Forum ŚFiNiA Strona Główna ŚFiNiA
ŚFiNiA - Światopoglądowe, Filozoficzne, Naukowe i Artystyczne forum - bez cenzury, regulamin promuje racjonalną i rzeczową dyskusję i ułatwia ucinanie demagogii. Forum założone przez Wuja Zbója.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Kurs mentalny na powierzchowną satysfakcję

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Michał Dyszyński
Bloger na Kretowisku



Dołączył: 04 Gru 2005
Posty: 34301
Przeczytał: 82 tematy

Skąd: Warszawa
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 13:34, 28 Sty 2025    Temat postu: Kurs mentalny na powierzchowną satysfakcję

Teza do refleksji (właściwie hipoteza):
Im więcej dyssatysfakcji jesteśmy w stanie zainwestować w poszukiwanie osiągania satysfakcji trwałej, tym większy zakres mentalnej wiedzy osiągniemy, a co za tym idzie, tym większą będziemy mieli szansę na to, że nasza satysfakcja później osiągana będzie trwała i pełna.

Uzasadnienie
Punktem neutralnym (bazowym) rozważań jest organizm zwierzęcia - może stułbi, może meduzy, może psa, może papugi. Taki organizm posiada WRODZONY ZESTAW osiąganych satysfakcji, które najczęściej będą po prostu przyjemnościami. Człowiek na etapie rozwoju od niemowlęcia do osoby dorosłej przechodzi przez ten etap, kiedy jego rozumienie jest zbliżone do rozumienie zwierząt - najpierw tych zwierząt najbardziej prymitywnych, później - wraz ze zdobywanym doświadczeniem - zwierząt charakteryzujących się większą inteligencją, zdolnością uczenia się, wyciągania wniosków. Zdrowy człowiek w końcu przegania swoim rozwojem poziom zwierzęcy (choć niewykluczone jest, że pod pewnymi względami - np. określonych typów intuicji - zwierzęta przewyższają większość ludzi). Poza tym niektórzy ludzie są upośledzeni intelektualnie na tyle, że nigdy nie osiągają poziomu najbardziej rozwiniętych zwierząt.
Jeśli uznamy powyższe, a do tego skłonimy się ku chyba bardzo naturalnemu założeniu, że NIE ISTNIEJE WYRAŹNY PUNKT GRANICZNY pomiędzy rozwojem człowieka i rozwojem zwierząt (niektórzy ludzie rozwijają się szybciej, więc w niższym wieku przeganiają mentalnie zwierzęta), to chyba należałoby przyznać, iż również sama zdolność osiągania satysfakcji, skuteczności myślenia też rozwija się ewolucyjnie, etapami, krok za krokiem. To by też oznaczało, iż NIE ISTNIEJE MOMENT NAGŁEGO POWSTANIA W CZŁOWIEKU KOMPLETNEJ DUCHOWOŚCI, a z tym także zdolności do osiągania satysfakcji, rozumienia świata i siebie. To by zaś oznaczało, iż za każdym razem, gdy mówimy o powstaniu stanu satysfakcji u kogoś tam, nie wiemy, czy owa satysfakcja jest na poziomie stułbi, psa, kibola, czy mnicha buddyjskiego. Tu wszystkie ścieżki są otwarte. To oznacza, iż błędne jest myślenie o "satysfakcji jako takiej", czyli jednej dla całego gatunku ludzkiego, ale należy różnicować zagadnienie satysfakcji, czyli ZASTANAWIAĆ SIĘ NAD JEGO SKŁADNIKAMI, OKOLICZNOŚCIAMI, W KTÓRYCH ONA POWSTAJE.
Jeszcze inaczej rzeczy ujmując, wynika stąd wniosek, iż swoją satysfakcję można doskonalić, aby np.:
- odczuwać ją częściej
- odczuwać ją pełniej
- odczuwać ją intensywniej
- odczuwać ją w kształcie w jakiś sposób preferowanym
- może jeszcze jakieś inne aspekty...

Tu dodam aspekt subiektywny moich rozważań i dygresję.
Piszę o "satysfakcji", którą ja sam potrafię odczuwać, którą rozumiem tak, jak ją mam. Zapewne są ludzie, którzy odczuwają swoje satysfakcje inaczej niż ja. Nie ma w ogóle gwarancji, iż to pojęcie "satysfakcji", o którym ja teraz myślę, gdy to piszę, odpowiada pojęciu satysfakcji, które wytwarza w swoim umyśle osoba np. czytająca ów tekst. Nie zamierzam absolutyzować "swojej" satysfakcji, ale też "nie przeskoczę samego siebie", czyli nie odczuję satysfakcji kogoś, kto ma bardzo odmienny od mojego sposób odczuwania. Nie uważam, aby jakikolwiek człowiek miał prawo uznać się za "właściciela jedynie słusznego rozumienia idei satysfakcji". Są tu co najwyżej "właściciele" subiektywnych postaci rozumienia satysfakcji.
Koniec dygresji.

Wracam teraz do zagadnienia satysfakcji powierzchownej, którą teraz będę chciał zróżnicować z satysfakcją, która jest głęboka, trwał, perspektywiczna.
Satysfakcja powierzchowna powstaje dość często w naszym życiu. Nawet sukces w dobiegnięciu do uciekającego z przystanku autobusu już buduje w człowieku jakąś formę satysfakcji. Taka satysfakcja jest krótkotrwała, czyli szybko zanika. I w ogóle zdecydowana większość satysfakcji jest krótkotrwała. To jest oczywiście okoliczność mało pozytywna z punktu widzenia ludzkiego życiowego spełnienia. Chciałoby się mieć satysfakcję, która po pierwsze trwa długo (najlepiej by było, aby została z człowiekiem na zawsze), a po drugie jest intensywna i możliwie "wypełniająca osobowość". Moje doświadczenie mówi mi, że osiąganie satysfakcji o takich idealnych parametrach jest - przynajmniej na początkowym etapie życia - po prostu nierealne. Jesteśmy bowiem za głupi, za mało rozwinięci, aby poradzić sobie przytrzymaniem na dłużej i zintensyfikowaniem satysfakcji naturalnie się pojawiających. Wielu rodzajów satysfakcji też po prostu nie znamy - np. dopóki nie wejdziemy po raz pierwszy na szczyt wysokiej góry, dopóty nie poznamy satysfakcji związanej ze zdobyciem owego szczytu.

Satysfakcja z zasady wzrasta, gdy potrafimy ją docenić.
Najgorszą strategią z punktu widzenia przytrzymania w sobie satysfakcji jest przyjęcie postawy grymaszenia, postawy "należy mi się więcej". To jest wręcz modelowa metoda, ukierunkowana na cel niszczenia tej satysfakcji, jaka w nas z różnych powodów powstaje. Aby trwałą i pełną satysfakcję osiągać, musimy się tego po prostu nauczyć - poznać jej mechanizmy, czynniki ją wywołujące, poznać własne reakcje na nią. Poznawanie jest związane z błędami, porażkami. W warunkach dostępnego nam życia i świata nie da się poznawać (czyli sięgać mentalnie w coś wcześniej nieznanego) niczego bez jakiejś postaci ryzyka. Im więcej poznajemy, tym więcej potencjalnych dyssatysfakcji po drodze się pojawi. Ale też im więcej poznamy, tym więcej zyskamy szans na to, że dopracujemy się tej trwałej, pełnej, intensywnej postaci satysfakcji. To jest jak inwestycja w biznesie - im więcej inwestujemy, tym wyższej stopy zwrotu się spodziewamy.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum ŚFiNiA Strona Główna -> Kretowisko / Blog: Michał Dyszyński Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin