakcji z tytułu zainteresowania moją osobą". Realizować powinienem inne cele.

Z drugiej strony wyżej nie napisałem w sposób radykalny, nie deklaruję się jako ten, który w ogóle nie oczekuje żadnego zainteresowania sobą. Dlaczego tak?...
- Bo dla mnie wszelkie radykalizmy wydają się podejrzane...
Bo widzę, że w REALNYM WYDANIU radykalne postulaty najczęściej przyjmują formę życzeniowego traktowania świata i siebie.
Większość buńczucznych deklaracji kończy na tym, że deklarujący ma słomiany zapał i to od deklaracji się zaczyna, a potem zamiast zrealizowania tego, co ogłoszono, mamy FESTIWAL WYPIERANIA i życzeniowego potraktowania ocen tego, co się stało.

A tymczasem moim postulatem osobistym jest: NIE WYPIERAĆ PRAWDY, nawet jeśli jest ona emocjonalnie niewygodna, trudna.
Tymczasem...
Radykalizm w moim odczuciu kończy się głównie na wypieraniu niepowodzeń we wdrażaniu swoich szczytnych postulatów, a nie na realizacji tego, do czego się radykał przyznaje.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pon 0:45, 25 Mar 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Unikam "argumentowania" poprzez emocje. Nie powiem, że nigdy emocji nie uwzględniam w swojej argumentacji, bo to po pierwsze nie jest możliwe, jako że to nie ja w pełni decyduję o tym, czy ktoś emocjonalnie moją argumentację odbierze, a po drugie zdaję sobie sprawę, iż nie opanowałem jeszcze w pełni "rzemiosła" mówienia, pisania tak, aby jak najmniej manipulować emocjonalnym postawieniem sprawy. Mogę zadeklarować tu jedynie, ze się staram pisać w taki sposób, że przynajmniej przy podejmowaniu decyzji o uznaniu tego, co piszę, próbuję uruchomić raczej rozum, niż emocje.
Zdaję sobie sprawę, że te moje ideały są trudne do zaakceptowania i zrozumienia przez większość. Jedna ze stacji TV reklamuje się hasłem "włącz emocje", ludzie oglądający transmisje sportowe czynią to najczęściej z potrzeby uruchomienia emocji. Ludzie emocji szukają, dla emocji żyją. Więc moja postawa wydaje się raczej nienaturalna, dziwna, sztuczna.
A jednak ja, gdybym postępował inaczej, to czułbym się winny manipulacji. Tymczasem manipulowanie dla mnie jest równoważne z kłamstwem. Kłamstwem zaś się brzydzę. Więc unikam manipulowania, na ile potrafię, na ile się nauczyłem, aby mimowolnie pojawiające się manipulacje blokować.
To jest z resztą sprawa mojego ciągłego doskonalenia się, odkrywania samego siebie i moich związków z ludźmi - jak prowadzić rozmowy, dyskusje, aby nawet bezwiednie nie manipulować ludźmi, lecz aby w rozmowie ze mną mogli raczej odkrywać w samych coraz to nowe poziomy uczciwości i wolności intelektualnej.

Manipulowanie, posługiwanie się masywne emocjami (co dla mnie jest jednoznacznie manipulacją) traktuję jako formę kłamstwa przede wszystkim dlatego, że wg mnie PRAWDA JEST ZWIĄZANA Z MOŻLIWIE GŁĘBOKIM, BEZSTRONNYM OSĄDEM SPRAW.
Kto nie ocenia bezstronnie, czyli myśląc życzeniowo, tendencyjnie, ten jest niewolnikiem właśnie owej tendencji, która mu nakazuje przekształcać bezpośrednio osąd rzeczywistości w jego skrzywioną wersję, pasującą do jakiejś ideologii, nienaturalnych dla sprawy założeń.
Prawda jest wg mnie blisko tego, co niewymuszone, nienaciągane z góry do ideologii, czy założonych tendencji. Każde zagadnienie do rozstrzygnięcia będzie rozstrzygnięte z dużym prawdopodobieństwem lepiej, jeśli przy osądzie
- weźmiemy możliwie pełny zestaw przesłanek
- użyjemy wag dla tych przesłanek zgodnych z "logiką sprawy", a nie z logiką życzeniową, emocjonalną, czy oportunistyczną.
I ja chciałbym, aby moi rozmówcy podejmowali decyzje o uznaniu racji, które przedstawiam, właśnie jak najbliżej owej "logiki sprawy" a nie logiki zewnętrznych życzeń. Wtedy uważam, że podejmują owe decyzje w największym stopniu w wolności i uczciwości umysłu, czyli w prawdzie.
Oczywiście nic tu nie jest zerojedynkowe. Do tych najbardziej wolnych, prawdziwych osądów raczej się jedynie ZBLIŻAMY, A NIE POSIADAMY JE W PEŁNI. Chodzi bardziej o pozbywanie się zakłóceń, zafałszowań, utrudnień w oglądzie świata, niż o zdobycie pewności absolutnej w kwestii tego, co uznaliśmy. A ponieważ emocje są silnym zakłócaczem obrazu rzeczywistości, to probuję oczyszczać z nich moje osądy. I próbuję swoje racje przedstawiać tak, aby ich odbior był z emocji raczej oczyszczony. Pewnie niewielu to zrozumie i doceni... :nie: :(
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 14:55, 27 Mar 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Piszę tylko na forum sfinia (z incydentalnymi wyjątkami np. na forach technicznych, czy związanych z oceną zakupów). Dlaczego tak?...
Bo w znacznym stopniu piszę dla samego siebie, a nie lubię, jak moje teksty są rozrzucone po różnych miejscach, do których potem trudno jest mi dotrzeć. Nie zależy mi poza tym na tym, aby wzbudzać szerokie zainteresowanie.
Nie mam w ogóle nawet konta ani na ateista.pl, ani na większości forów. Na apologetyka.info się bodaj ze 3 razy zalogowałem parę lat temu, dodając swój tekst, ale już więcej tam nie pisałem. Dlaczego?...
- Bo się uważam za "wolnego ptaka", czyli nie chcę być kojarzony z jedną opcją światopoglądową. Bo uważam, że także moje chrześcijaństwo powinno być coś w rodzaju NIEUSTANNIE ODNAWIANEGO WOLNEGO WYBORU, a nie z góry zadeklarowanym przymusem trwania przy tej mojej opcji światopoglądowej. To właśnie uważam za poprawną wiarę - nie filtrowanie rozpoznań rzeczywistości pod kątem, czy czasem ten pierwszy odbiór (może pozory...), pierwszy odczyt spraw popiera wcześniej obrany kierunek światopoglądowy, lecz NIEUSTANNE, W SZCZEROŚCI ROZPATRYWANIE NA NOWO, co przyszło do mnie, co stanowi wyzwanie dla mojej osoby.
Gdy myślę o światopoglądowych kwestiach stawiam się wobec nich trochę jako teista, a trochę jako ateista - porównuję oba podejścia, poszukując sensu w każdym z nich, badając w którym świetle rzeczy wyglądają lepiej. Ale świadomie nie dekretuję "wyboru" przed jego rozpatrzeniem (w szczególności nie dekretuję, ma on wypaść na stronę, którą wcześniej sobie upatrzyłem), bo to byłoby wg mnie fałszowaniem odczytów rzeczywistości i postawą ogólnie zakłamania. A wierzę, że poprawnym podejściem jest właśnie odrzucenie zakłamania, stanięcie po stronie prawdy - jak w tym cytacie z Biblii:
Jan Ewangelista w Ewangelii Jana, 3 napisał:
(19) A sąd polega na tym, że światło przyszło na świat, lecz ludzie bardziej umiłowali ciemność aniżeli światło: bo złe były ich uczynki. (20) Każdy bowiem, kto się dopuszcza nieprawości, nienawidzi światła i nie zbliża się do światła, aby nie potępiono jego uczynków. (21) Kto spełnia wymagania prawdy, zbliża się do światła, aby się okazało, że jego uczynki są dokonane w Bogu.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 22:46, 02 Kwi 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Unikam nazywania kogokolwiek "wrogiem". Ale nawet unikam oskarżania kogokolwiek o coś wobec mnie. Za to często zastanawiam się, co ja sam sknociłem, jakie błędy zrobiłem, czym mogłem kogoś skrzywdzić. Dlaczego taką postawę uważam za słuszną?
- Trochę dlatego, że nie chcę być jak ci (nie wskazując personalnie palcem nikogo), co wciąż myślą o błędach ich przeciwników, a własnych w ogóle nie są w stanie dostrzec. Ta moja postawa jest trochę buntem przeciw oskarżycielskiemu traktowaniu świata, pokazaniem, że ja mogę (a przynajmniej próbuję) inaczej. Jeśli mi się nie oda (a nie twierdzę, że uda mi się wytrwać w takiej postawie), to polegnę, bo będzie to moja porażka.
- Trochę dlatego, że gdy zauważę błąd w sobie, to mam z tego tę korzyść, że wiem, co mam naprawiać, jak się doskonalić. To jest korzyść.
- Trochę dlatego, ze o sobie mam znacznie więcej wiarygodnych (bo bezpośrednich) danych, więc jeśli już o czymś mamy myśleć i wnioskować, to chyba lepiej robic to z danych pewnych, niż wątpliwych.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 23:03, 05 Kwi 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Mało oglądam filmów, także na youtube. Nieraz mam ochotę dowiedzieć się tego, co jest w filmie - np. publicystycznym, popularno-naukowym, ale się szybko zniechęcam do przydługawych wstępów, konieczności wysłuchiwania tego samego po wiele razy, co jest typowe w takich produkcjach. Czasem zdarza mi się problem w drugą stronę w TV (gdzie ostatnio nie mam nagrywarki, więc nie mogę cofnąć odtwarzania), że czegoś niedosłyszałem, albo nie zrozumiałem, a chciałbym się bardziej nad tym zastanowić, a tu już film "leci do przodu". To ostatnie zdarza się rzadko, ale nawet jeśli jest czasami to dokłada się do mojej niechęci korzystania z filmowego trybu przekazu. Lubię za to opisy tekstowe - bo szybko mogę przelecieć wzrokiem zbędne mi wstępy, czy powtórzenia i w krótkim czasie poznać tę część przekazu, na której mi zależy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 17:35, 24 Kwi 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

W swoim czasie, w znacznym stopniu w wyniku uznania pewnych moich rozmówców za mających nadmiarową skłonność do negacjonizmu, krytykanctwa, ulegania bezrefleksyjnej potrzebie sprzeciwiania się dla samego (niedojrzałego, w typie dziecięcym) poczucia własnej mocy "mania swojego zdania", ograniczyłem tymże rozmówcom "prawo do traktowania ich jako wystarczająco rozumnych, czyli godnych brania pod uwagę na poważnie ich zdania".
Ludzie, u których widzę władającą nimi niepodzielnie potrzebę sprzeciwu, zaznaczania odrębności swojego zdania lądują u mnie w kategorii "zapewne ulegającym nieświadomym emocjonalnym potrzebom, czyli z dużym prawdopodobieństwem mało rozsądnie oceniających rzeczywistość". Osądom takich ludzi mam prawo mniej ufać, mam (wewnętrznie to prawo przyznaję) ich krytykę, czy pochwały lekceważyć. Nie powiem takim ludziom tej mojej oceny wprost, bo oczywiście nie specjalnie mi zależy na wywoływaniu z nimi jakiegoś sporu, czy nawet pomniejszej polemiki. Po prostu w ciszy swojego umysłu traktuję ich umysły jako raczej tej mniej wiarygodnej kategorii.
W odwrotną stronę też ta zasada działa - jak widzę osobę, która JUŻ PANUJE NAD SWOJĄ POLEMICZNOŚCIĄ, to przyznaję jej mój dodatkowy szacunek i daję flagę "oto ktoś, kto może mieć rzetelny osąd spraw, co powinienem brać pod uwagę, w licznych sytuacjach". Osoby, co do których spodziewam się rozsądku w ocenach, będą u mnie traktowane w ten sposób, że jeśli wygłoszą one opinię nawet wyglądającą z wierzchu na dość mało wiarygodną, to ja pięć razy się zastanowię, zanim tę opinię odrzucę, to spróbuję włożyć dodatkowy wysiłek w przeanalizowanie okoliczności, jakie uprawdopodobniałyby ich oceny.

Z kolei zauważyłem, że moje własne reakcje dość naturalnie migrują do ograniczania wypowiedzi, nawet kontakty z ludźmi, którzy nadmiarową polemiczność, czy inne formy krytykanctwa okazują. Z takimi ludźmi unikam poruszania tematów i wyrażania osądów, które dałyby im okazję do zaprezentowania mi swojej negującej postawy. Wychodzę z założenia, że jak ktoś wiele razy mi zasugerował, iż moje osądy traktuje jako mało wiarygodne, to nie jest tymi osądami zainteresowany, więc nie próbuję już takiej osoby tymi moimi osądami "męczyć". W rozmowach wtedy poprzestaję co najwyżej na zrelacojonowaniu niezależnych ode mnie faktów, zwięzłym odpowiadaniu na pytania, a dodatkowo z góry podkreślam takim ludziom, że moje osądy są omylne, niepewne, wątpliwe, co też dalej oznacza, iż nie będę im ich prezentował.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 17:46, 24 Kwi 2024, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Nie 17:35, 28 Kwi 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Aksjomat osobistej (nie)kompetencji
Przyjmuję, jako wymóg podstawowy dla swojej analizy prezentowanych mi przekonań, iż ZAWSZE gdy przyjdzie mi do głowy myśli "ależ to ci inni to są głupi, a ja jestem strasznie mądry", to status domyślny takiej myśli jest: Michale, dzisiaj właśnie padło ci coś na głowę, więc weź i walnij się w nią młotkiem, albo zdobądź się na ekwiwalentny akt walki ze swoim aktualnym prywatnym zidioceniem. :fuj:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 21:09, 30 Kwi 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Chyba mam większe poszanowanie zasad, niż to jest średnio w społeczeństwie. I to właściwie od dziecięcych czasów tak mam, co dzisiaj postrzegam jako fundamentalny aspekt mojego rozwoju, mojej życiowej drogi.
Od wielu osób, z którymi się spotkałem jednak moje poszanowanie zasad znacząco się różni - ja postrzegam owo poszanowanie w sensie "naprawdę mam je szanować", zamiast (co jest chyba bardzo częstą postawą) "robić tak, aby wyglądało, że się te zasady szanuje". Taka drobna różnica - czy ma to być NAPRAWDĘ, czy ma WYGLĄDAĆ, JAKBY BYŁO.
Kto idzie ścieżką "najważniejsze jest, czy zasada WYGLĄDA na spełnioną" zwykle za probierz wypełnienia danej zasady będzie dalej uznawał to CO LUDZIE POWIEDZIELI, albo też co mogą powiedzieć, albo też co ludzie Z NASZEGO TOWARZYSTWA tu głoszą.

U mnie to, jak rzecz jest odbierana przez ludzi, stoi niżej od mojej osobistej uczciwości, od tego, jak to mi się sprawdza, w poczuciu prawdy, którym dysponuję (na danym etapie). To dalej powoduje, że posiadanie "swoich" w kontekście określania wobec prawdziwości, wobec spełnienia zasad, jest mi często bardziej zawalidrogą niż pomocą. Nie mówię, że zupełnie jestem przeciw korzystaniu z sugestii innych ludzi, ale w moim odczuciu skoro ja te sugestie (aby stały się skuteczne, aktywne w umyśle) i tak będę musiał "przepuścić przez swoje rozumienie", to sprzeczne, nielogiczne byłoby uznanie, iż to one panują nad całością, a nie to moje rozumienie. To, co mi świat głosi (także największe autorytety na tym świecie), będzie zatem u mnie LOGICZNIE zawsze niżej, niż to co w bezpośrednim moim rozumieniu. Uważam, że odwrócenie tej hierarchii byłoby kłamstwem, udawaniem, jako że niczego nie jestem w stanie przyjąć inaczej niż właśnie swoim umysłem.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 16:27, 08 Maj 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Eliminuję z mojego życia "puste przebiegi". Oznacza to, że unikam:
- powtarzania w kółko tych samych schematów
- rozmów zupełnie o niczym
- ulegania zachciankom zbyt kapryśnym, czyli takim, dla których nie potrafię wskazać długofalowej korzyści
- mówienia o rzeczach oczywistych
- słuchania o tym, co jest oczywiste, banalne
- rozmów z ludźmi, którzy nie mają nic ciekawego do powiedzenia
- zastanawiania się nad rzeczami, które nawet jeśli ustalę, o co w tym chodzi, to niczego to nie zmieni w moim życiu i myśleniu
- oglądanie tych samych filmów, czytania tych samych książek.
- robienia czegoś z intencją wyłącznie pokazania się ludziom
- wchodzenia w myślenia, których główną intencją jest podreperowywanie sobie dobrego zdania o sobie i o tym, co ze mną związane (moja rodzina, moje miasto, mój naród, moje ... - cokolwiek - ). Nie oznacza to, że nie myślę w ogóle o tym wszystkim, ale jeśli już myślę, to Z ZASADY KRYTYCZNIE, czujnie, obserwując bacznie każde za i przeciw.
- unikam nadmiarowego wspominania, roztkliwiania się nad tym, co było, co mi ludzie zrobili, albo i nie zrobili...
itp. itd.

Ogólnie wymagam od siebie jak najczęściej, abym BYŁ W STANIE WSKAZAĆ CEL dla tego, co robię, a nie abym był "ciągany jakimiś impulsami", które mi coś nakazują, sterują mną, a ja moja świadomość w tym nie uczestniczy, bo to ja jestem tu zewnętrznie zarządzany. To tropię, unikam tego, opracowuję strategie rozprawiania się z czymś tego rodzaju. Choć...
w wyniku parania się tą strategią, odkryłem zaskakującą rzecz - że tak do końca się owego postulatu eliminowania pustych przebiegów zrealizować NIE DA. Nasza ludzka emocjonalność jest tak zaprogramowana, aby było w niej wyraźne miejsce na SWOBODNE BŁĄDZENIE MYŚLĄ I SPOSTRZEŻENIAMI. Człowiek, który przesadzi z "reżimem ścisłej celowości działania" ryzykuje stanami depresyjnymi, odpływem energii psychicznej. Tak więc, choć do pewnego stopnia moja strategia jest przeze mnie wdrażana, jest obowiązująca, to jednak też nie do przesady. Od jakiegoś czasu czuwam nad sobą, czy czasem nie wpakowałem się w stany emocjonalne destrukcyjne z powodu przesadnego narzucania sobie postaw i działań.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Śro 16:40, 08 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 11:25, 17 Maj 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Jestem chyba dość nietypowym przypadkiem osoby, która świadomie w sobie przemodelowała niektóre odruchy emocjonalne. Wyznaję paradygmat adekwatności w życiu, którego egzemplifikacją jest też mała cierpliwość względem "jałowych przebiegów" w życiu. Jeśli ktoś wobec mnie wykazuje jakiś rodzaj postawy, to ja się do tego dostosowuję, nie próbując za bardzo owego kogoś zmieniać, walczyć z nim.
Jeśli widzę, że ktoś nie jest np. zainteresowany tym, co mam do powiedzenia, to ja przestaję się do takiej osoby odzywać. Ostatecznie zrobiłem się bardziej milczkiem, bo widzę, że mało kogo interesują moje zwierzenia. I ciekawe jest, że chyba teraz już jakoś dobrze mi z tym, że "to coś spontaniczne we mnie" już nie oczekuje, iż kiedykolwiek zostanę wysłuchany przez osoby, którym kiedyś nawet próbowałem zasygnalizować to, jaki jestem, a dalej miałoby to jakoś zostać wzięte pod uwagę.
Ludzie nawet jeśli słuchają, to najczęściej i tak z tego słuchania niewiele wynika. A większość nawet słuchać innych nie chce. I ja to teraz akceptuję, dostosowałem się do tego, zdusiłem w sobie pierwotną potrzebę dzielenia się swoimi emocjami, odczuciami. Teraz już bardziej obserwuję, jak inni tę potrzebę wyrażają.
A więc dlaczego właśnie teraz to piszę?...
- Czyżbym nie chciał się teraz wygadać? (wypisać...)
Może gdzieś w tle ta motywacja we mnie jeszcze jest, ale główna chyba jest inna - REFLEKSJA, WYCIĄGNIĘCIE WNIOSKU, a może dalej ZROZUMIENIE LUDZKIEJ PSYCHIKI.
To jest moja recepta na życie: konwertowanie użalania się nad sobą do analizy, a potem prób zrozumienia co tu czym jest, jakie mechanizmy psychiczne mną próbują powodować.
Tam, gdzie kiedyś bym może się roztkliwiał nad tym, że jestem niezrozumiany, że ktoś tam w ogóle nie bierze pod uwagę moich racji i jak to z tego tytułu jest mi źle, smutno, teraz wymuszam na sobie dystans, próbuję z poziomu jakby zewnętrznego obserwatora zaobserwować, co się w moich emocjach dzieje, a potem opisać to, zracjonalizować. Żalenie się nad sobą?... - zasadą jest: NIE MA TAKIEJ OPCJI (co nie znaczy jeszcze, że zawsze umiem tę zasadę spełnić).
Co jest w zamian?...
- W zamian mam mnóstwo refleksji, modele opisujące mnie samego, bazę ocenionych doświadczeń. Jest też ogólna konstatacja, że ludzkie emocje są bardzo mało racjonalne, często sprzeczne wewnętrznie, są jakże często bezsensownym "biciem głową w mur".

Drugą zasadą, którą się posługuje w moich analizach jest zasada symetrii - jeśli komukolwiek miałbym coś zarzucać, że np. nieracjonalnie się zachowuje, czy ma sprzeczne reakcje, staram się obowiązkowo ODWRÓCIĆ ZARZUT NA SAMEGO SIEBIE, zadając sobie pytanie: a w jakiej sytuacji ja sam temu zarzutowi podlegam?
Ważne jest, ze w zasadzie nie stawiam sobie pytania CZY zarzutowi podlegam, a od razu przechodzę W JAKIEJ SYTUACJI mu podlegam. Abym nie miał wymówek, że pewnie ja to jestem inny niż tamci. I praktycznie zawsze przynajmniej ślad podobnych sytuacji, zachowań znajduję (bo jednak oczywiście rzadko będzie to w tej samej formie, którą obserwuję u innych).
Ogólnie można by opisać taką zmianę świadomościową, jako TRANSFORMOWANIE POSTAW EMOCJONALNYCH W STRONĘ ROZWOJU ROZUMIENIA I WIEDZY.

Emocje powstają i zanikają, są nietrwałe. Wiedza, rozumienie jest zdobyczą, jest wartością. Rozumiejąc siebie i świat, wzrastam w mocy. Przeżywając w kółko ciągle te same emocje, drepczemy w miejscu, nie rozwijamy się.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Pią 12:26, 17 Maj 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Michał Dyszyński napisał:
To jest moja recepta na życie: konwertowanie użalania się nad sobą do analizy, a potem prób zrozumienia co tu czym jest, jakie mechanizmy psychiczne mną próbują powodować.

Aby nie użalać się nad sobą, blokuję przejście uwagi na poziom konkretnych osób czy spraw. Z góry sobie ustalam, że nie interesuje mnie w tym rozumowaniu konkretny Kowalski, ta Marzenka, czy Michał. Zamiast konkretnych osób rozważam:
- typy reakcji
- mechanizmy myślowe
- reakcje emocjonalne
Wszystko w ogólności, możliwie jak najszybciej odcinając się do wszelkich tu i teraz, imiennie osób, znanych sytuacji.
Już jest tylko abstrakt, tylko skupienie na zasadach, mechanizmach, przepływach, definicjach, opisach ogólnych sformułowaniach.

Dlaczego odchodzę od tych konkretów, w tym również w znacznym stopniu od swojego ja?...
- Bo to niesie rodzaj wytchnienia dla emocji, które - głupie - wciąż by chciały szukać dla siebie jakiegoś zainteresowania, które ciągną w to użalanie się nad sobą.
- Bo to pozwala na dystans, czyli dalej daje szansę na sformułowanie wniosków i praw uniwersalnych, niezależnych w znacznym stopniu od osób, czy sytuacji.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Czw 19:20, 23 Maj 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Z zasady unikam oceniania KONKRETNYCH ludzi, czyli niewielka jest szansą, iż powiem coś w stylu "Iksiński to wredny drań". Ale oceniam POSTAWY, oceniam to, jak PRZY ZNANYCH MI OKOLICZNOŚCIACH postrzegam czyjeś zachowanie (ale ZACHOWANIE, a nie samego człowieka). Jest jeden wyjątek - często oceniam SIEBIE, właściwie to nieustannie oceniam siebie, starając się być przy tym krytycznym. Do tego mogę dość krytycznie oceniać to, co moje - moją rodzinę, mój naród. Im bardziej coś jest w klasyfikacji "moje", tym większe daję sobie prawo do oceniania tego.

Tu na forum raczej nie wchodzę do wątków, które dotyczą konkretnych osób, a jeśli ktoś mnie zagaduje po to, abym wyraził swoje zdanie na temat konkretnej osoby, ocenił jakąś tę osobę, to unikam tego, opuszczam taką dyskusję. Takie mam zasady, że skoro nie znam szczegółów myśli, woli, wiedzy kogoś (nie siedzę w cudzej głowie), to powinienem powstrzymać się od ocen tej osoby. Osoby zatem nie oceniam, choć - jak pisałem wcześniej - mogę ocenić SYTUACJĘ I POSTĘPOWANIE, w której dana osoba uczestniczyła, a wręcz mogę nieraz coś w stylu: biorąc takie to a takie okoliczności, w ramach tej wiedzy, jaką tu posiadam, dane postępowanie podoba m się, albo nie, uznaję je za właściwe, bądź nie. Znowu będzie to OCENA POSTĘPOWANIA, A NIE OSOBY.


Ostatnio zmieniony przez Michał Dyszyński dnia Czw 19:24, 23 Maj 2024, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Śro 10:20, 29 Maj 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Główną różnicą w dyskutowaniu, jaka mnie konfliktuje z moimi partnerami w dyskusji, jest kwestia UPRASZCZANIA. Ja znacznie mniej upraszczam sprawy, unikam redukcji problemu do prostych tez i jednoznacznych sformułowań, zwykle pozostawiając owe problemy z postaci ŚWIADOMOŚCI DUALISTYCZNEGO CHARAKTERU KAŻDEJ TEZY. Tam, gdzie ludzie dążą do jednoznacznie wyrażanych wniosków w stylu "to jest tak, a tak", ja będę formułował myśl o wiele częściej warunkowo, czyli w typie: jeśli przyjmiemy jako paradygmat rozumowania X, to w opcji założonej O domyślną stanie się teza T, ale przy zmianie paradygmatów startowych (które same są osobnym interesującym zagadnieniem), ocena może się zmienić, czasem wręcz stać się niemal przeciwną".
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 33525
Przeczytał: 76 tematów

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 15:26, 04 Cze 2024    Temat postu: Re: Michał o sobie

Coraz bardziej się skłaniam ku dość radykalnemu opowiedzeniu się przeciw staraniom PR-owym w kontekście swojej osoby, mojego życia, relacji z ludźmi. Inaczej mówiąc, próbuję wdrożyć sobie PROGRAM ZERO UDAWANIA.
Udawanie ma swoje uzasadnienie w zawodzie aktora, cyrkowca, czy innego prezentatora. Biologia, genetyczne dziedzictwa skłania jednak człowieka do udawania - widać to choćby po godach ptaków, czy innych zwierzą, które bardzo wiele wysiłku wkładają w prezentowanie się wobec potencjalnych partnerek, czasem (w sensie wyglądu jak najbardziej groźnego) wobec przeciwników. Udawanie w świecie zwierząt jest normą, jest słuszne.
Czy jednak człowiek też jest skazany na udawanie?...
- A może człowiek, jeśli wykształcił rozum, umie oceniać okoliczności, a nie tylko kierować się instynktami, powinien mieć tu własne zdanie?
Ja od jakiegoś czasu tak uważam, że przynajmniej tam, gdzie to jest niekonieczne, nie muszę udawać. Właściwie to optymalnym byłoby nieudawanie zarówno przed ludźmi, jak i przed samym sobą. Jestem, jaki jestem, staram się być życzliwy, niemęczący dla ludzi, to nie jest tak, że zmuszam innych do znoszenia moich kaprysów (na ile to oczywiście rozpoznam, na ile to jest możliwe, bo jak to będzie całkiem poza moją świadomością, to i tak nic tu nie poradzę).
Poza tym zauważyłem u ludzi wiele bezwiednego, a czasem wręcz bezsensownego udawania. Niektórzy jakby próbowali się skrywać gdzieś za licznymi maskami, które tworzą otoczeniu, jakby się bali tego, kim są naprawdę...
I to o to też chodzi, aby taką postawę zablokować, aby spojrzeć na siebie w uczciwości i bez zakłamywania. Nie da się tego celu skutecznie zrealizować, jeśli się nie wdroży programu skupienia się na prawdzie, a nie na rozlicznych udawaniach - czy to mających promować jakiś obraz mnie wobec innych ludzi, czy nawet względem siebie samego.

A tak w ogóle, to po co mi to wciskanie otoczeniu jakiejś polukrowanej wersji mnie?...
- Czy tak naprawdę mi na tym zależy?...
- Otóż chyba nie specjalnie mi nawet zależy, abym był postrzegany inaczej, niż jako ten ja, który po prostu jest.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 8 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin